Łukaszenka. Niedoszły car Rosji

Trzy po trzy #26: Najciekawsze pozycje literatury faktu

Jesień, która już puka do naszych drzwi, to czas, w którym większość z nas zakopuje się pod ciepłym kocem z kubkiem gorącego napoju i lekturą w ręku. Ze względu na to, że liczba zakażeń Covid -19 nie maleje, a wręcz przeciwnie – rośnie, a w związku z tym wyjazdy,  podróże i towarzyskie spotkania są mocno ograniczone, proponujemy Wam pozycje, które nie pozwolą Wam się nudzić w ten jesienny czas i pomogą w wyborze ciekawej książki. Poniżej nasze redaktorki – Ania Natalia i Klaudia – prezentują Wam swoje trzy ulubione pozycje literatury faktu.  Są to pozycje różnorodne,  ułatwiające chociażby poznanie współczesnej sytuacji na Białorusi, przybliżające sprawę seryjnego mordercy Leszka Pękalskiego czy ukazujące na nowo oblicze Ameryki. Zachęcamy do zapoznania się z naszymi propozycjami, wśród których znajduje się między innymi książka Łukaszenka. Niedoszły car Rosji, i gwarantujemy, że się nie zawiedziecie. 


Klaudia Rudzka

Łukaszenka. Niedoszły car Rosji – A. Brzeziecki, M. Nocuń

Zważywszy na ostatnie wydarzenia, które mają miejsce na Białorusi, gorąco polecam reportaż Andrzeja Brzezieckiego i Małgorzaty Nocuń na temat Aleksandra Łukaszenki. Nie da się bowiem mówić o sytuacji politycznej tego kraju bez przybliżenia sylwetki „ostatniego dyktatora Europy”. Książka składa się z czterech części: Dyrektor Sowchozu, Prezydent, Dyktator, Car – w których to krok po kroku poznajemy motywy działania  i dojścia do władzy Aleksandra Łukaszenki, a okraszone zostaje to licznymi anegdotami. Jest to doskonały wstęp do dalszego pogłębienia tematu i zrozumienia tego, co obecnie dzieje się u naszych wschodnich sąsiadów. Szczegółowa biografia Aleksandra Łukaszenki ukazuje nam losy człowieka, który bezpardonowo od zawsze dążył po trupach do celu. To również przedstawienie drogi, jaką dawny dyrektor sowchozu pokonał, by znaleźć się w tym miejscu, w którym jest teraz, pełniąc urząd prezydenta Białorusi. Łukaszenka. Niedoszły car Rosji to bardzo wnikliwa retrospektywa poczynań Aleksandra Grigorjewicza. W moim odczuciu zadaje wiele pytań, które czytelnikowi zapalają się w głowie podczas lektury, by następnie poszukać odpowiedzi. Daje również pole do dyskusji  i spekulacji na temat tego, co będzie z dzisiejszą Białorusią. Czytając jej fragmenty, dowiadujemy się także, czym motywowani są Białorusini, jak działa aparat państwowy tego kraju oraz jaki stosunek do ostatniego dyktatora ma Zachód, Unia Europejska, Kreml i Rosja. Odnośnie do struktury reportażu – autorzy z dużą dozą humoru przedstawiają absurdy towarzyszące władzy Łukaszenki. Niekiedy nie sposób się nie uśmiechnąć, czytając chociażby o kolejnych zmianach w konstytucji bądź sfałszowanych wyborach, mimo że jest to raczej uśmiech gorzki. Choć nie jest to pozycja przyjemna i wyłania się z niej obraz kraju bezpiecznego tylko dla wybranych, pełnego represji i niesprawiedliwości, nie można odebrać lekturze dużej dawki lekkości, z którą się ją przyswaja. Biografia Łukaszenki wciąga, każdy rozdział opatrzony jest krótkim opisem, a nim się spostrzeżemy, jesteśmy już w trakcie kolejnej części. Polecam wszystkim zainteresowanym zarówno samą osobą Łukaszenki, jak i tym, którzy chcą nieco przybliżyć sobie obraz Białorusi.

 

Ojczyzna dobrej jakości. Reportaże z Białorusi – pod redakcją Małgorzaty Nocuń

Zbiór reportaży opowiadających o Białorusi – wbrew temu, co mogłoby się wydawać – nie stawia polityki na pierwszym planie. Główną rolę odgrywają tu ludzie i ich problemy, z którymi zmagają się na co dzień bądź też pamięć o nich jest wciąż żywa. Książka składa się z jedenastu historii, a inicjatorami rozmów są polscy, niemieccy i białoruscy reporterzy, którzy ukazują Białoruś jako kraj pełen sprzeczności i niepokojów. Bywa ona szokująca i absurdalna, a jedno co jest pewne, to to, że nie można przejść obok niej obojętnie. Niejednoznaczność Białorusi intryguje i niepokoi. Reportaże poruszają duże spektrum tematyczne. Można powiedzieć, że jest to zbiór różnych punktów widzenia poszczególnych osób na kraj i jego losy. Znajdziemy tu opowieści matek, których synowie niesłusznie odbywają wyrok w więzieniach, jak również historię o repatriacjach wojennych i współczesnej białoruskiej młodzieżówce. Za niesłuszny uważam często powtarzany zarzut o nierówności reportaży. Jedne bywają ciekawsze, inne mniej, jednak nie jest to wada, a zaleta owej pozycji – to, co jednym wyda się mniej ciekawe, innych może zachwycić. Polecam wszystkim, którzy są zmęczeni spojrzeniem na Białoruś przez pryzmat Aleksandra Łukaszenki i polityki. W zbiorze otrzymamy obraz życia obywateli tego kraju, na których również polityka odbija swoje piętno, jednak nie to jest w owych historiach najważniejsze.

 

Kwiaty w pudełku. Japonia oczami kobiet – Karolina Bednarz

Japonia oczami kobiet to pozycja, która bez wątpienia zaskoczy czytelnika. Za pośrednictwem przedstawionych historii Kraj Kwitnącej Wiśni obnaża przed nami najskrytsze sekrety w swoim podejściu do kobiet. Autorka – założycielka wydawnictwa Tajfuny specjalizującego się w literaturze azjatyckiej – z dużym zaangażowaniem i pasją podchodzi do tematu. Opowieści kobiet są złożone i pouczające. Co rusz autorka wykorzystuje dane statystyczne i źródła, co daje nam wiarygodny i rzetelny obraz życia współczesnych Japonek. Niemniej jednak całość zatrważa – kobietom z Japonii nie żyje się lekko, a dziwność niektórych poczynań wręcz szokuje. Mrożąca krew w żyłach jest historia o molestowaniu młodych kobiet w środkach komunikacji publicznej czy popularna dziecięca pornografia w ładnym opakowaniu. Są to historie nietuzinkowe, dające czytelnikowi pole do refleksji, podczas lektury bowiem dostrzegłam bardzo wiele podobieństw do sytuacji kobiet w Polsce. To książka obrazująca kraj, w którym tradycja łączy się ze współczesnością, co nie do końca stanowi udane połączenie. Często bowiem przyczynia się ona do wielu konfliktów i niesprawiedliwości. Przykładem są chociażby fragmenty opowiadające o japońskiej sztuce współczesnej w zderzeniu z  łamaniem prawa o obsceniczności przez artystki. Na szczęście pozycja Karoliny Bednarz niesie nadzieję – z dnia na dzień kobiety Japonii są coraz bardziej świadome i niezależne. Coraz częściej podejmują decyzje zgodne ze swoim sumieniem i poglądami i przede wszystkim walczą o lepsze jutro, swoje lepsze jutro. Gorąco polecam osobom, które chcą dowiedzieć się, co oznaczają tytułowe kwiaty w pudełku.

 


Anna Sroka-Czyżewska

Jeden z nas. Opowieść o Norwegii – Åsne Seierstad

W lipcu 2011 rok świat zamiera. Ze stolicy Norwegii, Oslo, płyną do nas wiadomości, które są tak wstrząsające, że aż nie do uwierzenia – w jednej z dzielnic wybucha samochód pułapka, zabijając 8 osób i raniąc wiele innych, a na wyspie Utoya z rąk zamachowca ginie 77 bezbronnych osób – głównie nastolatków. Swoją zbrodnię sprawca motywuje w manifeście. Jego proces relacjonowany jest w telewizji, rozpisują się o nim w prasie, a wyrok jest szeroko komentowany. Zabójca 85 osób zostaje skazany na 21 lat więzienia.

Reportaż skupia się na ofiarach strzelaniny, pokazuje też sylwetkę zamachowca – drogę, jaką przeszedł, zanim stał się rozpoznawalnym na całym świecie szaleńcem.

Asne Seierstad wykonała bardzo ciężką reporterską robotę – uchwyciła postać Andersa Breivika, ale przede wszystkim skupiła się na ofiarach. Lekko fabularyzowany ton reportażu pozwala jeszcze dosadniej poczuć emocje, które towarzyszą Norwegom od wielu lat. Jeden z nas. Opowieść o Norwegii jest właśnie taką opowieścią – o społeczeństwie, które dużo wybacza, wierzy w moc resocjalizacji, stawia prawa człowieka wysoko, ponad wszystko. To historia jednej z najbardziej wstrząsających zbrodni, za której kreacją i realizacją stoi jeden niepozorny z wyglądu człowiek. To w końcu, po raz kolejny, historia o ideologii, która wypaczona ludzkim umysłem, staje się początkiem zła.

Przeczytaj także:

Wielogłos o filmie Utoya, 22 lipca

 

Bestia. Studium zła – Magda Omilianowicz

Są takie sprawy, które nie chcą dać się zapomnieć, i takie reportaże, które o tych sprawach mówią, że całe zło popełnionej zbrodni spada na czytelnika i wwierca mu się w głowę. Magda Omilianowicz sprowadziła historię zbrodni Leszka Pękalskiego do prawdziwego studium zła. Opowiada o zbrodni i o bestialskim potworze, jakim stał się zahukany przez wszystkich Lesio, w taki sposób, jakby była w głowie mordercy. Tak wnikliwa analiza psychiki zwyrodnialca musi odbić się na autorze, ponieważ odbija się nawet na czytelniku. Godziny wertowania akt spraw (Leszek Pękalski został oskarżony o 17 zabójstw, udowodniono mu i skazano za jedno; możliwe, że dokonał kilkudziesięciu), balansowanie na granicy domysłów i faktów, a przede wszystkim spojrzenie w zimne oczy mordercy – mętne i pozbawione wyrazu, kiedy mówi, że miał z ofiarą zdarzenie (jeśli ktoś ma mocne nerwy, może obejrzeć odcinek programu Cela nr z udziałem Pękalskiego). Zdarzeniem nazywał gwałt i zabójstwo, raczej z odwrotną kolejnością, gdyż Pękalski był nekrofilem. Trudno bez emocji podejść do sprawy mordercy, którego ofiarą jest siedemnastolatka, niemająca jeszcze w życiu szansy popełnić zbyt wielu błędów, a jedyny, jaki popełniła, okazał się tragiczny – wyśmiała propozycję małżeństwa Leszka Pękalskiego. To wystarczyło, by wpadł w morderczy szał. Bestia. Studium zła to jeden z najciekawszych reportaży o seryjnych zabójcach. Przejmuje i napawa grozą. To, jak ktoś taki, jak Leszek Pękalski, mógł popełnić tyle zbrodni, które uszły mu praktycznie na sucho (25 lat więzienia zamiast kary śmierci, gdyż obowiązywało moratorium, a nie było jeszcze w kk  kary dożywocia), jest niepojęte i każe zastanowić się nad złożonością systemu, w jakim on i jemu podobni dorastali – bez uczuć, wsparcia, w dysfunkcyjnych i patologicznych rodzinach. Reportaż Magdy Omilianowicz jest jednym z takich, które koniecznie trzeba znać.

 

Ginekolodzy –  Jürgen Thorwald

Jeśli miałabym wybrać jedną książkę o historii medycyny, byłaby to książka Jurgena Thorwalda Ginekolodzy. Pełna krwawych opisów, przerażających historii, fascynujących biografii, niesie jednak przede wszystkim jedno ważne przesłanie – to, jaki dziś mamy postęp w tej dziedzinie, ma wiele matek. Nie ojców – lekarzy, chirurgów, pionierów, wynalazców, ale właśnie kobiet – bezimiennych, cierpiących i odważnych, których upór i determinacja pozwoliły lekarzom na tak wiele działań i tak wiele odkryć. Na drodze lekarzom, nie raz stawał kościół, który, na przykład, uparcie cytował błędnie tłumaczony tekst, że kobieta będzie rodzić w bólach. Na nic zdały się próby ze znieczulającym eterem, gdyż orędowników cierpienia przy porodzie było tak wielu, że skutecznie i na długo zablokowali postęp w tej dziedzinie. Pierwsze próby uskuteczniania antykoncepcji spotkały się również z ostracyzmem społeczeństwa. Wielu lekarzy zostało wykluczonych ze środowiska za napomknięcie o tym, że dziesiąty poród z rzędu to nie taka fajna sprawa. Tych, którzy wcielali swoje poglądy w ruch, czasem czekały widły, a nawet stryczek. Dodajmy do tego, że to, co dziś odbywa się w sterylnych warunkach z pełnym znieczuleniem, wtedy zdarzało się tylko i wyłącznie „na żywca”. Lekarze przez długi długi czas nie zszywali nawet ścian macicy po cesarskim cięciu, sądząc, że ona się zrasta sama. Po lekturze Ginekologów już tak wiele nie dziwi – ciemnota, jaka panowała w XIX wieku w poglądach na tematy związane z kobiecością czy seksualnością, czasem przebija przez dzisiejszy dyskurs, ale skala ówczesnego problemu była wielka. Brak higieny, wiedzy na temat bakterii, a nawet podstawowej wiedzy na temat kobiecej anatomii, a przede wszystkim strach przed wykluczeniem, sprawiały, że setki, tysiące i dziesiątki tysięcy kobiet cierpiały i umierały. Książka Jurgena Thorwalda jest kopalnią wiedzy historycznej na temat wczesnych odkryć związanych z rozwojem ginekologii jako gałęzi medycyny. Pokazuje ważne i przełomowe momenty oraz niepozorne historie, których bieg miał tak duże znaczenie dla dzisiejszych kobiet i mężczyzn.


Natalia Trzeja

Diabeł. Nowa biografia – Philip C. Almond

Kilkumiesięczna izolacja sprawiła, że niektórzy z nas zaczynają mieć coraz mniej lub bardziej osobliwe hobby. Jedni rozpoczęli dawno odkładaną naukę nowego języka, inni przeprosili się ze swoim zakurzonym rowerem. W moim przypadku skończyło się na rozpoczęciu przygody z religioznawstwem, co było rezultatem codziennych seansów W poszukiwaniu Boga z Morganem Freemanem. Okazuje się, że oglądanie serialu może przynieść monstrualnie wiele korzyści, szczególnie w trakcie poszukiwania kolejnych „czasozapełniaczy”, nie wspominając już o tych wszystkich zajadłych poszukiwaczach wiedzy! Tak więc, buszując po niezliczonych księgarniach, każda alejka opatrzona szyldem „religie i wyznania” przeobraziła się w mój stały punkt obserwacyjny w poszukiwaniu tej jedynej lektury, z którą poromansuję sobie w gorące letnie wieczory. W ten sposób natknęłam się na lekturę o jakże wymownym tytule Diabeł. Nowa biografia.

Postać Lucyfera przewija się przez niezliczone teksty kultury – począwszy od pierwszych kroków w świecie malarstwa, kończąc na popularnym serialu Netflixa. Z religii wiemy, że to jest „ten zły”, który w piekle będzie dręczyć „tych niedobrych”. Jednak sam koncept diabła jest bardziej skomplikowany i nieoczywisty, niż mogłoby się wydawać. Diabeł. Nowa biografia prowadzi nas przez wszystkie znane źródła religijne, ważne księgi i różnorodne zapiski, które na przestrzeni wieków starały się przedstawić i wyjaśnić powód istnienia przeciwnika Boga. Czy Szatan został stworzony przez samego Boga? A może był jednym z jego sług nadużywającym wolnej woli? Philip C. Almond umiejscawia bohatera biografii w chrześcijaństwie, filozofii, historii i kulturze zachodniej, dając rzetelny obraz i przedstawiając dzieje samego Diabła, z którym jednak mamy więcej wspólnego, niż sami chcemy przyznać. Jegomość tak dobrze znany, lecz wciąż zupełnie obcy.

 

Wałkowanie Ameryki – Marek Wałkuski

Niejednokrotnie spotkałam się z przekonaniem dotyczącym popularnego stwierdzenia To dopiero inny  świat, które może odnosić się głównie do magicznej Japonii i zachwycającej Korei. Jakkolwiek wschodnia kultura może wydawać się nam nader egzotyczna i niepowtarzalna, to zapominamy, że nutkę dzikości posiada również państwo znane tak dobrze z kinowych ekranów, loga McDonalda, pięćdziesięciu gwiazdek, nadzwyczajnie wysokich budynków i rodziny Kardashianów. Mowa oczywiście o Stanach Zjednoczonych, tak dobrze znanych, lecz nie do końca.

Jako zapalona anglistka i miłośniczka tego amerykańskiego „państewka” rzuciłam się na Wałkowanie Ameryki niczym wąż na bezbronną mysz, oczekując hojnej dawki wiedzy i rozrywki, chociaż przyznam się, że podeszłam do tego reportażu z niewielką rezerwą. Bo ta kobita już tyle się o tych stanach naczytała, że nic już jej nie zaskoczy! A jednak Wałkowanie Ameryki stało się przemiłą odskocznią od typowej literatury non-fiction, serwując nam porządną dawkę „fakciorów” zapakowaną w papier ironii i obiektywizmu. Wydawałoby się, że USA nie ma już nic przed nami do ukrycia, a przeciętny Europejczyk zna zachodnich sąsiadów niemal tak dobrze, jak własną kieszeń, jednak okazuje się, że Stany Zjednoczone to nie tylko siedlisko fast foodów, fanów broni palnej i raj dla imigrantów. Marek Wałkuski, dziennikarz radiowej Trójki serwuje nam pierwszorzędne źródło informacji i zabawnych faktów na temat tego światowego giganta, wprowadzając nieco humoru, dzięki czemu lekturę czyta się szybko i (arcy)przyjemnie. Ameryka niekoniecznie posiada pozytywną reputację, oczywiście pomijając słynny American Dream, jednak momentami brutalna historia, problem migracyjny i polityka izolacjonizmu nie przemawiają na korzyść tej części świata. Ależ ta krytyka przychodzi nam z łatwością! Może właśnie z tego powodu reportaż polskiego dziennikarza nie pozostaje mi tak obojętny, gdyż autor nie krytykuje ani nie ocenia zachodniego sąsiada, a stara się zrobić wszystko, aby czytelnik po prostu Amerykę zrozumiał. Poznał jej inność i niepowtarzalność. Aby jej się „nauczył”.

Dlaczego w USA z dnia na dzień można całkowicie zmienić wyznanie i wciąż to jest normalne? Dlaczego nieposiadanie broni jest dla Amerykanów czymś dziwnym? Co ma w sobie muzyka country? Dlaczego posiadanie samochodu jest traktowane niemal jak inwestycja? No i jaki jest przeciętny amerykański Smith?

 

Ed i Lorraine Warren. Demonolodzy – Gerald Brittle

Tego małżeństwa nie trzeba nikomu nie przedstawiać, w końcu, kinowe ekrany już mniej więcej przybliżyły nam historię i działalność państwa Warrenów. Powstało już wiele zapisków z ich mrocznych interwencji i walk z siłami ciemności, a jako wielka fanka horrorów wyznaję zasadę – im lektura straszniejsza, tym lepsza. Godziny nocne, pokój spowity gęstą ciemnością, pojedyncze światełko bijące z biurkowej lampki i lekko uchylone drzwi od szafy. Niby nic, lecz zaufajcie, lekturę o budzących grozę egzorcyzmach i opętaniach będzie się czytać zupełnie inaczej. Gwarancja nieprzespanej nocy!

Ed i Lorraine Warren. Demonolodzy opisuje relacje ze spraw prowadzonych przez tę słynną dwójkę, jednocześnie przytaczając fragmenty ich wykładów prowadzonych na wielu uniwersytetach, dzięki czemu przedstawione incydenty wydają się jeszcze bardziej „namacalne”. Gerald Brittle stworzył jeden z najdokładniejszych (i wciągających!) „dokumentów” o działalności Warrenów, a fragmenty rozmów, wykładów i sprawozdań sprawiają, że mniej więcej po północy na samą myśl czytelnik dostaje gęsiej skórki. Każdy zna fenomen laleczki Anabelle, ale czy wszyscy znają jej losy, zanim trafiła do piwnicznej gabloty? Czym był poltergeist z Enfield? No i oczywiście sprawa Amityville! Jeśli nie straszna Wam literatura faktu, polecam zrobić sobie Halloween nieco wcześniej.

 

Fot.: Znak, Czarne, Editio, Marginesy, Bellona, Esprit, W.A.B.

Łukaszenka. Niedoszły car Rosji

Write a Review

Opublikowane przez

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Natalia Trzeja

Piszę, więc jestem. I straszę w horrorach. Bu.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *