ślepnąc od świateł

„Ślepnąc od świateł” – odcinek 4 – wrażenia

Warszawa, dzień czwarty. Kuba musi odnaleźć się w dusznej atmosferze mrocznej stolicy, a nasi redaktorzy – Sylwia i Patryk – zgodnie podejrzewają, że metaforyczna pętla zaciska się wokół szyi głównego bohatera coraz ciaśniej. Co prawda odcinek czwarty Ślepnąc od świateł (dostępny oczywiście na HBO Go wraz z pozostałymi epizodami) nie wzbudził takich emocji, jak chociażby rewelacyjny trzeci, ale nasza ekipa zgadza się z tym, że to dopiero cisza przed burzą, i nie ma wątpliwości, że jeszcze będzie się działo. Ale nie uprzedzajmy faktów, zapraszamy do zapoznania się z opinią naszego duetu.

Sylwia Sekret: Mam wrażenie, że ten odcinek miał być taką ciszą zarówno przed, jak i po burzy. W epizodzie trzecim, o którym pisaliśmy TUTAJ, otrzymaliśmy potężną dawkę emocji i działo się naprawdę dużo. Instynkt podpowiada mi również, że jazdą bez trzymanki będzie także odcinek piąty. I właśnie dlatego ten miał być takim wyciszeniem, uspokojeniem… swego rodzaju przygotowaniem widza na to, co się stanie. Tym bardziej że kolejny raz ostatnia scena sugeruje, że za chwilę… oj, będzie się działo.

Patryk Wolski: Ukradłaś mi otwarcie tego tekstu! Również pierwsze, o czym sobie pomyślałem, to metaforyczna cisza przed burzą. Po błyskotliwym trzecim odcinku, następny okazał się być mniej wciągający. Może to dlatego, że charyzmatyczni bohaterowie są poza kamerami? Chyba nie ma co ukrywać, że najwięcej emocji budzi pojawienie się Daria, Jacka czy Mariusza. Też Ci ich brakowało?

Sylwia: Przyznaję, że brakowało mi zarówno obecności Daria, jak i Jacka. W moich oczach kolejne odcinki sporo tracą, jeśli nie pojawiają się w nich te dwie postaci. Celebryty Mariusza również było niewiele, choć scena z nim – tak odmienna od tych, w których obserwowaliśmy go poprzednio – była dość przytłaczająca. Pokazała również, że pętla wokół szyi Kuby, o której już wspominaliśmy, zaciska się coraz bardziej i coraz trudniej bohaterowi będzie ją rozplątać i się z niej wyswobodzić – jeśli w ogóle będzie to możliwe.

Patryk: Cezary Pazura wycisnął z tej dramatycznej postaci tyle, ile się da – sam początek serialu, gdy widzimy Mariusza publicznie wręcz linczowanego, był bardzo przytłaczający. Nie można zapomnieć, że jego wypadek nie jest oczywiście na rękę Kubie, który stara się nie myśleć o tym, że znalezione przy celebrycie narkotyki mogą doprowadzić do niego. Tym mnie zresztą mocno irytował w tym odcinku: gdy rozmawia z Paziną – teoretycznie szczerze, bo są najlepszymi przyjaciółmi – martwi się co najwyżej tym, że straci innych klientów. Co więcej, Kuba jest przekonany o tym, że sprytnie się ukrywa i nikt go nie namierzy, podczas gdy w tym samym odcinku widzimy, że podczas lunchu z Paziną przysiada się do nich “znajomy” Kuby i w niedwuznaczny sposób rozmawia o szemranych interesach.

Sylwia: Chyba najbardziej zapadającą w pamięć sceną z tego odcinka był jednak “incydent” z politykiem, którego mieliśmy okazję przelotnie zobaczyć w pilocie. Trudno było widzowi nie zaangażować się w to, co dzieje się na ekranie, i mimo wszystko nie drżeć o los głównego bohatera – nawet bez względu na to, czy darzymy go sympatią, czy nie.

Patryk: Tak, śmiało można powiedzieć, że ta scena najskuteczniej trzymała mnie przy ekranie. To oczywiście kolejna sytuacja potwierdzająca Kubie, że skorzystanie z zawartości przeklętej torby było błędem. Nie wiem czy Ty też tak miałaś, ale oglądając szalejącego polityka i próbującego opanować całe zamieszanie Kubę, od razu przypomniało mi się Pulp Fiction; i myślę że również ta scena będzie się znacznie wyróżniała – zwłaszcza, że później niestety z ekranu emanowała sztampa i nuda.

Sylwia: A wiesz, że nie miałam tego skojarzenia? Mimo że Pulp Fiction bardzo, bardzo lubię. Przechodząc jednak do następnych scen: podobało mi się, że bodaj pierwszy raz zobaczyliśmy Pazinę w oderwaniu od Kuby. Widzimy ją w domowym zaciszu, podczas miłego romantycznego wieczoru z chłopakiem. W ciszy i spokoju, w miękkim świetle lampek (a może były to świece) Pazina się zmienia – zarówno wizualnie jak i jej charakter ulega jakby wygładzeniu. Jej rysy nie są już takie ostre, cera mięknie, twarz przestaje być napięta, a sama kobieta wydaje się bardziej zrelaksowana, spokojna i jakaś taka… pełna ciepła. Niestety nie trwa to długo – kiedy dzwoni do niej Kuba z prośbą o pomoc (co ściśle wiąże się ze sceną z politykiem), wszystko pryska – Pazina znów robi się nerwowa, a jej wizerunek wraca na swoje miejsce. Ten fragment daje nam jednak do myślenia i nagle dociera do nas, że skomplikowane życie Kuby, któremu wydawało się, że ma wszystko zaplanowane tak, by ewentualnie skrzywdzić wyłącznie siebie – odciska jednak spore piętno na innych i ściąga ich w dół razem z warszawskim dilerem.

Żałuję natomiast że ze sceny ze Stryjem nie wydobyto całego tkwiące w niej potencjału. Zapowiadało się na coś mocnego, tymczasem… No, sam powiedz – jakoś słabo to wyszło, prawda? Jakby cały gniew Kuby ulotnił się w pięć sekund.

Patryk: Oj, o tej scenie to wręcz zapomniałem, prawdopodobnie dlatego, że była mało istotna. Zauważ, że Kuba już wcześniej co najmniej raz przeprowadził ze Stryjem taką rozmowę i co? Główny bohater oprócz wyrażenia swojego niezadowolenia nic więcej nie robi.

Sylwia: Masz rację, jak się nad tym zastanowić, to nie pierwsza taka sytuacja. A skoro mówimy o scenach, których żałujemy…. Muszę wyznać, że scena seksu Kuby i Pauliny była bodaj najgorszą sceną “erotyczną”, jaką widziałam. Niestety, kiedy tych dwóch aktorów się spotyka na planie, wychodzą na jaw wszystkie ich warsztatowe niedoskonałości. Ani Nożyński, ani Pokrzywińska nie zrobili nic, a raczej – nie udało im się zrobić nic, by widz choć trochę uwierzył w napięcie między nimi, w jakąkolwiek chemię czy – co więcej – uczucie. A szkoda, bo ta scena miała być przełamaniem, pokazaniem w końcu ludzkiej strony Kuby, nad którym górę biorą takie instynkty jak uleganie pożądaniu. Tymczasem widz otrzymuje scenę, w której dwoje ludzi nieskładnie ociera się o siebie ciałami. Potem z kolei następuje scena chyba jeszcze gorsza – kiedy nazajutrz, rankiem, kochankowie rozmawiają ze sobą. I ta rozmowa również jest fatalnie zagrana – chyba jeszcze gorzej niż scena seksu. Nie, nie, i jeszcze raz nie.

Patryk: Sceny seksu pozwolę sobie nie oceniać, natomiast to, co działo się zaraz po niej, zakrawa o potępienie. Już drugi raz mieliśmy “przyjemność” oglądać tę parę na ekranie i drugi raz można było odnieść wrażenie, że między nimi nie ma żadnej chemii. Zachowanie Kuby zaraz po przebudzeniu, jego ubieranie się z kamienną twarzą i celowe unikanie wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa… po czym propozycja wyjazdu do Argentyny to zbyt wielkie nieporozumienie. Według mnie widz za mało ich razem widział, aby mógł poczuć emocje, które powinny były zawładnąć Kubą i Pauliną. Absolutnie tego nie kupuję.

Mam w ogóle wrażenie, że czwarty odcinek skupiał się przede wszystkim na tym, aby uwypuklić chaos, który na dobre zagościł w życiu Kuby. Widzimy go z Klientką Ewą, która chce go uwieść – reakcją dilera jest przyjazd do Pauliny. Widzimy jego zmagania z naćpanym politykiem – reakcją jest złość Paziny. Wszystko mu się sypie, sam jako człowiek staje się coraz bardziej niespokojny (tak, kamienna twarz wciąż funkcjonuje, ale zdarzyło się Kubie nawet krzyknąć ze złości!). Z tego też powodu zabrakło innych barwnych postaci, bo przyćmiłyby wątek bohatera granego przez Nożyńskiego. I moglibyśmy powiedzieć, że zabrakło Daria, ale… nie do końca się z tym zgodzę. Pojawił się na ekranie na jakieś dwie minuty, ale to był właśnie ten Dario, na którego czekałem. Fałszywie miły, udający szczerą sympatię wobec rozmówcy, a tak naprawdę jego intencje są jak najbardziej diaboliczne.

Sylwia: Jeśli ktoś, tak jak my, czytał książkę, wie, że po Dario nie można się spodziewać niczego miłego, a do każdego jego rozmówcy, im milszy jest gangster, my mamy ochotę krzyczeć coraz głośnej: “Uciekaj!”.

Czwarty epizod Ślepnąc od świateł był dobry, ale… No właśnie – nie chcę powiedzieć, że czegoś w nim zabrakło, bo – jak wspomniałam na początku – wydaje mi się, że to celowe wyciszenie. Było jednak inaczej niż w poprzednim odcinku. Zobaczymy jednak, czy mam rację i było to spowodowane tym, że za tydzień otrzymamy prawdziwą dawkę porządnych emocji.

Patryk: To pierwszy odcinek, na którym złapałem się na tym, że mimochodem spoglądałem na telefon. Tak, nudziłem się podczas scen z Ewą czy z Paziną. Jednocześnie wiem, że wątek Mariusza Fajkowskiego jeszcze się nie skończył, bo wiemy że prokuratura na dobre zamierza wziąć się za narkotyki w stolicy. To oczywiście stanowi zagrożenie dla Kuby; jednocześnie oczywistym się wydaje, że Dario zamierza wziąć, co uważa za swoje. Nawet, jeśli będzie się to wiązało z paroma trupami.


Serial możecie oglądać na kanałach HBO oraz w serwisie HBO GO

ślepnąc od świateł

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Patryk Wolski

Miłuję szeroko rozumianą literaturę i starego, dobrego rocka. A poza tym lubię marudzić.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *