toska z lasu

Łobuzersko i wesoło – Radice i Turconi – „Toska z lasu – 1 – Panny, złodzieje, rycerze i minstrele ”

Opowieść o Robin Hoodzie, przemaglowaną już przez popkulturę wielokrotnie, znają (w formie różnorakiej) niemal wszyscy. Nawet ci, którzy nigdy nie widzieli żadnego filmu czy bajki, wiedzą, że jest to legendarny bohater, który rabował bogatych i oddawał biednym. Grasował w lasach, był wyjęty spod prawa, w gruncie rzeczy niebezpieczny, ale jednak cieszył się sympatią społeczeństwa, uchodząc raczej za uroczego łobuza niż niebezpiecznego zbira – takiego przynajmniej kojarzymy najczęściej. Toska z Lasu, jedna z najnowszych serii komiksowych dla młodszych czytelników od wydawnictwa Egmont, zdaje się w pewnym sensie jedną z wariacji na temat tego średniowiecznego bohatera z legend. I choć te opowieści różni całkiem sporo, to trudno, po przeczytaniu pierwszego tomu zatytułowanego Panny, złodzieje, rycerze i minstrele, oprzeć się wrażeniu, że podczas lektury udziela się czytelnikowi ten sam klimat i ta sama chęć kibicowania złodziejaszkom, co podczas słuchania opowieści o Robin Hoodzie.

Choć przyznać należy, że tytuł serii, usadawiający na miejscu głównej bohaterki Toskę (podobnie jak okładka, która to właśnie rudowłosą hultajkę wysuwa na plan pierwszy), może wydawać się na początku mylący, ponieważ bohaterką pierwszej części zdecydowanie jest nie Toska ani też nie jej brat, początkujący poeta i muzyk, ale Lucilla  –  żyjąca w ogromnym zamku, z dala od trosk zwykłych ludzi córka księcia, która wkrótce ma zostać wydana za mąż, a małżeństwo to, oczywiście, ma być paktem i przymierzem politycznym dwóch rodzin. 

Znudzona przyjęciem Lucilla przysłuchuje się śpiewowi nieznanego dotąd na dworze barda (po tym, jak poprzedni upił się do nieprzytomności, w związku z czym nie był w stanie stanąć o własnych siłach, a co dopiero zabawiać gości swoim śpiewem), gdy nagle w zamku podnosi się gwar, bo oto okazuje się, że kolejne osoby zostają okradzione. Niewielkich rozmiarów złodziej czmycha z sali balowej, a Lucilla, wdzięczna za zamieszanie na tym nudnym przyjęciu, wymyka się, by zająć się czymś ciekawszym. I wtedy niespodziewanie zderza się z rabusiem, którym okazuje się… drobna dziewczyna. A dokładnie Toska. Toska z Lasu. Młodziutki śpiewak to natomiast jej rodzina. Wspierana przez brata Cosimo, jedynego, zdającego się rozumieć tęsknotę Lucilli za wolnością (tak fizyczną, jak i umysłu), księżniczka pomaga uciec złodziejom, sama wymykając się z zamku i bliżej poznając rodzeństwo. Między trójką młodych ludzi szybko zawiązuje się więź, choć dzieli ich w zasadzie wszystko. Troskami Lucilli są niechciane małżeństwo w celach politycznych, zamkowa nuda i ograniczenie wolności obowiązkami i etykietą, troski Toski i Rinalda to wczesne zostanie sierotami, skazanie na łaskę i niełaskę obojętnego na ich losy świata, bieda, głód i przymus życia z tego, co ukradną, co nie spodobałoby się ich przedwcześnie zmarłym rodzicom. Toska i Rinaldo dają Lucilli coś, co pozwoli jej się skontaktować z nimi, kiedy tylko będzie miała ochotę lub potrzebę. Ta druga natomiast nadchodzi prędko, gdy dziewczyna przypadkiem odkrywa, że jej ojciec ma paść ofiarą spisku i morderstwa…

Toska z Lasu to zgrabnie skomponowana przygodówka dla młodszych czytelników, podczas której lektury nie sposób się nudzić. Scenariusz Teresy Radice na zaledwie 47 stronach sprytnie znajduje miejsce zarówno dla wartkiej akcji i przygody, jak i dla przedstawienia bohaterów, ich historii, charakterów i różnić między nimi. Postać Lucilli kojarzy mi się bardzo silnie z inną księżniczką, której serce i dusza wyrywały się do lasu w poszukiwaniu przygód, wzgardzając pałacową etykietą. Dziewczyna, o której mówię, również miała w lesie sprzymierzeńców, z którymi przeżywała przygody, o które nikt by jej nie posądził. Ciekawa jestem, ilu czytelników będzie miało podobne skojarzenia jak ja… Mam na myśli bowiem księżniczkę Kalę z Disnejowskiej bajki animowanej Gumisie. Tam zresztą rzecz również działa się w ściśle nieokreślonych średniowiecznych czasach.

Przygody Toski, Rinalda i Lucilli są bardzo dobrze wyważone  –  nie brakuje tu miejsca na wartką akcję, na napięcie i dramat, ale także na humor, który nie opuszcza naszych bohaterów. Ta opowieść z pełnym zrozumieniem czerpie ze schematów dobrze już sprawdzonych, które nigdy zdają się nie ulegać przedawnieniom  –  mamy tu bowiem zetknięcie dwóch różnych światów, bohaterowie, by utrzymać kiełkującą przyjaźń, muszą pogodzić się z pewnymi różnicami, a inne sprytnie przeskoczyć, by ostatecznie zrozumieć, że niektóre z nich nie mają żadnego znaczenia, będąc sztucznie wytworzonymi i niemającymi nic wspólnego z rzeczywistością.

Ilustracje Stefano Turconiego dobrze oddają klimat opowieści  –  pełne są żywych, słonecznych kolorów. Na pozór niedbała kreska pozbawiona typowych czarnych konturów współgra z dynamiką historii, a Turconi za pomocą niewielu pociągnięć świetnie ilustruje nastroje postaci, do czego doskonale wykorzystuje ogromne oczy, szerokie usta i wyraźne rumieńce. Całość jest bardzo przyjemna dla oka i powinna przyciągnąć wzrok młodego czytelnika. Czarująca okładka utrzymana w żywych kolorach także prezentuje się zachęcająco, skłaniając do zajrzenia do środka i przekonania się o zawartości.

Toska z lasu to początek ciekawej komiksowej przygody dla młodych czytelników. Panny, złodzieje, rycerze i minstrele, czyli pierwszy tom, to opowieść o przyjaźni, o różnicach, które wcale nie muszą stać jej na przeszkodzie, o trosce o rodzinę, która potrafi wyzwolić nieznane nam dotąd pokłady odwagi i sprytu, ale także o samotności w tłumie, która wynika z niezrozumienia i potrzeb innych niż te, które wpisują się w poczet obowiązków związanych z tym, jako kto i gdzie się urodziliśmy. Pierwszy tom to oczywiście dopiero wstęp do historii i ciekawa jestem, jak potoczą się dalsze losy Toski, Rinalda i Lucilli  –  a także jakie wartości swoimi przygodami będą przekazywać czytelnikom. Nie wątpię jednak, że będzie ciekawie, łobuzersko i wesoło. Ta trójka bowiem uzupełnia się zarówno charakterami, jak i doświadczeniami, a także pomysłami  –  na tych więc, którzy odłożyli pierwszy tom z żalem, że to już koniec, niewątpliwie czekają w kolejnych częściach następne niecodzienne przygody.

Fot.: Egmont


Przeczytaj także:

Recenzja komiksu Louca – piłka w grze!

toska z lasu

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *