wszystko dla mojej matki

Pragnienie miłości – Małgorzata Imielska – „Wszystko dla mojej matki” [recenzja]

Noworoczne zapowiedzi polskich premier kinowych nie nastrajają zbyt optymistycznie, jeśli chodzi o kondycję rodzimej kinematografii. Otóż w styczniu i lutym oglądać będziemy mogli głównie przaśne komedie romantyczne, względnie zaś wulgarne filmy sensacyjne sygnowane choćby przez Patryka Vegę, które są zjawiskiem bardziej biznesowym niż rozrywkowym, o artystycznym wymiarze nie wspominając. Nawet nadchodząca premiera trzeciej odsłony Psów Władysława Pasikowskiego jakoś mnie nie angażuje, albowiem traktuję tę produkcję jako dalece spóźnioną (nigdy zresztą nie byłem admiratorem tej mitologii). Z tym większym uznaniem przyjąłem pojawienie się na ekranach kin obrazu Wszystko dla mojej matki, który, śmiem nieco żartobliwie twierdzić, jest jak na razie najlepszym polskim filmem 2020 r. Tym bardziej cenne jest, że Telewizja Polska, występując w nowej dla siebie roli dystrybutora (vide wcześniejsze obrazy takie jak Żelazny mostStan wyjątkowy), wprowadza do kin takie niszowe, mało spektakularne tytuły, sieć Cinema City zaś umożliwia widzom seanse tychże w swoich placówkach.

Twórczynią Wszystko dla mojej matki jest uznana dokumentalistka Małgorzata Imielska, która w minionym roku 2019 r. popełniła też telewizyjny dokument pod tytułem Miłość i puste słowa (nomen omen w jakiejś mierze byłby też adekwatny do recenzowanego utworu). Ową dokumentalną manierę widać też bardzo wyraźnie w jej wyjątkowo udanym fabularnym debiucie, któremu spośród rozmaitych globalnych odniesień najbliżej chyba do twórczości braci Dardenne. To faktograficzne powinowactwo widać nie tylko w przyjętym temacie opowieści, jaką jest życie w zamkniętym zakładzie poprawczym dla dziewcząt. Tego typu instytucje są często portretowane przez twórców dokumentów. Także tutaj bardzo szybko poznajemy tak instytucjonalne, jak i nieformalne hierarchie.

wszystko dla mojej matki

Bardziej intryguje mnie przyjęta forma obserwacyjnego ruchu kamery podążającej niemal nieustannie za główną bohaterką poszukującą matki. Nie razi mnie też to, co wstępnie mogłoby uchodzić za wadę filmu, a zatem pewna niekonsekwencja co do podjętych wątków. Jest to także bowiem obraz podejmujący bardzo medialną kwestię przemocy seksualnej. Oczywiście można byłoby wnioskować, że reżyserka po prostu dyskontuje publicystyczny temat celem uzyskania poklasku. Tak się jednak nie dzieje. Sceny odnoszące się do tejże problematyki mają swoje narracyjne uzasadnienie i pojawiają się we właściwych miejscach. Poza tym same w sobie, co do sposobu realizacji i umieszczenia w szerszym kontekście, nie rażą papierową plakatowością. Na szczęście świat przedstawiony w filmie Imielskiej nie jest czarno-biały, a twórczyni nie szantażuje odbiorców emocjonalnymi podziałami na dobrych i złych. Poprawczak nie jest jednowymiarowym koszmarem, a pomocną rękę finalnie wyciągają ci, po których do tej pory nie można było się tego spodziewać.

wszystko dla mojej matki

Wszystko dla mojej matki nie byłby jednak tak dobrym filmem, gdyby nie świetna rola Zofii Domalik, której bohaterka jest jednocześnie krucha i wrażliwa oraz pewna siebie i zadziorna. Kreacja utalentowanej młodej aktorki (słusznie nagrodzonej za najlepszy debiut aktorski na festiwalu w Gdyni) znakomicie oddaje niuanse granej przez nią postaci. Towarzyszą jej Halina Rasiakówna w nieco ironicznej i humorystycznej roli dyrektorki poprawczaka, Maria Sobocińska, którą możemy równolegle oglądać w Panu T., oraz najbardziej bodaj znana z całej obsady Jowita Budnik, ucieleśniająca tutaj archetyp tradycyjnej polskiej kobiety podległej mężczyźnie. Do atutów dodałbym także bardzo oszczędną muzykę Włodka Pawlika oraz szare, późnojesienne zdjęcia Tomasza Naumiuka oddające stan ducha protagonistów. Sam tytuł jest, zdaje się, metafilmową polemiką z utrwalonym w popkulturze filmem Pedro Almodovara, Wszystko o mojej matce, gdzie dzieło Małgorzaty Imielskiej stanowi wyraźną antytezę. Ostatecznie finał, mimo dotychczasowego depresyjnego wydźwięku całości, pozostawia jednak pewną nadzieję na lepsze życie.

wszystko dla mojej matki

Fot.: TVP

Film obejrzeliśmy dzięki Cinema City

https://www.cinema-city.pl/

wszystko dla mojej matki

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Mielnik

Radca prawny i politolog, hobbystycznie kinofil - miłośnik stołecznych kin studyjnych, w których ma swoje ulubione miejsca. Admirator festiwali filmowych, ze szczególnym uwzględnieniem Millenium Docs Against Gravity, 5 Smaków, Afrykamery, Ukrainy. Festiwalu Filmowego.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *