Nowy slasher w starym stylu – Ti West – „X”

Czy slasher to najgorszy, czy najlepszy gatunek horroru? Czy można po raz kolejny oglądać „to samo” i się zachwycać? Czym różni się recenzowany film od głupiutkich horrorów klasy B, które w swej fabule odprawiają na tamten świat kolejnych zmanierowanych bohaterów? X – bo tym enigmatycznym tytułem został nazwany film Ti Westa – to swoisty hołd dla gatunku horroru, które znane są z tego, że nastolatkowie spotykają się gdzieś na odludziu i są zabijani, jeden po drugim, najczęściej w podobnej kolejności, z iście matematyczną precyzją. Z dużą ilością posoki i krzyków przerażenia. W niniejszej recenzji postaram się po trochu odpowiedzieć na pytania o to, czy X to film dobry i czy rzeczywiście da się nim zachwycić. 

Włączając X, czujemy się, jakbyśmy włączali kasetę VHS, na której nagrane mamy stare filmy Wesa Cravena (dla mnie stylistyką pasujące do Wzgórza mają oczy czy Ostatni dom po lewej) i przede wszystkim Tobe’a Hoopera – do jego Teksańskiej masakry piłą mechaniczną znajdujemy w X wiele odniesień. Horrorowe kino lat 70. obfitowało w tego typu masakry, w pełną krwi i flaków koncepcję zabijania na różne sposoby przerażonych nastolatków, zbitych w grupkę gdzieś na odludziu. Ti West na wiele sposobów pokazuje nam w X te kultowe już nawiązania. Jego bohaterowie oczywiście znajdują się na dalekim odludziu, zatrzymują się na stacji benzynowej, która także w horrorze typu slasher musi się pojawić. Kiedy przyjeżdżają w docelowe miejsce, jest tu ponuro, cicho i trochę obskurnie, wszystko wszak ma się kojarzyć nam z niepokojem i tworzyć aurę wyczekiwania na rozlew krwi.

Bohaterowie X to grupka filmowców, którzy chcą podbić rynek, nagrywając film porno, ale taki z prawdziwego, artystycznego zdarzenia. Głównym orędownikiem tej koncepcji jest RJ, który snuje wizję pięknego, artystycznego filmu o miłości z dodatkiem seksu. Zgoła inne zdanie ma obsada i producent, ale na tym polu bohaterowie prowadzą ciekawe dyskusje, co dodaje fajnego przekazu do filmu.

Na plan filmowy wybierają oni odludną, prowincjonalną farmę – ostatecznie również miejsce krwawej rzezi, którą zgotuje im główny antagonista. Co ciekawe, tutaj postać „tego złego” jest naprawdę intrygująca i także motywy, choć przedstawione wprost i celnie, mają źródło w jakiejś tajemniczej przeszłości, którą chętnie zgłębię w kolejnych odsłonach filmu Ti Westa.

Zaczęłam wspominać nieco o bohaterach, muszę więc również napomknąć o głównej bohaterce. Maxine (grana przez Mię Goth) pragnie od życia więcej, niż ma w tej chwili, i czuje, że zasługuje po prostu na coś lepszego. W przeciwieństwie do typowej bohaterki filmowego slashera Maxine stawia na pierwszym miejscu siebie. I wcale nie jest głupiutka i nieroztropna. Podczas gdy jej filmowa poprzedniczka uciekałaby, gdzie pieprz rośnie, Maxine bierze sprawy w swoje ręce i próbuje rozprawić się z zagrożeniem, które wyeliminowało po kolei wszystkich, z którymi tu przyjechała.

Być może opis fabuły X nie brzmi szalenie nowatorsko czy oryginalnie. Jednak nie o to tu chodzi. Z takimi filmami jak horror umawiamy się na coś konkretnego i choć w przypadku współczesnych filmów otrzymujemy czasem sporą dawkę zaskoczeń (Midsommar, Hereditary, The VVitch: A New-England Folktale) i rewelacyjnych rozwiązań na poziomie fabuły i interpretacji, to w przypadku X nikt nie czaruje nas, że będzie to coś więcej niż seks i flaki. Połączenie B-klasowego horroru z filmem porno pozwala założyć, że właśnie to otrzymamy. Seks i flaki. Ale inteligentne połączenie to nie wszystko, bo widz ma szansę snuć także pewne refleksje związane z seansem filmu.

X przypomina nam, po co oglądamy horrory, po co ludzie właściwie sięgają po pornografię i dlaczego od zawsze były to „mało ambitne” dzieła. I właśnie o tym pragnę wspomnieć. X jest ambitnym, ciekawym i zaskakującym obrazem, który, mimo że jest slasherem, to ma w sobie sporo nieoczywistości, jak choćby para naszych antagonistów, ludzi uwięzionych w starych ciałach i z zazdrością patrzących na młodych i pełnych życia przybyszy.

Film X możecie obejrzeć na platformie HBO Max

X

Overview

Ocena
7 / 10
7

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *