To jedna z najmroczniejszych historii, o jakiej dało się słyszeć kilka lat temu. Wtedy to ogłoszono we wszystkich serwisach informacyjnych, że poznano tożsamość seryjnego mordercy nazywanego Golden State Killerem. Przez ponad pięćdziesiąt lat terroryzował on stan Kalifornia, mordując bez skrupułów dwanaście osób, dopuszczając się także ponad pięćdziesięciu gwałtów i licznych włamań i kradzieży. Jego sprawą zainteresowała się blogerka kryminalna, autorka bloga „True Crime Diaries” – Michelle McNamara. Serial dokumentalny HBOObsesja zbrodni jest zapisem dwóch obsesji – tej związanej z makabrycznymi popędami zabójcy z Golden State oraz tej, którą żyła dziennikarka, która go tropiła. Za wszelką cenę chciała poznać jego nazwisko, motywację ohydnych czynów oraz pomóc ofiarom jego przestępstw.
WRAŻENIA OGÓLNE
Anna Sroka-Czyżewska: Kalifornia, uznawana za „Złoty stan” Ameryki – najbogatszy, najludniejszy, ze swoją piękną stolicą – Sacramento. Wydawać by się mogło, że mało co jest w stanie zniszczyć taki piękny wizerunek – idylliczne osiedla pięknych domów, niezrównany klimat, wzgórza Hollywood. A jednak było coś takiego, co pozostawiło skazę na uroczym obrazku tej kalifornijskiej ziemi – seryjny gwałciciel i morderca, który grasował w tym rejonie od roku 1974 do 1986 i potem ucichł. Umarł? Przeprowadził się? Może siedzi w więzieniu za coś innego? Te kwestie, a przede wszystkim tożsamość tak zwanego Golden State Killera, starała się wyjaśnić Michelle McNamara – dziennikarka, blogerka o śledczym umyśle, którą zafascynował i wciągnął świat true crime – prawdziwej zbrodni, która nie doczekała się sprawiedliwości. Muszę przyznać, że cała sprawa związana z seryjnym mordercą o pseudonimie Golden State Killer nazywanym także Oryginalnym nocnym prześladowcą (Original night stalker) lub Gwałcicielem z East Area, jest bulwersująca, przerażająca i fascynująca. Dokument, który powstał na podstawie książki napisanej przez Michelle McNamarę, Obsesja zbrodni to studium fascynacji zbrodnią, obsesja życia kobiety, która poświęciła swój czas i zdrowie na to, by odnaleźć seryjnego zbrodniarza. Równocześnie śledzimy jej życie, ale także obserwujemy postępy śledztwa. Dzięki temu otrzymujemy dwie toczące się obok siebie i zazębiające się w pewnym momencie historie, które wywołują wzruszenie, szok i niedowierzanie.
Klaudia Rudzka: To, co szczególnie uderza w Obsesji Zbrodni to właśnie owa dwutorowość, o której pisała Ania. Dwie historie dzieją się właściwie równolegle – obserwujemy Michelle, jej życie osobiste, początek i późniejszy etap związku ze znanym amerykańskim aktorem i komikiem, Pattonem Oswaltem, życie rodzinne oraz rodzącą się i coraz bardziej poważną fascynację true crime oraz nierozwiązaną sprawą Oryginalnego Nocnego Prześladowcy. Niesamowita jest pasja, z jaką Michelle wnika w tę sprawę, równie zapierające dech w piersi jest to, jak duży talent detektywistyczny miała, nie będąc jednocześnie zawodowo związana z rozwiązywaniem tego typu zbrodni prócz działalności internetowej. Bez wątpienia jej zasługi w aspekcie rozwiązania sprawy mordercy są nieocenione, a Michelle była swego rodzaju jedną z pierwszych osób, które na szeroką skalę wypromowały tematykę true crime w mediach.
ZARYS SPRAWY
Anna: Mężczyzna, który był poszukiwany przez kalifornijskie organy ścigania, dopuścił się około 160 włamań, ponad 50 gwałtów i 12 morderstw. Ścigano go, tropiono, zbierano niezliczone ślady i dowody, ale on pozostawał nieuchwytny. W 1986 roku wszystko ucichło. Dopiero w 2001 roku połączono fakty, wykorzystując techniki badania DNA i okazało się, że sprawy z różnych zakątków Kalifornii łączy on – nazywany Golden State Killerem, gwałcicielem z East Area i Oryginalnym nocnym prześladowcą. To wszystko jeden człowiek, który przez lata stał w cieniu i terroryzował swoje ofiary. Michelle McNamara podjęła się obsesyjnego śledztwa – przeszukiwała fora internetowe, grzebała w aktach spraw, rozmawiała z policjantami, a także z ofiarami ataków zwyrodnialca. W serialu HBO otrzymujemy kronikę tych wydarzeń, od pierwszego ataku, aż po ostatni, wieńczący karierę zabójcy z Golden State. Wszystko jest przeplatane archiwalnymi nagraniami z wypowiedziami autorki śledztwa, jej męża Pattona Oswalda i jej rodziny. Ale przede wszystkim mamy tu bulwersujące świadectwa ofiar napaści, które po latach dzielą się swoją traumą. To w dużym skrócie zarys tego, z czym mamy do czynienia podczas sześciu odcinków serialu dokumentalnego HBO.
Klaudia: Przez wiele lat sprawa Oryginalnego nocnego Prześladowcy spędzała sen z powiek zarówno organom ścigania, jak i samym mieszkańcom Kalifornii, którzy nie mogli czuć się bezpiecznie we własnych domach. Kolejne zbrodnie stanowiły poważną niedogodność zarówno dla zwykłych obywateli, jak i służb, które zajmowały się sprawą i próbowały ją rozwiązać. Z bardzo dobrych materiałów archiwalnych dowiadujemy się, że ofiary dopiero po latach zdecydowały się mówić głośno o swoich przeżyciach i bolesnych doświadczeniach odciskających piętno na całym ich dalszym życiu. Serial będący mieszanką kryminału, thrillera oraz reportażu prowadzi nas coraz głębiej w sprawę Golden State Killera, w której Michelle jest naszą przewodniczką.
WADY I ZALETY DOKUMENTU
Anna: Przede wszystkim zaletą produkcji HBO jest drobiazgowość ukazanego tematu. Można przyjąć założenie, że to prawdziwa wiwisekcja zbrodni. Mamy ukazaną chronologię wydarzeń, to, co działo się rok po roku w czasie działalności sprawcy. Pokazana jest także paranoja strachu, ale nie ma ona takiego wydźwięku, jak przy sprawach innych seryjnych morderców, z uwagi na podjęte przez władze kalifornijskie decyzje o nienagłaśnianiu faktu o atakach. To skrupulatnie zrealizowany dokument – być może dla niektórych będzie to poniekąd jego wadą. Właściwie każda najdrobniejszą kwestię mamy rozciągniętą do granic możliwości i tym samym serial momentami nudzi. To, na co także zwróciłam uwagę, a co wyróżnia serial spośród innych z tematyki true crime, to postawienie w środku osoby prowadzącej dochodzenie, co moim zdaniem czyni serial oparty o prawdziwe wydarzenia bliski filmom fabularnym. Zastanawiamy się, poprzez ciekawie budowaną atmosferę wokół Michelle McNamary, co się z nią stało, dlaczego się nie wypowiada, dlaczego wszyscy mówią niej jak o zmarłej. Łatwo się domyślić, a jeśli ktoś w 2018 roku interesował się sprawą, to na pewno dokładnie wie, co się stało. Podobało mi się także to, w jaki sposób ukazana została obsesja, nie tylko Michelle McNamary, ale także rzeszy innych osób, konsekwentnych w podążaniu za prawdą i tropieniu spraw, które bez tego mogłyby już na zawsze pozostać nierozwiązane. Kiedyś takie badanie tropów i dowodów było domeną policjantów (takich jak polskie „Archiwum X”, badające nierozwiązane sprawy). Dziś sprawy we własne ręce wzięli użytkownicy portali internetowych, blogerzy i dziennikarze. Bardzo naturalnie wypadło także zestawienie archiwalnych taśm z nagraniami, w których ocalałe ofiary opowiadają o traumie, jakiej doznały. Te momenty uważam za jedne z najlepszych, gdyż wprowadzają atmosferę przytłoczenia tym, co wydarzyło się przed ponad czterdziestoma laty. W żadnym innym momencie produkcji Obsesja zbrodni nie udało się tego w moim odczuciu zrealizować. Tutaj dochodzimy do wady jednej z poważniejszych, a mianowicie mam wrażenie, że właśnie kwestia ofiar została w dużej części pominięta i spłycona, a sam serial głównie skupia się na aspektach śledztwa, paranoi Michelle McNamary, jej życia. Problemem jest też to, że jeśli ktoś nie zna w ogóle sprawy Golden State Killera, to może pogubić się w chaotycznie pokazanej chronologii – mamy tu w zasadzie skakanie między współczesnością, latami, kiedy McNamara prowadziła śledztwo, a czasem realizacji serialu. Kolejna sprawa to to, że jeśli mamy przed sobą serial opisujący dochodzenie w sprawie zabójcy, który jest oparty w całości na książce Michelle McNamary Obsesja zbrodni, to liczymy na ciekawiej opisaną kwestię tego właśnie zabójcy. Mimo że serial wyczerpuje temat, to sześć odcinków można by zmienić na cztery, wyrzucając wiele wątków nieistotnych np. jak i kiedy Michelle McNamara poznała męża. Kolejna rzecz, która mnie razi – Obsesja zbrodni próbuje podsumowywać, że to tylko dzięki śledztwu Michelle McNamary ujęto GSK. Nie jest to do końca prawdą, to także zasługa technologii DNA i przede wszystkim pracy, jaką wykonali śledczy przy tych sprawach. Należałoby to w serialu podkreślić.
Klaudia: Przyznam szczerze, że pierwszy raz spotkałam się z produkcją kryminalną, w której tuż obok dochodzenia i poszukiwania sprawcy dzieje się druga historia, która pochłania do tego stopnia, że traci się nad nią kontrolę. Było to dla mnie coś nowego, co nie pozwoliło mi oderwać się od kolejnych odcinków, gdzie razem z Michelle wgłębiałam się w temat, coraz bardziej licząc na uchwycenie sprawcy. Prócz tej niewątpliwie udanej konstrukcji serial bogaty jest w liczne materiały archiwalne, wspomnienia ofiar oraz biegłych zajmujących się sprawą, co jeszcze bardziej podkreśla wagę i skalę poszukiwań Oryginalnego Nocnego Prześladowcy. Odnośnie do wad to, podobnie jak Ania, uważam, że osobie nieznającej książki oraz tematu ciężko połapać się we wszystkim, co ukazuje produkcja HBO. Sama jestem tego doskonałym przykładem, nie raz bowiem musiałam posiłkować się dodatkowymi źródłami, by o pewnych wątkach doczytać lub je uporządkować.
PROBLEMATYKA I PORUSZANE WĄTKI
Anna: Obsesja zbrodni oprócz tego, że jest wiwisekcją zbrodni popełnianych przez GSK, jest także próbą wniknięcia w umysł zafascynowanej nim dziennikarki. Mam też wrażenie, że to opowieść ku przestrodze, która pokazuje siłę obłędu, tego, jak łatwo wpaść w otchłań i nie zdawać sobie sprawy z uzależnienia. Nie tylko uzależnienia od adrenaliny, poszukiwań i odczuwania mocy sprawczości, ale także tych przyziemnych spraw – leków na receptę, które dosłownie zabiły Michelle McNamarę. Ostatnio pisałyśmy o sprawie opiatowej epidemii, a tu w obsesji zbrodni mamy jej jaskrawy i bardzo przykry wydźwięk. Tutaj też takiej problematyki trzeba się bardzo doszukiwać, bo twórcy nie do końca zdawali sobie chyba sprawę z tego elementu układanki w swoim serialu. Skupiając się właściwie na pomyśle pokazania sprawy true crime z perspektywy osoby, która śledztwo prowadzi, pokazali także konsekwencje takiego stylu życia, jakie ona prowadziła i do czego się to przyczyniło.
Klaudia: Myślę, że Obsesja Zbrodni doskonale koresponduje z naszym poprzednim wielogłosem na temat epidemii opiatowej w Stanach. Jak pisała Ania, prócz wnikliwego dochodzenia mającego na celu odkrycie tożsamości zbrodniarza, mamy tu do czynienia z osobistym, postępującym dramatem trzymanym w tajemnicy. Nie chcąc spojlerować treści, powiem tylko, że trzeba mieć umiar we wszystkim, nawet w silnej, pochłaniającej większość czasu wolnego pasji, by nie stać się paradoksalnie jej ofiarą.
KWESTIE TECHNICZNE
Anna: Zastosowane techniki nie odbiegają specjalnie od innych dokumentów o podobnej tematyce – mamy różne taśmy archiwalne, wywiady z policjantami, którzy przed laty brali udział w śledztwach. Warto podkreślić, że w Obsesji zbrodni nie ma pokazanych wielu zdjęć z miejsc zbrodni, które byłyby jakieś bardzo drastyczne. Reżyserką serialu jest Liz Garbus, odpowiedzialna także za takie produkcje jak Kto zabił Garretta Phillipsa? W Obsesji zbrodni czytane są fragmenty bloga Michelle McNamary, fragmenty jej książki, są zdjęcia i filmy z rodzinnych albumów dziennikarki, wspomnienia jej bliskich, wypowiedzi znajomych. Serial toczy się dwiema ścieżkami – Michelle McNamary i sprawy Golden State Killera. W sprawie GSK mamy również taśmy archiwalne, wypowiedzi policjantów, odwiedzanie miejsc zbrodni i poruszające relacje ofiar.
Klaudia: Sześć odcinków Obsesji Zbrodni powstałej na podstawie książki Michelle McNamary zdaje się wyczerpywać temat Golden State Killera. Pod kątem technicznym serial jest poprawną pozycją zawierającą mnóstwo materiałów archiwalnych oraz wypowiedzi bliskich, z którymi pracowała nad rozwiązaniem sprawy. Jest tu również mnóstwo wypowiedzi ofiar, które po latach zdecydowały się mówić o swoich traumach. Mimo dobrze skonstruowanej formuły serialu uważam, że twórcy mimo wszystko, decydując się na dwutorową budowę, mogli bardziej pochylić się nad wątkiem choroby, w którą stopniowo popadała Michelle. Uważam, że ten temat został niezbyt dogłębnie zbadany, co mogłoby stanowić przestrogę dla innych.
SŁOWEM PODSUMOWANIA
Anna: Nie jestem jakoś szczególnie zawiedziona serialem dokumentalnym Obsesja zbrodni, ale też nie uważam, żeby był to serial wybitny czy w jakiś sposób rewolucyjny. Twórcom zabrakło konsekwencji w prowadzeniu narracji i skupili się głównie na postaci McNamary, przypisaniu jej większości zasług w odkryciu tożsamości Golden State Killera, a trzeba podkreślić, że w jej książce nigdy nie padło nawet podejrzenie na osobę, która finalnie stała za tymi zbrodniami. Nie chciałyśmy zdradzać zbyt wielu wątków poruszanych w produkcji HBO, każdy też może wpisać w wyszukiwarce pseudonim zabójcy i już będzie znał jego tożsamość, być może też ktoś, tak jak ja, czytał książkę Obsesja zbrodni Michelle McNamary i z doniesień medialnych wywnioskował pewne fakty. Chciałam też zwrócić uwagę na ważkość poruszanego tematu. Być może sprawa Golden State Killera nie jest historią na 6-odcinkowy serial dokumentalny, być może brakuje jej dynamiki i nie przyciąga tak jak Taśmy Teda Bundy’ego czy Making a murderer, ale jest to sprawa 12 morderstw, 50 gwałtów, za które odpowiedzialny był jeden człowiek. Ofiarom tego zwyrodnialca należy się upamiętnienie. To, że dokumenty, seriale i podcasty o seryjnych mordercach weszły już do mainstreamu, wiemy. Jednak to my, widzowie, też jesteśmy po części odpowiedzialni za to, jakie treści będą się w przyszłości pojawiać i czy nie będzie w nich gloryfikacji sprawców. W obsesji zbrodni produkcji HBO nie ma na to miejsca, jest za to hołd złożony ciężkiej pracy nad sprawą niewyjaśnionych morderstw, jest próba złączenia się w naprawianiu psychicznych zniszczeń, z jakimi do dziś borykają się ofiary.
Klaudia: Obsesja Zbrodni to tytuł, który możemy odczytywać na dwa sposoby. Pierwszy to oczywiście głębokie zaangażowanie w sprawę Golden State Killera angażujące technologię badań DNA, Internet oraz, mówiąc słowem podsumowania, łączące ludzi. Drugie to pogłębiająca się obsesja Michelle McNamary, która wnikając w otchłań sprawy, sama zaczęła się w niej zatracać. To dość ciekawe studium przypadku zarówno zbrodni, jak i manii, w którą popadła autorka książki. Sześć odcinków produkcji HBO zdaje się wyczerpywać temat sprawy, jednak pozostawia pełną dozę niedosytu, jeśli chodzi o samą Michelle. Mimo wszystko, chociażby z uwagi na ciekawą konstrukcję tego typu produkcji, warto ją obejrzeć.
Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.
Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.