O Bękarcie zrobiło się głośno, kiedy ten duński film stał się kandydatem do Oscara. Uwielbiany przez Hollywood aktor, Mads Mikkelsen, odegrał tu rolę Kapitana von Kahlena – upartego kolonizatora dzikich Jutlandzkich wrzosowisk. Jednak nie bylibyśmy sobą, gdyby seans filmowy nie był poprzedzony lekturą powieści, którą na całe szczęście wydawnictwo Replika wydało jeszcze przed premierą filmu. I okazuje się, że literacki pierwowzór jest jedna z najbardziej tragicznych i ponurych powieści obyczajowych, która ma też spore walory historyczne. Jednak przede wszystkim posiada niezliczone walory literackie. Ida Jessen w swojej powieści oddała klimat Jutlandzkich wrzosowisk, ożywiła tą ponurą i szarą ziemię, aby pokazać jaki hart ducha skrywa się w człowieku, który bezmiar czegoś pragnie. Głos Kultury objął powieść patronatem medialnym.
Wrażenia ogólne
Anna Sroka-Czyżewska
Do powieści Bękart zasiadłam z dużymi oczekiwaniami, a także z niecierpliwością, by móc szybko poznać historię, na podstawie której powstał film z jednym z najbardziej interesujących Duńskich aktorów Madsem Mikkelsenem (Bękart w reżyserii Nikolaja Arcela, o którym możecie poczytać tutaj LINK). Okazało się, że książka urzekła mnie niesamowicie melancholijnym stylem, takim jak można by śmiało powiedzieć “już się dziś nie pisze” i z bohaterem tak ciekawie skonstruowanym, że wcale nie dziwi mnie wybór do filmowej obsady. Jest to książka o społecznych konwenansach, sile woli, determinacji oraz o uczuciach, które na ponurym wrzosowisku Jutlandii potrafią rozgrzać ciała i serca bohaterów, a co najistotniejsze, rozgrzewają serca czytelników.
Natalia Wesołowska-Basista
Przyznam, że rozpoczynając lekturę Bękarta nie miałam żadnych oczekiwań względem tej powieści, a mimo to szybko wchłonął mnie mroczny urok Jutlandii wykreowany piórem Idy Jessen. Dosłownie, przepadłam na tym wrzosowisku. Nawiązując do wspomnianej przez Ciebie, Aniu, ekranizacji Bękarta, muszę podkreślić, że istotnie ma on niezwykły filmowy potencjał. Nie dziwi zatem fakt, że stosunkowo szybko historia ta została przeniesiona na duży ekran : osadzona w klimatycznej przestrzeni, emanującej srogim, dzikim pięknem oraz z galerią barwnych, nietuzinkowych bohaterów okazała się tak wciągająca, że nie sposób było ją odłożyć.
rys fabularny
Anna
Otoczony zimnymi wodami cieśnin oraz dwóch mórz półwysep Jutlandzki to ziemia dzika i nieprzystępna, a przynajmniej taka wyłania nam się z lektury powieści Bękart. To w te wietrzne i nieprzyjazne rejony przybywa kapitan Ludwig von Kahlen, który szuka tu odpowiedzi, odpowiedzi przede wszystkim na swoje własne tezy, a mianowicie: czy na wrzosowiskach da się żyć? Jego determinacja jest bardzo silna, a chęci udowodnienia sobie i królowi (oraz wszystkim dookoła), że tak, wrzosowiska to świetne miejsca na uprawę roli, nie gasną nawet w zderzeniu z potężnymi przeciwnościami. I choć von Kahlen z florą i fauną dzikich wrzosowisk zżył się nieźle i do szczęścia niewiele mu potrzeba, to opór stawiają mu ludzie, nie natura właśnie. Majętni właściciele ziemscy, a także zwykli szarzy ludzie zamieszkujący te rejony, którzy za nic w świecie nie chcą u siebie obcego, coraz bardziej zapadającego się w sobie ponurego kapitana.
Natalia
W powieści śledzimy losy kapitana Ludwiga von Kahlena, który zostaje wysłany na jutlandzkie wrzosowisko z nietypową misją: ma sprawdzić, jakie są szanse, aby ta niegościnna ziemia stała się przyjazna osadnikom i nadawała pod uprawę. Od pierwszych stron powieść tchnie surowością i nieustanną walką z żywiołami, będącymi jednym z licznych utrapień kapitana na jutlandzkim pustkowiu. Jego niezłomność i nieustępliwość w dążeniu do okiełznania wrzosowiska to być może z jednej strony recepta na sukces, ale z drugiej jego całkowite oddanie sprawie i zaciętość charakteru budzą niepokój, a nawet przysparzają kapitanowi wrogów. Nie wszyscy, a już z pewnością nie biedni, okoliczni chłopi, wycieńczeni wyzyskiem i niesprawiedliwością ustroju pragną bez żadnych gwarancji poświęcać się dla tej dziwnej sprawy, nie mogąc nasycić przy tym zapadniętych brzuchów. Nikt poza kapitanem nie ma chęci ani sił troszczyć się o to, jak mogłoby wyglądać wrzosowisko za jakiś czas, kiedy nawet jutro jest niepewne.
wady i zalety powieści
Anna
Na samym początku muszę przyznać, że Bękarta czytało mi się z ogromną przyjemnością. Na pewno zasługą tego jest bardzo barwny język, który zdeterminowany jest poniekąd tym, o czym autorka pisze. Bo pisać o szarej i ponurej rzeczywistości XVIII wiecznych jutlandczyków to naprawdę trzeba potrafić! Dlatego w opisach czuć tą przyrodę, widać tą szarą rzeczywistość ciężkiej harówki, która odwdzięczy się kilkoma marnymi plonami. I na pewno sprawiło to właśnie pióro Idy Jessen, która dzięki tej konstrukcji językowej przeniosła nas żywo do tej skandynawskiej rzeczywistości sprzed kilku wieków.
Natalia
Dla mnie również to właśnie język stanowi niewątpliwy atut tej powieści, chociaż sięgając po nią, zakładałam, że polegnie właśnie na tym polu. Bałam się pewnej “kostiumowości”, która nie będzie wiarygodna dla czytelnika. Ida Jessen jednak doskonale zrozumiała zadanie : pisząc fikcję inspirowaną historią, zadbała nie tylko o zgromadzenie szczegółowych informacji dotyczących epoki, które pozwoliły stworzyć plastyczny, bardzo realistyczny obraz świata, ale też zatroszczyła się o językową spójność swoich bohaterów. Bogata i zróżnicowana warstwa językowa pozwoliła autorce powołać do życia przekonujące postaci oraz uwypuklić ich szczególne cechy. Jako czytelnik doceniam również sposób, w jaki prowadzona jest narracja : bez nachalności i popadania w banały, za to z wyczuciem i szacunkiem dla odbiorców, których zachęca do podjęcia literackiej gry i rozsmakowania się w tekście.
Anna
Być może to, co napisałam wcześniej będzie dla wielu czytelników sporą wadą, a jest to niejaki chłód narracyjny, ta powoli sunąca fabuła zgrana z rytmem pór roku, dni i nocy. Jednak, spójrzmy prawdzie w oczy, nie sięgnie po literaturę opisującą życie na Jutlandii w XVIII wieku nikt, kogo interesuje tylko szybko mknąca akcja i intrygi. I chociaż w Bękarcie również są te intrygi, to są one tak powkładane między wiersze, że czasem ciężko będzie je dostrzec.
A ty dostrzegłaś może jakieś wady Bękarta?
Natalia
Cóż, trudno mi mówić w odniesieniu do Bękarta o wadach. Lekkie rozczarowanie sprawiła mi kulminacja wątku relacji między kapitanem a Schinkelem, czarnym charakterem. I choć muszę przyznać, że autorka zaserwowała swojemu “złolowi” coś naprawdę mocnego, to jednak czułam niedosyt względem kapitana i tego, w jakim świetle postawiło go wybrane przez autorkę rozwiązanie fabularne. Nie jest to zatem wada powieści sensu stricto. Patrząc z ogólnej perspektywy, myślę, że faktycznie tempo może stanowić dla niektórych przeszkodę, aby w pełni docenić tę historię (choć dla mnie to właśnie buduje jej klimat). Powieść dla czytelników zawziętych i wytrwałych – zupełnie jak wrzosowisko.
Anna
Odniosę się jeszcze o tego, co napisałaś o wątku kapitana i naszego czarnego charakteru. Cóż, myślę, że tutaj takie rozwinięcie wątku i zakończenie ich historii niejako uwiarygadnia sam charakter kapitana, być może jakaś jego opieszałość w kontaktach międzyludzkich? Brak rozumienia konwenansów? Ciężko mi to jakoś uzasadnić, ale miałam odczucie, że von Kahlen tutaj postąpi właśnie tak, jak postąpił, a prawdziwa zemsta przyjdzie z innej strony.
Czy spodziewałabym się, że urzeknie mnie tak bardzo powieść o jutlandzkim samozwańczym rolniku, który wbrew przeciwnościom będzie siał na wietrznym i niedostępnym wrzosowisku? Poniekąd tak, bo zawsze lubiłam książki z nutą historii, w których akcja sunie niespiesznie, a emocji na pozór jest jak na lekarstwo. Jednak wiedziałam też, że literatura skandynawska mało kiedy zawodzi, a przynajmniej mnie nie zawiodła. I tutaj przede wszystkim chcę docenić to, że Bękart to nie tylko literatura skandynawska, nie tylko powieść obyczajowa, nie tylko literatura piękna (a bez wątpienia jest właśnie piękna), lecz niezwykle dobrze skonstruowana powieść historyczna, która już samym swoim umiejscowieniem w czasie i przestrzeni sprawia, że robimy wielkie oczy. Pomyślmy, ile to trzeba się nastudiować i naczytać, aby skonstruować rys fabularny oparty na życiu rolników na Jutlandii w XVIII wieku! I naprawdę tło historyczne i cały aspekt związany z obyczajowością (także ludów koczowniczych, o których tutaj jest śmiało i refleksyjnie pisane), a także znajomość dziedziny rolnictwa, natury wrzosowisk, dawnych narzędzi mierniczych, prawa i zwyczajów dawnej Jutlandii zasługuje w Bękarcie na szczególne uznanie.
Natalia
Zgadzam się z Tobą, Aniu, jeśli chodzi o to, jak niepozornie się ta powieść zapowiadała, a jak w rzeczywistości była podminowana dziwnym, sączącym się ze wszystkich stron napięciem, które pisarka buduje zarówno na płaszczyźnie fabularnej jak i językowej swojej powieści. Jeśli chodzi o tę pierwszą, Ida Jessen oparła świat Bękarta na wyrazistych kontrastach: zderza desperację zgnębionych chłopów z dobrobytem możnych, którzy uznają taki stan rzeczy za “boski”, naturalny porządek; konfrontuje surową moralność kapitana z wyrafinowaną podłością Schinkela; skrajne ubóstwo przeciwstawia ostentacyjnemu bogactwu i rozpasaniu. Z kolei na poziomie językowym, Jessen w hipnotyzujący sposób łączy naturalizm, z jakim opisuje trudne realia epoki i przywodzącą na myśl gawędę baśniowość i tajemniczość opowiadanej historii.
Omówienie wybranych postaci
Natalia
Bękart obfituje w niezwykłe i wyraziste postaci kobiece. Mnie najbardziej do gustu przypadła bodaj najmłodsza bohaterka powieści, Anmai Mus. Postać ta jest wyróżnia się na tle innych, ma w sobie “to coś”, co sprawia, że nie wydaje się ani sztampowa ani przerysowana i niewiarygodna. Sama niewiele o sobie mówi, za to inni mają zazwyczaj sporo do powiedzenia na jej temat, choć swoje opinie formułują na podstawie języka, jakim mówi dziewczynka oraz jej przynależności do bardzo niskiej warstwy społecznej. Kiedy ta rezolutna dziewuszka staje na drodze kapitana, on z pewnością nie spodziewa się, do jakiego stopnia wpłynie ona na jego życie. Anmai Mus, w przeciwieństwie do kapitana, cechuje nieposkromiona ciekawość świata, bez potrzeby zafiksowania się na konkretnym celu czy udowadniania komukolwiek czegokolwiek. Wnosi do surowego, spartańsko urządzonego domostwa kapitana ciepło i błysk szczerej dziecięcej radości, której nie zatraciła pomimo prób okiełznania jej temperamentu przez kapitana. Ma w sobie coś z wrzosowiska, dzikiego, pięknego, a przy tym nieco strasznego i nieprzewidywalnego. Czy jednak taka dusza zdoła osiąść i przywiązać się do jednego miejsca? To pozwolę Wam odkryć samym na własną rękę.
Anna
Ja skupiłam się głównie na postaci Kapitana von Kahlena, który tutaj był naszym protagonistą, postacią, z którą spędzaliśmy najwięcej czasu powieściowej akcji. Ale czy to znaczy, że postać została dogłębnie poznana? Wydaje mi się, że Kapitan pozostał tak samo tajemniczy, no może ciut mniej, niż na początku powieści. Sprawiły to jego niecodzienne wybory, zachowania, brak ogłady w towarzystwie elity towarzyskiej. No i te dziwne pogłoski, które dość mnie zdziwiły, bo natura Kapitana wydawała mi się całkiem inna. Być może uległam wrażeniu, że ktoś, kto przyjeżdża osiedlać dzikie i niedostępne wrzosowiska Jutlandii, jest człowiekiem skromnym i samotnym? Być może po części takie cechy, typowo romantyczne w przekazie, ten nasz Kapitan miał, ale okazał się równie ludzki jak każda z występujących postaci i na tyle ludzkim, że miał również sporo własnych przywar i wad. Ludvig von Kahlen to tajemniczy i surowy mężczyzna, który jako wojskowy nauczył się drygu i tej wytrwałości, która pozwala mu przetrwać w dość ekstremalnych warunkach dzikich wrzosowisk.
Ludvig von Kahlen jednak niezaprzeczalnie jest niezłomny i nie odpuszcza, jeśli chodzi o jakieś własne wewnętrzne motywacje. Bez wątpienia zamierzał udowodnić, głównie Królowi i wszystkim towarzystwom, których interesowały jego poczynania, że da się ujarzmić dzikie wrzosowiska. Da się tam siać i zbierać plony, a życie tam wcale nie jest gorsze niż życie innych rolników.
problematyka
Anna
W Bękarcie mamy do czynienia z tematem niezłomności i determinacji, nadludzkiej siły, która pcha kapitana do działania, które tak naprawdę mogłyby być z góry skazane na porażkę. Nie ma tu wdzięczności, nie ma docenienia, ale czy musi być ? W toku powieści odkrywamy też mroczne powody, dla których kapitan von Kahlen znalazł się na odległym i dzikim półwyspie Jutlandzkim. I choć jego czyny i przeszłość z daleka wydają się kryształowe to w miarę zbliżania się, obraz się mąci i nie widzimy już wszystkiego tak jasno i wyraźnie. W powieści także dotykamy i problematyki zemsty, a nie chcąc zdradzać szczegółów muszę przyznać, że wątek ten jest wyjątkowo przytłaczający.
Natalia
Dla mnie Bękart to przede wszystkim historia o samotności. Kapitan, chociaż od czasu do czasu bywa w mieście i stara się poznać okolicznych mieszkańców, tak naprawdę jest pozostawiony sam sobie i może liczyć tylko na siebie. Zarówno król, któremu tak wiernie służy jak i armia, której poświęcił najlepsze lata swojego życia sprawiają wrażenie obojętnych na jego los, a wręcz zadowolonych z faktu, że praktycznie przepadł na tym przygnębiającym odludziu. Jest to również opowieść o celu, który, choć dla każdego może oznaczać coś innego, stanowi siłą napędową, która pozwoli przetrwać każdą życiową burzę.
styl, język
Anna
Tak jak wspominałam wcześniej autorka Bękarta operuje językiem surowym, prostym, by ująć również stylistycznie to, co otacza bohaterów i tworzy świat przedstawiony powieści. Zatem mamy do czynienia z powieścią językowo pięknie napisaną, a mimo srogości, dość poetycką, która nawiązuje do klasycznych powieści lubujących się w opisach natury, jej surowości, powagi i grozy jej nieprzewidywalności.
Natalia
Bękart został napisany przez osobę, która lubi snuć opowieści w gawędziarskim stylu i moim zdaniem czuć to w narracji. Autorka posługuje się prostym, ale sugestywnym językiem, oddziałując na wyobraźnię czytelnika i umiejętnie stopniując napięcie. Wrzosowisko oddane jej piórem jest złożone i obecne w powieści tak, że niemal staje się jej pełnoprawnym bohaterem. Pisarstwo Idy Jessen w Bękarcie odznacza się pieczołowitym doborem słów i swoistą “ekonomicznością” – tutaj żadne słowo nie zbywa, żadne zdanie nie jest przydługie, a jednak wszystko, co powinno wybrzmieć, wybrzmiewa. Nie mogłabym nie wspomnieć tutaj o tłumaczce, pani Justynie Haber–Biały, której doskonałe tłumaczenie pozwoliło polskim czytelnikom cieszyć się tą niesamowitą historią. Ponad to, Bękart, choć momentami brutalny i dosadny, ma w sobie coś romantycznego, mieszaninę ponurości i melancholii, ale przede wszystkim mocno zaznaczoną obecność nieujarzmionej natury, budzącej jednocześnie zachwyt i grozę.
wydanie
Anna
Bękart ma filmową okładkę, a to tylko przyciąga i bez wątpienia zachęca do sięgnięcia po powieść.
Natalia
O ile zazwyczaj nie przepadam za filmowymi okładkami, o tyle w przypadku Bękarta muszę przyznać, że ogorzałe i zmęczone oblicze Madsa Mikkelsena, odtwórcy głównej roli na ekranie, pasuje jak ulał do klimatu powieści oraz charakteru postaci kapitana von Kahlena.
słowem podsumowania
Anna
Ida Jessen w Bękarcie oddała aurę jakiejś naturalistycznej prozy, bardzo surowej, do bólu ludzkiej, może trochę turpistycznej? Wszak nie mamy tutaj do czynienia z czystym pięknem, a jedynie z brudem, potem i krwią. Wiemy o tym głównie z dialogów, czy tu i ówdzie rzuconą uwagą o śmierdzącym otoczeniu. Ten klimat, który ponure wrzosowisko otacza jeszcze jakąś mgłą zepsucia, rozkładu, bardzo przypadł mi do gustu. Chociaż filmowy Bękart był reklamowany jako wariacja na temat westernu to w literackiej opowieści Idy Jessen nie znalazłam zbyt wielu takich wątków. Być może więź Kapitana i jego oddanego konia, która ujawnia cały dotąd skrywany kawałek wrażliwości ponurego Kapitana? Tak czy inaczej powieść ma sporo wątków, które mogą pociągnąć więcej jeszcze refleksji i które też wplatają współcześnie omawiane wątki, takie nawet jak prawa zwierząt (bo tym u Kapitana jest naprawdę dobrze i każde traktowane jest z godnością).
Bękart to powieść, która przenosi w czasie i pokazuje nam jak surowe i ponure było życie w mało sprzyjających okolicznościach przyrody. Oprócz tego to historia o niezrównanej sile ducha, wewnętrznej walce człowieka ambitnego i skorego do poświęceń. W imię ambicji, a także w celu uzyskania pozycji społecznej. Jednak mur jaki zbudował sobie główny bohater musi pęknąć, bo przecież życie w pojedynkę i w samotności mierzonej rozległymi terenami wrzosowisk, nie jest za wiele warte.
Bękart Idy Jessen to powieść szalenie dobra, która wikła nas w obezwładniające emocje, które wydawałyby się mało możliwe, zważywszy na ten ponury i minimalistyczny styl, w którym jest napisana. To także powieść, w której jest sporo dramatyzmu i tragicznych wydarzeń, ale także sporo tego piękna ukrytego w refleksji dotyczącej natury związków międzyludzkich.
Natalia
Artyzm i literacki pietyzm Bękarta przywodzą na myśl wielkie, skandynawskie klasyki literatury, jak choćby norweską sagę “A lasy wiecznie śpiewają”. Ida Jessen paradoksalnie potrafiła wydobyć piękno i poetyckość z ponurego wrzosowiska. Trudno w jej prozie o ckliwość czy sentymentalność. Jest to przejmująca historia o samotności i determinacji, niezwykle realistyczna w swojej dosadności, z nutą mrocznej baśniowości. Jej dramatyzm kryje się w tym, co niedopowiedziane, a jej epickość – w tym, co ułomne i ludzkie.
Fot.: Wydawnictwo Replika