Elia Suleiman, najbardziej znany palestyński twórca (mający jednak greckie korzenie, urodzony w położonym na obszarze Izraela Nazaretu i mieszkający aktualnie w Paryżu) po 10 latach przerwy (nie licząc udziału w nowelowym projekcie 7 dni w Hawanie z 2012) wraca na wielki ekran, zdobywając zresztą od razu nagrodę FIPRESCI oraz specjalne wyróżnienie na festiwalu w Cannes, filmem Tam gdzieś musi być niebo. Zmienia się język kina, tak w wymiarze technologicznym, jak i nowych form wyrazu, nie zmienia się jednak Suleiman, uprawiając swoje poletko nieco staromodnej i anachronicznej inteligentnej filmowej rozrywki. Jeśli chodzi o konsekwencję formalną, to we współczesnym kinie analogii doszukiwałbym się tylko w twórczości Wesa Andersona oraz tercetu Dominique Abel – Fiona Gordon – Bruno Romy), natomiast zupełnie świadomie Palestyńczyk nawiązuje do dokonań Bustera Keatona i Jacquesa Tati (do tego ostatniego może zresztą bardziej wyraźnie w tym obrazie poprzez ulokowanie części akcji w Paryżu). Film wprowadza na ekrany polskich kin firma dystrybucyjna Aurora Films, Głos Kultury zaś objął tę premierę swoim patronatem medialnym.
Elia Suleiman w trakcie tych 10 lat od realizacji swojego poprzedniego pełnometrażowego filmu właściwie nie zmienił się fizycznie poza kilkoma siwymi włosami, które przyprószyły jego skronie. Z tą samą zdumioną miną, nie wypowiadając słów (poza jedną sceną, gdzie pada jedyna lapidarna linia dialogowa sformułowana przez twórcę), reaguje na absurdy współczesnego świata, ale też na jego urodę, co przejawia się w przepięknej scenie symptomatycznego dla niego niemego, mimicznie niewzruszonego zachwytu nad urodą Paryżanek. W porównaniu do poprzednich dzieł w jego filmografii, tj. Boskiej interwencji i Czasu, który pozostał, ten tytuł jest bardziej uniwersalny w podejmowanej tematyce, tak jeśli chodzi o klucz geograficzny – oprócz wspomnianego Paryża jest tu też miejsce na lokalne bliskowschodnie podwórko oraz Nowy Jork – ale też bardziej autotematyczny w tym zakresie, w jakim nie tyle odnosi się do osobistej biografii, ile tematyki artystycznej niemocy filmowca oraz jego finansowo-producenckich ograniczeń. Jest tutaj znacznie mniej doraźnej polityki w wydaniu palestyńskim (bodaj w największym stopniu unaocznia się ona w sekwencji nowojorskiej), która ustępuje miejsca mało przyziemnej poezji.
W ową lirykę wdrukowana jest zakodowana i gorzka refleksja nad przemijaniem, które staje się znośniejsze, o ile serwujemy sobie drobne przyjemności, takie jak szklaneczka araku, kieliszek wina lub filiżanka espresso. Suleiman sam wywodzi się z rodziny chrześcijańskiej, a zatem nieco z dystansu spogląda na konflikt izraelsko-palestyński, mimo że to właśnie sekwencja chrześcijańskiej uroczystości utrzymanej w bogatym wschodnim decorum otwiera film. Początkowo majestatyczna, szybko zostaje przełamana żartem, który unaocznia nam temperaturę kolejnych scen układających się w luźno nakreśloną fabułę. W swoim najnowszym dziele bardziej interesuje go uniwersalność w spostrzeganiu często absurdalnych, a na pewno małostkowych i złośliwych ludzkich zachowań. Oczywiście można się zżymać, że w istocie Suleiman powiela samego siebie, nie oferując – poza drobnymi przesunięciami – niczego nowego i że przyjęta przez niego burleskowa konwencja jest rachityczna, a sam film to tylko korowód niepowiązanych ze sobą w żaden istotny sposób scen, to jednak mimo tych zarzutów ogląda się to świetnie, a seans dostarcza potężnej dawki inteligentnego humoru. W szczególności na tle innego słynnego palestyńskiego twórcy, czyli Hany Abu Assada, który onegdaj popełnił świetne Wesele Rany i Paradise Now, by później rozmieniać swój talent na drobne w okropnym hollywoodzkim filmie katastroficznym zatytułowanym Pomiędzy nami góry, Elia Suleiman jest reżyserem, który wciąż ma coś intrygującego do powiedzenia światu.
Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.