Wielogłosem o…: „Jak wytresować smoka 3”

Animowana trylogia o niesamowitej przyjaźni między młodym Wikingiem, synem wodza Berk, a Nocną Furią, ostatnim przedstawicielem tego wyjątkowego smoczego gatunku, dobiegła właśnie końca. I choć twórcy nie pozostawiają złudzeń co do tego, że czwartej części nie będzie, to pomimo smutku, towarzyszy nam radość, że cykl został zamknięty w tak piękny i ostateczny sposób. Mateusz i Sylwia – fani Czkawki, Szczerbatka, ich przyjaźni i świata, w którym żyją – zgodnie twierdzą, że finał wzrusza i bawi, a przede wszystkim – na długo pozostaje w pamięci. Czy jednak Jak wytresować smoka 3 to animacja dla wszystkich? Czy zarówno młodsi, jak i starsi widzowie będą się podczas seansu dobrze bawić? Jak tym razem wypada główny czarny charakter? I czy ludzie w końcu są gotowi i zasłużyli na to, by ich świat i świat smoków połączyły się w jeden? Co prawda odpowiedzi na to ostatnie pytanie nie znajdziecie w poniższym artykule, ale i tak serdecznie zapraszamy do lektury poniższego Wielogłosu, w którym znajdziecie jednocześnie ubolewanie nad tym, że to już koniec, ale również zachwyty nad tym, jak piękny ten koniec był. 

WRAŻENIA OGÓLNE

Mateusz Cyra: Aż pięć lat kazali nam czekać twórcy serii Jak wytresować smoka na zamknięcie tej pięknej, smoczej trylogii. Czy było warto? Zdecydowanie tak, ale o tym, dlaczego tak było – pomówimy niebawem. Jestem wielkim fanem smoków, dlatego naturalnym zjawiskiem jest to, że poprzednie części bardzo trafiały w mój gust. Dlatego też miałem wielkie nadzieje oraz wysokie oczekiwania względem trzeciej części i – w ostatecznym rozrachunku – jestem bardziej niż zadowolony. W trakcie seansu miałem dość mieszane uczucia, jednak dzięki fenomenalnemu finałowi ostateczna nota winduje do bardzo wysokiej oceny. Jest mi smutno, że to już koniec, ale uważam, że tak właśnie miało się to skończyć.

Sylwia Sekret: Jak wytresować smoka 3 to animacja, którą ogląda się niezwykle przyjemnie, choć seansowi towarzyszy spora doza nostalgii, bo praktycznie od początku mamy – jak się okazuje pod koniec: słuszne – przeświadczenie, że to najprawdopodobniej pożegnanie widzów z bohaterami tego niezwykłego, animowanego uniwersum. Jednak wszystko, co dobre, kiedyś się kończy, a lepiej zakończyć z klasą, niż przeciągać serię w nieskończoność, ryzykując nie tylko to, że znudzi się ona widzom, ale również spadkiem jakości kolejnych części. Pomimo smutku, muszę więc przyznać, że twórcy podjęli słuszną decyzję, a ostatnia część trylogii, mimo pewnych wad, zostawia po sobie pozytywne wrażenie.

WADY I ZALETY FILMU

Mateusz: Zacznę od tego, co mi się nie podobało – przy czym muszę zaznaczyć, że film obiera taką ścieżkę, że moje początkowe zarzuty zniknęły później, jak ręką odjął, ponieważ twórcy ostatecznie wyjaśnili to, co mnie nurtowało w początkowych fazach. Przykładem niech będzie Szczerbatek, który już w drugiej części stał się Alfą i oczekiwałem, że w trzeciej części będzie się zachowywał, jak na Alfę przystało. A Nocna Furia zachowuje się jak głupkowaty małolat i prawie wcale nie korzysta ze swojej pozycji. Bardzo mi to przeszkadzało w początkowej fazie filmu, jednak muszę przyznać, że miało to swoje uzasadnienie fabularne i finalnie zostało to rozwiązane dobrze.

Sylwia: Nie pamiętasz, jak sam byłeś zakochany po uszy? Tak pierwszy raz? Tak głupio i szaleńczo zarazem? Szczerbatek, Samiec Alfa, Nocna Furia – zwał, jak zwał – to przez większość animacji przede wszystkim zakochane, zauroczone i zbałamucone stworzenie. Mnie tam kompletnie nie przeszkadzało jego zachowanie. Poza tym, tak jak mówisz, było to fabularnie uzasadnione. Co jeszcze wymienisz jako niekoniecznie dobrą cechę filmu?

Mateusz: Jako wadę można wskazać także to, co ma miejsce w wielu innych animacjach będących którąś tam z kolei częścią danego uniwersum – twórcy chcą pokazać to samo, co pokochały miliony widzów, ale mocniej, bardziej, więcej. Stawiając tym samym na więcej akcji kosztem dialogów i pogłębionych relacji między bohaterami. Nie ustrzegł się tego także film Jak wytresować smoka 3.

Sylwia: No właśnie – dla mnie to niestety największa wada trzeciej części. Podobnie rzecz miała się z filmem Madagaskar 3, z kolejnymi Minionkami i wieloma innymi animacjami, które przekraczały magiczny próg trzeciej odsłony uniwersum. Twórcy w takiej sytuacji mniejszą wagę przykładają do zabawnych dialogów, do wciągającej fabuły, do relacji bohaterów, a kładą nacisk przede wszystkim na wartką (czasem aż zbyt wartką) akcję, sceny walk, potyczek, spektakularnych ucieczek. Pytanie tylko, czy w filmie kierowanym teoretycznie do młodszych widzów, takie nagromadzenie akcji i scen walk jest w ogóle potrzebne? Mnie nie do końca podoba się taka tendencja i szczerze przyznaję, że jest to dla mnie największa wada Jak wytresować smoka 3. Gdyby twórcy nie wpadli w tę pułapkę, film byłby o wiele, wiele lepszy i mógłby spokojnie dorównać pierwszej części.

Kolejną wadą, o której muszę wspomnieć, jest to, jak na niektóre sceny mogą zareagować młodsi widzowie. Nie ma co ukrywać, że tego typu animacje przyciągają do kin wiele dzieci – w bardzo różnym wieku. Najczęściej jednak są to pociechy, które na seans muszą przyjść z rodzicami, a wszystko, co dzieje się na ekranie, przeżywają, jakby miało miejsce naprawdę. A ponieważ w kinie siedziałam obok pewnej (na oko 6-letniej) dziewczynki, chcąc nie chcąc, byłam świadkiem tego, jak reagowała na film. Nie chcę niepotrzebnie martwić w tym miejscu rodziców, którzy planują się wybrać ze swoimi latoroślami do kina, ale uważam, że warto o tym wspomnieć. Owa dziewczynka podczas kilku scen podkreślała, że się boi – dotyczyło to przede wszystkim momentów z głównym czarnym charakterem animacji, ale pierwszy lęk (słyszalny dla mnie) pojawił się u niej już w jednej z pierwszych scen, gdzie jedynie zasugerowane zostało, że coś może grozić Czkawce i Szczerbatkowi. Natomiast w jednej z przedostatnich scen wspomniana mała widzka uroniła niejedną łzę, podkreślając przy tym, że “to takie smutne”. Choć zatem reakcja dzieciaków nie jest wadą filmu jako takiego, to przez wzgląd na to, że również do nich animacja jest kierowana, i że nie wszyscy rodzice mogą być na to przygotowani – wolałam o tym wspomnieć.

Mateusz: Przejdźmy jednak do zalet – bo niewątpliwie jest ich więcej. Największą z nich, przez którą w mojej głowie wciąż odbywa się bitwa myśli, jest oczywiście zakończenie. To, jak twórcy zwieńczyli swoją trylogię, jest wprost cudowne. Cholernie bolesne – zwłaszcza jeśli (tak jak ja) przywiązaliście się do bohaterów i tematyka smoków nie jest Wam obca – ale chyba właśnie dzięki temu jest ono tak dobre. Jak wytresować smoka 3 kończy się w taki sposób, że nie pozostają najmniejsze nawet wątpliwości, żeby kiedykolwiek powstała kontynuacja. To zachowanie w dzisiejszych czasach kompletnie niepopularne – kto przy zdrowych zmysłach uśmierca kurę znoszącą złote jaja? A jednak – Dean DeBlois postawił na swoim i zaserwował nam niezwykle emocjonalne zakończenie, zdecydowanie godne uznania. Finałowe akty były tak wymowne i tak uderzające, że długo po seansie nie potrafiłem się pozbierać. Zresztą Jak wytresować smoka 3 pozostawiło we mnie taką emocjonalną wyrwę, że nawet żona kilkukrotnie po seansie pytała mnie, czy coś się stało. No ale, tak już mam, jeśli coś trafi do mojego serca – do końca danego dnia jestem stracony dla świata.

Sylwia: Tak, zakończenie to z pewnością ogromna zaleta filmu, ale – znów wrócę do reakcji młodszych widzów – choć starszy odbiorca samą scenę finałową odczyta jako nadal przede wszystkim wzruszającą, o tyle dla dziecka, które przed chwilą się smuciło, będzie to swego rodzaju pocieszenie i nagroda. Ostatnie sceny wywoływały bowiem w młodszych widzach zarówno wybuchy śmiechu, jak i rozczulenie. Twórcom udało się więc wyważyć stosunek wzruszenia do humoru.

Do zalet chciałabym doliczyć również to, że Jak wytresować smoka 3 obfituje w wiele pięknych wizualnie scen – i pod tym względem jest to chyba najbardziej zapadająca w pamięć część trylogii. No i problematyka, o której szczegółowo za chwilę, to kolejny ogromny plus animacji, bo jeśli zastanowić się nad tym głębiej, to po seansie można ze swoimi pociechami porozmawiać na wiele tematów, na które normalnie trudno zacząć dyskusje – ale o tym za momencik.

PROBLEMATYKA

Mateusz: Jak wytresować smoka 3 porusza istotny problem wkraczania w dorosłość oraz podejmowania dojrzałych decyzji, z którymi na początku trudno nam się pogodzić. To fenomenalna opowieść o przyjaźni, ale także o relacji człowieka ze zwierzęciem. Czkawka w pewnym momencie uzmysławia sobie, że Szczerbatek staje się dorosłym smokiem i zaczynają przemawiać przez niego instynkty, a zmuszanie go do wyboru między lojalnością wobec siebie oraz mieszkańców Berk a podążaniem za głosem serca byłoby nieuczciwe wobec przyjaciela. Animacja studia DreamWorks to także opowieść o tym, jak niewdzięczna jest rola przywódcy, oraz czym różni się bycie szefem od bycia liderem. Czkawka już od pierwszej części udowadniał, że jest idealnym materiałem właśnie na lidera, który ramię w ramię z resztą prowadzi wszystkich do sukcesów, ale dopiero ostatnia część animowanej trylogii ukazuje trud i olbrzymie poświęcenie, jakie wiąże się z taką postawą. Oczywiście poruszono tutaj także wątek miłosny, ale na szczęście nie zdominował on animacji – jest istotny, ponieważ Biała Furia jest dla Szczerbatka uosobieniem piękna, ale jest także szansą na przedłużenie gatunku. Podobnie Astrid jest dla Czkawki niezwykle istotna, ponieważ jak nikt inny potrafi ona do niego dotrzeć, ale ich rodzące się uczucie nie dominuje i nie męczy widza.

Sylwia: Dzięki uczuciu, jakie rodzi się między Białą Furią a Szczerbatkiem, a także między Astrid a Czkawką, twórcy umiejętnie i nienachalnie pokazali również, jak różne oblicza może mieć miłość dwojga ludzi i podkreślają to, że każde z nich jest tak samo dobre i piękne. Smoki przeżyły coś, co banalnie można nazwać po prostu miłością od pierwszego wejrzenia. Natomiast u Astrid i wodza Berk miłość zrodziła się z wieloletniej znajomości, przyjaźni i wzajemnego szacunku.

Pięknie zostało pokazane w bajce to, że czasami, choćbyśmy nie wiem jak byli przywiązani do drugiego stworzenia, po prostu trzeba się pożegnać. Świetnie podjęty został także temat wolności i wolnego wyboru; to, że nie zawsze coś, co jest dobre dla nas, będzie także dobre dla naszego przyjaciela, ukochanego czy po prostu pupila. Wbrew pozorom nie są to tematy, na które łatwo rozmawia się z dziećmi, a taki seans, który ostatecznie przecież kończy się szczęśliwie, może to ułatwić. Dlatego choć nie brakuje w Jak wytresować smoka 3 scen walk i wartkiej akcji, to znalazło się również miejsce dla mądrego przesłania, które dotyczy przede wszystkim przyjaźni, wolności i szacunku dla drugiego stworzenia.

NAJLEPSZA SCENA

Mateusz: Chyba nie będę zbyt oryginalny, ale mnie najbardziej podobały się finałowe sekwencje, czyli wszystkie sceny już po pokonaniu głównego przeciwnika. Finał tej animacji jest… piękny, dojrzały, na przemian okropnie smutny i niesamowicie wesoły, ale w każdej scenie piekielnie emocjonalny. Pokuszę się zresztą o stwierdzenie, że to prawdopodobnie najlepiej zakończona animacja. Oczywiście końcówka wywołuje w widzu żal, niechęć, rozgoryczenie i dojmujące uczucie pustki, ale… właśnie dzięki temu jest ona tak udana i tak zostaje w pamięci. W zasadzie to dzięki końcówce zapomniałem o tym, że na początku byłem odrobinę poirytowany proponowanymi przez twórców rozwiązaniami fabularnymi.

Sylwia: Tak, finał potrafi zarówno wzruszyć, jak i rozbawić, ale także rozczulić. Przede wszystkim jest takim przesłaniem, że przyjaźń pokona wszystko i dla prawdziwej odsłony tego uczucia nie trzeba widywać się codziennie, by było ono długotrwałe i szczere. Czasami przyjaciele pochodzą z dwóch różnych światów i nawzajem muszą pozwolić sobie w nich żyć. Chyba każdy zgodnie wskaże więc ostatnie sceny jako najlepsze. Uroku nie można też odmówić scenom, w których Nocna Furia “zaleca się” do swojej wybranki. Fantastycznie została pokazana bezradność smoka, który pierwszy raz znalazł się w takiej sytuacji i po prostu nie ma zielonego pojęcia, co robić.

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI

Mateusz: Grimmel to typ spod ciemnej gwiazdy, który wymaga kilku słów omówienia. To postać, która aparycją kojarzy mi się z nieodżałowanym mistrzem kuchni i podróżnikiem, Anthonym Bourdainem. Grimmel jest jednym z najpopularniejszych, owianych złą legendą łowcą smoków, a jego specjalnością są Nocne Furie. Gdy Grimmel dowiaduje się, że Szczerbatek jest najprawdopodobniej ostatnim i jedynym przedstawicielem gatunku, którego nie udało mu się wykończyć – dołoży wszelkich starań, żeby zmienić ten stan rzeczy. To postać niebywale sprytna, inteligentna i przy tym wzbudzająca niechęć u widza.

Sylwia: Anthony Bourdain! A ja przez cały seans zastanawiałam się, kogo ten Grimmel mi przypomina! Teraz wszystko jasne! Łowca smoków to taki typowy czarny charakter – niesamowicie pewny siebie i przez większość filmu będący krok przed naszymi bohaterami. To ten typ antagonisty, który nie zaskoczy nas w żadnej chwili ani jednym przebłyskiem dobra.

Warto wspomnieć również o ukochanej Szczerbatka – Białej Furii. Ta smoczyca przez niemal cały film jest niezwykle tajemnicza i mogą pojawić się w widzu wątpliwości, czy nie współpracuje ona aby ze złym Grimmelem. Jednak, by zrozumieć jej zachowanie – jej nieufność, dystans i zachowawczość – musimy pamiętać, że Szczerbatek na początku również taki był. Inne smoki, te które nie żyją w Berk w zgodzie i wzajemnym szacunku z ludźmi, są przyzwyczajone, że w człowieku czai się zło, że jest to nie tyle ich wróg, co po prostu realne zagrożenie. Kiedy jednak Biała Furia dostrzega, że Szczerbatek darzy Czkawkę miłością, a młody wódz z kolei jest w stanie poświęcić dla smoka wszystko… również i ona pozbywa się nieufności wobec człowieka.

Muszę powiedzieć też parę słów o Czkawce, bo to postać, która w trzeciej części pokazuje się widzowi z najciekawszej strony. Jego niewiara w siebie i ciągły strach, że zawiedzie – swoją matkę, nieżyjącego ojca, swój lud, swoich przyjaciół, smoki, które oswoili w Berk – są mocno odczuwalne przez cały seans, ale kiedy w końcu chłopak zaczyna wierzyć w to, że jest silny i wartościowy także bez Szczerbatka (którego obecności przypisywał swoje sukcesy) – wszystko w jego życiu zmienia się na lepsze. Czasami trudno dostrzec nam swoje zalety nawet wtedy, kiedy widzą je wszyscy dookoła. A tymczasem stają się one naszą siłą i tarczą dopiero w momencie, kiedy sami w nie uwierzymy. Postać Czkawki jest tego świetnym przykładem.

KWESTIE TECHNICZNE

Mateusz: O tym, jak piękna jest to animacja, najdobitniej przekonuje fragment, w którym wraz z Astrid i Czkawką wejdziemy do Krainy Smoków – twórcy popuścili wodze fantazji, co pozwoliło wykreować krainę surową, ale spektakularnie i epicko piękną, wraz z mnogością barw, kształtów oraz faktur. To zdecydowanie jedno z najładniejszych fikcyjnych miejsc, mimo iż zarezerwowane tylko dla smoków.

Właśnie – smoki! Twórcy w Jak wytresować smoka 3 dodali ledwie kilka nowych gatunków do imponującej już listy tych, które poznaliśmy w poprzednich odsłonach. Między innymi ujrzymy kilku groźnie wyglądających, przypominających skorpiony przedstawicieli świty podłego Grimmela, pogromcy Nocnych Furii. Sądząc po reakcji dzieciaków, które dominowały na sali podczas seansu – istoty te mają jednak zbyt groźną aparycję i ich obecność na ekranie wywoływała strach.

Sylwia: A ja myślę, że większy strach wzbudzał jednak Grimmel – dzieciaki zdawały sobie sprawę z tego, że jego smoki są złe przez to, że Łowca ma nad nimi władzę. Na szczęście twórcy trylogii nie raz już dbali o to, byśmy wiedzieli, że nie ma złych smoków – mogą być co najwyżej przerażone lub pod czyjąś kontrolą.

Ale masz rację –  efekty wizualne w wielu scenach są fantastyczne. Aż szkoda, że w Krainie Smoków, w tym ukrytym przed człowiekiem świecie, spędziliśmy jako widzowie tak mało czasu. Również podniebne akrobacje Białej i Nocnej Furii robiły wrażenie! Jeśli chodzi o aspekty techniczne twórcom nie można po prostu absolutnie nic zarzucić – spisali się rewelacyjnie, a obrazy z Jak wytresować smoka 3 na długo pozostają i pozostaną w pamięci.

KWESTIA DUBBINGU

Mateusz: Na początku trzeba poruszyć ważną rzecz – Danutę Stenkę w roli Valki, matki Czkawki, zastąpiła Izabela Warykiewicz i generalnie nie jest to zmiana zła, ale niestety zauważalna. Stenka ma bardzo charakterystyczny głos, a w dubbingu często bawi się swoją rolą, co zresztą zdążyła zrobić z postacią Valki. W trzeciej odsłonie czuć nieco brak charakteru matki Czkawki i szkoda, że zdecydowano się na zmianę. To chyba jedyna tak istotna zmiana w obsadzie. Odnosząc się jednak do jakości polskiego dubbingu – ten niezmiennie jest świetny i absolutnie nie ma tu o czym mówić. Za sprawą tej bardzo dobrze wykonanej roboty dobrze bawić będą się zarówno dzieci, młodzież, jak i dorośli.

Sylwia: Dubbing polski w ogóle świetnie radzi sobie od wielu lat, a i tak uważam, że jest niedoceniany. Wszyscy wypadli świetnie i choć zabrakło Danuty Stenki, to dobrze, że pozostali bohaterowie otrzymali głosy, z którymi kojarzymy ich z poprzednich części. Tutaj nie ma się co rozwodzić – wszystko wyszło super. Jako ciekawostkę warto natomiast wspomnieć fakt, że w oryginale głosu Astrid użycza America Ferrera, która zagrała swego czasu tytułową Brzydulę Betty. Natomiast polska Astrid ma głos Julii Kamińskiej, która zagrała przecież naszą rodzimą BrzydUlę.

OSCAROWE SZANSE

Mateusz: Animacja Jak wytresować smoka otrzymała dwie nominacje do Oscara (za najlepszą muzykę oraz za najlepszą animację), niestety przegrała tę walkę z rewelacyjnym (choć moim skromnym zdaniem wcale nie lepszym) Toy Story 3. Kontynuacja otrzymała już tylko jedną nominację w “swojej” kategorii, niestety ponownie musiała uznać wyższość innej bajki, tym razem zaledwie niezłej, Disneyowskiej Wielkiej szóstki. Czy zwieńczenie tej bardzo równej i niezwykle udanej trylogii ma szansę wreszcie wygrać? Bardzo bym tego życzył twórcom, ponieważ jak już wspominaliśmy, wykazali się niezwykłą dojrzałością, zamykając tę historię wbrew hollywoodzkim trendom o niezabijaniu kury znoszącej złote jaja. Obawiam się jednak konkurencji w postaci Krainy lodu 2, której premierę zaplanowano na listopad tego roku.

Sylwia: Oscary 2019 jeszcze nierozdane, a my już rozmawiamy o kolejnych?! Trochę się zapędziliśmy… Ale nie ma co ukrywać, że nominacja dla Jak wytresować smoka 3 jest wyłącznie kwestią czasu. Jak będzie z samą nagrodą? Tak jak mówisz, Kraina Lodu 2 może okazać się sporą konkurencją, ale ta bajka swojego Oscara już zgarnęła. A ostatnia część trylogii o Czkawce i Szczerbatku jest wyjątkową opowieścią o przyjaźni, miłości, poświęceniu i nie zawsze do końca szczęśliwych zakończeniach – myślę, że w przyszłym roku otrzyma w końcu statuetkę.

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Mateusz: Finałowe akty animacji Jak wytresować smoka 3 są cudownym przykładem zwycięstwa wizji artystycznej nad wykresami finansowymi. Dean DeBlois zasługuje na pochwały za stworzenie jednej z najmądrzejszych i najlepszych fabularnie animowanych opowieści w historii kina. To uniwersalna opowieść o przyjaźni, która trafi zarówno do młodszych widzów, jak i tych całkiem dorosłych. Z pewnością będę tu wracał i z przyjemnością w przyszłości pokaże całą trylogię swojemu dziecku. Czekam na kolejne dzieła tego twórcy, licząc po cichu, że dostanie wreszcie najwyższe w kinie wyróżnienie.

Sylwia: Jak wytresować smoka 3 to animacja, która co prawda wpadła w kilka pułapek, jakie zazwyczaj sami na siebie zastawiają twórcy kolejnych części bajkowych cykli filmowych, ale na szczęście nie odebrało jej to tego, za co pokochaliśmy zarówno część pierwszą, jak i drugą. To opakowana w fantastyczny świat przedstawiony i fantastyczne stworzenia, jakimi są smoki, opowieść o niezwykłej przyjaźni, która zrodziła się tam, gdzie nie było na nią miejsca. Opowieść o miłości, która może wyrosnąć przed nami nagle i trafić nas jak piorun z nieba, ale także o takiej, która przez wiele lat dojrzewa najpierw jako przyjaźń, wzajemne poznawanie siebie i obdarzanie zaufaniem i szacunkiem. Jak wytresować smoka 3 można w fantastyczny sposób wykorzystać do tego, by nauczyć najmłodszych szacunku do innych istot żywych i pokazać, że nie tylko człowiek odczuwa ból, wstyd, smutek i radość. I nie tylko on zasługuje na wolność i szczęście. Wiele z tego seansu można wyciągnąć i wykorzystać go jako pretekst do niełatwych rozmów ze swoimi pociechami. I za to Jak wytresować smoka 3 doceniam najbardziej.

Film obejrzeliśmy dzięki Cinema City

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *