black water panic project

Wolałbym polizać podłogę publicznej toalety, niż cię pocałować, kochanie… – Black Water Panic Project – „Alpha Pro Broken Machines” [recenzja]

Mroczny, duszny klimat, gęsta industrialno-elektroniczna otoczka i zaskakująca ilość niezłych melodii towarzyszą drugiej płycie zielonogórskiego zespołu The Black Water Panic Project zatytułowanej Alpha Pro Broken Machines. Ekipa kierowana przez charyzmatycznego lidera, zwanego Koszmar Zwierzęciem, proponuje wycieczkę w świat dźwięków, które niekoniecznie zachwycą, ale na pewno nie pozostawią słuchacza obojętnym.

To już drugie dzieło od Black Water Panic Project i wydaje się, że jest ono naturalnym kontynuatorem głośnego zesłorocznego debiutu – Fight For Oxygen. Dalej Koszmar Zwierz proponuje mocne, dołujące industrialne dźwięki, w których usłyszymy ostre dźwięki gitary elektrycznej, a czasami nawet delikatnego fortepianu. Czyli eklektyzm gatunkowy jest, i to dość szeroki, powodujący, że ciężko muzykę Black Water Panic Project jakkolwiek określić za pomocą jednego słowa tudzież zdania. Zresztą sam Zwierz w wywiadzie ze mną powiedział z wyrzutem: To Wy, dziennikarze, potrzebujecie nazw, żeby oswoić coś, czego nie znacie. Ma cholerną rację.

Ale tropy w kierunku późnego Nine Inch Nails i drugiego z projektów Trenta Reznora,How To Destroy Angels, są chyba jak najbardziej słuszne, wydaje się bowiem, że muzycznie Black Water Panic Project najbliższy jest właśnie twórczości słynnego Amerykanina; no, można dodać jeszcze szaloną twórczość Aphex Twin, która, jakby nie było, momentami miała punkty styczne z Reznorem. Nie mówię o kopiowaniu czy coś w tym stylu, jednak fani wymienionych przeze mnie wykonawców z pewnością w muzyce Koszmar Zwierzęcia znajdą coś dla siebie.

Zasadniczo każdy sympatyk niepokojących, mrocznych dźwięków znajdzie coś dla siebie na Alpha Pro Broken Machines. Słońca tutaj nie uświadczymy, a jedynie mrok i to wykonaniu czysto ludzkim, bowiem to my, a nie nikt inny jesteśmy twórcami i odbiorcami tych wszystkich historii, o których opowiada Koszmar Zwierz. Artysta wystawia naszą wrażliwość na nie lada wyzwanie, bowiem jego opowieści są często prawdziwe, wzięte jak najbardziej z realnego świata, mimo odrealnionego sposobu narracji. Tak, to są piosenki jak najbardziej o nas.

A muzycznie? Jest różnorodnie. Są kompozycje, które są jedynie częściami większej całości, jak Wind, the Lullaby of Needles, które swoimi szumami, rozwibrowanymi, przesterowanymi dźwiękami gitar i ostro przetworzonym wokalem wita słuchacza i zaprasza do muzycznego misterium, albo Patience & Discipline, w którym mamy totalny industrialny odjazd i chore, elektroniczne rytmy.

Za to czasami potrafi być wręcz dyskotekowo, jak w świetnym, doskonale wkręcającmy się It’s Sweet, She Said. Czasami przygniata nas ciężka elektronika i mocne rytmy perkusji, jak w Congratulations, the Damage Is Done czy Lips are Burning Black. W tych momentach nie ma czasu i miejsca na oddech, te dźwięki chcą nas pochłonąć. Na szczęście Zwierz doskonale wie, że co za dużo, to nie zdrowo i w niektórych fragmentach płyty jest zaskakująco dużo powietrza, jak w How Many Times?, który oparty jest na pojedynczych akordach fortepianu i brudnym, aczkolwiek leniwym elektronicznym beacie. Gitarowo natomiast jest w I’d rather lick public lavatory’s floors, than kiss you, Honey, który ponadto charakteryzuje się wokalem Katarzyny Pusowskiej, wprowadzając przy okazji element piękna na tej w gruncie rzeczy brzydkiej brzmieniowo płycie.

Brzydkiej, ale nie słabej. Co to, to nie. Koszmar Zwierz ze swoim zespołem stworzył blisko godzinę cholernie intrygującej i wciągającej muzyki, momentami potrafiącej zachwycić, lecz także – to się tyczy kompozycji zawartych w drugiej części Alpha Pro Broken Machines – potrafiącej znużyć, albo po prostu zmęczyć swoją intensywnością i natłokiem brudnych, początkowo odpychających dźwięków. No właśnie, doszedłem do sedna; to jest to krążek do wielokrotnego odkrywania, bo Black Water Panic Project prezentuje twórczość strasznie trudną do jednoznacznej oceny i osądu. Za to polecam się każdemu zmierzyć z tą muzyką, rozczarowania na pewno nikt nie przeżyje, jednak innych doznań nie jestem w stanie przewidzieć.

Fot.: cantaramusic.pl

black water panic project

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *