Wielogłosem o…: „Randki w ciemno”

Randki w ciemno gruzińskiego reżysera, Levana Koguashviliego, w zapowiedziach brzmiały obiecująco: film promowany jest hasłem: „Praktyczny poradnik dla kawalerów po meandrach kobiecej duszy”; do tego zapewniano błyskotliwą komedię, która i rozbawi, i wzruszy. Nasi redaktorzy postanowili sprawdzić, czy optymistyczne zapowiedzi spełniły pokładane w nich nadzieje. Zapraszamy do lektury!

WRAŻENIA OGÓLNE

Patryk Wolski: Randki w ciemno to film, który stał się dla mnie twardym orzechem do zgryzienia. W minimalistyczny sposób ukazuje on samotność starego kawalera, któremu rodzice wciąż suszą głowę o synową i wnuki – temat, jakby nie było, dość ciężki i dla samego Sandro upierdliwy. Perypetie głównego bohatera są i śmieszne, i straszne. Wynikiem prostego sumowania jest gorzka komedia o człowieku, który pragnie miłości, ale nie potrafi jej znaleźć. Sandro próbuje szczęścia na randce w ciemno, na którą – o czym dowiadujemy się dopiero z opisu filmu – namówili go rodzice. Wraz z najlepszym przyjacielem, Ivą, kręcą się po brudnym Tbilisi, licząc na odmianę swojego losu. O ile jednak Iva wydaje się lepiej wiedzieć, co robi (a przynajmniej nie odgrywa takiego ponuraka, jak jego towarzysz), tak Sandro sprawia wrażenie nieporadnego. W końcu jednak strzała Amora trafia i w niego, chociaż nie należy się spodziewać w przypadku filmu Levana Koguashviliego romantyzmu i eksplozji uczuć.

Michał Bębenek: „Praktyczny przewodnik dla kawalerów po meandrach kobiecej duszy” – takie hasło promuje Randki w ciemno, obraz gruzińskiego reżysera Levana Koguashviliego. Cóż, chyba dane mi było oglądać coś zupełnie innego, bo dla mnie, niestety, zarówno to hasło, jak i sam film, są nieporozumieniem. A klasyfikację Randek w ciemno jako komedii uważam za jakąś pomyłkę. Ponury, senny klimat Tbilisi. Główny bohater, Sandro – mistrz kamiennej twarzy, który przez większość filmu zachowuje się jak jakiś robot. Mam wrażenie, że Koguashvili chciał zrobić coś ambitnego, ale postąpił o parę kroków za daleko. W związku z tym nie mamy ani komedii, ani dramatu, za to dostajemy obraz nijaki i zupełnie bez wyrazu.

randki_ping-pong

PLUSY I MINUSY FILMU

Patryk: Jak wspomniałem we wstępie, mam problem z oceną Randek w ciemno. Urocza ułomność Sandro i nagromadzenie niewygodnych sytuacji w relacjach damsko-męskich byłyby dobrymi elementami przyjemnej komedii, gdyby nie odpychająco nudna i ponura postać głównego bohatera i jego najbliższego otoczenia. Sandro przez lwią część filmu ma ten sam zblazowany wyraz twarzy, że aż momentami zastanawiałem się, czy jemu tak naprawdę na czymkolwiek zależy. Małomówny, właściwie nie uśmiechający się, flegmatyczny – ma w sobie wszystkie te cechy, które raczej odpychają niż przyciągają. Odrobinę słońca wprowadzają do filmu postacie rodziców Sandro, którzy w charakterystyczny dla starzejącej się pary zakochanych przekomarzają się o każde słowo. Podobnie i w innych scenach kłótni film nagle nabiera kolorów, gdy między zgromadzonym towarzystwem dochodzi do konfliktu i wreszcie zaczyna się coś dziać – jednak te nieliczne żywiołowe sceny tym bardziej podkreślają ślimacze tempo filmu.

Moim największym zarzutem wobec filmu Levana Koguashviliego jest zlekceważenie starej mądrości: „mierz siły na zamiary”. Pomimo że następują jakieś zwroty akcji, a Sandro kręci się wokół szansy na odnalezienie tej jedynej, to tak naprawdę w filmie dzieje się niewiele. Rozumiem, że takie kameralne kino nie bierze sobie za cel przytłoczenia widza milionem fabularnych twistów i wybuchających mu w twarz fajerwerków. Ale niechże ten obraz ma chociaż trochę wyrazistości! Nie jestem w stanie obiecać, ile jeszcze będę pamiętał o tym filmie – jego przebieg można właściwie streścić w paru zdaniach. Jasne, dochodzi w Randkach w ciemno do paru wydarzeń zmieniających bieg historii, które w żywiołowej komedii urosłyby do formatu absurdu, tu jednak fabuła w kluczowym momencie spotyka się ze ścianą i nie szuka nawet sposobu, żeby porwać widza w wir opowiadanej historii. Z drugiej strony staram się próbować docenić ukazanie nieszczęśliwych zbiegów okoliczności i podłości losu, które potrafią sytuację w magiczny sposób rozwiązać, jak i ją skomplikować. No, ale ten ponury, odpychający Sandro burzy wszelkie szanse na okazanie współczucia i jakiejkolwiek zażyłości z obrazem na ekranie…

Michał: Jest dokładnie tak, jak napisał Patryk. W Rankach w ciemno jest coś zdecydowanie nie tak z tempem akcji. A największym minusem jest kompletnie antypatyczny główny bohater. Nic dziwnego, że jest czterdziestoletnim kawalerem. Jego żywiołowość i okazywanie emocji zapewne odepchnęły niejedną kandydatkę na żonę. Do seansu zasiadłem z nastawieniem, że oglądam gruzińską komedię. Gruzini uchodzą za ludzi dosyć żywiołowych i wesołych, szykowała się więc spora dawka śmiechu, prawda? Nie. Oglądając ten film, trzeba raczej przyjąć punkt widzenia inżyniera Mamonia – patrzą w lewo, patrzą w prawo, nuda, nic się nie dzieje, jak w polskim filmie. Oglądając Randki w ciemno kompletnie bez żadnych oczekiwań, być może można z nich coś wynieść.

randki_plachta

NAJLEPSZA SCENA

Patryk: O, jest w tym filmie parę scen, które mimo że nie zachwycają dynamiką, to zafascynowały mnie samym pomysłem, aby je włączyć do filmu. W pamięć zapadła mi scena, gdy Sandro, Iva, Manana i jej córka Anna siedzą w wietrzny i deszczowy dzień w nadmorskiej knajpce, przykryci wielką płachtą. Scena tyleż absurdalna, co na swój sposób urocza. Bardzo cenię sobie również sceny z rodzicami Sandro, od których możemy się dowiedzieć o głównym bohaterze więcej niż od niego samego. Nie mógłbym również zapomnieć o krótkim ujęciu, gdy Sandro prowadzi w szkole lekcję historii i jest to jeden z nielicznych momentów, gdy wydaje się on być wyluzowany i zadowolony z siebie. Pochwycił mnie również dowcip w momencie, gdy Iva śnił swój koszmar z dosłownością randek w ciemno w tle. No i wreszcie sam koniec filmu, który mimo wszystko ocenię pozytywnie – bo nie wiadomo, czy decyzję Sandro można uznać za happy end czy za porażkę. Ciężar wyboru, z jakim musiał się zmierzyć, jest nie do pozazdroszczenia i wydaje się, że postąpił koniec końców słusznie – ale to już moja subiektywna opinia.

Michał: Mnie również utkwiła w pamięci scena posiłku na plaży pod płachtą przeciwdeszczową. Sama koncepcja była naprawdę udana, z tym że jedna scena nie uratuje całego filmu.

Dosyć absurdalna, a przez to można nazwać ją jedną z lepszych, scena była też w momencie, kiedy Sandro zostaje niejako wrobiony w zrobienie dziecka dziewczynie. Z jednej strony oszalały z wściekłości brat dziewczyny i babcia prawiąca morały, z drugiej Sandro, który siedzi z tą swoją pojedynczą miną, nie mówiąc ani słowa w swojej obronie. Sam już nie wiem, czy dlatego, że tak sobie wymyślił, że będzie lepiej dla dziewczyny, czy może dlatego, że był takim nie potrafiącym się obronić nieudacznikiem.

NAJGORSZA SCENA

Patryk: Nie wskażę konkretnej, bo nie umiem takowej wyłowić; jest za to wiele przestojów, które mnie w Randkach w ciemno irytowały. Wszelkie flegmatyczne reakcje Sandro, jego powściągliwość w wykonywaniu zdecydowanych ruchów, które reżyseria podkreśla poprzez nagrywanie przydługich scen „o niczym” sprawiają, że te urywki były bardzo irytujące. Dla tego filmu byłoby lepiej, gdyby trwał jeszcze krócej.

Michał: Najgorszą sceną była dla mnie owa tytułowa randka w ciemno z początku filmu. Sandro wraz z poznaną dziewczyną siedzą w pokoju hotelowym. Żadne z nich nie wie jak się zachować, padają zdawkowe pytania o to, czy podać wodę i czy włączyć telewizor, a poza tym panuje krępująca cisza. W tym momencie sam odczuwałem głębokie zażenowanie i pragnąłem, aby ta scena jak najszybciej się skończyła.

randki_hotel

EWENTUALNE DZIURY FABULARNE

Patryk: Zagwozdkę znalazłem już na samym początku – skąd pomysł na te tytułowe randki w ciemno i kto przekonał kogo? Niestety, nie dowiedziałem się tego z filmu i głowiłem się, na czym właściwie polegać ma początek obrazu Koguashviliego. Odpowiedź przyszła, gdy po raz kolejny rzuciłem okiem na opis filmu – i zagadka rozwiązana! Więcej luk w fabule nie dostrzegłem, gdyż nie ma co się oszukiwać: w Randkach w ciemno fabuła jest bardzo prosto prowadzona i nie nastręcza problemów z zagadkowymi wątkami. Finał natomiast pozostawia odrobinę tajemniczości, oddając definitywną ocenę czynów Sandro w ręce odbiorcy. Co zresztą według mnie wyszło filmowi tylko na dobre, bo ostatnie minuty filmu znacznie podniosły moją o nim ocenę.

Michał: Prawdę mówiąc, to ja nie jestem taki pewien, czy ten opis filmu cokolwiek rozwiązuje. Dla mnie nadal pozostaje to zagadką ;).

randki-w-ciemno-1

AKTORSTWO

Patryk: Odgrywający rolę Sandro Andro Sakhvarelidze nie miał zbyt dużo do roboty – jego zadaniem było utrzymanie poważnej, kamiennej twarzy i ograniczenie mowy ciała do minimum. Oczywiście nie twierdzę, że było to banalne zadanie – w końcu zachować takie skupienie też trzeba umieć. Odcinając jednak nijakość postaci od jej wykonawcy, przyznać trzeba, że Sakhvarelidze wykonał swoją pracę przyzwoicie. Niestety, większość obsady nie wyróżnia się w Randkach w ciemno niczym szczególnym. Mnie jedynie wpadł w oko Kakhi Kavsadze, wcielający się w postać ojca Sandro – świetnie wcielił się w energicznego, kąśliwego staruszka, który sprzecza się z żoną i nieustannie poucza swojego krnąbrnego syna.

Michał: Rodzice Sandro, jego przyjaciel Iva i Tengo, recydywista – aktorzy grający te postacie zasługują na jakieś uznanie, bo poradzili sobie ze swoim zadaniem bardzo dobrze. Co z tego jednak, skoro główny aktor – Andro Sakhvarelidze, nie prezentuje właściwie żadnego poziomu? Patryk napisał, że jego zadaniem było utrzymanie kamiennej twarzy. Ja nie jestem już wcale taki pewien, czy była to rzeczywiście gra aktorska, czy też jej całkowity brak.

randki-w-ciemno-3

SŁOWEM PODSUMOWANIA

Patryk: Mam dla tego filmu kilka gorzkich i ciepłych słów. Promowany jako komedia raczej odrzuci przypadkowych widzów i sądzę, że takie kino zachwyci tylko nielicznych koneserów. Dla takich osób półtoragodzinny seans będzie się wiązać z nieustannym spoglądaniem na zegarek. Z rezygnacją należy przełknąć mało pociągającego, czasami wręcz irytującego Sandro, od którego oczekiwałoby się w końcu jakiegoś wybuchu emocji. Stonowany klimat i żółwie tempo akcji w Randkach w ciemno niebezpiecznie spychają ten film na krawędź przepaści, której na imię jest nuda. Film ma dobre momenty, gdy udaje mu się pokazać widmo wiecznego życia w samotności i kolejnych porażek na polu miłosnym, które czasami nie zależą od nas samych. Można z tego filmu coś wynieść, ale bardzo żałuję, że w sam obraz nie została tchnięta iskra życia. Obawiam się, że tych kilka naciąganych zalet to za mało, aby Randki w ciemno podbiły serca szerszej publiczności.

Michał: Ja niestety mam dla Randek w ciemno jedynie gorzkie słowa, ale raczej nie napiszę nic więcej, ponad wszystkie te zarzuty, które wytoczyłem do tej pory. Być może tak właśnie wygląda gruzińskie kino, ale jeśli rzeczywiście tak jest, to niespecjalnie mam ochotę sięgać po jeszcze jakiś film z tego regionu.

Ocena Michała: 3/10

Ocena Patryka: 5/10

Fot.: Meteora Films

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *