„Laborantka” to debiutancka sztuka pochodzącej z Londynu pisarki i aktorki Elli Road. Swoją prapremierę miała w prestiżowym Hampstead Theatre i została nominowana do Nagrody Oliviera w kategorii Najlepsza Nowa Sztuka. Opowieść o mrocznej wizji świata, który czai się za rogiem przełożyła na język polski Klaudyna Rozhin, a na deskach Teatru Współczesnego wyreżyserowała go Anna Gryszkówna. Jak mówi reżyserka, spektakl ten próbuje pod mikroskopową soczewką teatru przyjrzeć się, czy jest jeszcze możliwa recepta na lepsze, etyczne i empatyczne jutro dla nas i następnych pokoleń.
O świecie przedstawionym w spektaklu, losach bohaterów i emocjach, jakie wzbudza ich postępowanie rozmawiają Gosia Kilijanek i Michał Zduniak.
Spis treści
Wrażenia ogólne
Małgorzata Kilijanek
W opisie spektaklu znalazła się informacja, że w swojej debiutanckiej sztuce z gatunku social fiction Ella Road kreśli mroczną wizję przyszłości, rodem z serialowej dystopii „Black Mirror”. Laborantka Anny Gryszkówny spełnia oczekiwania podobieństwa do serialowych historii, szczególnie w końcówce, kiedy akcja ulega przyspieszeniu i zagęszczeniu. To sztuka, która daje do myślenia i porusza tematy bardzo aktualne: mapowanie genów w medycynie już istnieje, pakiety do badań mutacji BRCA1 i BRCA2 są na wyciągnięcie ręki, a oceny i gwiazdki, które podczas premiery odcinka Nosedive wspomnianego serialu w 2016 roku wydawały się fantastycznonaukowe, obecnie są uznawane za coś powszechnego, choćby w aplikacjach taksówkarskich. Choć nikt jeszcze nie wymaga wysokiej jakości materiału genetycznego do wzięcia kredytu czy kupna domu, nie wydaje się to od rzeczywistości wybitnie odległe. Co o tym sądzisz, Michale?
Michał Zduniak
Sztuka Elli Road wydaje się być jednocześnie utopijna i antyutopijna. Z jednej strony testy genetyczne mają za zadanie stworzyć społeczeństwo idealne – pozbawione jakichkolwiek wad genetycznych i wyeliminować gros chorób, na które cierpi ludzkość. Z drugiej strony, przyczyniają się do wzrostu podziałów między ludźmi z rozbieżnym ratingiem, którzy są uważani za niedopasowanych do siebie.
Małgorzata Kilijanek
Wspomniane niedopasowania dzielą nie tylko partnerów i przyjaciół, ale również całe grupy społeczne. Badania, które miały być użyteczne i pomocne, prowadzą do wszechobecnej utraty zaufania.
Michał Zduniak
To prawda. Laborantka rysuje przed nami wizję społeczeństwa, w którym badania genetyczne oddziałują na wszelkie sfery życia, nawet tak newralgiczne jak bezpieczeństwo. Obserwujemy tutaj efekt domina – poszczególne aspekty codzienności uginają się pod presją chęci uzyskania przez wiele osób jak najlepszego ratingu, która przyczynia się do wzrostu korupcji oraz przestępczości. Realizacja w Teatrze Współczesnym obrazuje jak kruchy jest porządek świata, w którym żyjemy na co dzień i który może zmienić się w mgnieniu oka.
Zarys fabuły
Małgorzata Kilijanek
W świat przedstawiany zabiera nas wideo nagranie lekarki, która dzięki rozwojowi genomiki stworzyła program badań DNA określający wszelkie predyspozycje do zachorowania na konkretne choroby. Dzięki temu jakość krwi oznaczana w skali od zera do dziesięciu definiuje rating każdego człowieka. Choć prawnie nie nakazano ludziom badań genetycznych w celu określenia swojej oceny, ci, którzy tego nie robią stają się wykluczani – tylko osoby z wysokimi ratingiem mają prawo do otrzymania istotnych stanowisk w korporacjach, czy dopasowań w aplikacjach randkowych. Nowo narodzone dzieci z wynikiem poniżej 2.0 skazuje się na śmierć, czy jak to zostało ujęte: na aborcję poporodową. Kryteria oceny jednostek kształtują nie klasa społeczna, czy pochodzenie etniczne, a sekwencja DNA. Przywodzi na myśl Czarne lustro, prawda?
Michał Zduniak
Jak najbardziej. Szczególnie frapującym aspektem fabuły jest kwestia pewnego rodzaju obsesji, w którą zaczyna się wpędzać społeczeństwo. Rating staje się napędem do codziennego życia – uczęszczania do pracy, założenia i powiększenia rodziny, zawierania nowych znajomości z właściwymi osobami. Badania genetyczne tworzą nowego rodzaju podziały klasowe, w pierwszej chwili niewidoczne, ale prześladujące każdego w każdym obszarze istnienia.
Małgorzata Kilijanek
Początkowo nie wpływają na życie jednostek, ale z czasem zmieniają je całkowicie. Obniżenie ratingu może wynikać z diagnozy predyspozycji nie tylko do chorób genetycznych, ale również zaburzeń psychicznych, neuroróżnorodności czy skłonności do uzależnień i… łamania zasad. Granica odbierania ludziom możliwości do stanowienia o sobie znacząco się przesuwa. To bardzo obrazowo skonstruowany świat. Aspekt, który wydał mi się nieco niedopracowany scenariuszowo to zagadnienia z obszaru genetyki i genomiki, być może zauważalne tylko dla tych, którzy w wachlarzu doświadczeń życiowych mają obejmujący te tematy egzamin. Nie czytałam oryginalnego tekstu Elli Road, ale podejrzewam, że mogła ona podejść do tego nieco pobieżnie – spektakl w końcu skupia się na efektach odczytywania genów, a nie jego metodologii. Być może w świecie fantastyki można sobie na to pozwolić?
Michał Zduniak
Wydaje się, że można, bo realizacja Teatru Współczesnego stosunkowo niewiele na tym traci. Większym problemem spektaklu jest w mojej opinii jego przysłowiowe tempo, bowiem ono systematycznie spowalnia w miarę trwania pierwszego aktu opowieści, co jednak może być zabiegiem celowym i mieć za zadanie ułatwić nam poznanie postaci sztuki i ich motywacji. Spektakl dużo zyskuje wraz z lepszym drugim aktem, który oferuje nam dość przewidywalne, ale solidne rozwiązanie akcji.
Małgorzata Kilijanek
Przyswajanie wielowątkowości pierwszej części może wymagać cierpliwości, ale rozwój fabuły w drugiej zdaje się to wynagradzać. Elementem fabuły stają się też uczucia, a miłość wydaje się ostatnim sprzeciwem wobec poddania nadciągającej zagładzie. Obok niej przetrwać próbuje czułość, wolność i samostanowienie. W świecie pełnym sztuczności i wymuszonych kreacji luksusem staje się to, co naturalne, na przykład zjedzenie pomarańczy, która ma zapach i smak, zamiast posiłku z saszetki.
Aktorstwo i postacie
Małgorzata Kilijanek
W roli głównej na Scenie w Baraku występuje Elżbieta Zajko. Jej laborantka, a w zasadzie flebotomistka Bea, pracuje w laboratorium i pobiera pacjentom krew w celu przeprowadzenia badań genetycznych. W miejscu pracy poznaje Aarona (w tej roli Filip Kowalczyk), którego rating jest na tyle dobry, że może planować z nim wspólną przyszłość. Aaron to potomek znanego pisarza, w którego wierszach zaczytuje się laborantka, sama posiadająca skomplikowaną historię rodzinną – straciła młodszego brata i matkę, na świecie jest zupełnie sama. Starając się dorównać w społecznej hierarchii partnerowi z dobrego domu, pracuje ciężej i… trudni się czymś więcej niż samo pobieranie krwi. W świecie, w którym od wyniku badań genetycznych zależy tak wiele, czarny rynek ma się bardzo dobrze.
Michał Zduniak
Na scenie obserwujemy zdumiewającą przemianę głównej bohaterki, której rating jest stosunkowo wysoki. Decydując się na związek małżeński z Aaronem, który także posiada korzystny zestaw genów, tworzy z nim ona parę genetycznie idealną. Tym, co w spektaklu uderza najbardziej, jest jej rosnąca w miarę postępu fabuły mania dotycząca badań genetycznych, które przy okazji stają się dla niej świetną okazją do dorobienia na boku.
