sprzedaliśmy dusze

Wydrążone dusze – Grady Hendrix – „Sprzedaliśmy dusze” [recenzja]

Sprzedaliśmy dusze to lektura z gatunku guilty pleasure. Grady Hendrix całkiem zgrabnie łączy konwencję, a to horroru, a to thrillera z zacięciem społeczno-psychologicznym, próbując zdiagnozować stan duszy współczesnej Ameryki. Bohaterką historii jest Kris Pulaski, ongiś gitarzystka metalowej kapeli Dürt Würk o swojsko brzmiącym nazwisku. Kris – wielbicielka teorii spiskowych – nie może pogodzić się z faktem, że jej zespół się rozpadł i wyrusza w podróż po Ameryce. Książka ta wpisuje się równie brawurową, co absurdalną decyzją w kanon wielkich powieści inicjacyjnych. Nasza rodaczka tylko pozornie próbuje odnaleźć dawnych członków kapeli. W istocie szuka odpowiedzi na wielkie egzystencjalne pytania. A, że dostanie odpowiedzi na miarę naszych czasów i konwencji czytadła z dreszczykiem, to już inna kwestia.

Niewątpliwą zaletą Sprzedaliśmy dusze jest próba zdiagnozowania przyczyn nieciekawego stanu umysłów większej części społeczeństwa. Wadą – sztampowe i łopatologicznie wyłożone odpowiedzi. Winien jest oczywiście rozbuchany konsumpcjonizm, wyścig szczurów i żądza pieniądza. A także wszechobecny lans w mediach społecznościowych. Pragnienie popularności pchające w objęcia samego władcy ciemności.

Historie z ubogim, spragnionym sławy artystą i cyrografem czytaliśmy i oglądaliśmy już setki razy. Tym razem jednak autor uniwersalnemu toposowi nadaje sztafaż analizy społecznej, a ubogim spragnionym uznania i powodzenia artystą czyni niemal ogół ludzkości. Grady Hendrix ma ambicję przeprowadzenia dogłębnej wiwisekcji społeczeństw konsumpcyjnych. Na szczęście, ta analiza odbywa się na gruncie popkultury. Jest więc łatwo przyswajalna.

Analiza społeczna

Tym bardziej, że autor Sprzedaliśmy dusze porusza się w konwencji soft-horroru. Opowieść więc, pomimo ambicji socjologiczno-moralizatorskich, jest wyjątkowo lekkostrawna. Hendrix szuka odpowiedzi na pytania z gatunku: czy da się żyć bez duszy, jakie są konsekwencje zaprzedania duszy, jaką cenę trzeba zapłacić za chwilową popularność, bogactwo, miłość?

Autor dość dużo miejsca w tej oryginalnej powieści drogi poświęca takim zagadnieniom, jak bezsens i jałowość pogoni za pieniądzem czy jak bezlitosna machina rynku niszczy jednostki bez siły przebicia. Jest więc tu sporo o darwinizmie społecznym. Z naddatkiem w postaci okultyzmu.

Czyta się szybko i bezboleśnie, styl jest raczej przezroczysty, mało charakterystyczny, ale w przypadku tego typu lektury to raczej zaleta. Wyrafinowana forma nie odwraca uwagi od absorbującej treści. Bo Sprzedaliśmy dusze to naprawdę fajna lektura. Oczywiście nie jest to dzieło wybitne, raczej dość typowa i przewidywalna krytyka bezrefleksyjno-konsumpcyjnego społeczeństwa z okultyzmem i pytaniami o siły rządzące światem w tle. Czyta się jednak przyjemnie, a konwencjonalna fabuła nie nuży. Przeciwnie – campowość i popkuturowy melanż wątków jest w tym wypadku zaskakująco atrakcyjny.

Sprzedaliśmy dusze to taka współczesna bajka z morałem. Przestrzega przed konsekwencjami zbyt łatwych życiowych wyborów. A konsekwencje jednostkowej decyzji mogą być, jak dowiemy się z lektury, dość przerażające nie tylko dla delikwenta, który go dokonał, ale i dla całego społeczeństwa, a nawet świata. Ot, taki efekt motyla. Konkluzje oczywiście są zbyt oczywiste, by zadowolić wymagających czytelników, ale jak już wspomniałam – świetnie się to czyta. Doskonała lektura na wakacje.

Fot. Vesper


Przeczytaj także:

Recenzja komiksu Lucyfer. Diabelska komedia. t.1

Recenzja komiksu Loteria

sprzedaliśmy dusze

Write a Review

Opublikowane przez
Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *