Wielogłosem o…: „Komunia”

Większość dzieci przechodzi przez okres zabawy w dom: wchodzenie w rozmaite role, przebieranki, udawanie dojrzalszych i bardziej statecznych. Potrzeba naśladowania dorosłych jest całkowicie normalna i ważna z perspektywy nabywania zdolności społecznych przydatnych w późniejszym etapie życia. Dzięki zabawie dziecko rozwija wyobraźnię, postawę twórczą,  udawanie sprzyja poszukiwaniu siebie, a mózg wytwarza więcej połączeń neuronalnych. Inaczej jest jednak, jeśli wchodzenie w rolę dorosłego przestaje przybierać postać zabawy, a staje się przymusem. O konieczności reprezentowania postawy dojrzałości u dziecka traktuje obraz Komunia debiutującej Anny Zameckiej. HBO podjęło się realizacji tego projektu, Aurora Films zajęła się dystrybucją, zaś Głos Kultury objął go patronatem medialnym. Poniżej Magda i Mateusz dyskutują o tym poruszającym dokumencie.

WRAŻENIA OGÓLNE

Magdalena Nowińska: Przerażający obraz, a przecież historia w nim zawarta nie jest, niestety,  odosobnioną. Kilkunastolatka trzyma w ryzach rodzinę składającą się z upośledzonego brata i uzależnionego od alkoholu ojca. Ze wszech miar próbuje także nawiązać kontakt z pochłoniętą nowym życiem matką, a nawet skleić całą rodzinę w całość. Dojmująca samotność dziewczynki w połączeniu z jej inteligencją emocjonalną i dojrzałością, której pozazdrościć mógłby niejeden dorosły, stanowi mieszankę powodującą całkowite zachłyśnięcie się jej historią. To ona jest bohaterką własnego podwórka, a skala jej problemów i mądrość w jej postępowaniu powoduje, że staje się bohaterką także dla widza. Każdy jej gest, pojedyncze słowo czy grymas spijałam w pełnym poszanowaniu i z ukłonem dla jej wielkości. Nobel humanitarny dla Oli, proszę!

Mateusz Norek: Jestem jedynakiem, któremu generalnie nic w życiu nie brakowało i zawsze mogłem liczyć na wsparcie przynajmniej jednego z rodziców, postawa Oli zrobiła więc również na mnie ogromne wrażenie i wywołała sporą dawkę refleksji. Dziewczyna pewnie nie raz ma ochotę rozpłakać się i rzucić wszystkie swoje obowiązki, ale wie, że nie może, że musi być silna. Forma, w jakiej obserwujemy życie jej rodziny, sprawia, że możemy interpretować tę historię na wiele różnych sposobów. Nie mamy tutaj wprowadzenia, wszystko musimy wytłumaczyć sobie sami. Po prostu nagle pojawiamy się w życiu rodziny Kaczanowskich, obserwując ich codzienne życie, ale i przygotowania do tytułowej komunii Nikodema, która może być szansą na ponowne zacieśnienie rodzinnych więzów, szczególnie z matką dzieci, która obecnie z nimi nie mieszka.

komunia1

PROBLEMATYKA

Magdalena: Komunia dotyka trudnego tematu zdominowania życia dziecka przez dorosłe problemy. Wielu młodych ludzi dźwiga na swych nieukształtowanych jeszcze barkach i umyśle brzemię troski o całą rodzinę. W niezliczonej ilości miejsc na ziemi dzieci pracują przecież na utrzymanie rodu, nie mogąc tym samym się kształcić i wydostać z dziedziczonego kręgu zła. Oglądając np. obrazy hinduskich małolatów całymi dniami ciężko zarabiających na chleb rozmaitymi sposobami, można odnieść wrażenie, że  problem ten jest tak dalece odległy i wręcz wyimaginowany. Wymiernym przykładem jest dokument Zany Briski – Przeznaczone do burdelu – ukazujący życie codzienne dzieci mieszkających w indyjskiej dzielnicy burdeli, w których los, od pokoleń, wpisana jest sprzedaż ciała. W trakcie odbioru tej historii nasuwa się pytanie: czy i jak to możliwe, by dorośli umyślnie spisywali swoje dzieci na uprzedmiotowienie? Jak to możliwe, że dzieci pozbawione są dzieciństwa i dziecięcej beztroski? Dodam tylko, że odpowiedź jest złożona, bowiem to, co z polskiej perspektywy wydaje się jednoznaczne – sprzedaż ciała jest prostytucją – dla hindusów ma wymiar religijno-metafizyczny. Prostytutki nazywane są dewadasi – boskimi niewolnicami, a ich powinność stanowi karmę…  Inaczej, gdy realia, z jakimi stykamy się dzięki filmowej wypowiedzi, są migawką z otoczenia, czy to dalszego, czy bliższego. Wrażenie potęguje fakt oglądania filmu dokumentalnego, jakkolwiek niewyreżyserowanego, to wciąż rzeczywistego. Tak właśnie wygląda sytuacja z odbiorem Komunii. Przerażająca samotność i niemożność wyswobodzenia się z dziedziczonej degrengolady i niedostosowania społecznego przeszywa, z jednej strony swą autentycznością, z drugiej zaś skalą nagromadzanych z każdym kolejnym ujęciem problemów. Mam wrażenie, że debiutująca Anna Zamecka stworzyła zminimalizowaną wersję obrazu Hanny Polak – Nadejdą lepsze czasy (o filmie dyskutowaliśmy tutaj). Owszem, oba obrazy przedstawiają zupełnie inne realia, jednak oba skupiają się na losie młodych ludzi zaplątanych w dziedziczoną bezradność. Czy dla bohaterki Komunii obarczonej tonami problemów nadejdą lepsze czasy? Mimo wszystko łudzę się nadzieją, że nadejdą, bowiem inteligencja Oli ma szansę przekroczyć wyssaną z mlekiem matki bezradność. Mam świadomość, jakie to trudne, gdyż mało które dziecko wychowywane w patologicznej rodzinie przekracza granice dziedziczonych ograniczeń. Reżyserka przedstawiła historię w taki sposób, że los tej duszyczki stał się dla mnie nieobojętny. Trzymam za nią mocno kciuki!
komunia2
Mateusz: Jeśli myślimy o dziecku, normalnym skojarzeniem jest pewna beztroska, zabawa, niezaradność. W kontrze jest zatem dorosły – odpowiedzialny, świadomy swoich obowiązków, zapewniający swoim dzieciom opiekę, nie tylko materialną. W dokumencie Komunia sytuacja jest odwrócona – to Ola, młoda dziewczyna musi wykazać się niesamowitą dojrzałością i cierpliwością, nie tylko opiekując się upośledzonym bratem, ale również podejmując próby sprowadzenia swojej mamy z powrotem do ich mieszkania, by cała rodzina znowu była razem. Dorośli są tutaj obok, nie są to jednak postacie negatywne, jak podejrzewałem. Może podświadomie liczyłem na widok pijanego ciągle ojca Oli i Nikodema (że jest alkoholikiem, dowiadujemy się dość szybko), bo wtedy byłoby mi jako widzowi łatwiej go ocenić i przekreślić. Jest on po prostu nieporadny, niemający cierpliwości do Nikodema, choć również zdający się nie widzieć pewnych problemów. Tę bezradność widziałem również w innych pojawiających się postaciach – kuratorze, osobach duchownych, nauczycielach. Nawet jeśli ktoś z nich rozumie, z czym musi zmagać się Ola, nikt nie jest w stanie jej tak naprawdę pomóc.

Magdalena: Poruszyłeś wątek oceniania/ przekreślania za takie czy inne zachowanie. Myśli takie kłębią się w widzu, ale co najistotniejsze nie w zamyśle reżyserki. Dokument opisuje życie codzienne bez komentarza czy właśnie oceniania. Świadczy to o dojrzałości artystki.

komunia4

WADY I ZALETY DOKUMENTU

Magdalena: Warto zwrócić uwagę na fakt samowystarczalności twórczyni filmu. Debiutująca z wielkim przytupem Anna Zamecka jest zarówno reżyserką, jak i scenarzystką, montażystką i producentką Komunii. Nie bez przyczyny jury Warszawskiego Festiwalu Filmowego nagrodziło ją w tym roku nagrodą za Najlepszy Film Dokumentalny. Potwierdzeniem jakości filmowego przekazu i wielkości sztuki filmowej Zameckiej okazała się nagroda na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Lacarno, na którym film zdobył Nagrodę Specjalną Tygodnia Krytyki. Przyznane nagrody zupełnie mnie nie dziwią, bowiem obraz jest skrzętnie dopracowany, przemyślany, a jego jakość wywindowała rodzime kino dokumentalne wysoko do góry, choć przecież od zawsze mogliśmy się nim szczycić, a od kilku lat stoi ono na światowym poziomie. Antropologiczno-socjologiczne spojrzenie znane jest widzom zaznajomionym z polskim dokumentem choćby za sprawą Krzysztofa Kieślowskiego, Pawła Łozińskiego, wspomnianej Hanny Polak czy Marcina Koszałki. Trzy lata temu świat usłyszał o wielkości naszych produkcji za sprawą dwóch nominowanych do Oscara obrazów – Joanny Anety Kopacz i Naszej klątwy Tomasza Śliwińskiego. Teraz przyszedł czas na następny, nagradzany już, powiew świeżości. Pewna jestem, że o Annie Zameckiej jeszcze usłyszymy.

Co do wad obrazu, dostrzegam pewien etyczny dysonans poznawczy. Komunia przyczyniła się do mojej refleksji nad tym, czy moralne jest ukazywanie prywatności osób upośledzonych, nie do końca rozwiniętych psychicznie, z niepełnosprawnością intelektualną, umiarkowana bądź znaczną? Relatywnie podobne dywagacje kłębiły się w mojej głowie w trakcie oglądania Nie zapomnij mnie Davida Sievekinga będącego zapisem codzienności matki reżysera pogrążonej w chorobie Alzheimera. Czy zgoda na kręcenie wydana przez nie do końca świadomą jednostkę, jest prawomocna? Czy reżyser nie odczuwa dyskomfortu lub nie zadaje sobie podobnych pytań? Jakich udziela sobie i widzom odpowiedzi? Nurtują mnie te kwestie…

komunia3

Mateusz: Myślę, że bez pokazania tych wszystkich scen z Nikodemem i jego abstrakcyjnych wypowiedzi, Komunia zwyczajnie straciłaby zarówno na autentyczności, jak i na kalibrze ładunku emocjonalnego, który niesie. Jasne, stan chłopca sprawia, że właściwie większość scen, w których go widzimy, jest niezwykle intymna, jednak autorka nie przekroczyła nigdzie granicy przyzwoitości. W krótkim wywiadzie na stronie dystrybutora, Aurora Films, mówi zresztą, że ważne było oczywiście, by nie przekraczać pewnych granic i nie wchodzić na przykład z kamerą w sytuacje, które dla moich bohaterów byłyby zbyt bolesne.

Magdalena:  Tylko gdzie jest ta granica? Kto ma prawo o niej decydować: dorosły czy dziecko? Czy nie jest ona subiektywna? Pytania te rzucam w czasoprzestrzeń bardziej aniżeli do Ciebie, Mateusz. Do widza, by sam sobie je zadał, bo są pretekstem do refleksji o pozycji osób upośledzonych w świecie.

Mateusz: Jak już pisałem wyżej, bardzo podobała mi się otwarta forma dokumentu, która nie narzuca interpretacji i pokazuje bohaterów z wielu stron. Nawet Ola, którą trudno nie podziwiać, czasem krzyczy na brata, tracąc cierpliwość.

Magdalena: Prawda, gdyż Ola przecież nie jest nadczłowiekiem. Mimo starań, traci niekiedy nad sobą kontrolę, a może raczej kontrolę nad rodziną? Jest zatem autentyczną nastolatką z huśtawką emocjonalną, z wszechświatem różnorodnych emocji, którymi żongluje jej ciało i umysł. Po chwilowych momentach frustracji, górę bierze opanowanie i nadzór nad zachowaniem swoim i innych.

Mateusz: Ciekawie przedstawiona jest również sama religia i wiara. Tytuł dokumentu możemy odczytywać bezpośrednio jako ważny moment w życiu rodziny, dodatkowo pozwalający spotkać się z dawno niewidzianą matką… ale równie dobrze komunia może być tylko pewną metaforą. Może to kwestia moich prywatnych poglądów, ale pewne sceny, gdzie religia wysuwa się na pierwszy plan, wydały mi się nieco odklejone od rzeczywistości dokumentu i jego problemu, jak przemowa w kościele na temat tego, że nauka wiary jest obowiązkiem rodziców, lub grana na gitarze piosenka na koniec lekcji religii (choć może chodziło o pokazanie kontrastu?). Irytację wywołało natomiast przepytywanie Nikodema z licznych religijnych zawiłości, które ewidentnie miał wykuć na pamięć – truizm, ale chyba nie o to chodzi w wierze.

Magdalena: Faktycznie, elementy wiary i indoktrynacji religijnej zupełnie oderwane są od rzeczywistości podglądanej rodziny. Jednak wiara chrześcijańska, w pewien sposób, odstaje przecież od współczesnego świata, co uwypukla skrzętnie utkana kontrastowość Komunii.
komunia7

ASPEKTY TECHNICZNE

Magdalena: Poza wyliczonymi w powyższych deliberacjach pozytywnymi aspektami strony technicznej, Komunia – mimo różnorodnej jakości dźwiękuuwodzi dykcją bohaterki rodem z dobrego filmu fabularnego. Słów ojca niekiedy nie sposób zrozumieć z racji wady wymowy, co wcale nie należy postrzegać jako negatyw, bowiem są to bohaterowie z krwi i kości, z całym bogactwem ubytków, jednak już wymowę Oli porównać można właśnie do aktorskich umiejętności. Zdjęcia stanowią płynną sekwencję, a montaż oddaje tempo i huśtawki emocjonalne bohaterów. Montaż równoległy przenosi widza od mieszkania do szkoły i innych miejsc z codzienności, by znowu powrócić do domu będącego trzonem historii i bazą problemów bohaterów. Pełne plany, półzbliżenia i subiektywne ruchy kamery oddają ducha podglądanych sytuacji. Muzyka odzwierciedla realia rzeczywistości, a także wpasowuje się różnorodność emocjonalną postaci. Reżyserka nie poszła jednak na skróty i nie pokusiła się o tanie pobudzanie wrażeń dzięki muzyce.

Mateusz: Wiele różnych ustawień kamery w mieszkaniu rodziny sprawiło, że bardzo szybko mogłem dokładnie poznać każdy jego kąt i poczuć ciasnotę, z jaką zmagają się jego mieszkańcy. To wrażenie wzmaga również kilka scen, w których przenosimy się na świeże powietrze czy do przestronniejszych pomieszczeń, takich jak kościół. Bardzo jestem ciekaw, jak udało się tak idealnie nakręcić dokument, pozostając z kamerą z jednej strony blisko wydarzeń, a z drugiej zachowując wrażenie, że rodzinie nie towarzyszy już nikt więcej, kamera jest tylko naszym okiem. Pomijając oczywiście kwestie techniczne (zazwyczaj podczas zdjęć oprócz autorki obecni byli jeszcze dźwiękowiec i operatorka) i zapewne zbudowanie zaufania u bohaterów, zastanawia mnie, w jaki sposób udało  się osiągnąć efekt, w którym Nikodem, jako przecież żyjący poniekąd we własnym świecie, ani razu nie patrzy w oko kamery i podobnie jak reszta, traktuje ją jako coś niewidzialnego…  

komunia5

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Magdalena: Dojmująca pustka i samotność jednostki postawionej w długotrwałej sytuacji granicznej oraz jej zmagania z nieprzyjaznym systemem to ostatnio temat poruszany nie tylko w kinie dokumentalnym. Rozmowy Oli z urzędnikiem z pomocy społecznej i brak systemowych rozwiązań pomagających ludziom, przywiodły mi na myśl tegorocznego zwycięzcę z Cannes – film w reżyserii Kena Loacha – Ja, Daniel Blake. Jego realizm wtrącił do mego gardła gulę będącą składową niezgody na przedmiotowe traktowanie ludzi oraz bierny opór wobec administracji państwowej wrzucającej wszystkie jednostkowe przypadki do jednego worka problemów. W obu obrazach ukazujących beznadzieję świata i władzy, tli się źródło nadziei. Jest nią człowiek ze swoimi ludzkimi, humanitarnymi odruchami. Jednostka, dla której dobro drugiego i wyciągnięcie pomocnej dłoni ma sens. Komunia – wbrew wszelkim przeciwnościom losu i bagażu przygnębiajacych doświadczeń bohaterów – odzwierciedla przekaz, jaki pozostaje po obejrzeniu Ja, Daniel Blake: nadejdą lepsze czasy! Człowiek nie zawsze jest człowiekowi wilkiem. Daniel Blake wyciągnął pomocną dłoń do Kati – oby na Olę i jej brata czekały równie sprzyjające gesty.  

Mateusz: Komunia to z jednej strony obraz bardzo smutny, ale jednak starający się uwypuklić te pozytywne, dobre wartości. Rodzina, choć borykająca się z problemami, nadal jest rodziną i więzów tych nie sposób porównać do czegokolwiek innego. To również opowieść o niesamowitej dojrzałości dzieci. W jednej z ostatnich scen słyszymy, jak mama mówi Nikodemowi, że dorośli mają problemy, których dzieci nie rozumieją. W kontekście całego filmu słowa te brzmią niesamowicie gorzko, bo nie mogą być bardziej nietrafione. Nikt nie jest świadomy problemów bardziej niż Ola i to ona jest nadzieją rodziny na lepsze jutro.

komunia6

Fot.: Aurora Films

Write a Review

Opublikowane przez

Magdalena Szwabowicz

Socjolożka z wykształcenia, bibliotekarka z przypadku, joginka z wyboru. Pieśniarka zespołu śpiewu tradycyjnego Źdźbło. Pasjonatka world music i ruchomych obrazów, w szczególności francuskiej Nowej Fali i twórczości Pedra Almódovara. Absolwentka studium z zakresu filmoznawstwa organizowanego przez Polski Instytut Sztuki Filmowej i Uniwersytet SWPS w Warszawie. Członkini Scope100 (edycja 2016) - projektu online stworzonego przez firmę dystrybucyjną Gutek Film z myślą o widzach, dla których kino jest życiową pasją. Uczestnicy projektu zadecydują, które filmy pokazywane do tej pory jedynie na zagranicznych festiwalach, trafią do polskiej dystrybucji. Kontakt: mag.nowinska@gmail.com

Mateusz Norek

Z wykształcenia polonista. Zapalony gracz. Miłośnik rzemieślniczego piwa i nierzemieślniczej sztuki. Muzyczny poligamista.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *