Czy w latach 20. ubiegłego wieku można było spotkać niezależne, samodzielne kobiety? Nie było ich wiele, lecz do tego grona bezsprzecznie należała Tamara Łempicka. Od pierwszych stron poznajemy ją jako wyniosłą, temperamentną, konkretną, niebojącą się opinii towarzystwa. Umiejącą odmówić tańca mężczyźnie i ku zdziwieniu wszystkich zatańczyć… z kobietą. Wyróżniała się na tle innych pań z dobrego domu. Można by nazwać ją polską Fridą Kahlo. Choć na salonach nazywana była tajemniczą syreną. Utalentowaną portrecistką gustującą zwłaszcza w kobiecych aktach. Kobietą o słowiańskiej, rogatej duszy. Gorszycielką salonów. Virginia Greiner i Daphne Collignon rysują fascynujący portret kobiety niezależnej utrzymany w konwencji art deco.
Artystyczny świat zapamiętał ją jako Tamarę Łempicką – malarkę epoki art deco. Urodziła się jako Maria Gurwik-Górska, a jej korzenie to mieszanka rosyjsko-żydowsko-polska. Niestety ojciec dość szybko zrezygnował z rodziny. Wychowała ją mama i dziadkowie. To dzięki nim miała okazję poznać elitę towarzyską i kulturalną, a wśród nich Ignacego Paderewskiego czy Artura Rubinsteina. Jako dorosła kobieta poślubiła w kaplicy Zakonu Kawalerów Maltańskich w Petersburgu prawnika Tadeusza Łempickiego. Tego samego roku urodziła córkę Marie-Christine, znaną później jako Kizette de Lempicka-Foxhall.
Po aresztowaniu męża przez bolszewików stara się zrobić wszystko by go uwolnić. Gdy tylko tak się dzieje, cała rodzina wyjeżdża najpierw do Kopenhagi, a potem do Paryża. By utrzymać najbliższych, zaczyna sprzedawać swoje obrazy. Choć uznawała się za samouka, uczyła się Academie de la Grande Chaumiere pod okiem Andre Lhote’a. Jak sama uznaje w swoich pracach: stara się wznieść ponad obraz. Chce malować ludzi takimi, jakimi są, ale przede wszystkim ich wnętrze. Stara się intuicyjnie wydobywać ich prawdziwą osobowość.
W życiu prywatnym nie ma zamiaru się z czegokolwiek tłumaczyć. Chce robić, co jej się podoba i kiedy tylko ma na to ochotę. Zamknięta w domu nie mogłaby tworzyć. Na wyrzuty i krzyki męża o zaniedbywaniu rodziny broni się, że to właśnie dzięki sztuce i pracy dla wyższych sfer jest w stanie zapewnić im dostatnie życie. Tłumaczy to również córce, która rozumie argumenty matki. Bezsprzecznie jest dla niej najważniejsza. Tadeusz jednak coraz bardziej się oddala. Nie potrafi żyć bez carskiego dworu, z którym był związany. Podczas kłótni między małżonkami wielokrotnie dochodzi do rękoczynów. Dla niego jej dążenie do perfekcji było wcieleniem egoizmu i próżności. Mimo to kochała go bardzo. Niestety, małżeństwo kończy się rozwodem.
Mimo trudnego dla niej czasu mocno koncentruje się na pracy, która sprawia jej przyjemność. Staje się bywalczynią wieczornych przyjęć. Modelek do swoich dzieł szuka nawet w tak dziwnych miejscach, jak bar dla transwestytów.
Jej twórczość zachwyca, fascynuje i oczarowuje do dziś. Takie prace jak Piękna Rafaela (modelka stanie się później jej muzą), Niebieska Madonna (pokazany w ramach Salon des Tuileries będącego apogeum stylu Tamary) czy Róże w wazonie (których kwiaty ucieleśniają kruchą kobiecość) wciąż wzbudzają uznanie. W swoich pracach Tamara Łempicka podążała ścieżką neo kubizmu. A jej słabość do uproszczonych kształtów zapewniała jej nie tylko rozpoznawalność, ale także zaproszenia na liczne salony malarskie. Pod koniec swojego życia została zapomniana przez świat sztuki. Szczyt popularności art deco minął. Dopiero po śmierci (jak to często bywa u artystów) jej twórczość na powrót zaczęła cieszyć się uznaniem. Mała dostępność na rynku jej prac powoduje, że na licytacjach aukcyjnych osiągają wysokie notowania.
Tamara Łempicka to niezwykły portret niezależnej kobiety, która chciała żyć według własnych reguł. Brak ograniczeń pozwolił jej na stworzenie niezapomnianych prac. Komiks wydawnictwa Marginesy to kolejna udana biograficzna publikacja ukazująca walkę kobiety o swoje prawa i życie w zgodzie z samą sobą. Ilustracje wspaniale oddają ducha czasów, w której przyszło jej tworzyć.
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.