The Act

Nikt nie będzie Cię kochał tak, jak mama – Nick Antosca, Michelle Dean – „The Act” [recenzja]

Od jakiegoś czasu bardzo  interesuję się sprawami kryminalnymi. Zobaczyłam już sporo materiałów o tej tematyce i po zapoznaniu się z kolejną nietypową sprawą byłam przekonana, że raczej nic już nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Niesłusznie wydane wyroki, zmiany tożsamości, tajemnicze zaginięcia – byłam pewna, że widziałam już wszystko. Jak bardzo się w tej sprawie myliłam, przekonałam się po natrafieniu na sprawę Gypsy Rose i Dee Dee Blanchard. Bo gdyby ktoś Wam powiedział, że można bezkarnie przez kilkanaście lat fałszować historię medyczną, wmawiać swojej własnej córce, że jest przewlekle chora, zaniżać jej wiek i ubiegać się o pieniądze z przeróżnych źródeł na finansowanie leczenia rzekomych chorób, wzbudzając jedynie nikłe podejrzenia, to raczej byście nie uwierzyli, że to mogło się faktycznie wydarzyć, prawda? A jednak. To wszystko działo się naprawdę. Brzmi jak scenariusz wymyślony przez chory umysł, jednak The Act, pomimo że jest w pewnym stopniu fikcją, zainspirowany został prawdziwymi wydarzeniami. Uwaga! Tekst zawiera spoilery.

Fabuła The Act skupia się właśnie na tej historii, która parę lat temu wstrząsnęła Ameryką. Oto mamy dziewczynkę, która od dziecka choruje m.in. na białaczkę, dystrofię mięśniową, zanik ślinianek, porusza się na wózku i karmiona jest jedynie przez sondę. Jakby tego było mało, biedactwo jest opóźnione w rozwoju i ma umysł siedmioletniego dziecka. Przez to potrzebuje opieki praktycznie przez 24 godziny na dobę, stałego podawania leków i troskliwej opieki w otoczeniu tego, co lubi najbardziej – pluszaków i bajek Disneya. Oczywiście świat nie jest w stanie zrozumieć, z czym dziewczynka się zmaga, dlatego też najlepszym jej przyjacielem jest mama. Przecież tylko ona najlepiej potrafi się nią zaopiekować i jest w pogotowiu w razie wypadku. Tylko że (jak już wiecie ze wstępu) to tylko wierzchnia warstwa tej opowieści. Pod nią kryją się najbardziej paskudne rzeczy, jakie można zrobić własnemu dziecku. Przemoc psychiczna, szantaż emocjonalny, manipulacja, zadawanie bólu i ograniczenie dostępu do świata zewnętrznego – to wszystko było codziennością Gypsy Rose. Wszelkie próby wyrwania się spod wpływu matki spełzały na niczym, aż w końcu Gypsy znalazła sposób, aby na zawsze wyzwolić się z więzienia, w jakim zamknęła ją rodzicielka.

The Act

Przed obejrzeniem serialu widziałam już dokument Kochana mamusia nie żyje, więc znałam dość dobrze tę historię. Ze względu na tematykę spodziewałam się czegoś, co wzbudzi we mnie różne emocje i nie będzie lekką i przyjemną rozrywką, i dokładnie to otrzymałam. Już od pierwszych chwil oglądania czuć napięcie i, nawet jeśli ktoś wcześniej nie znał tej historii, będzie czuł niepokój. Ogromna w tym zasługa aktorek wcielających się w postaci Dee Dee (Patricia Arquette) i Gypsy Rose (Joey King). Obydwie panie wywiązały się ze swojego zadania bardzo dobrze, a szczególne brawa należą się tutaj Joey King. Mimika, sposób mówienia i poruszania są niemal identyczne, jak w przypadku prawdziwej Gypsy. Dużą zasługę w tym mają też osoby odpowiedzialne za charakteryzację. Choć przyznam, że postać Dee Dee wypada tu nieco gorzej, wyglądem bowiem nieco różni się od swojego pierwowzoru. Tamta miała uroczy wygląd kochającej i troskliwej mamy, zaś serialowa wygląda bardziej jak wiedźma. Z drugiej strony może to być specjalny zabieg, abyśmy od początku nie mieli wątpliwości, co do jej intencji; niemniej jednak wolałabym, gdyby wizualnie bardziej przypominała odgrywaną przez siebie postać.

The Act

Producenci The Act od początku mówili, że nie jest to historia morderstwa, do jakiego w końcu dochodzi, i uważam to za bardzo dobrą strategię. Dużo ciekawsze i dużo bardziej przerażające od samego zabicia Dee Dee jest to, dlaczego tak naprawdę do niego doszło. Obserwujemy więc te wszystkie bardzo bolesne momenty, podczas których Gypsy dostaje kolejne dawki niepotrzebnych jej lekarstw, jest zmuszana do poruszania się na wózku inwalidzkim; kiedy matka goli jej głowę, bo przecież białaczka spowoduje, że włosy i tak wypadną, a także jest przez nią kontrolowana. Prawdziwa Dee Dee zawsze trzymała rękę Gypsy podczas wywiadów, czy rozmów z lekarzami, aby w momencie, kiedy ta mogłaby powiedzieć coś nieodpowiedniego, ścisnąć ja boleśnie – i to samo zostało pokazane w serialu. Dobrze, że w tym wypadku producenci trzymali się rzeczywistości, ukazuje to bowiem, jak pod zachowaniami z pozoru świadczącymi o trosce kryje się obsesyjna chęć kontroli i strach o to, że prawda wyjdzie na jaw.

The Act

W ogromie tego całego zła widzimy, jak w dziewczynce rodzi się świadomość swojej sytuacji. Widzimy, jak zaczyna szukać kontaktu ze światem, kupując najpierw telefon komórkowy, a później laptopa. Widzimy, jak zaczyna interesować się chłopakami i widzimy też, jak bardzo ograniczana jest w tych sprawach przez matkę. Idealnie pokazuje to scena, w której Lacey (Anna Sophia Robb) opowiada o swoim chłopaku, za co zostaje mocno zrugana przez Dee Dee, niechcącą, aby jej córka słuchała o relacjach damsko-męskich i seksie. Jednak Gypsy, pomimo tego, co wmawia jej matka, pomimo twierdzenia, że jest jeszcze dzieckiem, pragnie poznać swojego księcia i żyć długo i szczęśliwie. I przynajmniej pierwsza część tego planu się udaje, kiedy poznaje przez Internet Nicka Godejohna (Calum Worthy). Para spędza czas, rozmawiając ze sobą prawie codziennie i w końcu planuje zabicie Dee Dee, aby w całości zrealizować plan Gypsy.

The Act

Co prawda większość czasu w serialu przeznaczona została na ukazanie chorej relacji matki i córki, jednak w ostatnich odcinkach twórcy dali nam wgląd w psychikę Dee Dee. Widzimy, jak sama była tłamszona przez swoją matkę, kiedy chciała się zajmować dopiero co urodzoną Gypsy, a co na pewno wpłynęło na to, jak później traktowała dziewczynę. Nie chcę tu absolutnie wybielać Dee Dee, bo tego, co zrobiła swojej córce i jak ją niszczyła przez lata, nie można w żaden sposób usprawiedliwić, jednak te momenty pokazują, co w pewien sposób ją ukształtowało. Ważne, aby wspomnieć w tym momencie, że serial jest inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, jednak pewne momenty zostały podkoloryzowane, a postaci zdemonizowane. Mimo to, mając też wiedzę, której dostarczył mi dokument Kochana mamusia nie żyje, uważam, że historia Gypsy i Dee Dee Blanchard została ukazana wiarygodnie. Jedyny zgrzyt pojawił się w momencie, kiedy Gypsy strofuje swojego chłopaka za niedopatrzenia, jakich się dopuścił podczas ich wspólnej ucieczki. Biorąc pod uwagę, że praktycznie całe życie dziewczyna żyła w klatce, trudno mi uwierzyć, że sama była w stanie pomyśleć o detalach, o których nie pomyślał Nick. Jest to jednak drobnostka, bo poza tym do serialu nie wkradły się żadne luki fabularne czy błędy logiczne.

W czasie oglądanie The Act nasuwają się pewne pytania. Jakim cudem nikt nie zareagował? Dlaczego nikt nie był w stanie dostrzec tego, co faktycznie kryje się pod płaszczykiem idealnej relacji matki i córki i pozornie świetnej opieki? I dlaczego, kiedy ktoś w końcu zauważył, że może mieć do czynienia z manipulacją, tak szybko się poddał i nie próbował uratować Gypsy? Odpowiedzią jest tutaj osobowość Dee Dee, prawdopodobnie dotkniętej zastępczym zespołem Münchhausena. Zadbała o stworzenie idealnej iluzji (sama święcie w nią wierząc), aby w nikim nawet nie zrodziła się wątpliwość, co do stanu zdrowia córki. Pozostaje nam mieć nadzieję, że dzięki tej historii ludzie wyczulą się na podobne sytuacje i już nigdy więcej do czegoś takiego nie dojdzie.

Zarówno serial The Act, jak i dokument Kochana mamusia nie żyje, zobaczycie na HBO GO.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *