Wielogłosem o…: „Neapol spowity tajemnicą”

Neapol spowity tajemnicą, czyli najnowszy film tureckiego reżysera, Ferzana Özpeteka, zaskoczył naszych redaktorów tajemniczością, onirycznością i cudownymi zdjęciami Neapolu, które zachęcają, by w kolejną podróż wybrać sie właśnie do Włoch. Seans szybko wciąga widza, intryguje i krok po kroku prowadzi do zakończennia, które może wcale nie być tak oczywiste, jak się wydaje. Sylwia i Mateusz, dyskutując o filmie, zwracają uwagę zarówno na piękne widoki, jak i na fantastyczną grę aktorską, doceniając przede wszystkim wcielającą się w główną rolę Giovannę Mezzogiorno, która idealnie wpasowała się w zmysłowy klimat tego dzieła. Najnowszy film od Aurora Films Głos Kultury objął patronatem medialnym, z czego jesteśmy dumni, bo cieszymy się, że możemy patronować niebalanym dziełom, wykraczającym poza typowe komercyjne produkcje. Jeśli jesteście ciekawi, co najbardziej nas uwiodło w Neapolu…, zapraszamy do lektury poniższego Wielogłosu.

WRAŻENIA OGÓLNE

Mateusz Cyra: Premiery od Aurora Films są dla mnie zawsze istotnym wydarzeniem. Warszawski dystrybutor ma nosa do filmów niebanalnych, trudnych, naszpikowanych emocjami i zostających w widzu na długo po skończonym seansie. Dlatego wieść o nadchodzącej premierze filmu Neapol spowity tajemnicą przyjąłem z radością, tym bardziej że od pamiętnej premiery rewelacyjnie przyjętego w Polsce Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie, dystrybutor znacznie chętniej sięga po kinematografię ze słonecznej Italii. Najnowszy film Ferzana Özpeteka sam w sobie jest niezwykle intrygujący, ale polski plakat to małe arcydzieło – uwielbiam taki okładkowy minimalizm, pobudzający wyobraźnię i pozwalający na snucie domysłów. Czego się spodziewałem przed seansem? Przynajmniej dobrego dreszczowca, w którym Neapol jako miasto będzie także istotnym bohaterem filmu. Co otrzymałem? Film niemal bardzo dobry z kilkoma zaskakującymi elementami i potrafiący przykuć mnie do ekranu, mimo zmęczenia po całym dniu pracy.

Sylwia Sekret: Być może zabrzmi to tak, jakbym przed seansem nie interesowała się filmem tureckiego reżysera, ale nie miałam w zasadzie żadnych oczekiwań. Może poza jednym – uwielbiam Włochy i niepowtarzalny klimat tego kraju i miałam nadzieję na to, że zostanie on oddany w Neapolu spowitym tajemnicą, że po seansie będę miała nieodpartą chęć na odwiedzenie tego miasta i wędrowanie tymi samymi uliczkami, co bohaterowie – nawet jeśli dla nich okażą się niebezpieczne. Tymczasem otrzymałam film niezwykle ciekawy, intrygujący, angażujący widza w rozgrywające się wydarzenia i bardzo sensualny. W dodatku z zakończeniem, które na pewno skłaniać będzie widzów do dyskusji. Co do Włoch i Neapolu natomiast, to czułam się niemal tak, jakbym sama w nim była.

 

PLUSY I MINUSY FILMU

Mateusz: To, co najbardziej podoba mi się w filmie Özpeteka, to aura tajemnicy unosząca się w każdej scenie i naprawdę mocny, momentami wręcz oniryczny klimat. Już sama fabuła jest solidnym, klimatycznym kąskiem dla widza, a reżyser do spółki z Gianem Filippem Corticellim (odpowiedzialnym za zdjęcia) dorzucili od siebie perełkę, jaką jest piękne, momentami majestatyczne, a kiedy indziej mroczne i tajemnicze ukazanie Neapolu. Do puli atutów dorzucić należy bardzo dobrze napisaną postać głównej bohaterki oraz kompletnie zaskakujące, wywracające do góry nogami cały film zakończenie, w którym roi się od pytań, a odpowiedzi musimy odszukać na własną rękę.

Sylwia: Tak – zdjęcia, klimat i kreacja głównej bohaterki to podstawowe zalety Neapolu… Ja do tego dorzuciłabym jeszcze fakt, że w główną rolę – kobiety próbującej rozwikłać zagadkę śmierci swojego kochanka z jednej nocy – wcieliła się kobieta po czterdziestce, za co należą się brawa dla twórców i samej aktorki. O ileż łatwiej byłoby zatrudnić piękną i przede wszystkim młodszą kobietę, z jędrnym ciałem, pozbawioną zmarszczek i opuchlizny pod oczami. Jednak twórcy poszli nie tylko w lekką kontrowersję, łącząc młodszego mężczyznę z mniej więcej o dekadę starszą od niego kobietą, ale i w dowagę – zatrudniając aktorkę dojrzałą – choć absolutnie nie starą – której uroda odbiega od klasycznej i zapewne wielu nie nazwałoby jej pięknością, a jednak przez wykreowaną postać, klimat i zdjęcia, jawi się ona widzowi jako niezwykle ponętna i seksowna. Duży plus za to, że twórcy nie poszli na tak zwaną łatwiznę.

Mateusz: Jeśli chodzi o minusy – co bardziej niecierpliwi widzowie mogą miejscami narzekać na zbyt żółwie tempo rozwoju akcji. Mnie to nie przeszkadza, ponieważ należę do tej drugiej grupy i często odnajduję frajdę w filmach, które pozornie opowiadają o niczym, czego absolutnie nie można powiedzieć o Neapolu spowitym tajemnicą. Özpetek wyznaje zasadę stopniowego budowania napięcia oraz porcjowania emocji, by zrzucić na widza prawdziwą ich lawinę w wielkim finale.

Sylwia: Ja również zapisuję to powolne tempo po stronie zalet, choć nie do końca nazwałabym je żółwim. Powiedziałabym raczej, że w Neapolu spowitym tajemnicą dzieje się dużo, ale kolejne zwroty akcji i wydarzenia mające wpływ na fabułę dzieją się stopniowo, w swoim własnym tempie wyznaczanym przez miejsce akcji.

Mateusz: Jeśli zaś chodzi o to, co mi niekoniecznie przypadło do gustu, to obecność pewnych dwóch kobiet, których roli w filmie cały czas nie potrafię rozgryźć. Bohaterki te należą do swojego rodzaju awangardy Neapolu, są orędowniczkami sztuki i bywalczyniami wystawnych przyjęć. Stale przewijają się w otoczeniu głównej bohaterki, ale czy ich obecność jest niezbędna? Nie wiem.

Sylwia: Możliwe, że tu wkracza właśnie różnorodność interpretacji, na jaką pozwala zakończenie, ale dla mnie właśnie finał filmu pokazuje, że rola tych dwóch kobiet była niezbędna, i wyjaśnia, jak ważne były one niemal od początku akcji. Ale żeby nie zarzucać naszych czytelników niepotrzebnymi spoilerami – wyjaśnię Ci to w prywatnej rozmowie ;).

Trudno wskazać mi natomiast jakiekolwiek minusy. Na początku wydawało mi się, że otwierająca całą historię scena erotyczna jest zbyt długa i że jest to zwyczajnie niepotrzebne, jednak kolejne wydarzenia uzasadniają tak mocno wydłużoną scenę seksu, o czym zresztą opowiemy za moment. Na chwilę obecną trudno mi więc wskazać jakieś konkretne minusy. Film jest na wskroś włoski i to uważam za wielki plus, jest również oniryczny, sensualny i tajemniczy. Zaskakuje i trzyma w napięciu.

 

NAJLEPSZA SCENA

Mateusz: Trudno napisać tutaj cokolwiek i jednocześnie nie zepsuć przyjemności z oglądania flimu tym, którzy jeszcze nie mieli okazji go obejrzeć. Spróbuję jednak kluczyć w ten sposób, żeby nie spoilerować. Z pewnością jedną z wybijających się scen jest moment, w którym widz odkrywa to, co dzieje się w umyśle Adriany. W tym momencie wszystkie poprzednio niejasne i za nic niemające uzasadnienia fabularnego wydarzenia nabierają sensu. Przypomina to charakterystyczny “klik”, gdy brakujący element wskakuje na miejsce w wielkiej machinie i zaczyna wszystko działać.

Przyjemny w odbiorze, ale także i na swój sposób niezręczny dla widza jest moment z początku filmu, w którym przez długie minuty oglądamy miłosny akt Adriany i Andrei. W innych filmach, niebędących kinem erotycznym, podobne sekwencje trwają od kilku do kilkunastu sekund. Neapol spowity tajemnicą daje nam pełny wgląd w całą tę zaowalowaną grę pragnień i emocji i jest to moim zdaniem w pełni uzasadnione fabularnie. Jedna noc spędzona z Andreą jest dla Adriany kolosalnie istotna i stanowi podwalinę pod myślenie o przyszłości, napędza ją to także do wzmożonych działań, mających na celu wyjaśnienie śmierci kochanka. Poza tym – naprawdę rzadko zdarza się, by seks był ukazany na ekranie jednocześnie tak naturalnie i estetycznie zarazem.

Sylwia: Muszę się z Tobą zgodzić – choć, jak wspomniałam, na początku byłam pewna, że scena zbliżenia jest niepotrzebnie przeciągnięta w czasie, to nawet wtedy nie mogłam jej odmówić tego, że została bardzo dobrze widzowi przedstawiona. Jest mocna, nie jest pruderyjna, lecz odważna, pokazane zostaje dużo, ale jednocześnie z umiarem, co czyni ją naprawdę bardzo dobrą, wysmakowaną sceną erotyczną. Jednak to, za co najbardziej ją cenię, to to, o czym wspominasz – w miarę tego, jak zapoznajemy się z resztą historii, scena ta staje się niesamowicie ważna i widz zaczyna rozumieć, czemu trwała ona tak długo. Bardzo często w filmach sceny erotyczne służą jedynie temu, by pokazać seks na ekranie, bo to się po prostu zawsze dobrze sprzedaje – często nie ma ku temu żadnych fabularnych przesłanek. W tym filmie jest kompletnie inaczej – bez tej sceny nie potrafilibyśmy zrozumieć zachowania i postępowania Adriany i wiele wydarzeń nie miałoby dla nas sensu.

OMÓWIENIE WYBRANYCH POSTACI

Mateusz: Adriana to kobieta, która zdaje się być osobą w znacznym stopniu przygniecioną życiem. Jej praca to ciągłe obcowanie ze zmarłymi, a życie osobiste nie jest co prawda tragiczne (kobieta otoczona jest oddanymi i życzliwymi przyjaciółmi oraz dalszą rodziną, która wspiera ją na każdym kroku), ale brakuje w jej życiu prawdziwej i spełnionej miłości. Dotychczasowe związki nie były na tyle istotne, by było warto o nich wspominać, a w momencie, gdy Adriana myślała, że nastąpiło pozytywne przełamanie – jej kochanek został brutalnie zamordowany, o czym – o ironio! – dowiedziała się… wykonując sekcję zwłok mężczyzny, z którym kilkanaście godzin wcześniej spędziła upojne chwile. Wraz z upływem filmu odkrywamy mroczniejszą stronę Adriany, a trwające śledztwo w sprawie zgonu Andrei stawia bohaterkę w nieznośnym położeniu. To silna i niejednoznaczna postać, której wszystkie tajemnice nie zostaną odktyte do samego końca filmu, a nawet, gdy poznamy szokującą prawdę – wciąż tkwi w nas poczucie, że to nie wszystko, co wiemy o tej bohaterce.

Sylwia: No cóż, prawda jest taka, że omówiłeś w zasadzie jedyną postać, o której można napisać coś więcej… z różnych powodów, o których nie będę się tutaj rozpisywać. A jednak zaryzykuję i napiszę kilka słów o Luce – bracie bliźniaku Andrei, który pojawia się w życiu Adriany tak niespodziewanie, jak jego – zmarły – brat. Luca na początku wydaje nam się bardzo nieśmiałym, wręcz może nawet zahukanym mężczyzną. Andrea w trosce o jego bezpieczeństwo proponuje mu kryjówkę w swoim domu. I choć wcześniejsze zachowanie bohatera każe nam domniemywać, że odmówi, on zgadza się na takie rozwiązanie. Luca to postać, która bardzo szybko ewoluuje, przechodzi metamorfozę, o jaką byśmy go nie posądzali. Staje się niezwykle zaborczy i agresywny, jednocześnie zapewniając kobietę o płomiennym uczuciu i pragnąc jej na każdym kroku. I o ile zazwyczaj takie szybkie metamorfozy bohaterów literackich czy filmowych są dla nas niewiarygodne, w przypadku Luki, znajduje to później swoje uzasadnienie.

AKTORSTWO

Mateusz:  Wcielający się w podwójną rolę Alessandro Borghi wykonał naprawdę dobre zadanie, zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę wydźwięk finału. Ten dobrze zbudowany mężczyzna może się pochwalić estetycznym i przykuwającym uwagę ciałem (co z pewnością stanowić będzie miły akcent dla wszystkich oglądających Neapol spowity tajemnicą pań), ale także nie można mu zarzucić nic, jeśli chodzi o grę aktorską. Andrea w jego wykonaniu pełni ściśle określoną rolę, zresztą nie bez powodu pojawia się w filmie tylko na samym początku. Jednak największym wyzwaniem był Luca i to dzięki tej postaci wysoko cenię rolę Włocha, którego polscy widzowie mogą kojarzyć z filmu The Place.

Sylwia: Bardzo długo nie mogłam przypomnieć sobie, skąd znam tego aktora, i dopiero kilka godzin po seansie przyszło olśnienie (w którym – przyznaję ze wstydem – maczał palce Internet), że grał on przecież niewidomego mężczyznę w filmie The Place, o którym zresztą z drugim Mateuszem dyskutowałam TUTAJ. Podobało mi się, jak Borghi odnalazł się w podwójnej roli – ani na chwilę nie zwątpiłam, że nie jest to ten sam mężczyzna, więc wydaje mi się, że już samo to mówi wiele o talencie i pracy, jaką wykonał włoski aktor.

Mateusz: Z kolei ręce same składają mi się do oklasków na myśl o tym, co zaprezentowała w filmie Özpeteka Giovanna Mezzogiorno, która wystąpiła już we wcześniejszym filmie tego reżysera (Okna z 2003 roku). Jej Adriana to kobieta, która składa się z wielu złożonych emocji. To rola, która wymagała od aktorki dużej pracy, ponieważ można było spłycić tę postać w bardzo prosty sposób, a w wielu scenach sama gra spojrzeniem, mimiką wyrażała więcej emocji, niż gdyby bohaterka miała wyrażać je słowami, To także wymagająca rola pod względem fizycznym – bardzo dużo w tym filmie nagości, a domyślam się, że rozbieranie się na planie filmowym nie jest czymś, co dla aktora jest absolutną normą i czynnościami, które wykonuje się machinalnie.

Sylwia: Dokładnie – ta rola wymagała od Giovanny Mezzogiorno dużo pracy, ale także i – jak słusznie zauważasz – odwagi. Aktorka ma tu kilka scen rozbieranych, w dodatku całkiem odważnych; co więcej towarzyszy jej młodszy, dobrze zbudowany mężczyzna, co również mogło dołożyć jakąś tam cegiełkę do krępacji kobiety. Jednak nawet jeśli jakikolwiek wstyd czy nieśmiałość miały miejsce, to aktorka nie dała tego po sobie poznać. Stworzyła postać bardzo kobiecą i zmysłową, choć po samym wyglądzie raczej byśmy niekoniecznie tak ją określili. Im bliżej końca filmu, tym jej rola staje się trudniejsza, a jedna ze scen, o których wspomniałeś wcześniej dodatkowo podnosi ocenę jej roli. Mam również wrażenie, że postać Adriany idealnie zespala się z Neapolem – są tak samo zmysłowi i tajemniczy; uwodzicielscy, ale przy tym cisi i jakby nieśmiali. Razem tworzą świetny duet, które bardzo dobrze ogląda się na ekranie.

KWESTIE TECHNICZNE

Mateusz: Neapol spowity tajemnicą zaczarował mnie piękną muzyką. Towarzyszące samotnym spacerom Adriany dźwięki idealnie komponują się z emocjami na twarzy Giovanny Mezzogiorno oraz stanowią silne dopełnienie do sposobu, w jakim ukazano Neapol. Wspominałem o tym już wcześniej – włoskie miasto w filmie Özpeteka jest autonomicznym bohaterem, któremu należy się uwaga – nieśmiertelne wąskie kamienne uliczki, piękne dzieła sztuki, zapierające dech w piersiach widoki na morze, ujmująca architektura oraz ujęcia ukazujące spore połacie miasta – aż chciałoby się wybrać do tego miasta, pooddychać tamtym powietrzem i chłonąć obrazy ukazujące się naszym oczom.

Sylwia: Widoki Neaopolu – czy te będące zdjęciami krajobrazu, czy te ukazujące wspomniane przez Ciebie wąskie, ale tak charakterystyczne dla Włoch uliczki, same w sobie robią dla filmu bardzo wiele, jednak zapewne gdyby nie reżyser, operator kamery, a do tego kreacje aktorskie i muzyka, nie byłyby one aż tak uwidocznione i tak pozytywnie nacechowane. Tymczasem aspekty techniczne takie jak zdjęcia czy właśnie muzyka, praca kamery i montaż łączą Neapol z bohaterami tej historii więzią, która wpływa na pozytywne wrażenia estetyczne u widza.

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Mateusz: Neapol spowity tajemnicą zaskoczył mnie kilkukrotnie, a sztuka ta rzadko udaje się filmom, które oglądam. To niezwykle klimatyczny, oniryczny wręcz obraz, który z powodzeniem wykorzystuje skrajne ludzkie uczucia, mieszając przeszłość z teraźniejszością, radość życia z nieuchronnością śmierci, obsesję samotnej kobiety z obojętnością miasta, pożądanie i zemstę. Özpetek tym filmem pokazuje, że bliżej mu do kinowego artysty niż rzemieślnika dla mas. I ja to w pełni kupuję, tym bardziej że finał jest w pełni satysfakcjonujący i pozwalający na mnogość interpretacji.

Sylwia: Włoski film tureckiego reżysera wciąga, zaskakuje i sprawia dużo przyjemności podczas jego oglądania. Może być również tak, że będziemy myśleć o nim także jakiś czas po seansie, bo zakończenie nie jest w pełni zamknięte i zostawia furtkę dla wyobraźni i interpretacji widza. Neapol spowity tajemnicą powinien zadowolić widzów, którzy stawiają nieco większe wymagania filmom niż widzowie, liczący jedynie na niezobowiązującą rozrywkę. Pomimo ciągłej obecności i bliskości śmierci jest w nim sporo sensualizmu i hedonizmu. To również ciekawa opowieść o ludzkim umyśle i jego wpływie na postrzeganie rzeczywistości. Trzeba jednak uważać – po seansie ochota na odwiedzenie Włoch jest nieodparta!

 

Fot.: Aurora Films


Ocena Mateusza: 8-/10

Ocena Sylwii: 7,5/ 10

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *