ślepnąc od świateł

„Ślepnąc od świateł” – odcinek 8 (finałowy) – wrażenia i podsumowanie serialu

Ostatni odcinek Ślepnąc od świateł za nami. Historia Kuby, dilera narkotykowego, który prowadzi luksusowe, ale i – jak się szybko okazuje – niezwykle niebezpieczne życie w pełnej degrengolady Warszawie, dobiegła końca. Czy jednak finał satysfakcjonuje? Czy wszystkie wątki zostały zakończone i doprowadzone do miejsca, w którym widz nie ma już więcej pytań? A może jest wręcz przeciwnie? Może finał drażni i pozostawia wątpliwości? Czy twórcy zostawili sobie jakąkolwiek furtkę do tego, by powstał kolejny sezon opowieści, która w swoim książkowym pierwowzorze jest zamknięta i skończona? Wiemy bowiem, jak to bywa z serialami, które odnoszą sukces – a w przypadku Ślepnąc od świateł możemy śmiało mówić o tym, że na polskim gruncie (życzymy sobie, by nie tylko na nim), produkcja okazała się po prostu hitem. Wciągająca historia, świetni aktorzy i bardzo dobra realizacja – to wszystko razem wzięte zrobiło swoje (nie wspominając o milionie innych ważnych czynników, na których wymienienie nie starczyłoby miejsca). Jeśli jesteście już po seansie ostatniego odcinka, zapraszamy do lektury rozmowy Patryka i Sylwii, którzy dzielą się swoimi wrażeniami i wątpliwościami po obejrzeniu ósmego epizodu, w którym ostatecznie żegnamy się z Kubą i jego mrocznym światem. Mrocznym i oślepiającym zarazem.

Sylwia Sekret: Zatem po wszystkim. Serial Ślepnąc od świateł dobiegł końca wraz z ósmym odcinkiem. Finał zapowiadał się na niesamowicie emocjonujący i intrygujący. Czy jednak taki był? Wydaje mi się, że w pierwszej kolejności należy zadać sobie pytanie, czy twórcom udało się zmieścić w tym epizodzie odpowiedzi na wszystkie dręczące widzów pytania i domknąć znaczące dla nich wątki. I tu wydaje mi się, że nie do końca widzowie będą się czuli w pełni usatysfakcjonowani. Jak myślisz?

Patryk Wolski: Odnoszę po prostu wrażenie, że oczekiwania względem finału były niepotrzebnie nakręcone do granic możliwości. Przez siedem odcinków pojawiło się kilka wątków, które ostatecznie, jak by się wydawało, muszą wybuchnąć w odcinku numer osiem. Przyznam, że po ostatnich dwóch odcinkach tętno cały czas mi skakało jak szalone, i przy takim natłoku wydarzeń, tylu zaskakujących sytuacjach, wydawało się, że w finale zostanę wręcz zmiażdżony. Choć czuję się “tylko” mocno poturbowany, to jestem zadowolony z finału. Ale nie wyprzedzajmy faktów…

Sylwia: Zanim zatem przejdziemy do sceny stricte finałowej, która w zasadzie zamyka całą historię, omówmy jeszcze te kilkadziesiąt minut, które nas i Kubę do tej sceny na warszawskim lotnisku doprowadza. Czy jest coś, co nas zaskoczyło? Czego się nie spodziewaliśmy? Ja muszę przyznać, że o ile liczyłam na dokończenie wątku Stryja i wiedziałam, że za okaleczeniem jego kobiety musi stać Dario, to jednak nie spodziewałam się, że będzie on przetrzymywany żywy u niego w piwnicy i że to Kuba zostanie zmuszony, aby go zabić. To była mocna scena, przyznaję. Ty też, tak jak ja, wiedziałeś niemal od pierwszego odcinka, że będzie musiał nadejść ten moment, w którym Kubuś będzie zmuszony nacisnąć spust?

Patryk: Nie myślałem o tym pod tym kątem. Raczej spodziewałem się, że Kuba prędzej czy później popadnie w taką fazę desperacji, że nie będzie mógł się powstrzymać i zabije kogoś, lecz jak już, to w amoku. Tutaj mieliśmy jednak pełną premedytacji zagrywkę Daria – on dobrze wiedział, że Kuba przynajmniej próbuje kierować się pewnymi wartościami moralnymi, wśród których nie ma miejsca na przemoc, ten jednak postanowił ostatecznie złamać głównego bohatera. Pytałaś jeszcze, czy coś mnie w tym odcinku zaskoczyło. Zaskoczeniem na pewno nie było to, że wesele córki Jacka będzie wydarzeniem obfitującym nie tylko w te szczęśliwe chwile. Bardzo podobała mi się scena konfrontacji Jacka z Kubą, gdzie ten pierwszy – jak już wcześniej to zauważyłem – stracił zaufanie do swojego dilera. Traktuje go jak śmiecia, no ale cóż – Kuba w swoim zaślepieniu zrobił poważny błąd, gdy okradł swojego dostawcę. Jest nawet gotowy go zabić, a tego akurat się nie spodziewałem; myślałem, że jednak Jacek nie jest tym typem gangstera, który sprząta swoich, jeżeli mu podpadną.

Sylwia: Wydaje mi się, że tutaj zadziałał więcej niż jeden czynnik. Myślę, że oprócz faktu, że Jacek stracił do Kuby zaufanie poprzez samo jego zachowanie, to również aresztowanie dilera i cała afera wywołana przez wypadek Mariusza zrobiły swoje – Kuba zaczął być na czarnej liście. Nawet, gdyby Jacek nadal darzył go zaufaniem, to przecież ktoś, kto ma na karku, na każdym kroku policję, nie może być bezpieczny dla kogoś pokroju Jacka. Dlatego sprzątnięcie Kubusia wydało mu się jedynym słusznym wyjściem z sytuacji.

Zastanawia mnie również jedno… Czy ten tydzień z życia Kuby, tydzień, w którym wszystko się skomplikowało, a jego życie wywróciło do góry nogami, czegokolwiek naszego bohatera nauczył? Jak odpowiedziałbyś na to pytanie?

Patryk: Myślę, że to nieistotne. Życie Kuby zmieniło się nieodwracalnie, jest już zakładnikiem Daria, który udowodnił mu, że trzyma go w garści, że nie ma sposobu na to, aby z tego uchwytu się uwolnić. Nigdy nawet nie traktowałem tego serialu czy ogólnie prozy Żulczyka jako miejsca, gdzie bohaterowie mają szansę na wyciągnięcie wniosków ze swoich błędów. Autor Ślepnąc od świateł serwuje zazwyczaj bohaterów, którzy są pół kroku od przepaści, a za sobą mają ścianę. Absolutnie nie jestem w stanie sobie wyobrazić, że Kuba ma jakiekolwiek pole manewru, nie ma tu nawet krzty optymizmu czy nadziei na to, że coś się jeszcze może zmienić. Przykro to mówić, ale z drugiej strony… Czy nie jest to odpowiednia kara dla człowieka, który kręcił się wśród nielegalnych interesów i był na celowniku policji i prokuratury?

Sylwia: Dla mnie Kuba z dnia na dzień – czyli z odcinka na odcinek – tylko tracił w oczach widza. Ale – tak mi się przynajmniej wydaje – taki był zamysł scenarzystów (a wcześniej samego pisarza). Podglądamy bowiem dilera narkotykowego, który różni się od tych, żyjących w naszych wyobrażeniach – unurzanych w niebezpiecznym światku i będących jego częścią; ubranych byle jak i śmierdzących alkoholem lub po prostu naćpanych. Cwaniakowatych i podejmujących głupie decyzje, byle tylko zarobić. Raczej do opisu stereotypowego dilera pasowałby Sikor, nie Kuba. Kuba bowiem to elegancki człowiek, poukładany i kulturalny. Podoba nam się jego stoicki spokój, jego rezerwa i dystans, z jakim podchodzi do świata, w który wkroczył, decydując się na taki, a nie inny sposób zarabiania na życie. Jednak z czasem zaczynamy dostrzegać, jak pochłania go bagno – zarówno Warszawy, jak i świata, a może nawet bardziej ogólnie: kondycji ludzkości. Zaczynamy dostrzegać, że sam jest częścią tego, czego się brzydzi; że sam przyczynia się do powstania tych świateł, które go oślepiają. I dla mnie to właśnie o tym głównie jest ta opowieść. A jeśli tak – to jest ona bardzo, ale to bardzo smutna.

Patryk: Trudno się z tym nie zgodzić. Tak jak powiedziałem wyżej, u Żulczyka nie spodziewałbym się żadnej optymistycznej nuty, bo z historii Kuby bije tylko i wyłącznie pesymizm. Ułożone życie bohatera to już tylko rzewne wspomnienie.

Sylwia: No dobrze, to teraz tylko szybkie pytanie, jak oceniasz scenę otwierającą finałowy odcinek? Sielankową scenę z Pauliną i niedoszłymi dziećmi, która chwilę przed przebudzeniem Kuby zamienia się w koszmar? Bo dla mnie (o ile rozumiem jej zamysł i zdążyłam już poniekąd przyzwyczaić się do tych dziwnych, sennych majaków bohatera) była ona mimo wszystko zbędna, a już na pewno za długa i przesłodzona do granic możliwości.

Patryk: Tak, była słodziutka i przyjemna, i nawet rozumiem jej sens bycia – przecież tylko to pozostało Kubie. Poza tym, wątek Pauliny to chyba najbardziej spłycona historia tego serialu. Niby wiemy, że ta kobieta mocno wpłynęła na jego życie, że jest w pewien sposób przyjemnym bólem dla Kuby, do którego co jakiś czas wraca (Pazina raz mu zagroziła, że już nie będzie go po raz kolejny wyciągać z tego bagna). Tymczasem widzieliśmy ich jedną, bardzo zachowawczą rozmowę, która nic tak naprawdę nam o nich nie powiedziała. Później Kuba wraca do swojego ulubionego bagienka, uprawia z Pauliną zwierzęcy seks, aby następnego dnia milczeć jak kamień… I długo, długo nic. Dlatego też, gdy na końcu dowiadujemy się że to ona odpowiadała za wsypanie go policji, nie wiedziałem do końca, jak zareagować. Czy zrobiła to z zawiści, bo Kuba ją odtrącił? Przecież zaprosił ją na wspólny wyjazd do swojej Atlantydy. Czy faktycznie ktoś jej groził? Jeśli tak, to jak ktoś mógł wiedzieć, że akurat ona miała kontakt z dilerem? Tego niestety nie rozumiem.

Sylwia: Przyznaję, że dla mnie wątek Pauliny był najsłabszym elementem serialu – zarówno w aspekcie fabularnym, jak i aktorskim. Co do jej roli w znalezieniu Kuby – myślę, że na pewno maczała w tym palce. I może nawet ktoś jej groził – niewykluczone, ale to nie znaczy, że pogardziła pieniędzmi i główną rolą w pokazie, na który przychodzi Kuba. Myślę, że Paulina i jej zdrada miały być kolejną cegiełką do pokazania obłudnego i ziejącego pustką świata, w którym liczy się zysk, a nie drugi człowiek. Swoją drogą, scena, w której Kuba rani byłą kochankę w policzek, była dla mnie raz, że fatalna, dwa – kompletnie niezrozumiała. O ile wiem, że Kuba się zmienił i już niejednokrotnie pokazał swoją irracjonalną twarz, o tyle tutaj przekroczyło to dla mnie granice jakiegoś absurdu postaci.

Patryk: Pozostawmy już pomniejsze scenki, bo chyba najważniejsza była tutaj rozmowa Daria z Kubą. Pierwsze wrażenie było niesamowite – Dario zaprosił go do swojego domu, który absolutnie nie wyglądał tak, jakbym się spodziewał. Po człowieku, który ma kasy jak lodu i wpływy praktycznie wszędzie, oczekiwałem willi z basenem i podgrzewaną deską klozetową, on jednak ma skromnie urządzone lokum – stare meble, zegar z kukułką. Jednym słowem normalny dom, po którym nie widać zamożności lokatora.

Sylwia: Niby tak, ale zauważ, że nie mamy pojęcia, jak długo Dario siedział w więzieniu. Sam mówi do Kuby, stojąc z nim przed domem : “Tak się kiedyś budowało” (pewnie nie brzmiało to słowo w słowo identycznie). Być może wtedy, kiedy trafił do więzienia, jeszcze wiele luksusów mu się nawet nie śniło? Ja przynajmniej tak sobie pomyślałam.
Ale fakt, że wrażenie było niesamowite – gangster, przed którym drży Jacek, którego widzimy w otoczeniu saun, basenów i bogatych wnętrz, mieszka w domku, którego wystrój kojarzy nam się z takim PRL-em w złym znaczeniu tego słowa… Spodobała mi się ta gra kontrastów.

Patryk: A dalej mamy kwintesencję Dariusza, pełnię jego potęgi i absolutnego przekonania, że faktycznie jest królem tego miasta. Prowadzi przyjazną rozmowę z Kubą, wyjaśnia mu, co się w tym samym momencie dzieje z Jackiem i jego ludźmi, i sugeruje dilerowi, że został całkowicie sam. Słuchałem tej rozmowy zelektryzowany, bo każde pozornie spokojnie wypowiadane zdanie to kolejna szpila w serce Kuby. Kreacja tej postaci, zarówno przez twórców, jak i samego Jana Frycza, to majstersztyk. W tej samej chwili, w której Dario prowadzi teoretycznie niezobowiązującą konwersację, otwiera lodówkę (?), z której wyciąga czarne rękawiczki (a obok nich stoi sobie karabin…) i zaprasza Kubę do piwnicy, gdzie ma miejsce ostateczne złamanie Kuby.

Sylwia: Tak, scena rozmowy Daria z Kubą – a właściwie monologu tego pierwszego – była niesamowita. Jako widz po prostu zastygłam i bałam się nawet wypuścić głośniej powietrze, byle niczego nie stracić, nic nie zaburzyć. Zresztą – większość scen z Janem Fryczem w tym serialu właśnie tak na mnie działało. Krążąc wokół niezawodnego Daria, nieuchronnie zbliżamy się do finałowej sceny, o której do tej pory nie wiem, co myśleć. Co miały znaczyć słowa Kuby: “Ciebie nie ma”? Jak tłumaczysz sobie to zagranie ze strony twórców?

Patryk: Nie traktuję tego jako jakiegoś typu zagranie twórców. Jak dla mnie to dość naturalna reakcja człowieka będącego w amoku, który jeszcze liczy na to, że uda mu się uciec. Kuba po prostu wypiera z pamięci postać Daria, chce wierzyć że on nie istnieje. Nie zapominajmy o tym, że Kuba już od dłuższego czasu uciekał do świata marzeń, gdzie wszystko było lepsze, cieplejsze, a wokół nie ma żadnego zagrożenia. Zachował się więc jak człowiek, który nie chce przyjąć do wiadomości, że istnieje coś złego, co ma na niego wpływ.

A co do tej sceny, to wypadła ona prawie idealnie, wydaje mi się, że nawet zgodnie z tym, co pamiętam z książki i prawie tak, jak oczekiwałem. Oczywiście wiesz co mam na myśli, mówiąc “prawie”?

Sylwia: No właśnie niestety, ale ja za cholerę nie pamiętam finału powieści… Nie mogę więc w żaden sposób skonfrontować tego z serialem.

Patryk: Dobrze, w takim razie nie będę nękał Twojej pamięci. Miałem na myśli spontaniczny i soczysty pocałunek Kuby i Paziny. W trakcie całego serialu widzieliśmy ich jako długoletnich przyjaciół, którzy rozumieją się i pomagają sobie w każdej sytuacji. Ale nie czułem wobec nich żadnego napięcia seksualnego czy uczuciowego. A ten pocałunek absolutnie nie był przyjacielski, chyba że ja czegoś nie wiem i moje przyjaciółki źle okazują mi swoją troskę… Ale tak jak mówię – poza tym końcówka mi się podobała, a telefon od Daria to był gwóźdź do trumny, zaprzeczenie tego, że ucieczka jest możliwa.

Sylwia: A! Mówisz o pocałunku! No cóż, o ile nie pamiętam zakończenia powieści jako takiego, jako konkretnej sceny, o tyle w mojej pamięci utkwiło dość solidne przekonanie o tym, że między Paziną i Kubą (czyli w zasadzie Jackiem – bo tak nasz bohater nazywa się w literackim pierwowzorze) nie było absolutnie nic poza przyjaźnią. I o ile rozumiem, że serial to nie to samo i twórcy mają pełne prawo do tego, by coś pozmieniać, o tyle z Paziną to nie był dobry pomysł. Scena pocałunku mnie wręcz zniesmaczyła – to było jak skalanie ich przyjaźni. Zresztą – jeśli ten pocałunek i ewentualny związek miałyby być podyktowane ich wspólnym przeświadczeniem, że oboje są popaprani (a coś takiego mówi Pazina), to są jeszcze bardziej popaprani, niż myślą…

Wrócę jednak na moment do sceny rozmowy z Dariem przez telefon, już na lotnisku. Nie rozumiem w niej wielu rzeczy i dla mnie jest kompletną zagadką i to w zasadzie ta scena i jej przesłanie sprawia, że odczuwam taki niedosyt po finałowym odcinku i mam wrażenia niedomknięcia tej historii. Dla mnie w słowach Kuby: “Ciebie nie ma” kryje się coś więcej. Przede wszystkim ziarno wątpliwości zasiane w samym widzu – a przynajmniej we mnie. Czy Dario był prawdziwy? Czy nie był (wiem, teraz robię bardzo duży i odważny krok poza racjonalne interpretacje, ale nic nie poradzę na to, że takie myśli zostały zasiane w mojej głowie) jakimś mrocznym alter ego Kuby, które tłumaczyć miało jego złe postępki? Czy pewne czyny, które widz odbierał jako czyny Daria, nie były sprawką Kuby? Czy wytłumaczenie jest bardziej prozaiczne i Dario istnieje, jest namacalny i żywy, ale Kuba nie tyle próbuje wyprzeć go ze świadomości, co kompletnie przestaje rozumieć granice między swoimi wizjami a rzeczywistością. W końcu nie bez powodu słyszymy groźbę skierowaną w stronę rodziny Kuby. A nawet najbardziej zdesperowany i chcący opuścić kraj i poczuć wolność, nie pozwoliłby raczej skrzywdzić swojej siostry, jej dziecka, rodziców. A weźmy pod uwagę jedną bardzo, ale to bardzo ważną rzecz: Kuba wie już, że Dario nie jest zwykłym gangsterem; że nie jest jakimś tam bandytą. Kuba wie, że jeśli Dario grozi, że rozpruje komuś brzuch na żywca – to z pewnością to zrobi. Stąd uparte twierdzenie Kuby “Ciebie nie ma” przestaje jawić mi się jako zwykłe wyparcie. Bo Kuba nie jest kretynem. Nie jest też ćpunem, którego mózg jest przepalony od narkotyków. Dlatego właśnie dla mnie kryje się za tą rozmową coś więcej. Jednocześnie jednak żadna z moich teorii, aby ją wytłumaczyć, w pełni – a nawet w połowie – mnie nie przekonuje. Stąd moja frustracja i uczucie niedosytu po tym ostatnim odcinku. Mam wrażenie, że wiem po nim mniej niż przed jego obejrzeniem.

Patryk: Nie, nie i jeszcze raz nie. O ile często mamy podobne poglądy na różne sprawy, tak teraz jestem wręcz zdziwiony, że doszukujesz się tutaj drugiego dna. Ślepnąc od świateł nie jest polską odpowiedzią na Podziemny krąg. Tu jest zbyt dużo przesłanek o tym, że Dario to człowiek z krwi i kości. Jacek go zna przecież od wielu lat, Piorun przez jego zachowanie stał się innym człowiekiem, no i ktoś przecież był zakopany w tym grobie, prawda? Oczywiście masz prawo do swojej interpretacji, aczkolwiek dla mnie jest ona kompletnie przekombinowana i musiałabyś zanalizować każde wystąpienie Daria, aby potwierdzić jego nierealność. Ja po rozmowie telefonicznej z Kubą nie czułem zagubienia czy niezrozumienia, dla mnie ona była czytelna i oczywista – ponieważ zakładam, że nie zawiera ona w sobie elementów metafizycznych czy innego rodzaju symbolizmu, którego za pół wieku będą się doszukiwać filolodzy.

Sylwia: Spokojnie. Po pierwsze – sama napisałam, że nie bardzo w to wierzę i że taka interpretacja mnie samej nie przekonuje i że to spory krok. Specjalnie podkreśliłam, że pojawiła się we mnie taka myśl, ale nie znaczy to, że uznaję ją za pełnoprawną teorię – raczej chciałam się po prost podzielić takim szalonym przemyśleniem. Choć akurat kwestię znajomości Jacka z Dariem czy ogólnie – analizowanie każdego pojawienia się gangstera można – wytłumaczyć bardzo prosto: to, że twórcy jasno zaznaczają, które sceny są jedynie wizjami Kuby, nie znaczy wcale, że pozostałe są na pewno realne. Ale tak jak mówię – sama  w tę teorię nie wierzę i wiem, że jest ona kompletnie szalona – po prostu gdzieś tam z tyłu głowy twórcy tym dialogiem zasiali we mnie takie ziarenko. To wszystko. Problem po prostu w tym, że naprawdę nie chcę mi się wierzyć, że po tym, co widział Kuba na własne oczy (do czego zdolny jest Dario), na jego groźby skierowane w stosunku do jego rodziny ten reaguje po prostu wyparciem? Zaprzeczeniem? To wydaje mi się równie nierealne. Do tego dochodzą takie kwestie jak niemalże cudotwórczość Daria – jego zmartwychwstanie, wszechpotęga i wszechwiedza. Skąd do cholery wiedział, że Kuba pociął Paulinę? Nigdy się tego nie dowiemy, bo serial się skończył – i w ten sposób ziarnko do ziarnka się zbiera i wątpliwości kiełkują. Dlatego mam taki niedosyt. Dla mnie zabrakło tu jakiegoś dopowiedzenia. Wytłumaczenia tej potęgi Daria chociażby. Jasne, tłumaczenie, że był nierealny, jest w ogóle popieprzone, ale jako widz czuję po prostu, że zasłużyłam na coś więcej. Coś poza “Ciebie nie ma” i krzykiem Paziny, czekającej na Kubę.

PODSUMOWANIE SERIALU

Patryk: Oceniając ostatni odcinek oczywiście nie możemy zapomnieć o podsumowaniu całości. To było dobrych osiem odcinków. Jasne, skoro ocenialiśmy odcinek po odcinku, to znajdowaliśmy pewne pomniejsze rzeczy, które budziły nasz niepokój czy niezrozumienie. Ale nie da się ukryć, że duet Skonieczny & Żulczyk zrealizowali swoją wizję: pokazali tydzień z życia człowieka, któremu raptownie wali się grunt pod nogami. Historia Kuby pokrywa się z poczuciem pesymizmu i obrzydzenia wobec ludzi i świata, które odczuwam za każdym razem, gdy czytam powieści Jakuba Żulczyka. Pełno w nich brudu, ludzkich słabości i bezradności wobec świata, który nas otacza. Poza tym zaraz po lekturze książki marzyłem o tym, żeby zobaczyć postać Daria jako ludzką twarz i dostałem to z nawiązką. Jan Frycz skradł ten serial, a wtórował mu Robert Więckiewicz, po którym mówiąc szczerze, nie spodziewałem się tak brawurowego wystąpienia. Szkoda, że kontrastowało to z grą aktorską Kamila Nożyńskiego, chociaż trzeba mu oddać, że poza czasami drętwymi dialogami pasował do roli chłodnego i opanowanego dilera. Sam serial tętni profesjonalizmem i można czuć dumę, że dostaliśmy polski serial, którego nie należy się wstydzić, który nie jest śmieciowym produktem niewartym eksportowania. Ślepnąc od świateł to kawał dobrej roboty i po cichu liczę, że to nie koniec współpracy wcześniej wymienionych twórców. Marzę sobie, aby pojawiła się ekranizacja Wzgórza psów, bo to świetna książka była i jakoś mi pasuje na równie dobry serial.

Sylwia: Muszę przyznać, że po tym, jak skończyłam słuchać audiobooka Ślepnąc od świateł, jakoś trudno było mi sobie wyobrazić przeniesienie fabuły na ekran. Zbyt wiele było przemyśleń i refleksji Kuby, które tkały wyjątkowość tej książki, jej największy atut. Tymczasem okazało się, że nie tylko udało się stworzyć na podstawie książki Żulczyka serial, ale w dodatku serial bardzo, bardzo dobry – który trzymał w napięciu, który nie miał wyjątkowo słabych odcinków, a na niektóre epizody czekało się jak na szpilkach. Powiem więcej – moim zdaniem serial jest “przyjemniejszy” w odbiorze niż książka. O ile oczywiście można użyć tego przymiotnika do określenia serialu opowiadającego o brzydkim świecie – pełnym zła, przemocy, narkotyków, korupcji, przekleństw i zbrodni. Pod względem technicznym serialowi nie można nic zarzucić – został zrealizowany bardzo profesjonalnie i ogląda się go po prostu z przyjemnością. Warszawa jako jeden z bohaterów spełniła swoje zadanie – przytłoczyła widza i oblepiła go jakimś wyjątkowo nieprzyjemnym brudem. Aktorzy wypadli świetnie – nie wszyscy oczywiście, ale o tym już niejednokrotnie pisaliśmy i chyba nie ma sensu się powtarzać. Ślepnąc od świateł ostatecznie – nawet mimo tego uczucia niedosytu – pozytywnie mnie zaskoczyło, bo nie spodziewałam się aż takiego dobrego serialu. Nie spodziewałam się tak intrygującej historii, bo książka przekonała mnie do siebie czymś innym niż fabuła. Twórcom należą się więc brawa.

A jeśli kiedyś zdarzy mi się zobaczyć Jana Frycza na ulicy – nawet nie przejdę na drugą stronę. Po prostu będę udawać martwą.

A powiedz mi jeszcze – bo zawsze pojawiają się takie spekulacje przy serialach, nawet jeśli teoretycznie są zamkniętą historią – myślisz, że jest jakiekolwiek prawdopodobieństwo, że powstanie kolejny sezon?

Patryk: Jestem przekonany, że nie zobaczymy kolejnego sezonu. To zamknięta historia, do której nie ma już nic więcej do powiedzenia. Dario pozamiatał całą Warszawę i nie wiem, co miałoby przykuć widza do oglądania Kuby jako zakładnika postaci granej przez Jana Frycza. Prędzej bym się spodziewał innego projektu opartego również na prozie Żulczyka, o czym pisałem wyżej.

Sylwia: Ja natomiast bym tego tak kategorycznie nie wykluczała – serialowa historia już nie raz pokazywała, że coś, co miało być zamkniętą w jednym sezonie opowieścią, ewoluowało – chociażby przez to, że widzom tak przypadło do gustu. Nie mówię absolutnie, że tego chcę. Nie będę jednak wykluczać, że w przyszłości może się tak zdarzyć.

Serial możecie oglądać na kanałach HBO oraz w serwisie HBO GO


Przeczytaj także:

Ślepnąc od świateł – recenzja serialu

Ślepnąc od świateł – wrażenia po obejrzeniu pilotowego odcinka

Wzgórze psów – Wielogłos dotyczący powieści Żulczyka

ślepnąc od świateł

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *