Lwów jako miasto do dzisiaj kryje w sobie pewną tajemnicę, niedosłowność. Stanowi swego rodzaju hybrydę. Mimo upływu lat widoczne są w nim wpływy polskie, ukraińskie, galicyjskie, austriackie, austro-węgierskie, żydowskie, europejskie, a także poradzieckie. Tym samym innymi szlakami chodzą po nim Polacy, innymi Ukraińcy, a jeszcze innymi turyści (których z powodu wojny obecnie praktycznie nie ma, pojawiają się za to wolontariusze, którzy dowożą pomoc humanitarną). Dla Polaków Lwów pozostał miastem szczególnym, wręcz mitycznym. Ostatnimi czasy jednak miejsce to żyło już swoim życiem, będąc dużym, gwarnym miastem, a także centrum kulturalnym.
Lwów był jednym z najładniejszych miast polskich. W tym sensie, że było to miasto wesołe. Bardzo kolorowe, bardzo egzotyczne i właśnie przez swój egzotyzm, to znaczy brak tej szarości warszawskiej, nawet krakowskiej czy poznańskiej, przez to, że zupełnie nie było szare, to było najbardziej europejskie miasto – pisał Aleksander Watt o mieście sprzed II wojny światowej. Do dziś miasto Lwów jest miejscem ważnym dla wielu Polaków – zarówno tych, którzy mają lwowskie korzenie, jak i tych, którzy nadal tam mieszkają, choć obecnie stanowią niecały procent ludności. Są w nim miejsca niemal „święte” jak chociażby Cmentarz Orląt Lwowskich. Jednak polskie dziedzictwo Lwowa to także długa lista Polaków, którzy zapisali się w historii, a urodzili we Lwowie – zarówno pisarzy, poetów, malarzy, muzyków, jak i polityków czy działaczy niepodległościowych. Można wśród nich wymienić takie osobistości jak Stefan Banach, Zbigniew Herbert, Stanisław Lem, Marian Hemar czy Henryk Arctowski.
W historii pomiędzy narodem ukraińskim i polskim pojawiło się wiele kart. Przodkowie byli świadkami konfliktów i krzywd wyrządzanych po obu stronach granicy. Mimo iż należą one już do przeszłości, to były zarzewiem wielu wzajemnych nieporozumień. Wojna wszczęta przez Rosję pokazała, że w trudnych sytuacjach nie mają one znaczenia i można się wznieść ponad nie. W dowód wdzięczności mer Lwowa Andrij Sadowy poinformował, że ponownie odsłonięte zostały lwy, które stanęły na nekropolii przed II wojną światową i miały na sobie napisy „Zawsze wierny” oraz „Tobie Polsko”. To niezwykle ważny gest, który został doceniony przez Polaków.
Lwów to także zapachy. Miasto reklamuje się i faktycznie pachnie czekoladą i kawą, której palarnie znajdują się nieopodal. Jest także miastem różnorodnych doświadczeń gastronomicznych. Zresztą, jak podkreśla autor, centrum Lwowa jest pełne wykwintnych miejsc, w których tubylcy oraz przyjezdni byli w stanie wydać sporo pieniędzy. Przygotowywane potrawy oraz aranżacja wnętrz zdecydowanie zasługiwały na pozytywną ocenę. Dziś Lwów pachnie prochem – choć bardziej w okolicy miasta niż w centrum. Lwów czuje wojnę, choć nie do tego stopnia, co miasta wschodniej czy południowej Ukrainy. W początkowych dniach wojny było zdezorientowane, mieszkańcy nie wiedzieli, czego się spodziewać, jak będzie odtąd wyglądać życie. Turystyka, jeśli tak to można określić, odbywa się obecnie głównie wewnętrznie.
Wymyślone miasto Lwów to nie do końca przewodnik, choć można ruszyć szlakiem miejsc w nim opisanych. To raczej subiektywna, niespieszna opowieść o mieście. Z całą pewnością jednak wychodzi naprzeciw temu wszystkiemu, czego możemy od Lwowa oczekiwać. Ukazuje, jak na przestrzeni czasu zmieniało się miasto. Lekki, ocierający się o wulgarność język autora (który nie każdemu może przypaść do gustu) w połączeniu z wątkami prywatnymi, odbiegającymi od tematu samego Lwowa, które prowadzą do ciekawostek historycznych, językowych i społecznych nadają publikacji uroku. Na uznanie zaskakuje także ukazanie doświadczeń mieszkańców miasta, ich spostrzeżeń i wrażeń. Ziemowit Szczerek zabiera nas ze sobą na ulice Lwowa, podejmuje trudne tematy stosunków polsko-ukraińskich, dotyka jeszcze niezabliźnionych ran związanych ze zmianą granic po wojnie.
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Gdańskim. Zgodnie z sentencją Verba volant, scripta manent (słowa ulatują, pismo zostaje) pracuje nad rozprawą doktorską poświęconą interpretacji muzyki w prasie lat ’70 i ‘80. Jej zainteresowania obejmują literaturę i sztukę, ale główna pasja związana jest z tempem 33 obrotów na minutę (mowa oczywiście o muzyce płynącej z płyt winylowych).
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.