fifa 21

Wielogłosem o…: FIFA 21

Miesiąc po premierze gry Patryk oraz Mateusz są wreszcie gotowi, żeby podzielić się swoimi wrażeniami z najnowszej odsłony gry piłkarskiej, którą uwielbiają miliony graczy na całym świecie. Sprawdzamy, co się udało a co niekoniecznie w kolejnej grze wydanej przez EA Sports. Przed Wami FIFA 21. 

NASZE DOŚWIADCZENIA Z SERIĄ

 

Mateusz Cyra: Zdajesz sobie sprawę, że FIFA 21 wkroczyła w nową dekadę? Uświadomiłem to sobie dopiero jakiś czas temu. Pamiętasz, od kiedy towarzyszy Ci ta seria i jaka jest Twoja historia z nią związana? Bo moje pierwsze zetknięcie z Fifą to FIFA 98: Road to World Cup z nieśmiertelną piosenką Tubthumping, zespołu Chumbawamba. W następnych latach miałem przerwę, by następnie wrócić do serii w odsłonach FIFA Football 2004, FIFA Football 2005, FIFA 07, FIFA 08. To były beztroskie lata szczenięce, gdy jedynym obowiązkiem było przynoszenie ze szkoły dobrych lub chociaż przyzwoitych ocen, i seria FIFA była wtedy jedną z tych przeszkadzajek na drodze do rodzinnego spokoju w relacjach dziecko-rodzice. Jakoś jednak udało się to łączyć. Później zaczął się czas studencki, mój laptop był złomem, na którym nie działało nic poza Saperem i Pasjansem, a konsola była odległym pragnieniem. Do serii wróciłem od FIFY 13 i rok w rok ciupało się na wirtualnych boiskach aż do odsłony 18, w której szczerze przyznam – znudziłem się czekaniem na poważniejsze zmiany dla trybu kariery, który był od dzieciństwa moim ulubionym, i przykuwał mnie przed monitor komputera, a później przed ekran telewizora na długie miesiące. Wtedy też wygasiłem nieco swoją sympatię do serii, bo zmęczyłem się tym, że EA Sports dokonuje lekkich ewolucji w moim ukochanym trybie kariery, a zamiast tego stawia w 80% (jeśli nie więcej) na tryb sieciowy Ultimate Team, którego nigdy nie zdołałem polubić, w pełni zrozumieć i się do niego przekonać. W tym miejscu chciałbym także zaznaczyć, bo wiem, że Patryk ma do sławnego FUT podobny stosunek do mojego – w naszym tekście najzwyczajniej w świecie zignorujemy FUT, ponieważ nie znamy się na tym trybie, nie śledziliśmy zmian i nowinek na przestrzeni kolejnych odsłon i obaj jesteśmy graczami offline, jeśli chodzi o serię FIFA. Kończąc już ten – przydługi nieco – wywód. Moja historia z FIFĄ kończy się właśnie na omawianej dziś FIFIE 21, grałem zatem w 12 gier z serii, wyrobiłem swoje nawyki i preferencje związane z poszczególnymi trybami oferowanymi przez twórców i dziś przyznaję, że może nie w pełni satysfakcjonuje mnie miejsce, w którym jest obecnie seria, ale cieszy mnie, że twórcy postanowili wsłuchać się w swoich odbiorców i dokonują zmian, o które proszą gracze. 

Patryk Wolski: Moje początki z grą FIFA to rocznik 2002 i podobnie jak Ty, mam z nią muzyczne skojarzenia w postaci utworu Check It Out Now Fatboy Slima. Aczkolwiek nie był to mój pierwszy kontakt z wirtualną piłką kopaną, bo jako szczeniak siedziałem u kolegi z klasy prawie codziennie w domu, grając z nim w PESa na Playstation 1 i 2. Nie można jednak powiedzieć, żeby dało mi to jakieś doświadczenie na boisku, bo zazwyczaj grałem jak polska reprezentacja w najgorszych momentach – laga do przodu z nadzieją, że może uda się wtoczyć piłkę do bramki. I zazwyczaj przegrywałem, co tylko zwiększało moją frustrację. W FIFA 2002 zacząłem mierzyć się z trybem kariery, chociaż niewiele z tego okresu pamiętam. Później, tak jak Ty, miałem okres posuchy ze względu na brak odpowiedniego sprzętu do grania w nowsze części. Na poważnie powróciłem do serii tak naprawdę dzięki Tobie, gdy zaproponowałeś kiedyś pokopanie piłki za pomocą padów. No i się wciągnęliśmy, a wspólne prowadzenie zespołu w trybie kariery stało się naszą tradycją. Doświadczyłem więc dzięki gościnności Mateusza, co zadziało się w serii FIFA od numerka 13, aż postanowiłem zakupić własną konsolę XBOX One z dołączoną FIFA 17. Wiedząc już jak wygląda tryb kariery, wsiąkłem w prowadzenie własnego zespołu, chociaż jednocześnie widziałem niewiele zmian w kolejnych częściach na przestrzeni lat. Nasz entuzjazm opadł chyba wspólnie właśnie z premierą FIFA 18, bo nie czuliśmy już chęci ani do dalszego wspólnego grania, ani nawet do kupowania kolejnych części. Mając FIFA 17, miałem wrażenie że mimo wszystko wciąż gram w najnowszą odsłonę. I odpalając FIFA 21 czułem się, jakbym odpalił nieco podrasowaną, ale wciąż bardzo znajomą grę.

PLUSY I MINUSY 

Mateusz: Pragnę podkreślić fakt, że u mnie przeskok w serii miał aż trzy odsłony, dlatego moim punktem odniesienia jest FIFA 18, w porównaniu do której FIFA 21 wygląda zdecydowanie lepiej, ale też nie będę w stanie rzetelnie wykazać różnic między obecną serią, a jej bezpośrednią poprzedniczką. Pierwsza rzecz, która faktycznie uderza w samej rozgrywce, to znaczny przeskok w inteligencji SI, zarówno jeśli chodzi o granie na przysłowiowego “bota” jak i na naszych zawodników, którymi aktualnie nie sterujemy. Zachowania piłkarzy na boisku są bardziej wiarygodne, zniknęło wrażenie obcowania z “tyczkami” na boisku, a nie sterowani przez nas piłkarze częściej wychodzą z inicjatywą, ładniej się ustawiają i skuteczniej blokują strzały przeciwnika. Różnica jest silnie zauważalna,a a co za tym idzie – przyjemność z potyczek z przeciwnikiem jest naprawde duża. W momencie pisania tego tekstu mija ponad miesiąc od premiery gry, a ja wciąż jestem na tyle zauroczony kopaniem wirtualnej piłki, że jedynie na potrzeby niniejszego tekstu wyściubiłem nos poza tryb kariery. Jakie są Twoje odczucia względem rozgrywki?

Patryk: Tak, mam wrażenie że znacznie częściej gracz ma możliwość do kogo zagrać piłkę. Lepiej się ustawiają, chociaż według mnie rzuty rożne wciąż są najgorzej zrealizowanym fragmentem gry, i to nawet gorzej niż w poprzednich częściach. O ile w FIFA 17 bramki z tego miejsca boiska się zdarzały, o tyle w najnowszej FIFIE mam wrażenie, że gdzie bym nie posłał piłki, moi piłkarze nie kwapią się, żeby do niej dojść. Na szczęście zarówno ataki pozycyjne jak i kontrataki dają radochę, chociaż przeciwnik nie ułatwia – umiejętnie kryje strefy i blokuje dostęp do bramki, przez co minięcie przeciwników jak tyczki wymaga dryblerskich umiejętności. A co za tym idzie, udane kiwki dają zastrzyk euforii. Mówię to jako człowiek, który z początku nie wchodził w dryblingi czy koronkowe akcje, a w najnowszej odsłonie robię to z przyjemnością.

Mateusz: Jeśli chodzi zaś o sam interfejs, kafelkowe menu i muzykę towarzyszącą FIFIE 21 – tutaj mam mieszane uczucia. Do tej pory FIFA kojarzyła mi się z naprawdę udanym soundtrackiem, a w tym roku jakoś wybitnie nic mi się nie spodobało. Oczywiście są to tylko prywatne preferencje, ale dotąd regularnie kilka utworów wpadało na moje słuchawki poza samą grą. Szczerze przyznam, że dość szybko zastąpiłem muzykę proponowaną przez twórców tą własną. Nie podoba mi się za to fioletowe menu i fakt, że nie można nic z tym fantem zrobić. Fiolet nigdy nie był moją ulubioną barwą, a fakt, że nie można dokonać edycji barw może nie tyle, że irytuje, co wprawia w zdziwienie. Jakiż to problem, żeby dodać w ustawieniach opcję personalizacji barw? Zresztą dla mnie układem idealnym byłoby, żeby menu główne gry miało takie barwy, jak nasz ulubiony klub. Zanim oddam Ci głos – przejdę do tego kafelkowego menu, z którym mamy do czynienia chyba już od FIFY 16. Nigdy nie byłem przesadnym zwolennikiem tego sposobu prezentacji “menusów”, jednak dość szybko przywykłem do niego, głównie za sprawą przejrzystości, jaką niosą ze sobą te nieszczęsne kafle. Nie zmienia to faktu, że chyba chciałbym już od tych kafelków odpocząć i nie obraziłbym się, gdyby w przyszłości postanowiono zastąpić je czymś innym. 

Patryk: Kafelkowe menu jest w modzie od kilku lat, i to nie tylko w grach komputerowych i myślę, że jeszcze trochę z nami pozostanie. Przyzwyczaiłem się do niego jak do wielu innych zmian interfejsu, chociaż wciąż jest on dla mnie mało intuicyjny i często zdarza mi się zgubić w opcjach, do których nie chciałem wejść. Co do muzyki – pełna zgoda, dobrane do gry utwory wybitnie nie siadły w tym roku i najlepszym rozwiązaniem jest włączenie własnej playlisty. Gracze FIFY mogą być również zmęczeni skostniałym polskim komentarzem, który już domaga się zmiany. Dobrze chociaż, że usunięto w końcu wiele suchych tekstów, które w grze zadebiutowały 5 lat temu. Słowa Dariusza Szpakowskiego o tym że piłka jest jak mucha która wolno leci, był zabawny tylko przez moment.

TRYB KARIERY 

Mateusz: Zacznę od trybu kariera zawodnika, który ma w sobie olbrzymi potencjał, niestety przez lata jest przez EA ignorowany. Minęło kilka lat przerwy między moimi próbami grania wirtualnym zawodnikiem i po zagraniu pełnego sezonu napastnikiem w FIFIE 21 odnoszę wrażenie, że nie zmieniono niczego, a tryb smutno zapadł w stagnację. Wciąż jednym z największych absurdów dla tego trybu jest fakt, że jako młody zawodnik albo grasz w wyjściowym składzie, albo nie grasz wcale. Gra bowiem nie przewiduje, że trener wprowadzi nas na ostatnie 10 minut w spotkaniu ze znacznie słabszym rywalem, lub w sytuacji, gdy mecz rozwija się nad wyraz korzystnie dla drużyny i można pozwolić ograć się młodzikom. Kolejną olbrzymią bolączką tego trybu jest zerowa wręcz interakcja z trenerem. W zasadzie możemy tylko poprosić o transfer, lub o wypożyczenie. Nie ma żadnych rozmów motywacyjnych, żadnych negocjacji, żadnych dyskusji na temat roli bądź aspektów gry, które zdaniem trenera powinniśmy usprawnić. Szkoda, bo kariera zawodnika ma naprawdę potężny potencjał nawet RPG-owy. Myślałem, że jak wprowadzali tryb z Alexem Hunterem, to są to przymiarki do dużych zmian w trybie kariery zawodnika. Już nawet nie chodzi mi o przerywniki filmowe, bądź jakieś kluczowe momenty kariery w trakcie sezonu, czy o jakiś bardziej doprecyzowany komentarz, ale ewidentnie brakuje rozwiązania w stylu telefonu komórkowego, bądź laptopa na który otrzymujemy wiadomości o spotkaniach trenera z drużyną, bądź o rozmowach indywidualnych, jakichś wpływów social mediów na piłkarza. Jak już wspomniałem – tryb Huntera pokazuje, że się da. Szkoda tylko, że pewnie przyjdzie nam poczekać do FIFY 26, żeby wprowadzono choć połowę. 

Odnosząc się do mojego ulubionego trybu gry, czyli kariery menedżera – jest fajnie. Ale tylko przez dwa-trzy sezony, gdy pniemy się przeciętniakiem z niskiej ligi coraz wyżej, aż w końcu sięgniemy po upragnioną ligę mistrzów, bądź puchar Europy. Później już człowiek ma poczucie osiągnięcia maksimum, wyciągnięcia z gry pełni możliwości i kolejne sezony się dłużą, nużą i w końcu przepadają, zapomniane. Bo znowu – to prawie to samo, co w Fifie 18, ale z delikatnymi kosmetycznymi zmianami, takimi jak sesje treningowe zawodników. W pierwszej połowie pierwszego sezonu imponuje ilość interakcji i zadań do wykonania, jednak jest to dość złudne – dość szybko wychodzą na jaw dawne, mocno zręcznościowe, bolączki tego trybu. To nie jest Football Manager. To jest zręcznościowa FIFA i trzeba mieć tego pełną świadomość, żeby czerpać przyjemność z grania. Tutaj opcji strategicznych jest niewiele i ograniczone są do absolutnego managerskiego minimum, chociaż mam w pamięci, że ponad dekadę temu EA próbowało nawiązać walkę z Segą o fana nastawionego na typowo strategiczny aspekt zarządzania drużyną piłkarską i Fifa Manager w niektórych aspektach była nawet lepsza, niż osławiony Football Manager (na przykład bardziej czytelny i miły dla oczu interfejs, czy rozmowy z zawodnikami). Wspominam o tym dlatego, że mam w świadomości, że EA ma w swoich “magazynach” doświadczenie z bardziej rozbudowanym trybem managerskim i zapewne bez problemów mogliby zaimplementować dodatkowe funkcje do trybu kariery, tworząc istny kamień milowy dla serii. Z niewiadomych jednak przyczyn tego nie robią, krocząc trybem ewolucji, a nie rewolucji. Oczywiście – lubię grać w FIFĘ. Wszak zmagania boiskowe są sercem i duszą tej gry i nawet granie na “bota” potrafi człowiekowi sprawić mnóstwo frajdy (nawet na długie miesiące), jednak czułbym większe zaangażowanie, mając więcej do roboty poza boiskiem. Włodarze EA zapewne mają tego świadomość, bo na forach internetowych bądź stronach związanych z FIFĄ aż roi się od pomysłów fanów na usprawnienia bądź nową zawartość do poszczególnych trybów. Podsumowując już mój przydługi wywód – tryb kariery znam na wylot, kocham niezrozumiałą miłością już od lat, i niemal co roku wpadam w tę samą pułapkę nowości, których jest tyle, co kot napłakał. Pojawiający się często zawód nie przeszkadza mi jednak w graniu niemal co rok w ten tryb i w zdobywaniu młodych wirtualnych talentów, walki o puchary i dominację w świecie futbolu. 

Patryk: Dla mnie największym usprawnieniem trybu kariery jest zdecydowanie prowadzenie treningów zespołu. Ilość dostępnych rodzajów i poziomu zaawansowania poszczególnych trenowanych elementów gry z początku mnie przytłoczył i potrafiłem dłużej rozgrywać treningi, niż same spotkania na boisku. Przy okazji opanowałem wreszcie kilka zagrań, które do tej pory sprawiały mi problem, a ze względu na ubogi dotąd format treningów, nie miałem możliwości bądź zapału, aby swoje umiejętności podszlifować. Jednocześnie z przyjemnością obserwuje się, jak zawodnicy stopniowo uczą się grać na nowej pozycji czy osiągają zadowalający poziom pełnienia nowej roli na boisku. Trening wreszcie przestał być nużącą koniecznością, chociaż oczywiście po kilku sezonach trybu kariery nie cieszy już tak, jak przy rozpoczęciu gry z nowym klubem.

Trudno nie zgodzić mi się z Mateuszem, że jak już zdobędziesz najważniejsze trofea krajowe i międzynarodowe, prowadzona kariera przestaje dawać frajdę, ponieważ w tym momencie gra z symulacji piłki nożnej bardziej staje się grą strategiczną polegającą na utrzymaniu drużyny na odpowiednim poziomie finansowym z jednoczesnym wyrównywaniem składu nowymi nabytkami. A pod tym kątem lepszy jest wspomniany już Football Manager, który daje po prostu więcej opcji na wpływ na mocną drużynę. W pewnym momencie pokonywanie przeciwników wysokimi wynikami przestaje cieszyć, jeśli mecze rozgrywasz właściwie na trybie autopilota. Ja tak przynajmniej miałem, że grałem niewiele myśląc co robię, bo gra “przechodziła się” sama. FIFA 21, pomimo pewnych usprawnień w sekcji menedżerskiej, to mimo wszystko wciąż gra oparta na zręcznościowym kopaniu piłki i ja osobiście po pewnym czasie już się nudzę robieniem wciąż tego samego.

TRYB VOLTA 

Mateusz: To miły, całkowicie odstresowujący tryb, będący pewnie ukłonem wobec graczy, którzy niegdyś kochali serię Fifa Streets. To przyjemny tryb na kilka wieczorów, zwłaszcza, jeśli lubujecie się w bardziej kontaktowej i nastawionej na triki odsłonie wirtualnej piłki nożnej. Na plus tego trybu zdecydowanie uznam muzykę, która różni się od soundtracku do “zwykłej” FIFY 21. Cieszą oko ładnie zaprojektowane boiska, ale już multum gadżetów wizualnych (począwszy od spodenek, koszulek, na wszelkiego rodzaju frotkach, okularach, czapkach i innych dziwactwach kończąc) kompletnie nie wzbudza mojego zainteresowania. 

Patryk: Nigdy nie byłem fanem innych trybów w piłkarskich grach niż kariera klubowa lub reprezentacyjna, więc szczerze mówiąc nawet nie zwróciłem uwagi na wynalazki takie jak Volta. Po tym co Mateusz doświadczył w tym trybie zorientowałem się, że to faktycznie gratka dla fanów alternatywnych rozgrywek piłkarskich.

 

GRAFIKA, STEROWANIE

Mateusz: Na konsoli Xbox One S najnowsza odsłona FIFY wygląda ładnie, chociaż oczywiście zdarzają się w grze wywołujące śmiech babole, takie jak zawodnicy nachodzący na siebie, bramkarze zespojeni ze słupkiem, lub inne tego typu graficzne wpadki, najczęściej przytrafiające się w momencie fauli. To jednak sytuacje zdarzające się sporadycznie, nie jakiś nagminny fakt. Przynajmniej mi się nie zdarzały zbyt często niemiłe dla oczu sytuacje. Sterowanie z kolei na przestrzeni lat nie uległo gruntownym przemianom. Dodano co prawda system nazwany “trener”, który wyświetla się nad głową sterowanego zawodnika podpowiadając jakie kombinacje przycisków należy zastosować, żeby dryblować, zastosować pressing, lub przeprowadzić ryzykowny wślizg w nogi rywala. Funkcja ta przydatna będzie dla nowych graczy, którzy nie mają wyrobionych nawyków, jednak dla starych wyjadaczy będzie to irytujące na tyle, że szybciutko w ustawieniach usuną tego “trenera”. 

Patryk: FIFA 21 już na samym początku dostała żółtą kartkę za fatalne błędy w wyświetlaniu awatatów w trybie kariery. Możemy spersonalizować nasz wygląd, gra jednak z niezrozumiałych przyczyn podczas cut-scenek w biurze klubu potrafiła wstawić zupełnie innego człowieka w nasze miejsce. Błąd na szczęście naprawiono, podobnie jak to, że nasz awatar podczas spotkań zamiast wybranego przez nas ubrania, przywdziewał koszulkę piłkarską naszego zespołu z numerem 99… Był to jeden z najdziwniejszych błędów, jakie widziałem w FIFIE i niestety jeszcze się zdarza. Jeśli chodzi o inne wrażenia wizualne – EA coraz lepiej radzi sobie z twarzami piłkarzy i nikt nie ma wątpliwości, że Lewandowski to Lewandowski. Dobrze wychodzą również wirtualnie stworzeni zawodnicy, którzy nie wyglądają jak karykatury człowieka.

Co do sterowania, wciąż mam wrażenie, że EA nie potrafi sobie poradzić z właściwą optymalizacją wydawanych najprostszych komend, jak chociażby podanie. Ileż to razy miałem świetną okazję na bramkę, chciałem podać do zawodnika biegnącego po drugiej stronie, a mój piłkarz postanowił podać do tyłu? Krew mnie zalewa w takich sytuacjach, tym bardziej że seria FIFA cierpi na tą przypadłość od dobrych kilku lat. Wiele do życzenia też mam do gry bramkarzy, którzy często wpuszczają dziwne bramki, jakby SI nie załapała w ogóle, co się dzieje na boisku. Obawiam się, że dopóki w grach komputerowych nie będzie możliwości sterowania myślami (a prędzej czy później do tego dojdziemy, w to nie wątpię), to zawsze będziemy narzekać na to, że piłkarze grają nie tak, jak planowaliśmy.

FIFA 21 | Official Reveal Trailer

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Mateusz: FIFA to niebanalna seria. Coroczne zmiany zawartości są jedynie mniejszymi lub większymi kroczkami na przód w rozwoju gry, Jednak tak jak już wspominałem – zarówno mi, jak i milionom graczy na świecie nie przeszkadza to w corocznych próbach zdominowania wirtualnych boisk piłkarskich. FIFA to najbardziej przyjemna zręcznościowa gra piłkarska na świecie i tej pozycji raczej nikt nie zachwieje przez najbliższe lata. Troszkę szkoda, że PES wypada tak blado przy FIFIE, ponieważ większa konkurencyjność byłaby korzystna przede wszystkim dla graczy, ale obecnie jest, jak jest. FIFA 21 to dobra, ale daleka od ideałów gra. Myślę, że każdy konsolowy gracz, który interesuje się piłką nożną musi mieć ją w domu. Bo miło pograć w tryb kariery, bo ciekawa jest najnowsza Volta, bo pewnie mnóstwo ludzi uwielbia grać w tryb FUT, do którego my nie mamy przekonania. Wreszcie dlatego, że FIFA ujawnia swoją ogromną siłę w chwili, gdy wpada do nas kumpel lub kumpela, każdy łapie w dłoń swojego pada i rywalizujemy ze sobą mecz za meczem o miano najlepszego gracza. 

Patryk: Mogę być nieco zgorzkniały w ogólnej ocenie FIFY 21, ponieważ nie jestem zwolennikiem wydawania corocznie podobnej gry. Zmiany, które się pojawiają, równie dobrze mogłyby być większym patchem do aktualnej odsłony, a nie kolejną częścią. Rozumiem jednak, że gry sportowe już tak mają. Wobec FIFA 21 nie miałem wygórowanych oczekiwań, bo wiedziałem że nie będzie to rewolucyjna premiera dla tej serii. To wciąż satysfakcjonująca rozgrywka z bardzo udanym trybem kariery, który nieśmiało wchodzi w rywalizację z Football Managerem, chociaż EA wciąż się uczy, gdzie znajduje się ich granica możliwości. Podejrzewam, że podobnie jak w przypadku FIFY 17 grę na jakiś czas odłożę na wirtualną półkę, aż powróci do mnie głód kopania futbolówki na ekranie telewizora, co wielokrotnie się zdarzało. Wtedy znowu wybiorę jakiś pomniejszy klub z ligi europejskiej i spróbuję wygrać Ligę Mistrzów.

fifa 21

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *