premierach i wznowieniach 2015

Subiektywnie o najlepszych premierach i wznowieniach 2015 roku

Chociaż lubię kręcić nosem i szukać dziury w całym, to 2015 rok był dla mnie łaskawy pod względem literatury – pojawiły się premiery, które mnie wzięły z zaskoczenia, jak i również te, na które liczyłem i spełniły pokładane w nich oczekiwania. Miałem również okazję nadrobić zaległości dzięki licznym, bardzo dobrym wznowieniom i jedyne czego żałuję, to brak dostatecznie dużej ilości czasu, aby ogarnąć ich jeszcze więcej. W swoim zdecydowanie subiektywnym podsumowaniu opowiem Wam więc o najlepszych premierach i wznowieniach 2015 roku, który pożegnaliśmy tak niedawno.


NAJLEPSZE PREMIERY 2015 ROKU

enke_okladka_front_500pxRonald Reng – Robert Enke. Życie wypuszczone z rąk

Biografia tragicznie zmarłego niemieckiego bramkarza poruszyła zarówno mnie, jak i mojego redakcyjnego kolegę Mateusza nie bez przyczyny. To nie tylko bolesne wspomnienia o piłkarzu, u którego każde niepowodzenie na boisku i błędne decyzje co do transferów przyczyniały się do złamania kolejnego szczebla na drabinie życia Roberta Enke; to również mroczna opowieść psychologiczna o człowieku, nad którym nieustannie wisi fatum zbliżającej się katastrofy. Wiem, że zwrot „książka nie tylko dla fanów piłki nożnej” w takich przypadkach najczęściej kojarzy się z tanim chwytem na przekonanie, że każdy czytelnik będzie się przy niej dobrze bawił, ale to naprawdę nie jest książka wyłącznie o sporcie. W pewnym momencie piłka schodzi na dalszy plan, bo z cienia wyłania się przytłaczająca historia człowieka, który cierpiał wewnątrz, umierał z depresji, ale skutecznie to ukrywał. Jeśli więc lubicie sportowe biografie – wiecie co z tym zrobić. Jeśli zaś piłka kopana Was ani ziębi, ani grzeje, ale fascynują Was meandry ludzkiego umysłu i lubicie taplać się w psychologii, dajcie wspomnieniom o Robercie Enke szansę. Nie zawiedziecie się.

queen-okladka-front-1000pxMark Blake – Queen. Królewska historia 

Najlepsza książka o Queen dla fanów Queen. Tym razem nie będę mydlił oczu – jeśli uwielbiacie ten zespół, musicie zapoznać się z książką Marka Blake’a. Wyczerpująca biografia brytyjskiego zespołu zaspokoi ciekawość wszelkiej maści audiofiliów, którzy na dźwięk wokalu Freddiego Mercury’ego i gitary Briana Maya doznają rozkosznych drgawek i nie wyobrażają sobie sceny rockowej bez Królowej. Wiele faktów i ciekawostek z życia zespołu wyłapałem dopiero przy lekturze Królewskiej historii, więc parę razy srogo się zadziwiłem, gdy niektóre plotki i mgliście zapamiętane wiadomości o supergrupie musiałem wyrzucić przez okno. Przy czym autor nie wybiela zespołu, ukazując ich jako niezłomnych krzewicieli wspaniałej muzyki, wręcz przeciwnie – czasami pokazuje niektórych członków zespołu w mrocznym, negatywnym świetle, przez co nie zdają się oni być bogami, lecz raczej ludźmi, którzy również mogą mieć wady. Pełny przegląd historii zespołu, gdzie autor nie poświęca uwagi jedynie legendarnemu frontmanowi, lecz całej czwórce, to wspaniała lektura, którą ciężko będzie przebić jeszcze lepszą biografią Queen.

rozlakaChristopher Priest – Rozłąka

Im więcej czasu minęło od momentu, gdy zakończyłem lekturę tej książki, tym bardziej za nią tęsknię. Tak, czuję prawdziwą rozłąkę! Okazuje się, że autor sławnego Prestiżu oczarował mnie na tyle, że z czułością powracam myślami do dramatycznej i zagadkowej historii dwóch braci, których podzieliła wojna. Rozłąka to powieść z nieregularnie prowadzoną narracją, gdzie właściwie do końca nie wiadomo, jaka jest odpowiedź na kluczowe pytanie postawione przez Christophera Priesta. Jest coś niezwykłego w tym, jak autor nakręcił sobie czytelnika na palec już od samego początku, dzięki czemu z gracją mógł później tym palcem kręcić (taki hermetyczny żarcik), a ja nie miałem nic przeciwko. Doskonale pamiętam, że końcówka mocno mnie skołowała – ale tylko dlatego, że wymagała głębszej analizy całości, wręcz prosiła się o to, aby książkę przeczytać jeszcze raz. Nie zdziwcie się tylko, że mimo iż książka została wydana przez Wydawnictwo MAG w serii Uczta Wyobraźni, gdzie głównie spotkać możecie fantastykę, tej tu akurat nie uświadczycie – mimo mglistych zapowiedzi historii alternatywnej, książka przede wszystkim stanowi świetną pożywkę dla czytelników lubujących się w rozwiązywaniu tajemnic, które kryją się w głębi ludzkich serc, gdzie poczucie nieodwracalności białych plam na życiorysach bohaterów jest tak gęste, że można je ciąć maczetą. Jedno z najmilszych zaskoczeń 2015 roku!

Na fali szokuJohn Brunner – Na fali szoku

Znów wydawnictwo MAG, tym razem z fantastyką pełną gębą. John Brunner to jedna z najlepszych rzeczy, która przydarzyła się w tym roku polskim czytelnikom lubującym się w twardym science-fiction. Klasyk gatunku, w Polsce jednak dopiero teraz możemy odkryć, czym ten klasyk tak naprawdę pachnie. Najpierw pojawiła się najsławniejsza powieść brytyjskiego pisarza Wszyscy na Zanzibarze – ale moim skromnym zdaniem Na fali szoku bije ją impetem i przerażającą wizją przyszłości na głowę (no… dobrze, co do drugiego argumentu można dyskutować). Ta powieść ma ledwo 300 stron, a sieje znaczne spustoszenie w głowie czytelnika – motyw ściśle kontrolowanego społeczeństwa, gdzie każda informacja jest na wagę złota, a jednocześnie ściśle strzeżona, a rząd dąży do ulepszenia ludzkiego ciała i umysłu – taka dawka niebezpiecznego jutra dała mi solidnie popalić. John Brunner z zapałem daje sygnał, że mimo iż człowiek nie jest doskonały, to taki właśnie powinien być; wszelkie modyfikacje, zabawy w Boga mogą mieć jedynie zgubny skutek. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych nowości w tym roku, a na kolejne powieści Brunnera czekam ze zniecierpliwieniem.

dom_pajakaPaul Bowles – Dom pająka

Nic nie poradzę na to, że Bowles oczarował mnie od pierwszego wejrzenia. Ponad światem objawiło mi autora, który zafascynował mnie swoim chłodnym, wyważonym językiem i celnymi uwagami na tematy społeczne. Dom pająka jedynie utwierdził mnie w przekonaniu, że słusznie interpretowałem pesymizm Paula Bowlesa – ludzie popełniają mnóstwo błędów, za które muszą później zapłacić; dużo zła dzieje się przez nieporozumienia, a nie zapowiada się na to, żeby gatunek ludzki zmądrzał na tyle, aby tego typu sytuacji uniknąć. W Domu pająka Bowles wspomina marokański Fez – miasto, którego piękno umarło wraz z polityczną rewolucją w kraju. Snuje rozważania z perspektywy zarówno zachodniego turysty, jak i Amara, arabskiego chłopca, który swój świat postrzega zupełnie inaczej niż obcy przybysz. Świat ortodoksyjnej religii styka się z agitacją polityczną, co dla Marokańczyka jest zbyt wielkim obciążeniem, dla Amerykanina, Stenhama, jest to natomiast zupełnie inna perspektywa, który ewentualne konsekwencje rewolucji ocenia przez pryzmat zachodnich wartości – kompletnie nieprzydatnych w arabskim społeczeństwie. Przyznać się muszę, że trudno jest mi ubrać w słowa fenomen, jakim dla mnie stał się Paul Bowles i nie łudzę się, że każdy jego piórem się zachwyci – omawiany Dom pająka snuje się powoli, akcja powieści jedynie przeskakuje między rozważaniami na temat społeczeństwa, różnic kulturalnych i opisu miasta, które z każdą chwilą opada z sił. Zadziwiająco blisko mu w pewnym momencie do Philipa Rotha, którym będę się zachwycał poniżej – panowie jakby jednym głosem mówili, że społeczeństwo to zbyt skomplikowana maszyna, aby działała bez usterek.


NAJLEPSZE WZNOWIENIA 2015 ROKU

amberRoger Zelazny – Kroniki Amberu, t. 1

Saga Corwina z Amberu pobudziła moją chęć sięgnięcia po klasyczne fantasy w momencie, gdy już zwątpiłem, że może mnie w tym gatunku spotkać coś ciekawego. Od dłuższego czasu byłem sceptyczny wobec wszelkiej maści czarodziejów, królów, książąt i magicznych stworów, ale Zelazny stworzył tak genialny świat z jeszcze wspanialszymi relacjami interpersonalnymi, że wsiąkłem w Amber do szczętu. Pełno tu intryg, zaskakujących zwrotów akcji i dojrzałego podejścia do sztandarowych cech fantastyki – nie miałem wrażenia, że autor wciska mi gruszki prosto z wierzby. Trochę szkoda, że drugi tom Kronik Amberu (saga Merlina) nie jest już tak udana, ale o ile ją mógłbym sobie odpuścić, o tyle dzieje Corwina to zbyt satysfakcjonująca lektura, aby przejść obok niej obojętnie. Do tego obie księgi zostały pięknie wydane przez Wydawnictwo Zysk i S-ka, więc jest to świetny moment, aby zaopatrzyć się w komplet dwóch pięcioksięgów, otwierających przed czytelnikiem świat Amberu.

GłódKnut Hamsun – Głód

Klasyk, który ani trochę się nie zestarzał. No dobrze, może i akcja powieści toczy się w Christianii (dawne Oslo) na początku XX wieku, może i miasto wyglądało wtedy zupełnie inaczej niż dziś, ale poczucie desperacji i beznadziei zawsze jest takie samo. Główny bohater nie radzi sobie najlepiej, błąka się po ulicach, szukając czegoś do przegryzienia; jednocześnie targają nim moralne dylematy – czy głód usprawiedliwia kradzież? Czy już jestem na tyle biedny, że przyjmowanie datków od przechodniów nie będzie ujmą? Pan Anonim chce być dziennikarzem, wierzy, że lada chwila wpadnie mu do kieszeni kilka drobniaków, i jakoś się z tego wygrzebie… Ale nic nie przychodzi łatwo. To powieść o trudnej wędrówce po okręgu życia, gdzie stale wracamy na linię startową. Jedna porażka kumuluje następne, a im jest ich więcej, tym trudniej wygrzebać się z dołka. Głód Knuta Hamsuna jest uważany za jedną z pierwszych powieści, która skupia się na portrecie psychologicznym bohatera, na miotających nim emocjach. I czyni to na tyle dobrze, że przeraziła mnie wizja biedy i męczącego organizm głodu.

Wyszłam za komunistęPhilip Roth – Wyszłam za komunistę

Philip Roth po raz pierwszy! Środkową część Trylogii Amerykańskiej oceniam troszkę (troszeczkę, to naprawdę są milimetry) gorzej od swej poprzedniczki, ale to i tak jest lektura poruszająca wszelkie możliwe struny w duszy wrażliwego czytelnika. Historia wzlotu i upadku Iry Ringolda to kawał świetnie zrekonstruowanej epoki lat powojennych, kiedy to w epoce McCarthy’ego przedstawiciele życia publicznego nieustannie byli poddawani próbie żelaza – wszelkie spowinowacenie z komunizmem nieodwracalnie łamało kariery. To grozi również głównemu bohaterowi, trochę przygłupiemu i upartemu, ale również szukającemu własnego szczęścia na ziemi. Jego małżeństwo okazuje się gwoździem do trumny, o czym dowiadujemy się wraz z Natanem Zuckermanem (literackim alter-ego Philipa Rotha), wielbiącym w dzieciństwie „Iron Rinna”. Wyszłam za komunistę to powoli snująca się opowieść o życiu człowieka, który jest symbolem tamtych czasów – strach pomyśleć, ilu podobnych Ringoldów tego świata straciło szczęście w wyniku wiary w dobrobyt USA. Książka odpowiednia dla wielbicieli analizowania przeszłości, dłubania w trybach społeczeństwa i zaglądania w dramatyczne życiorysy.

90093287 radio armageddon SU z paszportem.indd

Jakub Żulczyk – Radio Armageddon

Moglibyście pomyśleć, że ignoruję polskich pisarzy, ale tak nie jest; w tym roku najbardziej zachwyciła mnie energia i bezkompromisowość, z jaką Jakub Żulczyk rozprawił się z młodym pokoleniem. Jego wersja optymistyczna nie jest, więcej tu degeneracji i upadku obyczajów niż jakichś wartości, lecz mimo to, jakimś cudem, wciąż trzymałem kciuki za głównych bohaterów – za Szymona, który nie grzeszył pewnością siebie, za Gnata, który w kategorii „zepsuty dzieciak” zostałby pracownikiem miesiąca, no i oczywiście za Nadzieję i Cypriana, którzy swoją wspólną bliską relacją jeszcze bardziej skomplikowali swoje i tak popieprzone życie. A wszystko to prowadzone jest dwutorową narracją, która trzyma w napięciu do końca i do ostatnich stron zżerała mnie ciekawość, jak zakończy się historia zespołu rockowego, który postanowił wprowadzić trochę anarchizmu do spokojnego miasta. U Żulczyka dużo jest obrzydlistwa i wulgarności, ale to dobrze, bo grzecznie o takich rzeczach mówić się nie da. Radio Armageddon to ostra jazda i polecam ją każdemu, kto lubi kontakt z rzeczami kontrowersyjnymi.

Roth_Amerykanska sielanka_m

Philip Roth – Amerykańska sielanka

Philip Roth po raz drugi! Pierwszy tom Trylogii Amerykańskiej wbija w fotel, przebijając Wyszłam za komunistę, z niezwykłą precyzją rozbierając na części i demitologizując tak zwany american dream. To powieść monumentalna i kompletna, przepełniona starciem różnych amerykańskich pokoleń (a zwłaszcza przedwojenne i powojenne, które inaczej rozumieją patriotyzm i rozwarstwienie społeczne), które na przestrzeni dziejów nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Fantastyczny jest sposób, w jaki Roth stopniowo odkrywa prawdę o życiu Seymoura „Szweda” Levova, głównego bohatera Amerykańskiej sielanki; najpierw daje nam do zrozumienia, że jest on bożyszczem wśród swych rówieśników, idealnym kandydatem na człowieka spełnionego i szczęśliwego, a tymczasem… Za fasadą sukcesów kryją się błędy i porażki, które kładą się długim cieniem na życiu Szweda. Mogę się rozpływać nad wspaniałością tej powieści, jak i pióra nominowanego od wielu lat do Nobla Philipa Rotha, ale przecież robiłem to już w recenzjach, których zresztą przeczytacie jeszcze kilka, bo, na nasze szczęście, Wydawnictwo Literackie zamierza sukcesywnie wydawać kolejne jego powieści. Moim zdaniem nie ma co się dłużej zastanawiać – Roth to jeden z najważniejszych współczesnych pisarzy amerykańskich, a jako komentator naszej rzeczywistości sprawuje się wyśmienicie. Jest więc jeszcze czas na to, żeby nie narobić sobie zaległości.

Fot.: Wydawnictwo Literackie, Wydawnictwo Świat Książki, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Wydawnictwo Mag, Wydawnictwo Sine Qua Non

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *