Pod wpływem całkiem udanego i zbierającego dobre recenzje (także u nas) filmu Zwierzęta nocy Toma Forda, postanowiłem zapoznać się z jego literackim pierwowzorem. Powieść autorstwa Austina Wrighta, licząca sobie już dwadzieścia cztery lata, tak naprawdę zatytułowana jest Tony i Susan i pod takim właśnie tytułem zagościła na naszym rynku już w 1997 roku. Teraz wydawnictwo W.A.B. postanowiło przypomnieć polskim czytelnikom to dzieło i przy okazji trzeciego wydania, zmieniło tytuł tak, abyśmy na pewno nie mieli wątpliwości, że mamy do czynienia z książką, na podstawie której powstał głośny film. Z każdym kolejnym wydaniem z okładki krzyczały do nas hasła w rodzaju Wydarzenie literackie roku albo Arcydzieło literatury amerykańskiej. Czy jest tak aby na pewno?
Nie mnie oceniać, czy coś jest arcydziełem literatury, mogę jedynie wyrazić swoją subiektywną opinię. A ta niestety nie do końca pokrywa się z tymi górnolotnymi sloganami. Zanim jednak przejdę do rzeczy, pokrótce nakreślę fabułę tym, którzy kompletnie nie mają pojęcia, czym właściwie są Zwierzęta nocy i o co cały ten szum.
Książka Wrighta to klasyczna powieść szkatułkowa. Opowiada historię Susan Morrow, wiodącej całkiem zwyczajne i szczęśliwe życie wraz z trójką dzieci i mężem – wziętym chirurgiem. Pewnego dnia Susan otrzymuje paczkę od swojego byłego męża, Edwarda, z którym nie miała kontaktu od ponad dwudziestu lat. Zawartość paczki stanowi manuskrypt powieści, którą Edward napisał i prosi Susan o opinię. Między wierszami wyczytać można, że były mąż, niedoceniany za czasów, kiedy byli jeszcze z Susan małżeństwem, chciał koniecznie pokazać jej, jak dobrym jest teraz pisarzem. To właśnie owa powieść nosi tytuł Zwierzęta nocy i już niemal od początku przyciąga uwagę zarówno czytającej ją Susan, jak i naszą. Wright, słowami Edwarda, rozrysowuje świetny, trzymający w napięciu thriller opowiadający o Tonym – profesorze matematyki, który wraz ze swoją żoną i córką wyrusza na wakacje do letniskowego domku w Maine. Niefortunne zdarzenie i spotkanie z niewłaściwymi ludźmi na poboczu autostrady, w środku nocy, skutkuje niewyobrażalną i nieodwracalną tragedią, w wyniku której Tony traci rodzinę. Pozostała część powieści to powolne przeobrażenie spokojnego i statecznego profesora, w człowieka, dla którego liczy się przede wszystkim zemsta. A jak wszyscy doskonale wiemy, zemsta najlepiej smakuje na zimno i jest to zemsta nie tylko Tony’ego, ale także piszącego o nim Edwarda, który za pomocą niepokojącej fabuły odgrywa się na swojej byłej żonie.
Być może to właśnie ta szkatułkowa konstrukcja Zwierząt nocy sprawia, że powieść zasługuje na wyróżnienie. Opowieść Edwarda o Tonym przeplata się bowiem z życiem Susan, która co jakiś czas przerywa lekturę, aby zająć się swoimi sprawami lub powspominać dawne czasy i swojego byłego męża, którego poznała, będąc jeszcze dzieckiem. O ile w filmie takie przeplatanie opowieści sprawdzało się dobrze, o tyle w powieści już nie do końca. Miałem bowiem wrażenie utraty tempa, przerwania wątku i zburzenia klimatu. Z góry też przepraszam za porównania z filmem, nie jestem jednak w stanie się ich ustrzec, gdyż ekranizację Toma Forda widziałem wcześniej, zaprogramowało mnie to więc już na pewien szczególny rodzaj odbioru tej historii.
Nie da się ukryć, że Austin Wright naprawdę dobrze pisze (a raczej pisał, gdyż pisarz zmarł w 2003 roku) i momentami potrafi swoimi słowami przykuć czytelnika do stron książki (aczkolwiek stwierdzić to mogę tylko na podstawie Zwierząt nocy, bowiem tylko ta jedna powieść Amerykanina została wydana w naszym kraju). Lecz, jak już wspomniałem, powieść ta, szczególnie pod koniec, cierpi na wyjątkowy rodzaj rozwleczenia. To co w filmie Forda było spójne, tutaj trochę nie trzyma się kupy. Fabuła, która powinna mieć pewną ciągłość, rozciąga się niemiłosiernie. Najlepszym przykładem jest chociażby okres życia Tony’ego pomiędzy tragicznym finałem nocnej eskapady a ostateczną konfrontacją ze sprawcami – w powieści Wrighta te wydarzenia dzieli okrągły rok, w czasie którego bohater praktycznie dochodzi do siebie, stara się zacząć nowe życie i na nowo się zakochuje. W moim odczuciu zburzyło to całkowicie tempo i napięcie, mozolnie budowane od początku książki.
Zwierzęta nocy nie są złą powieścią, jak najbardziej warto ją przeczytać, sama historia jest bowiem ciekawa, a zdania budowane przez Wrighta niekiedy potrafią zapaść w pamięci na dłużej. Jeśli jednak macie do wyboru poznać tę opowieść w literackim oryginale bądź kinowej ekranizacji, zdecydowanie polecam film.
Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.