letnie popołudnie

Wielogłosem o…: „Letnie popołudnie”

Letnie popołudnie to film, który na pierwszy rzut oka wyróżnia się przede wszystkim tym, jaką techniką został nakręcony. Dzieło Youseffa Ouarraka powstało za sprawą jednego ujęcia, co stanowi pierwszy taki przypadek w historii polskiej kinematografii.

Jednak Letnie popołudnie od Holly Pictures ma do zaoferowania swoim widzom o wiele więcej. To także bardzo dobrze napisany scenariusz, wielowątkowa problematyka, a także niesamowite aktorstwo.

Sylwia i Mateusz, rozmawiając o produkcji, zachwycają się naturalnością wykreowanych postaci. Nasi redaktorzy podkreślają także siłę emocji, jakie buzują w odbiorcy podczas seansu i długo po nim. Tym bardziej cieszy nas, że Głos Kultury objął Letnie popołudnie patronatem medialnym.

WRAŻENIA OGÓLNE 

Mateusz Cyra: Letnie popołudnie to prawdziwa petarda, która nieoczekiwanie wybucha widzowi w twarz. Nieoczekiwanie, ponieważ spokojny i mocno niepozorny film, w którym przyglądamy się kilku godzinom z życia Laury Osy, potrafi – nie wiedzieć kiedy – przykuć do ekranu i pozwala zapomnieć na czas trwania seansu o wszystkim, co dzieje się poza poruszaną przez twórców historią. A ta jest prosta, ale niesamowicie dosadna. Laura Osa obchodzi swoje 25. urodziny. Najchętniej spędziłaby ten dzień z ukochaną dziewczyną, Anielą, ale wie, że matka poświęciła sporo czasu i energii na zorganizowanie jej przyjęcia. Niechętna rodzinnym celebracjom, daje się wyciągnąć przez starszą siostrę na grób ojca, aby w jego duchowej “bliskości” zdmuchnąć świeczki zapalone na urodzinowym torcie przy zgromadzonych członkach rodziny. Gdy wszyscy trafiają do mieszkania matki Laury, sympatyczna rodzinna atmosfera szybko przeradza się w tarcia między Zuzą – wspomnianą matką jubilatki – a Laurą odnośnie jej orientacji seksualnej. Zuza nie potrafi zaakceptować homoseksualizmu córki, pragnąc, by ta podążyła w życiu “normalną” ścieżką uczuciową. Dziewczyna unosi się honorem i w gniewie opuszcza rodzinny dom, aby czym prędzej spędzić urodziny z Anielą, która w ich mieszkaniu szykuje romantyczną kolację z tego powodu. Pomysł banalny, ale wykonanie fenomenalne!

Sylwia Sekret: Urodziny Laury nie są zresztą jedyną „okazją”, by spotkać się na grobie ojca. Jak możemy bowiem wywnioskować z rozmów toczonych w trakcie tego dnia (a przynajmniej ja tak wywnioskowałam, ale może się mylę), niefortunnie świętowanie kolejnej rocznicy narodzin Laury, to jednocześnie rocznica śmierci Janusza Osy – niegdysiejszej głowy rodziny. I o ile na początku pomysł zdmuchiwania świeczek na torcie i śpiewania tradycyjnego “sto lat” na grobie, wydaje się dość mroczny i kuriozalny, o tyle w trakcie, gdy poznajemy całą rodzinę Laury, zaczyna być to całkiem naturalną koleją rzeczy.

Miałam jednak mówić o wrażeniach ogólnych po seansie, a zaczęłam rozgadywać się na temat fabuły i rodziny głównej bohaterki. Letnie popołudnie to film, jakich brakuje w polskiej kinematografii – i to zdanie jako pierwsze ciśnie mi się na usta, kiedy myślę o tej produkcji. Jest inny niż większość filmów z rodzimego podwórka, jakie do tej pory widziałam. I nie chodzi mi wyłącznie o kwestie techniczne, do których przejdziemy później. Jest w nim coś takiego, co go wyróżnia, a co trudno uchwycić w słowach i przekazać w recenzji.

WADY I ZALETY FILMU

Mateusz: Największą wadą filmu jest to, że mam związane ręce w opisywaniu go, jeśli chcę uniknąć spoilerów dla tych widzów, którzy nie mieli jeszcze okazji obejrzeć tego bardzo dobrego dramatu. Oczywiście proszę traktować powyższe zdanie z przymrużeniem oka, ponieważ prawda jest taka, że nie wiem, do czego mógłbym – czy powinienem – się przyczepić. Aktorstwo? Pierwszorzędne, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że spora część Letniego popołudnia jest improwizowana. Realizacja? Nietypowa, odmienna i niesamowicie świeża dla polskiego widza. Muzyka? Przyjemna, smutna, nostalgiczna. Czego chcieć więcej?

Sylwia: Myślę, że to właśnie ta improwizacja stanowi o tym, że aktorstwo jest tak dobre. Nawet nie wiedząc o filmie ani o aktorach nic, mamy wrażenie, że podglądamy zwykłą rodzinę z ich problemami, drobnymi niesnaskami, wypominaniem, hermetycznymi żartami. Oglądając Letnie popołudnie, naprawdę da się zapomnieć, że to film fabularny, a nie coś, co dzieje się naprawdę, podczas gdy my obserwujemy wszystko z ukrycia. I jest to moim zdaniem największa zaleta filmu. Ale także klimat, na który składa się zarówno aktorstwo, jak i praca kamery. Klimat, który pod płaszczykiem beztroski i drobnych problemów skrywa napięcie, a widz cały czas zastanawia się, gdzie i w jaki sposób to napięcie znajdzie ujście.

Mateusz: Dla mnie największą zaletą filmu Ouarraka jest fabuła. Ten film ewoluuje na naszych oczach. Atmosfera w nim gęstnieje, wraz z nadchodzącym wieczorem narasta także mrok emocjonalny, który wylewa się z ekranu coraz gęstszymi kłębami. Naprawdę dawno nie oglądałem tak mistrzowsko budowanego napięcia.

Sylwia: Pozwolę sobie wrócić jeszcze na moment do tej naturalności, o której wspomniałam. Często jest tak, że film, w którym jest sporo dialogów, jest bardzo dobrze zagrany, potrafimy się wczuć w relacje bohaterów i uwierzyć w nie, ale nadal… nie mamy poczucia, że sami rozmawialibyśmy tak samo. Tymczasem podczas seansu Letniego popołudnia myślimy sobie: tak właśnie się rozmawia w rodzinach, które znam. Tu się coś szepnie pod nosem, tu nie dokończy zdania, tu zaśmieje, tu powie coś kompletnie nieistotnego. Ogromnie cenię sobie ten aspekt w dziele Ouarraka.

PROBLEMATYKA

Mateusz: Letnie popołudnie porusza w głównej mierze niezwykle aktualny problem postrzegania osób homoseksualnych zarówno przez ogół społeczny, jak i przez najbliższych, którzy niestety zbyt często nie potrafią zrozumieć uczuć swoich pociech, zaakceptować ich oraz okazać im tak istotnego wsparcia. Jednak to oczywiście nie wszystko, co do zaoferowania ma najnowsze dzieło proponowane przez Holly Pictures. Co Twoim zdaniem warto do tego dodać (oczywiście nie zdradzając nic naszym czytelnikom)?

Sylwia: Przede wszystkim do tego, co już powiedziałeś, dorzuciłabym aspekt religijny. Matka głównej bohaterki nie odwróciła się od niej, nie namawia jej na żadną terapię ani nic takiego. Widać, że próbuje zaakceptować orientację seksualną córki, ale jak wynika z kontekstu filmu, to w głównej mierze wiara, w jakiej została wychowana, jej na to nie pozwala. Zauważ, że to właśnie matka jest inicjatorką tych wszystkich działań związanych z religią. To ona namawia na modlitwę za ojca, to ona wydaje się odpowiadać za spotkanie na cmentarzu. Myślę, że rozróżnienie, czy nie akceptujemy czegoś przez nasz wewnętrzny światopogląd, czy przez kodeks, który narzuca nam religia, jest zawsze niezwykle istotne.

Masz jednak rację, że Letnie popołudnie skupia się także na innych tematach. Ogromny nacisk położono tu na rodzinę, na relacje między jej członkami. Na urodziny Laury zjeżdża się może niewiele osób, ale wydaje się, że są to persony najważniejsze – ciocia, wujek, kuzyn. Oprócz tego jest oczywiście także siostra i mama. Widać, że dobrze czują się w swoim gronie, nawet jeśli czasem ktoś rzuci aluzję lub powie o jedno słowo za dużo. Natomiast moment, kiedy Laura jedzie uberem i rozmawia z kierowcą, wprowadza bardzo subtelnie wątek o tym, jak stres wpływa na nasze kontakty z drugim człowiekiem, jak łatwo dać się sprowokować i zrobić złe pierwsze wrażenie. To również poruszenie problematyki tego, jak trudno zarobić na chleb i że – jak słusznie, choć z nutą goryczy, zauważa kierowca – nie powinno się oceniać człowieka po tym, jaką pracę wykonuje, ponieważ często (zwłaszcza w dzisiejszych czasach) nie ma ona nic wspólnego ani z naszymi umiejętnościami i wykształceniem, ani z naszą pasją. Letnie popołudnie to także opowieść o miłości – takiej, do której chce się wracać; takiej, której chce się o wszystkim opowiedzieć i ze wszystkiego zwierzyć; takiej, w której ramiona chcemy się wtulić po ciężkim dniu; takiej, która nas zrozumie i ukoi. Takiej, bez której nie wyobrażamy sobie życia.

NAJBARDZIEJ ZAPADAJĄCA W PAMIĘĆ SCENA 

Mateusz: Bez wątpienia będzie to finałowy akt. Mam tu na myśli chwile od wyjścia ze sklepu monopolowego. Jestem niemal pewny, że podzielasz moje zdanie…

Sylwia: Oczywiście masz rację i siłą rzeczy największe wrażenie robi finał, bo taki też był zamysł twórców, ale akurat Letnie popołudnie to tego typu film, w którym starasz się nie mrugnąć, żeby nic ci nie umknęło, mimo że z pozoru nie dzieje się nic ciekawego. Cały film jest więc jedną wielką, godną uwagi i zapadającą w pamięć sceną. Do tego, o czym napisałeś, dodałabym jeszcze moment przy rodzinnym stole, kiedy Laurze i jej mamie puszczają nerwy. Było to nieuniknione i widz odczuwa niemal ulgę, gdy w końcu dochodzi do wybuchu.

Mateusz: Równie świetna, bo jednocześnie tak życiowa, ale i tak odrealniona jest scena w uberze i stanowi ona fajny materiał do socjologicznej analizy.

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI

Mateusz: Laura jest osobą energiczną, twardo stąpającą po ziemi i doskonale wiedząca, czego chce w życiu. Dlatego też w nosie ma to, co inni mogą mówić, czy też myśleć na temat jej orientacji. Jedynym elementem, który zaburza względną harmonię w jej życiu, jest relacja z matką, która nie chce zaakceptować roli Anieli w życiu córki. Laura odpycha od siebie rodzicielkę, widząc, że nie uzyska aprobaty dla swoich wyborów, z drugiej strony jest poirytowana obecnym stanem rzeczy. Emocjonalność dziewczyny jest z jednej strony atutem, z drugiej zaś problemem…

Sylwia: Mama Laury robi to, co wiele osób, gdy nie radzą sobie z otaczająca ich rzeczywistością – po prostu nie dopuszcza jej do siebie. A właściwie nakłada na nią pewien filtr, który pozwala jej zaakceptować niewygodną prawdę. W ten sposób Aniela to w słowniku matki koleżanka, a nie dziewczyna czy partnerka. Ważne w odbiorze filmu i postaci matki jest również to, że orientacja córki nie wpływa w żaden sposób na samo uczucie do niej, a jedynie rodzi napięcia między nimi. Zuzanna Osa wbrew pozorom nie wzbudza w widzu niechęci ze względu na swoje uprzedzenia, ponieważ widzimy jak na dłoni, że to ciepła, rodzinna kobieta, która w dodatku straciła męża, co musiało się jakoś na niej odbić. Oczywiście nie podoba nam się to, że nie potrafi zaakceptować związku córki, ale dostrzegamy, że stoją za tym raczej wpojone od lat wartości i tradycje i wierzymy, że jest to coś, co w końcu się odmieni, że sprawa nie jest przegrana. Relacja Zuzanny i jej córki jest przez to jeszcze bardziej naturalna, bo zamiast typowo filmowej kłótni zakończonej spektakularnym finałem, trzaskaniem drzwiami i tym podobnymi, dostajemy ostre starcie i to, co często zdarza wśród ludzi, którzy się kochają – szybkie zreflektowanie się i próbę pojednania.

AKTORSTWO 

Mateusz: Tak jak wcześniej nadmieniłem – aktorstwo to perełka tego filmu. Mamy tu do czynienia z niewielką grupą aktorów i każdy zdaje się doskonale wiedzieć, jakie jest jego zadanie, gdzie położyć nacisk, gdzie odpuścić, a gdzie pozwolić drugiej osobie na pociągnięcie improwizacji. To piękny przykład aktorskiego “współgrania”, gdzie każdy każdego uzupełnia, na jakiejś płaszczyźnie dopełnia i jest niesamowicie świadomy tego, co robić. I mam tu na myśli zarówno gesty fizyczne (moment, w którym aż cztery osoby osłaniały tort przed wiatrem, aby móc ponownie zapalić świeczki), jak i warstwę emocjonalną (wzajemne nakręcanie się Anny Moskal oraz Marii Pawłowskiej przy stole, co świetnie podchwytywały także Olga Miłaszewska i Judy Turan). Niebywała to sztuka. Z tego powodu oklaski należą się całej ekipie, bo docenić trzeba zdecydowanie wszystkich.

Sylwia: Tak, aktorstwo w tym filmie to element, który wybija się chyba na pierwszy plan. Osobiście uwielbiam taką pracę aktorów i takie ich zgranie (o czym wspomniałeś już powyżej), które sprawia (jak z kolei ja już wspomniałam wyżej), że mamy wrażenie, iż podglądamy prawdziwą rodzinę, a nie oglądamy film, w którym aktorzy wykonują swoją pracę. To właśnie dzięki niebywałej wręcz naturalności aktorów nie mogłam od Letniego popołudnia oderwać wzroku. Oglądałam tę produkcję niemal w bezruchu – nawet, kiedy jakaś scena mnie rozbawiła, nie śmiałam się, bo bałam się, że sama sobie zakłócę odbiór filmu, wybiję się z rytmu, który dla tej produkcji jest tak ważny, a jednocześnie tak naturalny.

KWESTIE TECHNICZNE 

Mateusz: Techniczny aspekt Letniego popołudnia wymaga odrębnego omówienia. Wspominaliśmy już, że jest to pierwszy długometrażowy film w Polsce kręcony na jednym ujęciu, tak zwanym master shotem i efekt ten wypada bardzo dobrze. Przyjemnie się ogląda tak stworzone filmy, tym bardziej że w trakcie seansu człowiek cały czas z tyłu głowy ma myśli: kurde, kręcili to bez żadnych dubli! O tym, jak wymagająca odpowiednich przygotowań oraz rozplanowania była praca nad tym filmem, opowiedzą bardziej szczegółowo reżyser i scenarzysta Youssef Ouarrak oraz odpowiedzialna za zdjęcia Zofia Goraj w wywiadach, które już niebawem ukażą się na naszym portalu. Godny zapamiętania jest także soundtrack, zawierający piosenki takich wykonawców, jak KARI czy Rosalie. Chciałbym także zatrzymać się na moment przy plakacie, który ujmuje prostotą wykonania, będąc jednocześnie bardzo atrakcyjnym dla oczu.

Sylwia: Sposób nakręcenia Letniego popołudnia to kolejny powód jego wyjątkowości, ale nie tylko ze względu na to, że jest to precedens w polskim kinie. Chodzi o to, że dzięki temu towarzyszymy Laurze od momentu wyjścia z łóżka, z mieszkania jej i Anieli, aż do powrotu w to miejsce. Zataczamy więc pełny krąg razem z bohaterką, nie odstępujemy jej na krok. To sprawia z kolei, że niczego nie musimy się domyślać, nic nie zostaje przed nami ukryte – a przynajmniej z perspektywy głównej bohaterki. Decydując się na takie nakręcenie filmu, twórcy jednocześnie odebrali widzom możliwość podglądania, co dzieje się u innych bohaterów, kiedy Laury akurat z nimi nie ma. To jednak również uważam za zaletę filmu, bo chodzi o to, żeby skupić się na tej jednej osobie. I choć ciekawi nas niesamowicie, co dzieje się w domu Zuzanny, po burzliwym wyjściu jej córki – nigdy się tego nie dowiemy, tak jak nie wie tego Laura. To ona jest naszym przewodnikiem po swojej własnej historii, choć nie zdaje sobie z tego sprawy.

Mnie również podobała się muzyka. W pamięć zapada na pewno końcowy utwór, który potęguje i tak już mocno szarpiące widzem emocje w finałowej scenie.

SŁOWEM PODSUMOWANIA 

Mateusz: Stało się. Tak, jak Powrót był dla mnie jednym z najlepszych filmów pierwszego półrocza 2019 roku, tak Letnie popołudnie ma ogromne szanse stać się jednym z najlepszych filmów drugiego półrocza 2019 roku. Holly Pictures tym samym jawi się jako bardzo dobry młody dystrybutor, który ma niebywałego nosa do filmów i kwestią czasu będzie, aż zyska na znaczeniu na polskim podwórku kinowym. Letnie popołudnie to film, który powoduje opad szczęki i pozostawia odbiorcę w takim stanie na długi czas. Jest świetnie skonstruowanym dramatem, z napięciem, które kumuluje się stopniowo, coraz bardziej przyduszając emocjonalnie, by ostatecznie rzucić widzem o ścianę. A do tego jest przełomem w polskiej kinematografii z powodu sposobu jego kręcenia. Rewelacja!

Sylwia: Letnie popołudnie oferuje nam wycieczkę śladami Laury. Jest to na pozór bardzo przyjemna, wesoła wycieczka. Na początku nie jesteśmy zmęczeni, lecz pełni werwy i entuzjazmu. Żwawo kroczymy za bohaterką, podglądamy, co robi, podsłuchujemy, co mówi. Śmiejemy się z rodzinnych żartów, krzywimy się na drobne starcia. Z każdą kolejną godziną jednak mamy wrażenie, że za Laurą, a więc i za nami, ktoś – albo coś – kroczy. Ktoś zły albo coś złego. Nie możemy się jednak obrócić, ponieważ Laura się nie obraca. W ten sposób wycieczka z wesołej zamienia się w nerwowe tuptanie, wstrzymywanie oddechu, bezradne oczekiwanie. Idziemy za dziewczyną, ale wiemy, że cokolwiek się stanie (a coś się stać musi! – to wrażenie jest bardzo silne, choć z początku umiejętnie przez twórców i aktorów maskowane), nie będziemy mogli jej pomóc. I z jednej strony chcemy zakończyć tę wycieczkę, by nie wiedzieć, co czeka na końcu drogi, z drugiej strony nogi same nas niosą. Jesteśmy przywiązani do Laury ciekawością, siłą woli i wiedzą, jak fantastyczną pracę wykonali twórcy. I udaje nam się wytrwać w tej wędrówce do samego końca. Zrównujemy się z Laurą i padamy wyczerpani. Jak po najgorszym wysiłku fizycznym – bez sił i bez tchu, ale niezrozumiale usatysfakcjonowani.

Fot.: Holly Pictures


Przeczytaj także:

Wielogłos o filmie Powrót

Trzy po trzy #25: Najlepsze filmy pierwszego półrocza 2019 roku

letnie popołudnie

Write a Review

Opublikowane przez
Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *