Historia pewnego porwania – Andrea Mara – „To jej wina”

Historie uprowadzeń i zaginięć dzieci wywołują dużo emocji. Poprzednia książka, która mnie w jakiś sposób w tej kategorii wstrząsnęła, to Gdy ją odnajdą – mocny kryminał w stylu domestic, który był historią lęków każdego rodzica. To jej wina, której autorką jest Andrea Mara, to historia także opierającą się na gatunku domestic i thrillerze psychologicznym, która w czytelniku ma szansę wzbudzić wiele skrajnych emocji. Opowiada nie tylko o porwaniu kilkulatka, ale także o specyficznej społeczności, gdzie dzieci więcej czasu spędzają z nianiami niż rodzicami. Autorka wykreowała dość jasne zagrożenia wynikające z pewnego modelu rodziny oraz pewnych wyborów rodzicielskich, ale także stworzyła ciekawą i miejscami zaskakującą fabułę, pełną zwrotów wydarzeń i informacji o przeszłości i motywacjach bohaterów. 

Historia pewnego porwania

Mama czteroletniego Milo, Marissa, ma go odebrać od kolegi, u którego miał spędzić popołudnie. Gdy dociera pod adres wskazany w SMS-ie od poznanej niedawno mamy chłopca, okazuje się, że mieszka tam ktoś inny. Co gorsza, mama kolegi małego Milo nie miała pojęcia o zaproszeniu i jej synek nie widział się dziś z synem Marissy. Już po tych wstępnych wydarzeniach wiadomo, że za uprowadzeniem małego Milo stoją osoby, które, tworząc tak misterny plan porwania, nie cofną się przed niczym. Dlaczego akurat Milo? Czy ma to coś wspólnego z pieniędzmi, jakimi dysponują jego rodzice? I czy powiązana ze sprawą jest jedna niepozorna niania?

Wraz z tym początkiem fabuły rozpoczyna się tutaj koszmar dla rodziców Milo oraz koszmar dla każdego wrażliwego czytelnika, bo wystarczy wyobrazić sobie, co my byśmy czuli, gdyby chodziło o nasze dziecko. W tym przypadku powieść To jej wina poniekąd spełnia tę funkcję, funkcję oswojenia lęku, zderzenia z wyobrażoną rzeczywistością, która, choć jest bliska, to tak naprawdę daleka, dlatego możemy czytać, ciesząc się, że to nie dzieje się u nas.

W książce To jej wina wiemy już  na pewno, że chłopiec został porwany. Jednak, jak wiadomo z policyjnych statystyk, za takimi porwaniami najczęściej stoją osoby bliskie lub znane dziecku. I wokół tych odkrywanych powiązań, przeszłości bohaterów i zagmatwanych relacji, będzie kręcić się akcja książki Andrei Mary.

Bohaterki, które przykuwają uwagę

W główną oś fabuły uwikłane są cztery kobiety, każda na jakiś sposób ważna i ciekawa, choć autorka wykreowała nieco chaotycznie ich portrety psychologiczne, zwłaszcza Jenny i matkę Milo – Marrisy. Jawiły mi się one dość bezosobowo – w tych kobietach sukcesu z dużego miasta i prestiżowego osiedla brakło mi jakiejś iskry, czegoś, co wyróżniłoby je i nadało być może głębi charakteru. Jednak i tak postaci te są ciekawe i obserwowałam ich losy z zainteresowaniem.

Trochę inaczej, jeszcze ciekawiej, rzecz ma się z Carrie, która jako niania dziecka Jenny, okazała się główną podejrzaną o uprowadzenie Milo. Mimo że nie wiemy o niej zbyt wiele, bo patrzymy na nią oczami innych postaci, to i tak jawi się nam tu postać intrygująca, a gdy poznamy finał powieści, mamy szansę wysnuć kilka refleksji. Także Irene, jej matka, to bardzo ciekawa, skrzywiona psychicznie postać, która jednak mogła być ciut lepiej zarysowana, bo aż prosiło się o nieco więcej szczegółów o niej samej. Tak czy inaczej, kobiece postacie w thrillerze To jej wina są całkiem sprawnie napisane i czytelnik na pewno będzie usatysfakcjonowany, czytając o ich losach.

To jej wina to thriller ze sprawną akcją i o bardzo dobrze skonstruowanym szkielecie fabularnym, w który nie ma dużych luk i dziur. Sam koniec historii jest ciekawy i nadaje powieściowym wydarzeniom odpowiedniej wagi. Dlatego To jej wina to powieść naprawdę dobra i warta polecenia, szczególnie dla pasjonatów powieści z gatunku domestic, kryminałów i thrillerów psychologicznych.

Fot.: Muza

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *