Wielogłosem o…: „Uszedłem tylko ja sam” – Agnieszka Glińska – Teatr Dramatyczny

Uszedłem tylko ja sam w reżyserii Agnieszki Glińskiej pierwszy raz na scenie Przodownik warszawskiego Teatru Dramatycznego zagościł w czerwcu 2021 roku. Sztuka napisana przez Caryl Churchill w 2016 roku debiutowała w Londynie, a przez krytyków „Guardiana” została umieszczona na ósmym miejscu listy najważniejszych spektakli XXI wieku. Tytuł przedstawienia nawiązuje do słów ocalałego sługi z Księgi Hioba: „Uszedłem tylko ja sam, aby ci o tym donieść”. Cztery bohaterki ze sceny donoszą zaś o tym, jakich przeżyć i wizji doświadczyły. O emocjach, jakie wywołuje spektakl i o rozważaniach, do jakich prowadzi rozmawiają nasze redaktorki Klaudia Rudzka i Gosia Kilijanek oraz redaktor Michał Zduniak.

Spis treści

Wrażenia ogólne

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

Uszedłem tylko ja sam wymaga skupienia. To wymiana przeróżnych spostrzeżeń pomiędzy czterema bohaterkami, w sposób chaotyczny i rwany, a może nawet rwący. Niektóre monologi spokojne są tylko pozornie. Te specyficzne rozmowy obejmują zdarzenia teraźniejsze, globalne, biograficzne, apokaliptyczne, błahe, ale i wzniosłe. Można byłoby stwierdzić, że dotyczą wszystkiego, od rozważań, czy gołębie można polubić, po dylematy etyczne związane z tym, czy śmiertelny cios zadany w afekcie spełnia definicję morderstwa.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Najlepszym opisem tego spektaklu będzie jedno słowo: rozmowa. Obcując ze sztuką, mamy wrażenie przyglądania się z boku czterem różnym kobietom, postaciom niezwykle nam bliskim, bo zwyczajnym – można je spotkać w każdym mieście i w zasadzie w każdym z nas. Istotą, która je łączy są osobiste, mniej lub bardziej wnikliwe, rozważania, które dotyczą – tak jak stwierdziła Gosia – zarówno tematów błahych, jak i bardzo istotnych.

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Tym, co łączy pozorną mnogość tematów, które zdawałoby się od niechcenia poruszają cztery kobiece bohaterki jest powracająca w wygłaszanych jakoby poza narracją – jeżeli w przypadku tej realizacji można użyć tego określenia – monologach Anny Moskal wizja apokalipsy, jawiącej się zarówno jako coś przerażającego, ale też zabawnego jak i pozbawionego logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Opisywane przez aktorkę końce świata w konwencji, którą znamy są różne, lecz za każdym razem powodowane przez absurdalne efekty domina.

Zarys fabuły

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Uszedłem tylko ja sam to spektakl wielowątkowy, który w pozornych, chaotycznych rozmowach przekazuje nam dużo prawd o nas samych, o kondycji społeczeństwa, lękach, które nas dręczą oraz trudnych tematach. Nie da się ukryć, że atutem, który zjednuje widza jest poczucie wspólnoty, którą od pierwszych minut spektaklu możemy zauważyć wśród bohaterek. Jednoznacznie nie da się opisać, o czym on opowiada i jest to walor tego dzieła. Każdy, kto zacznie swoją analizę może dojść do kompletnie różnych lub podobnych wniosków. Jedno co jest pewne to, że pozostają w nas na długo. Mnogość tematów do dyskusji po spektaklu, jak było w naszym przypadku, w mojej ocenie świadczy o wysokim poziomie tej sztuki.

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

Dla każdego może stać się ona opowieścią o czymś innym. Trudno określić czas rozgrywającej się akcji jednoznacznie, po wzmiankach o Tesco można jednak uznać, że to wiek XX lub XXI. Choć narratorka przybywająca do sąsiadek wspomina o tym, że wcześniej tylko obok nich przechodziła, rozmowa, którą z nimi prowadzi, wydaje się pozbawiona barier.

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Kobiety zdają się być od siebie w pewnym stopniu zależne. Rozmowy o wszystkim i o niczym, o sprawach codziennych i ostatecznych, które ze sobą prowadzą, sugerują widzom, że bardzo siebie nawzajem potrzebują. Nie znamy sytuacji, w której się znalazły, ale możemy wywnioskować, że jest ona trudna, a wsparcie grupy jest do jej przetrwania nieocenione. Wrażenie wspólnoty potęguje scena, w której wszystkie cztery aktorki symulują dzierganie na drutach, podczas nucenia pieśni w obcym języku, na moje oko hebrajskim.

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

To chaos kontrolowany. Urywane w narracjach myśli, wizje i doświadczenia dotyczą ludzkiej kondycji, codziennych obaw, przejść, upadków i trudności. Tego, co tak naprawdę bliskie jest w jakiś sposób każdemu człowiekowi. Bardzo duże wrażenie wywarł na mnie monolog Katarzyny Herman o strachu przed kotami. Kot, jak przyznaje, może wejść do domu niepostrzeżenie, przez uchylone drzwi lub okno. Może schować się pod łóżkiem, kanapą, poduszką, w szafce, w piekarniku, w brytfannie, a nawet w… pudełku po zapałkach. Kot nie jest tu jednak przedstawicielem felis catus, a uosobieniem obaw, traum, niepokojących wizji. Jak go odbieracie?

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Według mnie przysłowiowy kot jest metaforą wszystkiego, co budzi w nas lęk. W myśl przywołanego przez Ciebie monologu kot może być zarówno w szufladzie, jak i w bucie. Ba, może wejść do domu poprzez chwilowe otwarcie drzwi, co wskazywałoby na łatwość, z którą wślizguje się do dotychczas spokojnego życia. Kot może być apokalipsą, ale nie tą ze wspomnianych przeze mnie wyżej monologów, lecz przeżywaną po cichu przez każdego z nas.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Monolog Katarzyny Herman był niezwykle przejmującą częścią spektaklu, która dowodzi tego, co już padło w naszej rozmowie – daje on pole do własnej interpretacji na kilka sposobów. Kot może być metaforą lęków lub apokalipsy, tak jak wspomniał Michał, ale może być po prostu strachem przed tym co nieuniknione, końcem lub brakiem komfortu. Dla mnie niezwykle inspirująca była również scena odpoczynku, swoistego plażowania, które również bardzo podkreślało „siostrzeństwo” bohaterek.

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

To prawda, w dobie internetowej izolacji i kultu indywidualizmu, zwrócenie uwagi na wspólnotowość wydaje się dość znaczące. Poza wykonywaniem tych samych czynności, rozmówczynie łączą podobne odczucia, choć powodowane innymi czynnikami. Wymawiać na głos to, czego się tak bardzo boimy, czy może uciekać od tego i robić uniki? – przed tym pytaniem staje jedna z bohaterek.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Myślę, że bohaterka ta może próbować wizualizować sobie niekomfortowe emocje lub uczucia. Może nadawać mu obrazowe ramy, które pozwalają jej określić to, z czym się boryka. Taki sposób zwłaszcza w pracy terapeutycznej jest stosunkowo często wykorzystywany po to, by spojrzeć z boku i wniknąć w problem z innej perspektywy. Przelewając na przykład na papier swoje przemyślenia i nadając im konkretny kształt czy postać za pomocą rysunku.

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Dodatkowo, w miarę trwania przedstawienia dowiadujemy się, że postać grana przez Katarzynę Herman dopuściła się pewnego rodzaju „krzywoprzysięstwa”, zeznając przed sądem w sprawie przyjaciółki, której mąż zginął w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach. Można by się domyślić, że kobieta, która boi się kotów i nie chce ich wpuścić do swojego życia za wszelką cenę, jest obarczona dużą dawką trudnych doświadczeń. Utworzenie zbioru wszelkich problemów i określenie ich mianem „kota” może jej ułatwić radzenie sobie z nimi.

Aktorstwo i postacie

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

W sąsiadki wcielają się Katarzyna Herman, Anna Moskal, Agnieszka Roszkowska i Agnieszka Wosińska. Postaci tworzone przez każdą z nich wydają się doświadczone życiem i mnożące na jego temat trafne refleksje. Każda z nich opiera się na własnych doświadczeniach, choć trudno w tym strumieniu kilku świadomości sprawnie je posegregować. Tym samym stają się współdzielone, a podmiotki uznać można za jeden podmiot.

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Na uwagę zasługuje Anna Moskal w roli Pani Jarret, która – na co wskazują rozmowy między bohaterkami – dołączyła niedawno do grupy trzech znajomych. Jak wcześniej wspomniałem, jej postać wyłamuje się z konwencji popołudniowych rozmów, snując apokaliptyczne wizje świata, w których brakuje żywności, a osoby otyłe kroją się na plasterki i sprzedają swoje odkrojone części ciała. Reszta obsady wspaniale dotrzymuje jej kroku i pomimo trudności tekstu kreśli wiarygodne bohaterki, które przepracowują własne problemy i lęki. Każda z postaci dochodzi do przysłowiowego „punktu kulminacyjnego” opowieści o sobie, co stwarza świetną okazję dla aktorek do zaprezentowania swojego kunsztu.

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

A kunszt ten można zauważyć nawet w pozornie mało znaczących gestach, mimice. Bohaterki przenoszą się w czasie i przestrzeni, z ogrodu wychodzą na plażę, z opowieści o zakupach przechodzą do informowania o rozgrywających się w tle katastrofach, w których giną ludzie. Zajadają cytryny, wpatrując się w dal.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Każda z bohaterek niesie ze sobą inną energię i osobowość. Aktorki odzwierciedlają to bardzo trafnie i realistycznie, przez co ma się wrażenie obserwacji rodem z reality show, które przełamane zostaje przez przejmujące monologi bohaterek, zwłaszcza Anny Moskal.

Scenografia i kostiumy

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

Na oszczędną scenografię Moniki Nyckowskiej składają się kobaltowe stopnie, zestaw telewizyjnych ekranów na ich szczycie, cztery krzesła ogrodowe i szkielet parasola zbudowany z podłużnych lamp ledowych. Ten minimalizm pozwala na pole do popisu wyobraźni – zarówno u twórczyń, jak i u widzek i widzów.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

To prawda, scenografia spektaklu jest bardzo oszczędna, wręcz surowa, jednak stworzona ze smakiem i wyczuciem. Tło nie odbiera aktorkom uwagi, nie odciąga od postaci, a jedynie podkreśla ich obecność i grę. Stanowi niejako planetę, na której mają przestrzeń do wyrażenia siebie i swoich emocji. Kobaltowa oprawa i umieszczone wysoko ekrany dodają surrealistycznej atmosfery, co idealnie komponuje się z kontrolowanym chaosem spektaklu, jak to ujęła wcześniej Gosia.

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Wspomniane przez Was kobaltowe stopnie stają się centrum życia bohaterek. W jednej ze scen wszystkie aktorki czołgają się po nich w dół, jednak każda w nieco inny sposób, co wydaje się mieć odzwierciedlenie w różnorodności granych przez nie postaci. Ten fragment przedstawienia przywołał mi na myśl pewną monotonię, z którą mamy do czynienia na co dzień. Wchodzenie i schodzenie ze schodów przez bohaterki w trakcie spektaklu czy zakładanie i zdejmowanie przez nie części garderoby podczas wędrówki w górę lub w dół jest dla mnie symbolem upływu czasu.

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

Mechaniczność powtarzanych czynności odebrałam w podobny sposób. Można uznać również, że coś, co wydaje się niezbędne i zwyczajne, poddane automatyzacji zostaje w jakiś sposób pozbawione sensu. To, co wyświetlało się na telewizyjnych ekranach, między innymi bohaterki wykonujące te same co na scenie czynności, potęgowało opisane odczucia.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Elementy scenografii oraz tak jak powiedzieliście, duże pole dla wyobraźni nasunęło mi skojarzenie z filmem Dogville Larsa von Triera ze znakomitą Nicole Kidman. W Uszedłem tylko ja sam mamy podobny zabieg – oszczędna i minimalistyczna scenografia pozostawia nam pole do dopowiedzenia tego, czego nie widać.

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

To, co za to widać, to kostiumy. Agnieszka Roszkowska od stóp do głów ubrana została w panterkę, Agnieszka Wosińska w lnianą suknię, Katarzyna Herman w spódnicę i koszulę z motywami natury, a Anna Moskal w szerokie spodnie, marynarkę i beżowy płaszcz. Różnorodność kostiumowa pasuje do odmiennych charakterów i historii czterech kobiet.

Michał Zduniak

Michał Zduniak

To prawda. Kostiumy aktorek są dodatkowym podkreśleniem różnic występujących w ich bohaterkach. Pani Jarret Anny Moskal ubrana w beżowy trencz jest przypadkowym przechodniem, który natknął się na grupę przyjaciółek spędzających ze sobą leniwe popołudnie i z jakiegoś powodu zebrało mu się na zwierzenia i snucie wyobrażeń końca ludzkości. Bohaterka Agnieszki Wosińskiej to najprawdopodobniej osoba chora na depresję i cierpiąca na agorafobię, co zostało wyrażone w jej kostiumie utrzymanym w estetyce „comfort wear”. W kontrze pozostają postaci Roszkowskiej, ubranej w zwierzęcy wzór, noszącej dziarską fryzurę i zmagającej się z konsekwencjami śmierci męża w niejasnych okolicznościach, oraz Herman, noszącej bezpieczny klasyczny zestaw kobiety, o której przeszłości nie dowiadujemy się wiele.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Zgadzam się z Wami, kostiumy wybrane przez Katarzynę Lewińską dopełniają całość i stanowią w pewnym sensie wizytówkę osobowości bohaterek. Każda z nich ubrana inaczej jawi nam się jako indywidualna postać ze swoją własną historią. Ten zabieg nadaje sztuce uniwersalności, ponieważ w rzeczywistości jest podobnie: większość z nas świadomie lub mniej za pomocą stroju czy kostiumu podkreśla swoją osobowość.

Muzyka i choreografia

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

Fortepianowo-smyczkowa muzyka Ygora Przebindowskiego staje się tłem dla przejść pomiędzy scenami, a także składową tworzonej na scenie atmosfery, czasem przy użyciu elektroniki. Momentami melancholijna, chwilami niepokojąca, do tego, co rozgrywa się na scenie dopasowana wzorowo. Sercowisko w finale okazuje się poruszająco piękne.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Muzyka i choreografia idealnie komponują się z emocjami bohaterek, podkreślają ich znaczenie oraz stają się tłem do rozmów. Dla mnie osobiście było to bardzo filmowe, szczególnie po porównaniu z Dogville, podkreślające także upływ czasu i przeżycia wewnętrzne bohaterek.

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Jeżeli chodzi o choreografię, jak już wcześniej wspomniałem, do mnie najbardziej przemówiła scena, w której bohaterki dramatu zsuwają się po kobaltowych schodach w dół z „manierą” charakterystyczną dla każdej z nich. Postać grana przez Agnieszkę Wosińską czołga się po nich w pewien mechaniczny sposób, nie mogąc sobie poradzić sama ze sobą. Z kolei mocnym elementem muzycznym jest wspólne wykonanie przez wszystkie aktorki utworu w starożytnym języku, które przywołuje na myśl wspólnotę, tworzoną przez wszystkie postaci.

Podsumowanie

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

Sztuka Uszedłem tylko ja sam przywołała u mnie fragmenty podobnie – choć nieco inaczej – rwanych Biegunów Olgi Tokarczuk. Choćby fragment o mówieniu, wylewaniu z siebie opowieści. Na poziomie metaforycznym przeplatanym z realnością pasuje tu bardzo wiele. Historie rozpoczynające się od rzeczywistych zjawisk łatwo przechodzą we fragmenty scenariusza apokaliptycznego horroru. Prezentowane światy równoległe mnożą powody do podziwu i przemyśleń.

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Dla mnie spektakl ten był czymś w rodzaju obserwacji rozmowy grupy kobiet, znajomych, przyjaciółek, sąsiadek w świecie realnym, jak również podróżą w głąb przejmujących monologów dotyczących kondycji świata i osobistych lęków. To wszystko komponowało się w całość serwując nam zarówno wrażenia tu i teraz, jak i te pozostające w nas na dłużej, zmuszające do refleksji i własnej interpretacji.

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Realizacja tekstu Caryl Churchill w Teatrze Dramatycznym jest dla mnie przedstawieniem, które dla wielu widzów może się okazać trudne w odbiorze. Brak tutaj konkretnie zarysowanej akcji, linearnie przebiegających wydarzeń i szczegółowo zarysowanych postaci. Pomimo tego ze spektaklu można odczytać intencje autorki – chęć pokazania nieuchronności końca świata, pierwotnych instynktów i lęków ukrytych w każdym z nas czy konieczność stworzenia małej społeczności po to, aby przetrwać. 

Małgorzata Kilijanek

Małgorzata Kilijanek

Agnieszka Glińska w trójkowej audycji W antrakcie tłumaczyła, że najpierw intuicyjnie, a potem świadomie starała się tworzyć spektakle tak, żeby oglądający czuł, a niekoniecznie musiał główkować. Żeby coś go zajęło emocjonalnie, żeby się z czymś zidentyfikował, żeby coś go poruszyło, żeby się z czymś spotkał w przestrzeni i w sobie. Wydaje mi się, że te słowa idealnie opisują to, czego doświadczyłam, zasiadając na widowni sceny Przodownik. Spektakl trwający siedemdziesiąt pięć minut pełen jest emocji, którymi emanują bohaterki, a nastrój panujący na scenie poza nią wykracza. Seans pochłania, w jakiś sposób wymaga współodczuwania, a refleksje i analiza przychodzą później. Odnieśliście podobne wrażenia?

Michał Zduniak

Michał Zduniak

Jak najbardziej. Uszedłem tylko ja sam opiera się na silnych emocjach czterech kobiecych bohaterek, które zapraszają nas do swojego niełatwego świata, gdzie mierzą się z problemami codzienności, zarówno tej podobnej do naszej, jak i dodatkowo obarczonej wizjami apokalipsy. Sztuka Agnieszki Glińskiej stawia zawoalowane pytania o sens życia, absurd istnienia oraz „szkodliwość” istnienia gatunku ludzkiego dla środowiska naturalnego. 

Klaudia Rudzka

Klaudia Rudzka

Słuszna uwaga, Michale. Myślę, że moja wcześniejsza wypowiedź w tym wątku idealnie koresponduje z tym, co powiedzieliście i jest doskonałym dowodem na to, że autorce udało się osiągnąć swoje zamierzenia – w kwestii odczuć zarówno tych bieżących, jak i towarzyszących nam po spektaklu.

Fot.: zdj. ze spektaklu: Krzysztof Bieliński, zdj. plakatowe: Weronika Łucjan Grabowska, Teatr Dramatyczny

Cytowana wypowiedź Agnieszki Glińskiej pochodzi z audycji W antrakcie – Agnieszka Glińska: w młodym pokoleniu aktorów jest większa świadomość, 2024-12-07, Trójka.

Write a Review

Opublikowane przez

Klaudia Rudzka

Kino w każdej postaci, literatura rosyjska, reportaż, ale nie tylko. Magister od Netflixa, redaktor od wszystkiego. Właściwy człowiek we właściwym miejscu – chętnie zrelacjonuję zarówno wystawę, koncert, płytę, jak i sztukę teatralną.

Małgorzata Kilijanek

Pasjonatka sztuki szeroko pojętej. Z wystawy chętnie pobiegnie do kina, zahaczy o targi książki, a w drodze powrotnej przeczyta w biegu fragment „Przekroju” czy „Magazynu Pismo”. Wielbicielka festiwali muzycznych oraz audycji radiowych, a także zagadnień naukowych, psychologii społecznej i czarnej kawy. Swoimi recenzjami, relacjami oraz poleceniami dzieli się z czytelniczkami i czytelnikami Głosu Kultury.

Michał Zduniak

Lubię teatr. Bardzo. Tak bardzo, że jak gdzieś podróżuję najpierw sprawdzam, co wtedy grają. Szczególnie interesuje mnie teatr środka, ale nie odmówię też dobrego monodramu (np. o kurze domowej, która postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce).

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *