Książka Arnošta Lustiga – czeskiego pisarza, dziennikarza i scenarzysty pochodzenia żydowskiego z pewnością na długo z Wami zostanie. Powodów jest wiele. W mojej opinii nie zawsze pozytywnych. Nie można jednak odbierać wagi tej pozycji w poruszaniu tematu Holocaustu. Autor książki Piękne zielone oczy skupił swoją uwagę głównie na psychice ofiar i zbrodniarzy, a nie po raz kolejny wyliczaniu zbrodni hitlerowskich Niemiec.
Historia Hanki Kauders
Główną bohaterką książki Piękne zielone oczy jest Hanka Kauders – piętnastoletnia dziewczyna, Czeszka, Żydówka. W czasie wojny trafia do Auschwitz, gdzie traci całą rodzinę. Zostaje przeniesiona do polowego burdelu, do którego trafia trochę z własnej woli. Tam musi dokładnie ukrywać swoją tożsamość i „obsługiwać” niemal codziennie koło dwunastu, czasem piętnastu żołnierzy. Spędza tam dwadzieścia jeden dni, po czym ucieka w trakcie ewakuacji burdelu. Ucieka naznaczona numerem z obozu i tatuażem na brzuchu Feldhure, czyli „kurwa polowa”.
Fabuła powieści jednak obejmuje także wydarzenia po jej ucieczce z zamtuza. Zaraz po tym jedzie na Węgry, gdzie na dziesięć dni zatrzymuje się u rabina Gideona Schapiro. Po wojnie wraca do Pragi. Tam poznaje dwóch młodzieńców również ocalałych z obozu: Adlera i Jindra Kraus. Ten etap dla Hanki – znanej także jako Skórka i Ładne Zielone Oczy – był czasem nieustannej walki pomiędzy pamiętaniem a zapominaniem.
Zapośredniczone wspomnienia
Ciekawa jest także sama konstrukcja powieści. Historię Hanki przedstawia Jindra Kraus – człowiek, który ją kocha i chcę tą miłością ją obdarzyć – co, jak łatwo możecie się domyślić, niekoniecznie jest łatwą sprawą. To jednak tłumaczy pojedyncze wspomnienia, które jak migawki przedstawiają życie w zamtuzie, czas spędzony w Auschwitz i u rabina. Czasami są to pojedyncze rozmowy, czasami obraz z okna. Niektóre wspomnienia Hanki czy żołnierzy oczywiście zapadają w pamięć swoją brutalnością, bądźcie więc przygotowani, że te obrazy na długo z Wami zostaną.
Jednak autor nie do końca jest konsekwentny w tej konstrukcji. Zamiast trzymać się jednego narratora zapośredniczonego, Lustig wprowadza narrację pierwszoosobową – są to odwiedzający Hankę żołnierze. Zdradza ich myśli i historie. W ten sposób ukazuje jednak drugą stronę i różne postawy żołnierzy.
Przez powieść przewija się kilkoro głównych bohaterów: Hanka, wspomniany rabin, spotkani chłopcy w Pradze, ale także żołnierze – szczególnie oficer Hentschel i Sarazin oraz madam Kulig – czyli tamtejsza burdelmama. Każdy z nich reprezentuje inne oblicze wojny, inne postawy i inny sposób na przeżycie tego trudnego czasu.
Lustig stara się zarówno konstrukcją, jak i językiem – choć nie wiem, jak to wypada w oryginalne, może lepiej – oddać psychikę ofiary, zbrodniarzy, ale także osób, które muszą skonfrontować swoją postawę i światopogląd z historią Hanki. Tak jest w przypadku rabina. Człowiek głęboko wierzący nagle spotyka Hankę. Poznaje jej historię i choć dziewczyna dozuje mu okrucieństwa, których doświadczyła, to jednak z jego ust nie może zejść pytanie – gdzie był wtedy Bóg? Czy Hanka, próbując w ten sposób przeżyć, dopuszcza się grzechu? W świecie wojny wszelkie wartości moralne pieczołowicie wyznaczane i chronione przez religię zostają przewartościowane. To samo musi zrobić rabin – przewartościować swoje życie, aby znalazło się w nim miejsce zarówno dla Boga, jak i Hanki.
Dialog ciągnący się przez setki stron z rabinem był niesamowicie trudny w odbiorze, żeby nie powiedzieć po prostu: nudny. W czasie jego trwania można sporo dowiedzieć się o postawie Hanki, która nieustannie walczy z łatką bezsilnej ofiary, którą próbuje przypiąć jej rabin – tak byłoby mu najłatwiej. Niestety Schapiro musi zmierzyć się z tym, że druzgocąca życie i psychikę dziewczyny obecność w zamtuzie była jej wyborem – jej drogą ku wolności, ku życiu.
Kwestie wypowiadane przez bohaterów są tak miałkie, że czasem nie wierzyłam, że tam są. Potrafię to wyjaśnić stanem psychicznym rabina – bo cóż można powiedzieć, słysząc taką historię. Bezwiednie ciśnie się na usta: „wszystko będzie dobrze, zaczniesz drugie życie” – ale nie przez kilka setek stron… Wielokrotnie myślałam, że cisnę tą książką w kąt.
Piętnastolatka, która postanowiła przeżyć
Hannah Arendt, wydając swój reportaż sądowy z rozprawy Adolfa Eichmanna, znacznie wpłynęła na historię Żydów europejskich. W książce tej nie tylko wprowadza ważne do dyskursu humanistycznego pojęcie banalności zła, ale także zadaje pytanie o postawę Żydów. Czemu się nie buntowali? Czy byli współwinni swojemu losowi? Czemu nic nie zrobili, aby zatrzymać tę maszynę śmierci?
Lustig podejmuje wyzwanie rzucone przez Arendt. Jego piętnastoletnia Hanka walczy o życie. Nie rzuca się na druty jak jej ojciec i nie czeka na strzał w głowę jak jej matka. Próbuje wyrwać się z Auschwitz za wszelką cenę, choć 21 dni, jakie spędziła w polowym burdelu, dla innych okazały się ceną za wysoką. Hanka pomimo swoich niewielu lat jest silną kobietą. Jej siłą jest niesamowita wola przetrwania, wola życia pomimo wszystko. W jej psychice można dostrzec pewne odcięcie, obojętność. To ono pozwala jej przeżyć każdy kolejny dzień.
Niestety jej historia dopiero zaczyna się po tym, jak ucieka z zamtuza. Walka pomiędzy pamiętaniem a zapominaniem, przed ukryciem i ujawnieniem swojej historii – to jedyna i niezwykle trudna droga do nowego życia.
Hanka w Auschwitz mieszkała w baraku numer 18. Do zamtuza dostała się jako 36. dziewczyna, podczas ewakuacji burdelu miała być 36. ofiarą. Ta delikatna symbolika opierająca się na znaczeniu liczb w judaizmie ciekawie podkreśla historię Hanki. Liczba 18 znaczy życie, każda wielokrotność tej liczby oznacza duże szczęście. Ma to swoje wytłumaczenie w powieści, choć bardzo ciężko jest nazwać pobyt w polowym burdelu szczęściem.
Doceniam Piękne zielone oczy za podjętą tematykę, nowego niezwykłego bohatera literatury Holocaustu i za pogłębioną i tak nieoczywistą analizę występujących w powieści postaci. Niestety czasami prowadzony przez autora dyskurs był tak rozwleczony i tak momentami nudny, że gubiłam jego najważniejsze myśli. Momentami po prostu miałam ochotę odłożyć książkę. Szkoda, że forma tej powieści nie mogła być bardziej interesująca, a język autora nieco żwawszy. Pomimo wszystko jednak z pewnością jest to ważna pozycja.
Kulturoznawca, literaturoznawca, pisze tu i ówdzie o tym i o tamtym. "Niektórzy noszą baletki i wierzą, że na koniec wszystko będzie dobrze. Inni noszą kowbojki, które stukają, i wierzą w co innego: że trzeba wyjść na zewnątrz i zobaczyć świat, póki jeszcze trwa" R. J. Waller. Baletki to z pewnością nie jej typ obuwia.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.