Zdarzyło się Wam kiedyś czegoś zapomnieć? Kluczy, portfela, daty spotkania czy rocznicy? Jak się wtedy czuliście? Zatroskani? Zawstydzeni? Obiecaliście sobie, że już więcej nic takiego się nie zdarzy? Pamięć jest bardzo ulotna. Nawał obowiązków może doprowadzić do zapominalstwa i niedbałości. Czasami to nie jest jedyny powód. Choroba – słowo klucz. Wyobraźcie sobie, że, tak jak bohater sztuki 4000 dni, budzicie się w szpitalu. Nie wiecie, czemu w nim jesteście. Poznajecie swoją Mamę, która przy Was bacznie czuwa. Ale jest tam jeszcze ktoś. Krząta się obok niej jakiś facet. Obcy, a jednak, jak się okazuje, jednak nie…
25 września 2021 roku w Teatrze Kwadrat miała miejsce premiera nowej sztuki pod tytułem 4000 dni w reżyserii Wojciecha Malajkata. Autorem sztuki jest Peter Quilter. Światowa premiera przedstawienia odbyła się w 2016 roku na londyńskim West Endzie. Skąd tak duża różnica w czasie między premierami? Moim zdaniem Polscy widzowie musieli do niej „dojrzeć”. Tematyka LGBT nie jest jeszcze w naszym społeczeństwie tak rozpowszechniona. Podchodzimy do niej z niewielką dozą niepewności, stopniowo się z nią oswajając. Podejście do związków jednopłciowych zmienia się na lepsze w naszym społeczeństwie. Dostrzegamy potrzebę równego traktowania, dostępu do tych samych praw wszystkich obywateli naszego kraju.
4000 dni to dla mnie genialna opowieść o zawiedzionych marzeniach, trudnej miłości, wyrzeczeniach dwójki kochających się osób. Miłości gotowej „puścić wolno” partnera. Konsekwencjach decyzji podjętych pod wpływem innych oraz zepchniętych w podświadomość urazach.
Michael budzi się ze śpiączki, ale jak się okazuje, nie pamięta ostatnich jedenastu lat swojego życia. Myśli, że jest na początku swojej życiowej drogi, w której chce się cały poświęcić malarstwu. Swojej jedynej i prawdziwej pasji, która przynosi mu ukojenie, radość życia i spokój.
Jednak zderzenie z rzeczywistością nie jest dla niego łatwe. W sali szpitalnej spotyka swoją „wszystko wiedzącą, a na dodatek zaborczą” Matkę oraz Paula. Jak się okazuje – mężczyznę swojego życia. Skonfundowany nie może pogodzić się z faktem, że przestał malować, jego życie jest nudne oraz że jest w związku z mężczyzną, którego nawet nie pamięta. Patryk Pietrzak doskonale uchwycił w granej przez siebie postaci niepewność, chęć zmiany swojego życia. Bohater miota się, poszukuje siebie, pragnie wzbudzić na nowo pasję do przeżywania życia w obrazach. Wybawieniem okazuje się szpitalna ściana, na której daje upust swoim malarskim emocjom.
Czy to podoba się jego najbliższym? Matce – oczywiście, że tak. Rodzicielka, w którą wcieliła się Ewa Wencel, doskonale rozumie syna. Od samego początku chciała dla niego innego życia. Bohema artystyczna, emocje, uczucia i wolność, artyzm i sztuka – to przymioty jej zdaniem idealnej przyszłości Michaela. Nigdy nie mogła się pogodzić z decyzją syna o zaprzestaniu malowania. Winą za nią obarczała Paula, w jej mniemaniu szarego, nudnego człowieka, który nie wiadomo jaką siłą, pozbawił jej kolorowego ptaka barw.
Co na to partner Michaela? Paul nie może pogodzić się z tym, że całe lata wspólnego życia poszły w zapomnienie. Z goryczą i wielkim żalem przeżywa słowa ukochanego, który czuje się przy nim „dziwnie niezręcznie”. Andrzej Nejman uchwycił bezsilność, chęć niesienia pomocy ukochanemu, walkę o wspólną przyszłość. Jednak podejmowane przez niego próby kończyły się fiaskiem, dlatego w pewnym momencie Paul postanawia odpuścić. Do tego dochodzą wyrzuty sumienia i zrozumienie, że obecna sytuacja i stan Michaela to po części też jego wina.
Relacja między Matką Michaela oraz jego ukochanym nie należą do najprostszych. Wiele w niej niedopowiedzianych słów, niemych wyrzutów, walki o niezależność oraz chęci przejęcia całkowitej kontroli nad opieką głównej postaci.
Moim zdaniem spektakl 4000 dni jest sztuką dla każdego. Poruszane w niej wątki różnych odcieni miłości, walki ze sobą, poczucie wypalenia i bezsilności, bunt wobec zastanej sytuacji są warte zobaczenia i poczucia. Warto także zastanowić się po jej obejrzeniu – czy my jesteśmy zadowoleni z obecnego życia? Czy nie poświęcaliśmy zbyt wiele dla osoby, która tego nie docenia? Może właśnie teraz jest moment przebudzenia? Naprawy i pójścia naprzód?
Fot.: Teatr Kwadrat