Małgorzata Kilijanek
Postacią, która przemyka po scenie, ale dzieli się mądrością i krytycznym podejściem do oszalałego świata, jest szpitalny portier, czyli Leon Charewicz. Zna sekrety laborantki i zapewnia jej rodzaj ojcowskiego wsparcia, jakiego kobieta nie ma szansy otrzymać od nikogo innego. Wprowadza też w dystopijny klimat odrobinę nadziei. Monika Pikuła na scenie wchodzi w rolę Char, przyjaciółki Bei, u której zdiagnozowano obecność genu pląsawicy Huntingtona, przekreślającego jej życiowe marzenia.
Michał Zduniak
Wszystkie postacie dramatu Elli Road są dobrze skonstruowane i mają coś do powiedzenia. Wspomniany przez Ciebie portier w wykonaniu Leona Charewicza jest dla Bei łącznikiem między wartościami charakterystycznymi dla dawnego świata, w którym nie istniały jeszcze tak zaawansowane badania genetyczne, oraz tymi wyznawanymi w uniwersum, gdzie ludzie są mordowani w celu użycia ich krwi do testów i uzyskania zadowalającego ratingu. Aktorzy wspaniale wcielają się w swoich bohaterów, moją uwagę przykuła szczególnie Monika Pikuła. Jej Char jest obrazem kobiety, która nie poddaje się, pomimo targającej jej ciałem nieuleczalnej choroby i próbuje przetrwać w obliczu ciągłych zmian.
Małgorzata Kilijanek
Monika Pikuła przechodzi na scenie wspomnianą przez Ciebie transformację – od korporacyjnej karierowiczki po uczestniczkę protestów przeciwko ratingowi, która mimo zmagania się z postępującą chorobą, jest pełna energii do walki z systemem. Elżbieta Zajko staje się Beą, pełną emocji, sprzeczności oraz zmagań z dylematami moralnymi i egzystencjalnymi. Od Leona Charewicza bije niebywały spokój, a Filip Kowalczyk stara się w swojej kreacji wyzwolić od systemu, którym gardzi. Emocje wyrażane na scenie przez aktorki i aktorów udzielają się widzom, stając się w pewien sposób namacalne. Wiązać się to może również z bliskością między oglądającymi a oglądanymi – Scena w Baraku jest pod tym względem weryfikująca. Każda z postaci ma swoje lęki, obawy i potrzeby, a także racje – trudno w tym szalonym świecie przyznać je jednak komukolwiek.
Scenografia i kostiumy
Małgorzata Kilijanek
Laborantka to minimalistyczna scenografia i laboratoryjne, sterylne wnętrza. W centrum Sceny w Baraku zbudowano przeszklone pomieszczenie z kanapą i ekranem telewizora, na którym pojawiają się globalne doniesienia, pozwalające na wdarcie się świata rzeczywistego do teatru. W tle widnieje biały szpitalny korytarz, czarne drzwi do gabinetów, a także stolik z probówkami, biurko, komputer i kilka krzeseł. Jest chłodno i w zasadzie korporacyjnie – człowiek staje się w tym wnętrzu jedynie trybikiem w ogromnej kapitalistycznej machinie.
Michał Zduniak
Na uznanie zasługują atrakcyjne wizualizacje Pawła Feiglewicza-Penarskiego, które w głównej mierze pokazują nam rozmaite wydania wiadomości i talk-show, podglądane w domowym zaciszu przez głównych bohaterów. Biorą w nich udział aktorzy występujący w spektaklu, wcielając się w szereg epizodycznych postaci – dziennikarzy, polityków, uczestników protestów przeciw badaniom genetycznym. To kolejne udane zastosowanie projekcji multimedialnych od czasu objęcia sterów Teatru Współczesnego przez Wojciecha Malajkata i Marcina Hycnara – poprzednie mogliśmy podziwiać w realizacji Cud, że jeszcze żyjemy Thorntona Wildera.
Małgorzata Kilijanek
Wizualizacje stanowią swego rodzaju intermedia opowiadające o tym, jak bohaterami steruje system. Wskazuje na to również kostium głównej bohaterki, odpowiadający zmianie jej statusu – Bea początkowo pojawia się na scenie w szarych dżinsach i longsleevie ukrytymi pod białym fartuchem, a później przebiera się w błyszczącą białą koszulę i szerokie eleganckie spodnie. Zupełnie odwrotna przemiana następuje u Char. Karolina Bramowicz zadbała o dopasowanie do tej teatralnej opowieści zarówno kostiumów, jak i scenografii.
Michał Zduniak
Masz rację. Ciekawym zabiegiem jest zamiana ról, która odbywa się między Beą a Char. W pierwszym akcie spektaklu Char jest wziętą prawniczką, co znajduje odzwierciedlenie w jej kostiumie, między innymi dobrze skrojonym, dopasowanym garniturze. Po otrzymaniu niezadowalających wyników testów genetycznych i podjęciu walki z reżimem ratingu jej stylizacje zaczynają być utrzymane w duchu stylu boho. W opozycji do tego, jak zauważyłaś, Bea, której status społeczny rośnie, zaczyna wybierać eleganckie propozycje.
Muzyka i choreografia
Michał Zduniak
Ruch sceniczny jest bardzo przemyślany. Duży podziw należy się Monice Pikule, która w subtelny, ale wyrazisty sposób pokazuje walkę ciała swojej bohaterki z nieuleczalną chorobą. Mimowolne delikatne spazmy, nasilające się w miarę trwania spektaklu, przeżywane przez Char, są przez aktorkę wygrywane z dużą naturalnością.
Małgorzata Kilijanek
Nie sposób się z Tobą nie zgodzić. W dużej mierze świat Laborantki opiera się zresztą na grze aktorów. Podział scenicznej przestrzeni odpowiada płynnym przejściom między tworzonymi przez nich rolami społecznymi. Dopasowanym tłem dla rozgrywających się wydarzeń staje się muzyka Rafała Mazura, momentami dość niepokojąca oraz gra świateł, za którą odpowiada Karolina Gębska.
Podsumowanie
Małgorzata Kilijanek
Laborantka Anny Gryszkówny to sztuka, która porusza istotne społecznie tematy oraz daje pole do refleksji i zastanowienia nad tym, dokąd jako ludzie zmierzamy. Daleka jest moralizatorstwu, choć momentami przeraża – w końcu wykrywanie mutacji genetycznych jest obecnie dostępne, sproszkowane pełnowartościowe posiłki stoją na sklepowych półkach, a świat i rządzący nim wydają się nieprzewidywalni. Sama reżyserka przyznała w radiowej rozmowie, że powieść Road to dość prawdziwa ocena rzeczywistości. Ocena to zresztą słowo klucz tego spektaklu.
Michał Zduniak
Realizacja w Teatrze Współczesnym pokazuje nam, że granica człowieczeństwa jest bardzo cienka. Wprowadzenie konieczności badań genetycznych wszystkich ludzi, opisane w sztuce Road, obraca przeciw sobie bliskie przyjaciółki, rodziny, a nawet całe społeczności. Spektakl staje się dowodem na to, że owszem, sprawiedliwość istnieje, ale jedynie do momentu, kiedy się opłaca.
Małgorzata Kilijanek
Sprawiedliwość, o której mówisz, zyskuje na scenie znaczenia zależne od statusu ją definiujących. Spektakl Gryszkówny to również pytanie o to, na ile system stwarza człowieka, poddając go przymusowemu wynaturzeniu w celu dostąpienia systemowych przywilejów, a na ile to człowiek czerpie korzyści z kształtowania tegoż systemu. To bardzo dobrze skonstruowana dwugodzinna historia, o której dyskutować można naprawdę długo.
Michał Zduniak
Zdecydowanie. Do bardzo dobrych propozycji wystawianych na Scenie w Baraku dołącza kolejna. Dobrze byłoby tę sztukę zobaczyć. A później spojrzeć na siebie i na to, co dookoła. Nasz świat bez obowiązkowych badań genetycznych i ratingu wcale nie jest tak daleki od tego, który rysuje się na deskach Współczesnego.
Małgorzata Kilijanek
Nie poddajemy więc Laborantki ratingowi w skali od zera do dziesięciu, ale polecamy jej obejrzenie.
Fot. i info.: Teatr Współczesny w Warszawie; Krzysztof Bieliński
W cytowanych wypowiedziach wykorzystano fragmenty audycji „W repertuarze” – Polskie Radio 24, 2.02.2025.