Peryferal

Wymagająca uczta – William Gibson – „Peryferal” [recenzja]

Kiedy kilka lat temu sięgnąłem po swoją pierwszą książkę Williama Gibsona Neuromancer, było to dla mnie prawdziwe objawienie. Ta cyberpunkowa biblia to jedna z najlepszych rzeczy, jakie miałem przyjemność przeczytać – niepowtarzalny, gęsty jak smoła, prawie namacalny klimat dało się wyczuć już od pierwszych stron. Cała Trylogia Ciągu, również wydana przez wydawnictwo MAG, czeka niecierpliwie na przeczytanie, kusząc swoją genialną okładką, a ja tymczasem ukończyłem inną podróż, którą zaserwował mi Gibson – Peryferal. Ta najnowsza powieść amerykańskiego pisarza, choć bliżej jej do klasycznego gatunku science fiction, wita czytelników specyficznym stylem Gibsona, bezkompromisowym i wymagającym. Autor rzuca nas od razu na głęboką wodę, w sam środek akcji i pierwsze wrażenie z lektury przypomina bardziej chaotyczne próby utrzymania się na falach niż przyjeme dryfowanie. Jednak przy odrobinie skupienia, wysilenia swojej wyobraźni i przyjęcia z pokorą faktu, że pewne rzeczy mogą pozostać dla czytelników niezrozumiałe, czeka nas z Peryferalem prawdziwa czytelnicza uczta. 

Akcja Peryferala toczy się w dwóch rzeczywistościach przyszłości. W jednej z nich, tej bliższej naszym czasom, bohaterką jest Flynne Fisher, która niegdyś zarabiała, grając w gry wojenne. W drugiej rzeczywistości, która ma miejsce 70 lat później, głównym bohaterem jest Will Netherton. Dzięki tajemniczemu chińskiemu serwerowi Will nawiązuje kontakt ze światem Flynne i wynajmuje jej brata, Burtona, byłego marines. Burton nie ma pojęcia, skąd jest Netherton i w jego mniemaniu uczestniczy w grze komputerowej. Prosi on Flynne o zastępstwo i w konsekwencji podczas zwiadu, który wykonuje z ekranu swojego telefonu, jest ona świadkiem morderstwa w świecie Willa. Książka składa się ze 124 rozdziałów i bohaterem nieparzystych jest Flynne,  parzystych zaś Netherton.

Przyznam, że mój początek z lekturą był naprawdę ciężki i o ile Neuromancer od razu kupił mnie swoim klimatem, tak z Peryferalem przez pierwsze 70, 80 stron srogo się przemęczyłem. Gdyby nie informacje z tyłu książki, które jasno określają najważniejsze ramy opowieści, zrozumiałbym chyba jeszcze mniej. Gibson zupełnie nie przejmuje się czytelnikiem, od początku wprowadza masę slangowych i specjalistycznych słów, których wcale nie zamierza tłumaczyć. Znaczenia części z nich możemy domyślić się z kontekstu, ale niektóre to kwestia naszej własnej interpretacji, bo albo nie wyjaśnia ich zupełnie, albo dopiero kilkadziesiąt stron później. Akcja od razu prze do przodu i o ile tę w świecie Flynne można zrozumieć, o tyle abstrakcyjność działań w przyszłości Willa może przyprawić o ból głowy i częste wracanie się do poprzednich rozdziałów, by jakoś ułożyć to tak, by miało w miarę logiczną całość.

Punktem zwrotnym jest moment, w którym historia z dwóch rzeczywistości powoli scala się w jedną wspólną. Flynne myśli, że widziała morderstwo w grze, jednak niedługo potem płatni zabójcy zaczynają zagrażać jej rodzinie. Netherton nie ma wyboru i musi wyjawić dziewczynie prawdę, tym bardziej że sam potrzebujej jej pomocy. Musi sprowadzić Flynne do swojej rzeczywitości, jednak podróż w czasie nie jest możliwa, mało tego, rzeczywistości te nie są dokładnie tymi samymi światami, różniącymi się jedynie rokiem. Pamiętacie, jak w Matrixie bohaterowie w prawdziwym świecie podłączali się do oprogramowania i budzili się w rzeczywistości matrixa? W wielkim skrócie tutaj wygląda to podobnie, tylko że ludzie nie budzą się we własnych ciałach, ale w ciałach tytułowych peryferali.

Styl Gibsona jest bardzo plastyczny i wyrazisty. Już po kilku rozdziałach bez trudu wyłapałem klimat amerykańskiej prowincji, który towarzyszy rozdziałom z Flynne. Po drugiej stronie mamy futurystyczny Londyn, pełen bogactwa i przesadnego przepychu, co zauważa sam Netherton. W swojej wizji przeszłości Gibson nie tyle wymyśla nowe rzeczy, co rozbudowuje te istniejące – choćby motyw drukarek 3D, które w jego książce tworzą niemal wszystko. Obserwowanie naprzemiennie dwóch bohaterów w krótkich rozdziałach bardzo dobrze wpływa na dynamikę książki, nawet jeśli akcja nie prze do przodu, ciągła zmiana perspektywy narracji podtrzymuje zainteresowanie lekturą. Flynne ma w sobie dziewczęcą energię, jest bardziej bezpośrednia, spontaniczna, ale również potem nieco zagubiona w nowej rzeczywistości. Netherton jest bohaterem bardziej stonowanym, na początku miałem nawet wrażenie, że pasywnym, ale jednak czuje się do niego sympatię. Bohaterów jest zresztą naprawdę sporo, a Gibson, mimo że wyraźnie nie przepada za opisywaniem ich wyglądu, bardzo dobrze je zarysowuje.

Peryferal jest wymagającą lekturą i niestety w jej odbiorze nie pomagała ogromna ilość błędów, jakie znalazłem w tym wydaniu książki (wydanie I). Mogę zrozumieć brak przecinków czy nawet czasem kropki, ale tutaj błędy były o wiele liczniejsze i większego kalibru. Gdy po raz pierwszy na kartach powieści pojawia się postać Connera, na jednej stronie raz widnieje jako „Conner”, a kilka zdań później jako „Connor”. Sporo jest literówek, a takie jak „Pani” zamiast „Pan” lub w innym miejscu nazwisko głównego bohatera zapisane jako „Netjerton” świadczą o tym, że chyba nikt nie czytał finalnej wersji. Największy psikus zaserwowano mi zdaniem:

– Wilf – powiedział Netherton – jesteś nam potrzebny tutaj.

Że jak? Bohater powiedział to do samego siebie? W książce dzieją się czasem rzeczy dziwne, więc przeczytałem tę stronę jeszcze trzy razy, niestety nie doszukałem się w tym sensu. Specjalnie sprawdziłem angielski oryginał:

„Wilf”, said Lev, „We need you here”.

Jak taki błąd mógł się znaleźć w tłumaczeniu, nie mam pojęcia, ale jak pisałem wcześniej, nie świadczy to o niskich kompetencjach korektorów, tylko raczej o lenistwie. Nie jestem też pewny, czy nie ma więcej podobnych absurdów, których jednak nie wyłapałem, bo nie były tak bardzo oczywiste. To by tłumaczyło, dlaczego pewne fragmenty niełatwo zrozumieć.

Peryferal nieprzypadkowo znalazł się w cyklu Uczta wyobraźni. Nie zachwycił mnie co prawda jak Neuromancer i gatunkowo jest to powieść nieco lżejsza, nieposiadająca typowego dla cyperpunka brudu i moralnych dylematów, jednak jest to fantastyka z najwyższej półki, książka niezwykle przemyślana i wciągająca. Nie jest to jednak pozycja na leniwe popołudnie, pióro Gibsona jest wymagające i czytanie niektorych rozdziałów dwa razy to w tym przypadku norma. Szczególnie początek może być niezrozumiały, ale gwarantuję, że jeśli przebrniecie przez pierwsze sto stron, nawet z nieprzyjemnym wrażeniem, że niewiele rozumiecie, to później wszystko nabierze sensu i resztę książki pochłoniecie z satysfakcją.

Fot.: MAG

[buybox-widget category=”book” name=”Peryferal” info=”William Gibson”]

Peryferal

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Norek

Z wykształcenia polonista. Zapalony gracz. Miłośnik rzemieślniczego piwa i nierzemieślniczej sztuki. Muzyczny poligamista.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *