Duet Nash bez szumnych zapowiedzi, po cichu wydał swoją debiutancką płytę Trik. Chyba głośna otoczka niespecjalnie pasuje do tej muzyki: wysublimowanej, delikatnej, kojącej nerwy. Nash tworzy dwójka doświadczonych muzyków: Anna Gadt i Miłosz Wośko, z którymi chwilę porozmawiałem na temat ich nowego projektu i płyty Trik. Zachęcam do lektury.
Jak i kiedy zaczęła się historia duetu Nash? Opowiedzcie o początkach Nash i nagrywaniu albumu Trik.
Miłosz Wośko: Pracowaliśmy wspólnie wiele lat temu nad debiutanckim albumem Ani – Na mojej drodze. Wcześniej graliśmy w zespole fusion, gdzie powstało kilka pierwszych wspólnych piosenek.
Ania Gadt: Znamy się z Miłoszem niemal 15 lat. Po moim debiucie rzeczywiście na wiele lat nasze muzyczne drogi się rozeszły. Działaliśmy z różnymi zespołami, Miłosz jako instrumentalista i producent m.in.: z Melą Koteluk, Markiem Dyjakiem, Leskim, równocześnie komponując współczesną muzykę klasyczną. Moim muzycznym domem stała się improwizacja i jazz. W pewnym momencie poczuliśmy, że brakuje nam wspólnej pracy i wzajemnej inspiracji. Zaczęliśmy pisać piosenki, ale bez planu nagrania płyty, do szuflady. Kiedy dostaliśmy dwa pierwsze teksty od Darka Lewandowskiego, zaczęło się robić nieco poważniej, bo poza nami ktoś trzeci zaangażował się w pierwotnie niezobowiązujące działania.
Skąd wzięła się nazwa „Nash”? Chodzi w tym wszystkim o jakiegoś konkretnego „Nasha”?
Ania: Kiedy zaczęliśmy myśleć o wydaniu płyty, określaliśmy Nash jako po prostu nasz zespół: Hej, kiedy robimy próbę naszego zespołu?, a co z naszymi piosenkami? Więc tak się przyzwyczailiśmy, że nic innego już nie pasowało. Rzeczywiście na początku zespół był tylko „nasz”, a potem dołączyli – Darek i Andrzej Izdebski w roli producenta.
Miłosz: „Nash” to rzeczownik od zaimka „Nasz” :-).
Ania: O! I to rzeczywiście wszystko wyjaśniło :-).
Jak określicie muzykę, która wykonujecie? Staraliście się, tworząc kompozycje na Trik, oddalić się od tego, co robiliście w swojej dotychczasowej pracy twórczej i zapragnęliście tym samym eksplorować nowe terytoria stylistyczne?
Miłosz: Ja nie chciałem się oddalać, wręcz przeciwnie, Trik pozwala mi wykorzystać „klasyczne” instrumentarium w piosenkach – połączone z gitarami i syntezatorami tworzy inspirujące dla mnie środowisko.
Ania: Dla mnie Trik z założenia miał być czymś innym. Jeśli chodzi o stylistykę, to myślę, że wyszedłby chyba taki songwriters/indie. Dzięki zdolnościom kompozytorskim Miłosza wykorzystaliśmy instrumenty typowe dla muzyki klasycznej: waltornie, puzony, klarnet basowy, skrzypce. Jest też trochę elektroniki. Ale to, co definiuje nas najmocniej, to polskie teksty.
Jakieś konkretne muzyczne inspiracje towarzyszyły Wam, kiedy tworzyliście muzykę na Trik?
Miłosz: Zespół Highaskeite, Daughter, Fink, Bon Iver – w czasie pracy nad płytą bardzo dużo słuchaliśmy Bena Howarda, ale tego tak wprost raczej nie słychać, bo nasza muzyka nie jest aż tak bardzo gitarowa.
Co kryje za sobą tytuł płyty Trik?
Ania: Trik jest pewną konwencją i sztuczką, którą przyjęliśmy, by opowiedzieć kilka różnych historii. Jest też nawiązaniem do trików, które stosujemy w życiu, by unikać konfrontacji z sobą samym.
Miłosz: Trikiem jest forma, brzmienie ale także graficzny przekaz.
Jakie okoliczności są tymi najlepszymi, aby w pełni i efektywnie docenić i poznać album Trik?
Miłosz: Podróż samochodem nocą, spokojny wieczór z kieliszkiem wina. To trochę „nocna płyta” .
Ania: Bardzo lubiłam słuchać tracków ze studia w podróży, w pociągu. Słuchawki na uszach alienowały mnie od otoczenia, a jednocześnie pozostawałam w hałaśliwej maszynie i pośród ludzi.
Przykuwa uwagę okładka, bajkowa, baśniowa, stylem przypominające, stare, polskie animacje, na których się wychowaliśmy. Okładka ma coś konkretnego przekazać słuchaczowi, który weźmie płytę do ręki, ale jeszcze nie usłyszał z niej ani jednego dźwięku?
Ania: Długo nie mieliśmy pomysłu na okładkę, choć byliśmy zgodni, że to nie my będziemy na froncie. Nic nie pasowało. Gdy zobaczyłam ilustracje Ani Rudak… to był po prostu strzał. Od tamtej pory nie wyobrażałam sobie czegoś innego. Bardzo się cieszyliśmy, gdy Ania zgodziła się na współpracę. I jesteśmy jej szalenie wdzięczni za kreatywność w pracy nad grafiką i użyczenie swojego świata.
Miłosz: Okładka, mam nadzieję, pomoże przenieść się słuchaczowi w świat dziecięcych wyobrażeń, snów, i z tej perspektywy słuchać naszej muzyki.
Ania: Mam trochę wrażenie, że Nash przyciąga ludzi, którzy są takimi dojrzałymi dziećmi. Próbują zachować w życiu dziecięcą naiwność i prozaiczną radość z tego, co się robi. Zachwyt, wzruszenie. Może to banalne, ale bardzo mi się to podoba i mam nadzieję, że to nas doprowadzi do bycia nieracjonalnymi dziecinnymi staruszkami :-). Zresztą ja wołałabym widzieć na świecie więcej Gombrowicza, a trochę mniej Sienkiewicza.
Piosenka Ślady wydaje się swoistym manifestem mającym wyrazić dążenie do tego, aby w życiu być po prostu sobą, iść w swoim tempie, nie oglądając się na innych, lecz pamiętać też o tym, żeby to, co robimy, miało jakiś sens. To trochę jak z muzyką na Triku – nie oglądacie się na konkurencję, tylko tworzycie swoje piękne dźwięki. Moje interpretacyjne tropy są słuszne?
Miłosz: Nagranie płyty jest rejestracją naszej pracy i obserwacji świata, którą w pewnym momencie postanowiliśmy podzielić się z słuchaczami. Nie postrzegamy innych artystów jako konkurencji.
Ania: Ślady to chyba moja ulubiona piosenka. Tekst mocno mnie określa i stanowi klamrę dla całej płyty… Iść w swoim tempie. Za chwilę jest dopowiedzenie – czas mym towarzyszem – człowiek ostatecznie sam mierzy się z przemijaniem i upływającym czasem, dlatego tak ważne jest szanować siebie, dbać i kochać. Później następuje etap wyjścia do innych ludzi. Będąc dobrą dla siebie, mogę autentycznie być dobra dla innych.
Podobnie jest w przypadku Mandalay, która jest o poszukiwaniu miejsca w życiu. Wydaje się, że stworzyliście płytę idealną dla osób będących „w drodze”, poszukujących swojego miejsca w świecie tudzież w społeczeństwie. Było to Waszym zamierzeniem?
Ania: Wszyscy jesteśmy w drodze. A widziałeś teledysk do Mandalay? Tomek Gaj i Marek Marlikowski, którzy go nakręcili, na pierwsze spotkanie przyszli z gotowym pomysłem. Nie potrzebowaliśmy rozmów o czym, dlaczego, po co, jak. Wszystko w muzyce było dla nich czytelne i klarowne. W teledysku również obecny jest motyw podróży, potrzeba samotności, ciszy. Droga jako metafora życia i dojrzewania jest w nas mocno zakorzeniona.
Miłosz: Lubimy być w drodze. Szukamy swojego miejsca.
Ciekawe zdanie powiedziała Ania, mówiąc że album powstał z tęsknoty za piosenkami z melodią i polskim tekstem. Skąd pojawiła się ta tęsknota?
Miłosz: Nie wiem, czy to do mnie pytanie, bo ja cały czas tworzę, bądź współtworzę piosenki, i jeśli mam w tej materii jakieś tęsknoty, to staram się je szybko zaspokajać :-).
Ania: Mój świat kręci się wokół jazzu i improwizacji. Rzadko śpiewam z tekstem, główna sfera to przestrzeń dźwięków i dowolności. Każde wykonanie jest inne, nieprzewidziane, powstaje tu i teraz. Zatęskniłam za zamkniętą i określoną formą piosenki, a przede wszystkim za tekstem, który czuję pierwotnie, który znam od urodzenia. W jazzie głównie posługuję się angielskim, harmonie są skomplikowane i nieoczywiste. Nash z założenia posługuje się melodią, którą możesz nucić.
W piosence Gołąb pada imię i nazwisko Jony Ben Sheli. Nie będę ukrywał – spróbowałem wygooglować i zero rezultatów. Jona Ben Sheli to autentyczna postać czy wytwór wyobraźni autora tekstu?
Ania: Ostatnie słowa to nie imię i nazwisko, ale hebrajska fraza oznaczająca – „Gołąb (Jonasz), mój chłopiec”. To kołysanka, którą skomponowałam dla syna. Darek Lewandowski napisał piękny i bardzo intymny tekst. Jest tam widok śpiącego dziecka, tańczące na ścianie cienie układające się w kształty ptasich skrzydeł. Wzrusza mnie ten tekst, a zwłaszcza fraza odwracająca role matki – opiekunki i syna: Ty wyższy, a mała ja. Kiedyś tak będzie.
Planujecie koncerty promujące Trik?
Miłosz: Tak, pracujemy nad tym, by jesienią odwiedzić kilka miast w Polsce.
Nash i płyta Trik jest jednorazowym projektem, czy Wasz duet będzie miał dalszą przyszłość? Przyjęcie płyty jest ciepłe, więc podejrzewam, że pojawiła się motywacja na ciąg dalszy?
Miłosz: Tak, jest motywacja do tworzenia nowych piosenek, tym bardziej że muzycznie coraz lepiej się rozumiemy.
Ania: Bardzo podoba mi się ta bajka, więc niech dalej trwa.
Dziękuję za rozmowę!
Fot.: Smile PR