Divines

Staramy się mierzyć wysoko – rozmowa z duetem Divines

Lata osiemdziesiąte wiecznie żywe, co dobitnie potwierdza twórczość formacji Divines. Lulu Zubczyńska i Piotr Uaziuk odpowiedzieli na kilka moich pytań, a okazja ku temu była dobra, ponieważ duet niedawno wydał świetny album Pałace. Zapraszam do lektury.

Jesteście zespołem, który stara się na nowo przetworzyć i odkryć syntetyczne dźwięki rodem z lat osiemdziesiątych. Skąd u Was fascynacja takimi retro-analogowymi klimatami?

Może się okazać, że obydwoje urodziliśmy się  troszeczkę za późno – po prostu każde po innym względem. Lulu zawsze ciągnęło do tego, co retro, od starych amerykańskich musicali począwszy aż po doskonałe lata dziewięćdziesiąte (które zresztą w niektórych kręgach wracają także), nic więc dziwnego, że takie lata 80. wróciły w naszych numerach. To okres największych hitów, a w nie ostatecznie też celujemy.

Ostatnio dużo kapel sięga po klimaty właśnie rodem z lat osiemdziesiątych. Swój debiut wydali Sexy Suicide, a Super Girl Romantic Boys powrócili z nowym materiałem. Czy jako artyści funkcjonujący od lat w środowisku czujecie na własnej skórze, że w Polsce wróciła moda na takie granie?

Te zespoły to jednak całkiem inne granie niż my. Lata osiemdziesiąte latom osiemdziesiątym nierówne, muzyka była wtedy dosyć bogata, miała dużo odcieni. Wielu artystów zagranicznych nawiązuje do bardziej tanecznej strony tamtych lat: Hercules And Love Affair, Niki And The Dove, Azari & III czy Shura. U nas to nisza, która się wciąż rozwija, ale wierzymy, że jest na nią jakieś miejsce.

W zapowiedziach prasowych przeczytałem, że Wasza twórczość to ukłon w kierunku Krystyny Prońko czy Haliny Frąckowiak. Nie ukrywam, że to nieco zaskakujące dla mnie, szczególnie że wielu uważa, iż stary polski pop jest synonimem obciachu. Co jest dla Was wyjątkowego w polskim popie sprzed 30 lat?

To przede wszystkim teksty oraz kobieca energia. Myślę, że dużo młodych docenia jednak obecnie granie tamtych lat. Często trafiamy na imprezach na stare polskie przeboje. Może po prostu to raczkujący trend.

Poza Prońko i Frąckowiak, którzy artyści pop tamtego pokolenia są dla Was ponadczasowi i są Waszą inspiracją?

Oczywiście Maanam, zresztą sporo osób porównywało niektóre nasze numery do ich twórczości.

Co symbolizują tytułowe Pałace?

Rzecz jasna to głównie tytuł głównego singla. Sam singiel jest w sumie lekkim żartem wobec samego siebie – błaga, żeby wszystkiego nie traktować tak poważnie, bo to nie wychodzi na zdrowie. Mała autoironia. Poza tym taka jest nasza muzyka: pełna przepychu, złota, cekinów. Teraz tak sobie myślę, że może to też obraz naszych ambicji? ;). Staramy się mierzyć wysoko!

EPki wypełnione były piosenkami anglojęzycznymi. Pałace z wyjątkiem Modern Love są zaśpiewane wyłącznie po polsku. Co się zmieniło, że zdecydowaliście się na teksty w języku polskim?

Zaczęło się właśnie od tytułowych Pałaców, które były eksperymentem – to dzięki nim odważyliśmy się  w ogóle na język polski. Byliśmy ciekawi, jak ta muzyka zabrzmi w ojczystym języku, bo sobie tego zupełnie nie wyobrażaliśmy. Teraz już wiemy, możemy zadecydować, co lepiej działa, co lepiej się sprawdza. Staramy się zawsze być elastyczni w doborze działania.

Sto lat samotności wydaje się nie tylko tytułem kojarzyć z powieścią Márqueza. Przemyciliście inne literacki wątki w tekstach, które zdobią Pałace?

Tekstowo ten album ogólnie jest wielkim wierszem, co może niełatwo jest zauważyć przez rodzaj muzyki – więc tak czy inaczej lekko w stronę literatury. Poza tym jeżeli coś przemycaliśmy, chyba jedynie nieświadomie. Może ktoś coś wynajdzie przypadkiem podczas odsłuchu – czekamy na jakieś info ;).

Natomiast Głupia wydaje się ostrą samokrytyką życiowej postawy podmiotu lirycznego. Jesteście krytyczni wobec sami siebie? Jaka jest geneza tego tekstu?

Podmiot liryczny to w sumie dobrze powiedziane – Głupia to właśnie bardzo liryczny tekst, dlatego też jego przekaz może nie całkiem być zrozumiały. Pozostawilibyśmy tutaj dowolną interpretację, napomkniemy tylko, że chodzi bardziej o upomnienie – że czasem okoliczności nie da się całkiem oszukać. To o szczerości przed samym sobą. Wobec siebie jesteśmy natomiast często nadmiernie krytyczni i to nas jednocześnie gubi i popycha do przodu. Perfekcjonizm to raczej niełatwa, choć cenna cecha.

Skąd pomysł na piosenkę Harmonie? Kawałek ten charakteryzuje się mocnym, klubowym klimatem, dalekim od muzyki z lat osiemdziesiątych.

Właściwie to ten numer był początkowo zupełnie inny, jeszcze bardziej klubowy niż w tym kształcie na płycie, miał też oryginalnie angielski tekst. Nie wykluczamy powrotu do tego pomysłu w kolejnym singlu. Nasza muzyka i tak kroczy wciąż coraz bardziej w kierunku klubu: schodzi ze sceny klubokawiarni gdzieś w okolice dj-ki. HarmonieBądź to chyba tego najlepsze przykłady.

Zagraliście na Open’erze i Spring Break. Jak wspominacie te występy?

Oba występy to z całą pewnością wspomnienia na całe życie. Właściwie jednym z naszych cichych celów i marzeń było zagranie na Open’erze – w tym roku dzięki wytężonej pracy stało się to wreszcie możliwe. W Gdyni, na raczej deszczowym tegorocznym festiwalu, mieliśmy akurat świetną pogodę i bardzo przyjemną publikę, w Poznaniu graliśmy w miejscu rzekomo kultowym. Dużo emocji i dużo też satysfakcji!

Jakie są najbliższe Wasze plany. Koncerty?

Koncerty, praca, praca i jeszcze więcej pracy. Na pewno nie zatrzymamy się teraz, bo nasze apetyty są duże. Nie chcemy zdradzać szczegółów, ale może to być rok równie ciekawy dla nas, jak 2016!

Dziękuję za rozmowę!

Divines - Moja miłość nie ma dźwięków (OFFICIAL LYRIC VIDEO)

Fot.: cantaramusic.pl

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *