Ufo nad Bratysławą

Karpackie Fargo – Weronika Gogola – „Ufo nad Bratysławą”

Ufo nad Bratysławą to bardzo osobisty i przenikliwy zbiór reportaży opowiadających o naszym południowym sąsiedzie – w powszechnej świadomości traktowanej nieco po macoszemu Słowacji. Weronika Gogola z wielką sympatią i empatią przygląda się tej, pełnej absurdów, paradoksów i cudów krainie. Dużo pisze o polityce boleśnie dotykającej dosłownie każdej dziedziny życia w Słowacji. Jest więc i o niesławnym Mečiarze i o jego następcy, równie niesławnym Robercie Fico. Jest o dramatycznym znikaniu słowackich lasów, rabunkowej gospodarce leśnej, niemal gangsterskich interesach robionych na drewnie i o górskich krajobrazach, do niedawna zachwycających, a ostatnio przypominających te z Mad Maxa. Jest też o ostatnich sprawiedliwych – rolnikach, założycielach partii „Mamy dość!” i organizatorach burzliwych protestów po zamordowaniu młodego dziennikarza i jego narzeczonej. Gogola zabiera swoich czytelników w pełną niespodzianek podróż po kraju, w którym przygotowano musical o Janie Pawle II i w którym Polacy uchodzą za wyjątkowych dewotów. W osobistych impresjach i pełnych pasji reportażach autorka opisuje świat pozornie bliski, a przecież, jak przekonujemy się w konfrontacji z lekturą – kompletnie nieznany, tajemniczy i fascynujący. A wszystko to okraszone specyficznym, czarnym, ale podszytym nostalgią, humorem.

Dzięki spojrzeniu Weroniki Grocholi pozornie bliska i oswojona Słowacja zyskuje wymiar niemal egzotycznej krainy. Wciąż jest znajoma (czasem boleśnie znajoma, bo wiele z opisywanych przez autorkę zjawisk obserwujemy niestety i w Polsce), a zarazem jest fascynującą krainą, którą – prowadzeni przez autorkę – odkrywamy kartka po kartce. Ufo nad Bratysławą pokazuje nam kraj widmowy i pełen absurdów rodem z Monty Pythona. Widzimy kraj, który przez tysiąc lat był w węgierskiej niewoli, a potem dość ochoczo podporządkował się III Rzeszy, by wreszcie zmagać się z gospodarczą i mentalną spuścizną komunizmu.

Weronika Gogola patrzy na swoją przybraną matczyznę z czułością, lecz bez czułostkowości. Autorka doskonale zna meandry słowackiej polityki i mentalności. Wielokrotnie odwiedzała Słowację na dłużej, od kilku lat mieszka w Bratysławie, a jej mężem jest Słowak. Nie ma chyba osoby, która lepiej umiałaby wprowadzić polskiego czytelnika w słowackie jądro ciemności.

Karpackie Fargo

Tym bardziej że Ufo nad Bratysławą zachwyca stylem. Weronika Gogola jest urodzoną gawędziarką, która z politycznego reportażu potrafi zrobić opowieść niemal westernową. Autorka pisze z takim szwungiem, że mała, swojska Słowacja wydaje się krainą bezprawia i ojczyzną metafizyki jednocześnie. Takim karpackim Fargo, tyle że rozciągniętym na cały kraj. Reportażystka łączy bezlitosny czarny humor z nostalgią i współczuciem, a historie gangsterskich i politycznych przekrętów zestawia z cudami dewastowanej natury.

Opisuje historie pełne odwagi i bohaterstwa, ale nie wzbrania się przed uczciwym przypomnieniem trudnych i wcale nie bohaterskich kart słowackiej historii. Przywołuje i dekonstruuje mit Janosika. Pisze o musicalu poświęconym… „naszemu” papieżowi i o konkursie… kopania grobów, wyłącznie dla członków Grupy Wyszhradzkiej, czy o tytułowym ufo. Autorka zaprowadzi nas też w głąb słowackiego jądra ciemności. Dowiemy się o słowackim królu, przed którym drżał świat, o tęsknocie za Wielkimi Morawami, o powracających faszystowskich ciągotach czy ciemnych interesach będących w istocie bandyckimi przekrętami.

Patchworkowa Słowacja

Niestety książka jest nie­rów­na. Gogola poskła­dała ją z mate­ria­łów o roz­ma­itej tema­ty­ce i odmiennym stylu. Odbieram Ufo nad Bratysławą bardziej jako subiektywny zbiór impresji, szkic niż pogłębioną analizę. I pewnie taki był właśnie zamysł autorki, bo te lekkie, choć przejmujące reportaże są świetnym przyczynkiem do własnych poszukiwań. Zdecydowanie najciekawsze i najbardziej porywająco napisane są reportaże-eseje dotyczące histo­rii i kul­tu­ry. Właśnie w nich doskonale widać umiejętność autorki do dostrzegania i opisywania paradoksów i nonsensów, które charakteryzują te dwie sfery słowackiej tożsamości. Ponadto jest to książka dość „gęsta”, naszpikowana faktami. Wymaga więc skupienia, które jednak przychodzi łatwo bo styl Gogoli jest wyjątkowo przystępny.

Nie jest to mistrzow­ska literatura non-fic­tion. Ale bez wątpienia jest to książka warta uwagi, momentami fascynująca, momentami zabawna, czasem i przerażająca (gdy opisuje dewastacje karpackich lasów czy słowacki romans z faszyzmem). Dla sło­wa­kofilów zagorzałych i początkujących jest to pozycja obowiązkowa.

Fot.: Wydawnictwo Czarne


Przeczytaj także:

Recenzja książki Kaszëbë

Ufo nad Bratysławą

Write a Review

Opublikowane przez
Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *