Nikt nie jest bez skazy. Nasze sumienia raz po raz obciążane są mniejszymi i większymi wyrzutami. Popełniamy błędy i nieobce nam są pomyłki. Ludzie bez wad nie istnieją, a czystość w odniesieniu do gatunku ludzkiego to pojęcie abstrakcyjne. Wydaje się czasem, że kłamstwa i moralne występki mamy wpisane w DNA. Czy istnieje na całym świecie choć jedna osoba, która mogłaby o sobie powiedzieć, że jest nieskazitelna? Czy choć jedną taką postać znajdziemy w powieści Jonathana Franzena Bez skazy? I czy właśnie o znalezienie czystości w niej chodzi?
Powieść amerykańskiego pisarza to rozbudowana, wielowątkowa historia, którą poznajemy z perspektywy czterech różnych osób, a ich losy którymś momencie splatają się ze sobą, tworząc zwarty i pełen wzajemnych oskarżeń, lęków i wyrzutów węzeł. Pisarz kreśli dzięki nim obraz nie tylko współczesnego, opanowanego przez internet świata, ale także cofa naszą myśl do przeszłości, w licznych retrospekcjach. Franzen, podobnie jak zrobił to w powieści Wolność, również w Bez skazy charakteryzuje ludzi jako pewną komórkę, która działa w oparciu o wzajemne relacje jej członków i spójność elementów składowych. Ukazuje oddziaływania, podkreśla wpływy, doszukuje się zależności i zaznacza cechy, które nas określają. W dużym skrócie i uproszczeniu – opisuje nas, ludzi, w sposób z jednej strony prosty, a z drugiej złożony i skomplikowany, bo wtłaczając swoich bohaterów w niejednoznaczne sytuacje i stawiając przed decyzjami, które warunkują naszą sympatię (bądź jej brak) do nich.
Siłą napędową całej powieści jest jej główna bohaterka, młoda kobieta – Pip Tyler. To ona splata ze sobą prędzej czy później wszystkie wątki, to ona tłumaczy nam zależności między nimi i to za jej sprawą autor publikuje wiele swoich przemyśleń i rozważań. Pip, a w zasadzie Purity, bo tak brzmi pełne imię bohaterki (a także oryginalny tytuł powieści) to kobieta, która po studiach boryka się z ogromnych kredytem studenckim, z nadwrażliwą, chowającą się przed światem matką i kryzysem własnej tożsamości, który – jak jej się wydaje – zażegna tylko wtedy, kiedy dowie się, kim jest jej ojciec, którego nigdy nie poznała. Matka Pip nie przychodzi w tej kwestii z pomocą córce i idzie w zaparte, twierdząc, że poznanie ojca przyniosłoby jej więcej szkody niż pożytku. Okazja jednak do poznania prawdy nadarza się, kiedy znajoma jej współlokatorów, zachwycająca Anagret, proponuje Pip staż w firmie The Sunlight Project, która swoją siedzibę ma w Boliwii. Bohaterka bez żalu porzuca więc dotychczasowe miejsce pracy, w którym zarabiała jako telefoniczny doradca klienta, namawiający swoich rozmówców, w zasadzie nie do końca wiadomo do czego. Dziewczyna ma co prawda obiekcje, co do pozostawienia samej w domu hipochondrycznej, będącej dzikusem i odludkiem matki, jednak ostatecznie wizja odnalezienia ojca i obietnica spłaty studenckiego kredytu przeważają nad wyrzutami sumienia.
The Sunlight Project to twór prowadzony przez wyniesionego do rangi celebryty Andreasa Wolfa, w którym czytelnicy rozpoznać mogą założyciela WikiLeaks, Juliana Assange’a, który zresztą nie raz wymieniony zostaje w powieści, jako konkurent Wolfa, a jego pojawieniu się niemal zawsze towarzyszy pogardliwe prychnięcie i oburzenie ze strony matki Pip. The Sunlight Project jest więc, jak już nietrudno się domyślić, działalnością, która zajmuje się ujawnianiem tajnych dokumentów, które w jakiś sposób naruszają granice ustanowione przez prawo i moralność. Pip liczy więc na to, że organizacja, która ma nieograniczone możliwości w wyszukiwaniu informacji i wszelkich powiązań, po przyjęciu jej na staż, zgodzi się odszukać jej biologicznego ojca, ten z kolei – jak sądzi kobieta – mógłby wynagrodzić jej lata nieobecności, pomagając w spłacie kredytu lub likwidując go zupełnie. Pip jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, jaki węzeł przyjdzie jej rozsupłać i jak wiele dowie się nie tylko o swoim ojcu, ale także o sobie samej, a przede wszystkim o naturze człowieka – nierzadko kłamliwej, brudnej, pełnej hipokryzji, która wytwarza się jako efekt uboczny pragnienia zachowania pozorów, chęci zdobycia sławy i realizacji marzeń, które choć same w sobie mogą być nieszkodliwe, to nie zawsze to samo można powiedzieć o drodze, jaką podążamy, aby je spełnić.
Jonathan Franzen bardzo sprawnie łączy ze sobą wątki, które wydawać się mogły nie do splecenia. Jego świat jest barwny, tętniący przeróżnymi emocjami i wypełniony moralnymi rozterkami, które autor wciska pomiędzy bohaterów – wystawiając ich na próbę, skłócając, rozdzielając i na nowo łącząc. Problematyka, jaką podejmuje w powieści Bez skazy, jest na tyle skomplikowana i niejednoznaczna, że nie sposób opowiedzieć o niej w kilkunastu zdaniach, nie zagłębiając się w wielogodzinną dyskusję na jej temat. Pisarz sięga zarówno po czasy nam współczesne – podkreślając ogromną wagę Internetu – jak i używa retrospekcji, aby skontrastować je z przeszłością, pełną nie tylko tajemnic naszych bohaterów, ale także innych spojrzeń na świat i rozwiązań wielu problemów. Bez skazy to trudna w odbiorze powieść i potrzebna jest pewna doza cierpliwości, aby przejść przez nią bez tytułowej skazy. Największą w tym rolę odgrywa główna bohaterka. Pip jest bowiem postacią szalenie irytującą, której zachowania i sposób wyrażania się mogą niekiedy czytelnika doprowadzić do białej gorączki. Jej ambiwalencja w zachowaniu i działaniu sprawia, że jako czytelnikowi nieobce mi były myśli o jej niestabilności psychicznej, a być może większych problemach tej natury. Nie można jednak nie zauważyć, że Purity, tak jak większość wykreowanych przez Franzena bohaterów, głęboko w sobie przeżywa prywatny dramat, a to, co wychodzi na powierzchnię je osoby, i co widzi zarówno czytelnik, jak i inne postaci, jest efektem walki z owym dramatem, próbą poradzenia sobie z nim.
Opowieść o współczesnym świecie, jaką dostajemy, czytając Bez skazy, potrafi być niezmiernie zajmującą, ale nie da się zaprzeczyć, że zdarzają się również momenty nudne i być może nawet nie do końca potrzebne. Różnorodność bohaterów, spośród których otrzymujemy także czterech różnych narratorów, nadaje powieści smaku i kolorytu, ale mimo to nie zawsze byłam w stanie w pełni rozkoszować się warsztatem pisarza, tak samo jak nie zawsze byłam chyba świadoma wszystkich wizji, jakie przede mną roztaczał. Omawiana tu powieść nie jest – jak już wspominałam – łatwa, a główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest chyba mnogość problemów, jakie porusza. Większość z nich jednak, jeśli nie wszystkie, opiera się na czynniku ludzkim – zmiennej, która jest zawsze najtrudniejsza do przewidzenia, najbardziej buntownicza i najmniej podporządkowana światu. Nawet światu literackiemu. Dobrze więc, że Franzen – i to trzeba przyznać – stworzył galerię wyrazistych postaci, w dodatku postaci, z których każda spełnia w powieści ważną rolę i nie pojawiła się w niej przez przypadek. A ponieważ sam autor zdecydował się podkreślić wagę niektórych z nich, czyniąc ich kolejnymi narratorami, nie inaczej postąpić musiała Audioteka, która odpowiada za wydanie Bez skazy w formie audiobooka.
W ten sposób, dzięki uszanowaniu i podkreśleniu zamysłu autora, każdy z narratorów wypowiada się w powieści głosem innego lektora. Tę część historii, którą poznajemy z perspektywy głównej sprawczyni całego zamieszania – bo tak śmiało można nazwać Pip – czyta Małgorzata Lewińska i muszę przyznać, że jej głos w połączeniu z przemyśleniami młodej kobiety stworzonej przez Franzena na początku ogromnie nie irytował. Doskwierał mi ton – nieco bezczelny, znudzony i jakby arogancki, jednak kiedy przyjrzeć się bliżej samej Purity, a w zasadzie tej otoczce, którą wokół siebie wytwarza jako pierwsze i często również drugie wrażenie, możemy dojść do wniosku, że Małgorzata Lewińska była strzałem w dziesiątkę, jeśli chodzi o przełożenie postaci panny Tyler na audiobooka. Nie wiem jednak, czy sięgnęłabym po inne powieści czytane przez lektorkę, ze względu na obawę, że nie do każdego bohatera i nie do każdej opowieści będzie pasował jej specyficzny głos. W znanego i dumnego Andreasa Wolfa wcielił się natomiast Jarosław Łukomski i tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń – jego głos było nie tylko dobrze dobrany do postaci, ale także aktor dobrze wywiązał się ze swojej roli. Części, w których poznajemy wydarzenia z relacji Leili, czyta Joanna Jeżewska i muszę przyznać, że to jej rola zrobiła na mnie największe wrażenie. Nie przez postać, której historię czytała, bo i Leili było, jeśli mnie pamięć nie myli, najmniej spośród czterech lektorów, jednak ze względu na naturalność i modulację głosu, która sprawiła, że jej postać była najbardziej wiarygodna. Ostatnim narratorem jest Tom, a w niego z kolei wcielił się Jacek Rozenek, który jak zwykle wykonał powierzone mu lektorskie zadanie bez zarzutów. Narratorzy przeplatają się ze sobą, nie jest więc tak, że kiedy pożegnamy jednego z nich na rzecz drugiego, to już do nas nie powróci. Ma to niebagatelne znaczenie dla powieści i ciesze się, że zdecydowano się również wprowadzić różnych lektorów przy realizacji audiobooka.
Bez skazy to w zasadzie opowieść o wszystkich skazach, z jakich składa się człowiek. Zarówno o tych, które sobie uświadamia z pełną odpowiedzialnością, jak i o tych, które wciąż ma jeszcze do odkrycia. Ta wielowątkowa powieść nie zamyka się w jednej historii, jednym wątku ani w życiu jednej bohaterki. Jest tak skomplikowana jak codzienne życie, które tylko na pozór jest nijakie i nudne. Pełno tu niełatwych wyborów, skomplikowanych relacji, krytycznych spojrzeń na nasz świat i na samych ludzi – tak samo pięknych, co obłudnych. Tak samo brudnych, jak i będących bez skazy. Purity, czyli czystość. Ale czystość w wielu sytuacjach może zaliczać się do pojęć relatywnych, a wtedy znów jesteśmy w kropce i nie ma nikogo, komu można by powierzyć niezawisły, obiektywny sąd. Pisarzowi? A może czytelnikom? Obie odpowiedzi są równie pociągające, co niesłychane. I Franzen chyba o tym wiedział. Ja natomiast mam wrażenie, że będę musiała wrócić kiedyś do tej obszernej powieści, bo nie jestem pewna, czy byłam na nią w pełni gotowa.
Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.