Świąteczna ciekawostka o…: „To właśnie miłość”

Jeśli myślicie, że Kevin sam w domu (albo ten w Nowym Jorku) i Szklana Pułapka to jedyne świąteczne, obowiązkowe filmy, to chyba zapomnieliście o hicie Richarda Curtisa z 2003 roku! Love Actually, czyli w polskim tłumaczeniu To właśnie miłość, jest filmem iście świątecznym, który choć gatunkowo przynależy do komedii romantycznych, odstaje od nich tak wykonaniem i pomysłem, jak i samym humorem. Dzisiaj więc, w pierwszy Dzień Świąt Bożego Narodzenia prezentujemy kilka ciekawostek o tym pełnym gwiazd filmie, a ponieważ wiemy z doświadczenia, że również osoby nieobchodzące tych świąt mogą czerpać z filmu nieskrępowaną przyjemność – je również zachęcamy do lektury. Zapraszamy więc na naszą Świąteczną (piątkową) ciekawostkę.

Produkcja, w której splatają i przeplatają się ze sobą wątki wielu ludzi w okresie Świąt Bożego Narodzenia, powstała z dwóch różnych scenariuszy. Początkowo reżyser miał w planach nakręcić dwa różne filmy – jeden z nich opowiadać miał o premierze Wielkiej Brytanii, a drugi o niespełnionym pisarzu. Curtis nie tylko scalił te dwa scenariusze, tworząc z nich zaledwie wątki, ale także dopisał do nich szereg innych. W zaplanowane wcześniej jako główne postaci premiera i pisarza, ostateczne jedne z wielu, wcielili się oczywiście amanci kina Hugh Grant i Colin Firth (którzy zresztą dwa lata wcześniej wystąpili razem w produkcji Dziennik Bridget Jones, a ich postaci były tak ważne i bez siebie nie mające w filmie prawa bytu, że kto wie, czy właśnie obejrzenie produkcji o perypetiach samotnej kobiety nie sprawiło, że Curtis – zakładając, że w głowie obsadził już Granta i Colina w głównych rolach – postanowił połączyć dwa filmy w jeden). Zresztą i w jednym i drugim filmie postać grana przez Firtha zostaje w perfidny sposób zdradzona przez żonę (raz przez przyjaciela, a raz przez brata).

A miłość Firth
Colin Firth na plakacie najnowszego filmu „Zdradź mnie i ty”

A skoro już jesteśmy przy filmie Dziennik Bridget Jones… pamiętacie scenę, w której Sarah (którą w filmie gra Laura Linney) przyprowadza do swojego mieszkania Karla, czyli kolegę z pracy, w którym zakochana jest już od bardzo dawna (dokładnie od dwóch lat, siedmiu miesięcy, trzech dni i z półtorej godziny)? To świetnie, że pamiętacie, bo na pewno kojarzycie w takim razie, że sypialnia kobiety znajdowała się nad mieszkaniem, tworząc coś  w rodzaju antresoli. Ale co to ma wspólnego z filmem z Renée Zellweger w roli głównej? Otóż, mieszkanie Sarah stylizowane było na mieszkanie pisarki Helen Fielding, autorki przygód zwariowanej Bridget. Reżyser uznał, że taka aranżacja wnętrza jest wprost idealna do tej konkretnej, romantycznej sceny.

A miłość sypialnia Fielding
„Tak, pani Fielding, mieszkanie oddam w nienaruszonym stanie zaraz po tym, jak skończymy”

Dwa różne scenariusze to niejedyna pierwsza wizja, jaką miał reżyser tej produkcji. Jak wiecie, w To właśnie miłość widzom przedstawionych zostaje dziesięć historii, z których każda w którymś momencie przeplata się z innymi, ponieważ wszyscy bohaterowie w jakiś sposób się znają lub są ze sobą poniekąd związani (nawet jeśli tylko przez inną postać). Jednak z początku Richard Curtis umyślił sobie, aby tych historii było czternaście. W efekcie jednak dwie zostały odrzucone natychmiast, a dwie po tym, jak już niektóre sceny zostały nakręcone. Wycięte historie dotyczyć miały głodującej, afrykańskiej pary, a także dyrektorki szkoły, która wreszcie przyznaje się do bycia lesbijką. Trzeba jednak przyznać, że te dziesięć wątków, które w efekcie otrzymujemy, wydają się być idealną liczbą.

Przejdźmy jednak do samego początku filmu, a także jego końca. Sceny na lotnisku, w których ludzie witają się, padają sobie w ramiona i takie tam, są autentycznymi scenami, które nagrywane były za pomocą ukrytej kamery. Kamera tkwiła na lotnisku przez tydzień, ale zawsze był przy niej jakiś wartownik. Jeśli jakaś scena bezapelacyjnie nadawała się do wykorzystania w filmie, osoba taka podchodziła do jej bohaterów, tłumaczyła, o co chodzi i prosiła o pisemną zgodę na wykorzystanie tych scen w filmie. Nie wiem jak Wy, ale ja muszę sobie te sceny obejrzeć w takim razie jeszcze raz.

A miłość lotnisko
Jesteście w ukrytej kamerze!

To jednak niejedyna prawdziwa rzecz  w To właśnie miłość. Na ślubie Juliet i Petera (w tych rolach Keira Knightley i Chiwetel Ejiofor) widzimy oczywiście proboszcza, który udziela młodym sakramentu małżeństwa. Jak się okazuje, w rzeczywistości również jest on osobą duchowną. Pytanie, czy w takim razie Knightley i Ejiofor nie wzięli ślubu naprawdę… W każdym razie wiemy, że wzięli go w filmie, a Rick Grimes… to znaczy Mark (czyli Andrew Lincoln), czyli przyjaciel pana młodego, był nieprzytomnie zakochany w jego świeżo poślubionej żonie. To właśnie scena z jego udziałem roztapia serca kobiet, kiedy Mark na zapisanych planszach, niemo wyznaje miłość Juliet. Wzruszające, prawda? A wiecie, że aktor znany z niezmordowanej walki z żywymi trupami sam zaproponował, że własnym pismem wypełni te plansze? Uparł się, że jego pismo jest bardzo ładne i chciał odcisnąć inny niż aktorski, artystyczny ślad na tej produkcji. Ja tam uważam, że mu się udało.

A miłość Kira karteczki
Akurat ta karteczka była przeznaczona dla jego pisma, nie dla Keiry.

Zostańmy jeszcze na chwilę przy ślubie Juliet i Petera. Zakochany w Juliet przyjaciel Petera stworzył dla nich – zaraz po tym, jak odchodzą od ołtarza już jako małżeństwo – wyjątkową aranżację utworu Beatlesów All You Need is Love. Na pewno wiecie, o co chodzi. Jak sie okazuje, reżyser zaczerpnął pomysł z… pogrzebu, w którym uczestniczył. Był to zresztą pogrzeb nie byle kogo, a samego Jima Hensona, twórcy Muppetów. Podczas ostatniego pożegnania mężczyzny, wszyscy lalkarze postanowili przynieść swoje kukiełki i przy ich pomocy odśpiewali Jimowi po raz ostatni piosenkę.

A miłość ślub trąbki
Ol ju nid is low! Tum tu ru ru rum! Ol ju nid is low…

Nie wszyscy jednak są tacy skorzy do śpiewania! Hugh Grant zapierał się rękami i nogami, byle tylko nie śpiewać i nie tańczyć. W efekcie, jak pamiętamy, aktor nie tylko tańczy do utworu Jump (For My Love)  grupy Girls Aloud, ale także z zaangażowaniem ją śpiewa – tego w planach nie było i Granta przeklinali później montażyści. Jak jednak wspomniałam, początkowo gwiazda filmu Cztery wesela i pogrzeb absolutnie nie chciała odegrać tej sceny, a jednym z powodów był fakt, że według początkowych ustaleń aktor miał tańczyć do piosenki Jackson 5, której szczerze nie znosił, w związku z czym scenę tę odkładał aż do ostatniego dnia zdjęć. Ostatecznie utwór zmieniono, a sam Grant tak się wyluzował, że zaimprowizował zarówno taniec, jak i śpiew. Jak widać, nie taki diabeł straszny.

A miłość Grant taniec
A nasz premier tańczy, tańczy, tańczy, tańczy…

Reżyser Richard Curtis w 1994 roku napisał scenariusz do bardzo dobrze nam znanej i świetnie przyjętej komedii romantycznej z nie lubiącym Jackson 5 Hugh Grantem Cztery wesela i pogrzeb. Było to 9 lat przed premierą To właśnie miłość, ale jedna ze scen, która miała znaleźć się w filmie z Andie MacDowell, a ostatecznie ją wywalono, przetrwała próbę czasu i została wykorzystana w świątecznym hicie Curtisa. Co prawda zamiast Granta odegrał ją Kris Marshall (czyli w filmie napalony Colin), a chodzi tu o scenę, w której rudzielec próbuje swoich sił w podrywaniu dziewczyny na weselu, krytykując jedzenie, które okazuje się jej dziełem. Oczywiście dostał on za tę scenę wynagrodzenie. “Jak za wszystkie inne” – chciałoby się powiedzieć, prawda? Cóż z tego jednak, skoro nie byłaby to tak do końca prawda! Otóż, postać Colina, jak pamiętamy, szukała poza Wielką Brytanią miłości (no dobra – przygodnego seksu w liczbie jak najbardziej mnogiej), licząc na swój akcent i urok osobisty. I kiedy w końcu szczęście się do niego uśmiecha, przybiera ono postać trzech chętnych i do tego atrakcyjnych Amerykanek, które w kulminacyjnej dla Colina scenie rozbierają go namiętnie i z wyraźnie określonym celem. Ta scena była tak wymarzona i wspaniała, że aktor odmówił przyjęcia za nią zapłaty, twierdząc (zapewne słusznie), że te 21 ujęć było tak wspaniałych, jak jeszcze żadne w jego karierze, więc są one zapłatą samą w sobie.

A miłość bar kobiety
Nie, naprawdę, nie chcę ani grosza!

Scena z krytykowaniem jedzenia w celu podrywu czerpie pełnymi garściami z Czterech wesel i pogrzebu. Jednak nie tylko ona, ponieważ poniekąd z tego filmu wywodzi się sam tytuł: Love Actually. A konkretniej, wywodzi się z piosenki zespołu Wet Wet Wet  – czyli trzech panów pod prysznicem (nie licząc psa) – zatytułowanej Love is All Around, która została stworzona właśnie ma potrzeby produkcji z 1994 roku. To zresztą ten utwór parodiowany jest od pierwszych scen To właśnie miłość, a słowa: Love actually is all around us wypowiada nie kto inny jak premier Wielkiej Brytanii, czyli Hugh Grant, czyli Charles uwodzący Andie MacDowell. Natomiast samo słowo actually pada w filmie całe dwadzieścia dwa razy.

Na pewno dużą popularnością po premierze filmu Hobbit: Niezwykła podróż cieszyły się te sceny z To właśnie miłość, w których Martin Freeman, czyli nasz Bilbo Baggins, kręci sceny do filmów pornograficznych, jednocześnie zakochując się w swojej partnerce. Natomiast w Stanach i Wielkiej Brytanii te sceny uznane są za kontrowersyjne, w związku z czym w tych dwóch krajach film puszczany jest w wersji okrojonej aż o 20% ze względu na cenzurę. A przecież coś od życia należy się także hobbitom!

A miłość Bilbo porno
„No cóż… nieco mniejsze niż Samotna Góra, ale też mniej skaliste. No i nie ma w nich smoka…”

Martin Freeman na planie To właśnie miłość spotkał się z aktorem, z którym później przyszło mu zagrać w pierwszym sezonie fantastycznie przyjętego serialu Fargo. Billy Bob Thornton i Freeman, Colin Firth i Hugh Grant to zresztą niejedyni aktorzy, którzy spotkali się wcześniej lub później na planie filmowym. Jeśli skrupulatnie prześledzimy filmografie aktorów wcielających się w główne role w To właśnie miłość, możemy odkryć, że ich losy splatały się ze sobą niczym losy ich bohaterów z tej romantycznej komedii. Wspomnieć można chociażby Jasia Fasolę, czyli Rowana Atkinsona, który zagrał sprzedawcę biżuterii, którego celem życia staje się wysmakowane zapakowanie prezentu, a który spotkał się z Hugh Grantem i zespołem Wet Wet Wet na planie filmu Cztery wesela i pogrzeb. Atkinson nie uniknął również spotkania filmowego z Colinem Firthem, z którym zagrał w filmowej Czarnej Żmii, do której scenariusz napisał twórca serialu o tym samym tytule, czyli nie kto inny jak… Richard Curtis. Firth musiał się spodobać Curtisowi w roli Szekspira, skoro w 2003 roku po raz kolejny powierzył mu rolę pisarza. Do roli Rufusa aspirował co prawda gorąco Simon Pegg, ale cóż… Atkinson i Curtis za bardzo się lubili i mieli zbyt wiele wspólnej pracy za sobą, aby reżyser miał powierzyć tę rolę komuś innemu. A wpierają nam, że koneksje się nie liczą!

Swoją drogą Atkinson nie od początku grać miał upierdliwego sprzedawcę-pakowacza, którego dokładność może kosztować klienta małżeństwo. W początkowych planach Curtisa jego postać miała być… aniołem! Została nawet nakręcona scena, w której anioł Rufus pomaga małemu Samowi dogonić przed odlotem swoją ukochaną (która jeszcze nie wie, że nią jest). Scena została jednak odrzucona, a pomysł uznano za nietrafiony. I chyba dobrze, bo takie nadnaturalne sceny mogłyby niepotrzebnie skalać ten piękny, świąteczny film.

A miłość Atkinson prezent
„Drętwota! A nie, nie to! Aguamenti! Też nie… Confundus! Skup się, Severus, skup… Ekspeliarmus! No i dupa! Przykro mi Rufus, nie będziesz aniołem!”

A pamiętacie, jak miała na imię postać grana przez Alana Rickmana? Tak jest – Harry! Oj, panie Curtis, żarciki się pana międzyfilmowe trzymają.

A jak myślicie, ile zgarnęła światowej sławy modelka Claudia Schiffer, za jedną jedyną scenę z jej udziałem, która trwałą jedną minutę? Dwieście tysięcy funtów… Kwota niemała, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że Richard Curtis wcale nie miał w planach zatrudnienia modelki, lecz uparcie szukał aktorki, która byłaby do niej podobna. A ponieważ poniósł na tym polu fiasko, stwierdził: “Raz kozie śmierć!” i zadzwonił do Schiffer. A ta, jak wiemy, zgodziła się i wystąpiła u boku Liama Neesona.

A miłość claudia
„Za dwieście tysięcy funtów mogę tak nawet dwie minuty!”

Wróćmy jeszcze na moment do Colina Firtha, który uwielbia się moczyć. To znaczy w filmach, rzecz jasna! Ale nie w takim sensie, jak myślicie. Jeśli oglądaliście ekranizację Dumy i uprzedzenia z 1995 roku w postaci miniserialu, pamiętacie na pewno, jak pan Firth odgrywa słynną scenę w jeziorze, wychodząc w swojej mokrej, prześwitującej koszuli. Scena ta, niemal spazmatycznie przeżywana jest później przez filmową i literacką Bridget Jones, której zresztą ukochanego Marka Darcy’ego gra właśnie Colin Firth. W filmie o Bridget Firth również moczy się, na przykład walcząc z Hugh Grantem w fontannie. Natomiast w To właśnie miłość mamy scenę w jeziorze, które – zabawne – miało jedynie 18 cali głębokości. Jak się więc domyślacie, aktorzy (Colin Firth i Lucia Moniz) musieli klęczeć, aby stworzyć efekt właściwej głębokości. Na nieszczęście Firtha jezioro opanowały moskity i tak znęcały się nad aktorem, że jego łokieć spuchł podobno do rozmiarów awokado i nie obyło się bez pomocy medycznej. Nieprzypadkowe jest chyba także samo nazwisko jego filmowej postaci w To właśnie miłość. Mężczyzna grany przez Firtha nazywa się Jamie Bennett, a panieńskie nazwisko jego ukochanej Elizabeth w Dumie i uprzedzeniu brzmiało właśnie Bennet. Jedno “te” to już przecież szczegół…

A miłośc colin woda
Rybka lubi pływać :).

Kiedy reżyser Richard Curtis tworzył scenariusz do filmu To właśnie miłość, w głowie miał już niektórych aktorów, których widział obsadzonych w konkretnych rolach. Tak było między innymi z Martine McCutcheon, która gra dziewczynę, w której zakochuje się premier Wielkiej Brytanii. Reżyser był zauroczony aktorką i można powiedzieć, że jej postać w To właśnie miłość została napisana specjalnie z myślą o niej. Curtis początkowo chciał, aby również w filmie nosiła ona imię Martine, ale jeszcze przed jej pierwszym przesłuchaniem stwierdził, że to mogłoby sprawić, że McCutcheon miałaby pretekst do bycia zarozumiałą. Do niektórych aktorów, takich jak Laura Linney, Billy Bob Thornton, Denise Richards, Curtis wysłał tradycyjne listy z zapytaniem o to, czy wystąpiliby w jego filmie. Największe wrażenie zrobiło to chyba na Linney. Do napisania listu do niej, skłoniła Curtisa jego partnerka. Curtis – podobnie jak przy Schiffer – szukał kogoś w stylu Linney, a jego partnerka (słusznie zresztą), zapytała: „A czemu by nie zapytać właśnie Laury Linney?”

A miłośc laura list
Radość z otrzymania tradycyjnego listu – bezcenna.

We wzruszającej scenie z początku filmu, kiedy odbywa się pogrzeb mamy Sama, a żony Daniela, Joanny, widzimy zdjęcia zmarłej wyświetlane w kościele. Historia tego, jak zdjęcia te trafiły do filmu również jest urocza. Scena ta jest bowiem odzwierciedleniem sympatii i podziwu, jakim Richard Curtis darzy pisarkę i reżyserkę, Rebeccę Frayn. Kiedy reżyser potrzebował zdjęć do sceny pogrzebu, zwrócił się właśnie do Fray i poprosił ją o najpiękniejsze zdjęcia z jej życia i to właśnie te fotografie obserwujemy podczas uroczystości pogrzebowych.

A miłość pogrzeb
Spoko – ona jeszcze żyje.

Jeśli już mówimy o wzruszających i wywołujących łzy scenach, nie można zapomnieć o tej, w której grana przez Emmę Thompson Karen odpakowuje prezent od męża, który jest dla niej jednocześnie dowodem na zdradę, po czym wchodzi do pokoju i płacze do utworu Both Sides Now Joni Mitchell. Curtis, jak sam przyznał, chciał nakręcić tę scenę na wzór pracy Mike’a Newella, reżysera filmu Cztery wesela i pogrzeb, dlatego widzimy szerokie ujęcie, a kamera się nie porusza. Emma Thompson wchodziła do pokoju i płakała dwanaście razy, a scena jest naprawdę świetnie zagrana. Musiała wymagać od aktorki naprawdę wielu emocji, skoro kobieta poprosiła, aby w tym dniu była to jej jedyna scena do zagrania.

A miłośc karen płacze
No i po makijażu!

Syn płaczącej Karen ma na imię Bernard, pamiętacie, prawda? A wiecie, że w każdym filmie, do którego scenariusz tworzył Curtis, występuje postać jakiegoś Bernarda? Jest to osobiste wtrącenie reżysera i scenarzysty, będące rodzajem żartu, z którym jednak wiązało się złamane serce. Kiedyś bowiem pewien Bernard pokonał Curtisa w wyścigu o serce pewnej kobiety i teraz w każdym filmie mężczyzna tworzy swego rodzaju pamflet “na cześć” Bernarda ze względu na tamto dawne miłosne niepowodzenie.

Zbliżając się do końca tej świątecznej ciekawostki, przejdźmy jednak do innej zakochanej pary, najmłodszej w To właśnie miłość, czyli Sama i Joanny (swoją drogą, tak samo miała na imię zmarła mama chłopaka). Z rolą Joanny, w którą wcieliła się Olivia Olson, również wiąże się pewna historia. Na pewno utkwił Wam w pamięci fragment, kiedy podczas szkolnego przedstawienia występuje Joanna, śpiewając All I Want For Christmas Is You. Okazuje się, że aktorka tak perfekcyjnie i bezbłędne zaśpiewała ten utwór, że Curtis postanowił dodać do nagrania oddechy, aby wyszło bardziej naturalnie i przede wszystkim – wiarygodnie! To właśnie miłość nie było zresztą jedyną produkcją, w której Olson i Thomas Brodie-Sangster się spotkali. Obydwoje podkładali później głosy w kreskówce Disney Channel Fineasz i Ferb. On użyczył głosy Ferbowi, natomiast ona Vanessie, w której zakochany był Ferb. Czyżby romantyczna przygoda aktorów miała trwać nadal?

A miłość Sam pocałunek
„No to cześć! Niedługo znowu się we mnie zakochasz”

Sukces filmu Curtisa był ogromny, dlatego nic dziwnego, że powstały jego inne wersje w różnych krajach. Pierwszą z nich był film Wszystko dla miłości prosto z Indii, później była nasza rodzima wersja zatytułowana Listy do M. Choć nikt nigdy nie przyznał, skąd twórcy czerpali inspiracje, to dla wszystkich, którzy znają To właśnie miłość, widoczne są one gołym okiem, sam plakat zresztą nie pozostawia złudzeń. W 2013 roku powstała natomiast japońska wersja zatytułowana Subete wa kimi ni aetakara. Zapewne powstawać będą kolejne, ale nie ma się co łudzić, że którakolwiek doścignie oryginał. Natomiast Polacy mogą liczyć jedynie na Listy do M. 3.

a miłość piosenka
No! Jak Billy Wam zaśpiewa, to wszyscy będziecie wet wet wet

Fot.: United International Pictures Sp z o.o

 

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *