tank

Szlachetny heavy metal – Tank – „Valley of Tears” [recenzja]

Tank, weterani NWOBHM, powrócili chyba już na dobre i parę tygodni temu na rynek wypuścili kolejną płytę – Valley of Tears. Prochu Anglicy tym krążkiem na pewno nie odkryją, za to dostarczą swoim fanom kilkadziesiąt minut wysokooktanowego heavy metalu.

Iron Maiden zjada własny ogon od kilku dobrych płyt, a kapele takie jak Tank, a szczególnie Saxon, potrafią regularnie wypuszczać swoje krążki na rynek i nigdy nie zawodzą ani nie schodzą poniżej pewnego poziomu, a na pewno nie sprawiają fanom takiej chały, jak album The Book of Souls, co uczynił zespół Steve’a Harrisa, wmawiając wszystkim dookoła, że to jeden z ich najlepszych albumów w karierze…

Oczywiście losy Tank nie były usłane różami i zespół przechodził przez różne koleje losu. W latach osiemdziesiątych formacja nie zdobyła takiego uznania, jak chociażby wspominany Saxon i, w 1988 roku się rozpadła. Dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych nastąpiła kolejna próba reaktywacji, która zostawiła po sobie album Still at War. Niestety, w 2008 roku na łonie grupy doszło do kolejnego rozpadu i dziedzictwo zespołu kontynuują do dnia dzisiejszego gitarzyści Cliff Evans i Mick Trucker. W międzyczasiedotychczasowy wokalista Agly Ward założył własny odłam Tank i w tym momencie na rynku funkcjonują dwa zespoły o nazwie Tank, które uzurpują sobie prawo do nazwy. No cóż… Nie chcę wnikać w szczegóły, jednak panowie gitarzyści są o wiele bardziej aktywni na rynku i od 2010 roku uraczyli już nas dwoma solidnymi krążkami – War Machine War Nation.

Na łonie tego „prawdziwszego” Tank w ostatnich latach doszło do poważnych przetasowań personalnych. Pozostał jedynie szkielet grupy, czyli Evans i Trucker. Dotychczasowego wokalistę Doogiego White’a zastąpił były krzykacz Dragonforce ZP Theart, a sekcję rytmiczną tworzą teraz bębniarz Bobby Schottkowski (ex-Sodom) i Barenda Courbois, czyli obecny basista Blind Guardian. Wydaje się, że zmiany te mogą zwiastować lepsze czasy, a na pewno solidniejszą jakość, bo – z całym szacunkiem dla Doogiego – swoje złote lata, to on ma już dawno za sobą.

Niewątpliwie nastąpiła zmiana w brzmieniu po dołączeniu nowego wokalisty. ZP Threat ma zdecydowanie większe możliwości od swojego poprzednika i to słychać jest już w otwierającym płytę utworze tytułowym. Brzmienie jest nowoczesne, ostre, przejrzyste, a gitary szatkują swoimi riffami powietrze i refren musi być, rzecz jasna przebojowy, idealny do pośpiewania na koncercie. Wokalista popisuje się swoimi warsztatem, płynnie przechodząc z wysokich dźwięków na niskie, basowe, pełne głębi partie. Dużo się dzieje.

Tank - Valley Of Tears (audio)

Jednakże pod względem kompozycyjnym, mimo że jest to klasyczny heavy metal, to daleki byłbym do określenia dzisiejszego oblicza Tank mianem retro. Panowie grają to, co najlepiej potrafią i wychodzi im to całkiem nieźle, niestety fajerwerków nie ma co się spodziewać. A jednak nowy wokalista dodaje tej muzyce blasku, dodatkowych podkładów energii, jak w galopującym Hold On czy rozpędzonym Heading for Eternity. Panowie nie odstają do heavy metalowej ekstraklasy.

Momentami potrafi być ciężko, jak w kroczącym, z ołowianymi riffami Eye of a Hurricane, chociaż w tym kawałku wysoki wokal ZP Threata trochę irytuje i psuje klimat. Przestrzenny, z w pełni rozbrzmiewającymi gitarami Living a Fantasy trochę przenosi nas w lata osiemdziesiąte. Podobnie jest w Make A Little Time, gdzie fajny, szatkujący riff jest jednym z najlepszych na całej płycie. Natomiast instrumentalny One For The Road brzmi żywcem, jakby zespół nagrywał ten kawałek na samym początku boomu na NWOBHM – świetna, melodyjna partia gitary prowadzi tę kompozycję do przodu.

Ciężko cokolwiek złego napisać o nowej płycie Tank. Z drugiej strony ciężko ją także skrytykować, bo zespół nieustannie trzyma poziom, jeśli nawet jest on po prostu średni. Valley of Tears to początek nowego rozdziału w karierze zespołu, z nowym wokalistą przed mikrofonem i rzeczywiście ta płyta daje nadzieje, że przyszłość Tank mieni się w jasnych barwach. Na razie jednak warto się nacieszyć Valley of Tears, bo to kawał szlachetnego heavy metalowego grania.

Fot.: Metal Mind Productions

tank

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *