Dominika Barabas powróciła z nową, dobrze przyjętą płytą Rustykalny Cyrk. W całym zamieszaniu towarzyszącemu promocji krążka wokalistka znalazła chwilę, aby wyczerpująco i szczerze odpowiedzieć na kilka naszych pytań. Zapraszam do lektury.
Powracasz z nową płytą Rustykalny Cyrk. Jak wyglądało tworzenie płyty? Doświadczenia z nagrywania dwóch pierwszych krążków w pełni zaprocentowały?
Doświadczenia zaprocentowały o tyle, że Rustykalny Cyrk jest od początku do końca mój i taki, jaki chciałam, by był. Na poprzednich albumach z racji braku warsztatu i narzędzi, poszukiwań swojej drogi oraz nacisków wytwórni, pojawiły się dźwięki z których – mówiąc szczerze – nie jestem do końca zadowolona. Rustykalny Cyrk jest natomiast tym, co chciałam uzyskać, tym, co skrystalizowało się w mojej głowie i zostało w 100% przelane na krążek.
Praca nie była łatwa, poprawek ogrom, ilość godzin wyjętych z życia nie do policzenia, dylematy i sprzeczki z samą sobą. Ale udało się – skończony album ujrzał światło dzienne. To cudowne!
Czym jest tytułowy Rustykalny Cyrk?
Jest mną, jest tym, co tworzę, jest określeniem idealnie spinającym całą płytę; jest opisem szalonego procesu tworzenia, podkreśleniem wizerunku. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wcześniej jakaś nazwa tak celnie opisywała wydarzenia, twórczość i mnie jednocześnie. Tak… spójnie.
Na płycie Twoja muzyka mieni się różnymi kolorami, bywa melancholijnie, spokojnie, a z drugiej strony nie boisz się uderzyć w taneczne, dyskotekowe rytmy. Wyraźnie stawiasz w muzyce na różnorodność. Nie lubisz, jak jest monotonnie na płycie? Z czego wynikają te rozbieżności stylistyczne?
Każda piosenka żyje własnym życiem; brzmi tak, jak została wymyślona. Nie chciałam tej płyty na siłę „wygładzać”, ujednolicać stylistycznie tylko po to, żeby odbiorca mógł wrzucić mnie do któregoś z gatunkowych worków. Lubię odkrywać, lubię eksperymentować; długo zastanawiam się, w czym finalnie jest konkretnej piosence do twarzy.
Swoją drogą faktycznie nie znoszę nudy. Więc trudno, żeby zabłąkała się gdzieś na moim autorskim albumie (śmiech).
Co było główną inspiracją, impulsem do nagrania Rustykalnego cyrku?
Potrzeba wypowiedzenia się, niekiedy wręcz wyrzucenia z siebie pewnych myśli, tematów; poruszenia ważkich spraw.
Tekst jest dla mnie niezwykle ważną częścią utworu słowno-muzycznego. Nie cierpię miałkości, śpiewania o niczym; doprowadza mnie to do szału! Owszem – muzyka ma człowieka odprężać. Ale kiedy już pojawia się tekst, to w moim odczuciu musi być tego jakiś cel. Moim celem jest zmuszenie słuchacza do myślenia.
Drugą ważną sprawą w sferze tekstowej jest świadomość, że to, co piszę jest bliskie skórze człowieka. Ludzie w gruncie rzeczy są do siebie bardzo podobni – a ja piszę o sprawach przyziemnych do bólu. Najbardziej cieszy moment, kiedy komuś ten czy inny utwór pomaga; kiedy dzięki słowom zawartym w piosence słuchacz może także – tak jak ja podczas pisania – wyrzucić z siebie to czy tamto, czy też po prostu poczuć, że nie jest w swoim myśleniu osamotniony.
Patrząc na ten album od strony muzycznej – która jest dla mnie równie ważna jak tekst – znużyłam się swoimi wcześniejszymi, nazwijmy to, dokonaniami. Poczułam, że chcę czegoś więcej; trochę tak, jakby jakaś zewnętrzna siła chwyciła mnie za kołnierz i popchnęła na nieznaną ścieżkę prowadzącą w bliżej nieokreślonym kierunku – czujesz przygodę, ale jeszcze nie wiesz, co się wydarzy, właściwie nie do końca wiesz, czy tak naprawdę jest ci z tym dobrze. Ale idziesz, czujesz się coraz lepiej, coraz pewniej – robi się jaśniej, jest więcej przestrzeni. Droga do siebie jest długa, kręta, ale też bardzo ciekawa. Czuję, że znalazłam jakąś część mnie, ale jest jeszcze wiele do odkrycia; więc na pytanie: w jakim kierunku zamierzasz muzycznie podążać? odpowiadam zgodnie z prawdą: Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Lubisz przeciwieństwa w obrębie jednej piosenki. Weźmy na przykład kompozycję Siekiera. Delikatna muzyka, ale dosadny tekst. Podobnie jest w Ja ci nie pomogę. Sielska wręcz melodia, ale tekst bezlitosny dla adresata. Problemy z miłością, zgrzyty w związkach, to chyba dla Ciebie wdzięczny temat do pisania tekstów?
Hmmm Ja Ci nie pomogę zdecydowanie nie jest tekstem o miłości, chyba że mówimy o miłości do człowieka. Właściwie Cyrk nie zawiera zbyt wiele tekstów traktujących o związku między dwojgiem ludzi (jak dla mnie 2 na 11, choć interpretacja tekstów jest sprawą indywidualną). Temat miłości jest owszem, wdzięczny, bo łatwo o tym pisać. Łatwo i dużo. Tylko po co? Staram się to zagadnienie ograniczać, bo są ważniejsze rzeczy, o których trzeba mówić.
Andy okazał się dużym, singlowym sukcesem. Spodziewałaś się tak ciepłej reakcji publiczności? Tutaj adresat tekstu wydaje się być zagubiony w życiu. Tak źle jest ze współczesnymi mężczyznami, że kobiety muszą im wskazywać drogę postępowania?
Och, znowu te stereotypy. Bohaterem jest „Andy” a nie np.”Andżela”, bo ta piosenka po prostu mi się… przyśniła! Melodia wraz z tekstem – świetna rzecz. Czułam, że to jest to – nie chciałam grzebać w mojej podświadomości, skoro podała mi to na tacy. To są chwile, dla których warto żyć – wstajesz rano z obłędem w oczach, w pośpiechu szukasz gitary, nucisz, notujesz, nagrywasz… czad.
Swoją drogą, jest tam opisana sytuacja, która była mi kiedyś bliska. Nie, nie jestem ukrytą bohaterką piosenki, ale nie biorę też swoich historii z powietrza. Każdy tekst jest wynikiem obserwacji. Obserwuję ludzi i świat wokół mnie – stale, namiętnie, wnikliwie. Bawią mnie szczegóły, niuanse.
Ale w gruncie rzeczy kocham ludzi i moje piosenki powstają z miłości do nich. Chcę pomagać, a to jest mój sposób. Dla mnie głód na świecie jest problemem równie ważnym, co strzaskana psychika.
Wspomniane przez Ciebie wcześniej Ja Ci nie pomogę traktuje na przykład o próbie wyciągnięcia człowieka ze szponów nałogu. To może być mój przyjaciel, koleżanka z pracy – może Twoja matka. I być może – wiem, dużo w tym gdybania, ale chyba jest to specyfika sfery, o której rozmawiamy – ktoś odnajdzie w tym utworze pomoc. Otrzyma to, czego potrzebuje, uwolni się, uleczy. Albo chociaż wypuści powietrze, które mu zalegało w płucach. I mówię tu zarówno o nadawcy tekstu, jak i jego adresacie.
Nie każdy posiada naturalną zdolność sensownej artykulacji swoich myśli. I od tego jestem ja – taki trochę psychiatra na odległość albo po prostu przyjaciel.
A kim jest Miś z piosenki o takim tytule? Dlaczego on jest tylko na chwilę?
Ta piosenka długo za mną chodziła. Zabrzmi to dziwacznie, ale nie kojarzyła mi się nigdy z nikim konkretnym; taki obrazek – drewniany, niski dom pośrodku łąki w pełni lata. Zachodzące leniwie słońce, na werandzie pijąc herbatę przy okrągłym stoliczku my w bujanych fotelach – ja i wielki, biały, pluszowy Miś. Miły, pogodny, mięciutki. Albo idąc dalej – mój biały miś myjący naczynia albo czytający gazetę na kibelku. Albo ganiający mnie dookoła tego spokojnego domu na zaciszu, ruszając się nieporadnie, jak to mają w zwyczaju misie.
Osobliwe? Być może. Ale co ja na to poradzę, że czasem wyimaginowane obrazki przyklejają się do mnie i gniotą moją wyobraźnię tak długo, aż czegoś z nimi nie zrobię?
Krótki, nieco humorystyczny tekst ma kawałek Idiotka. Jaką postawę reprezentuje tytułowa Idiotka, do której kierujesz kilka cierpkich słów?
Bezmyślna hipokrytka! (śmiech).
To subiektywny tekst. Zresztą jak każdy inny; wiem tyle, ile myślę ja. Luźne spostrzeżenia, którymi postanowiłam się podzielić. Geneza? Złość. Bezgraniczna złość na niesprawiedliwości tego świata, w tym mocno na moich ukochanych ludzi – za nagminny brak myślenia, za bezinteresowną zawiść.
Rustykalny cyrk to już trzecia płyta w dorobku. Jak z perspektywy czasu ocenisz dwie pierwsze?
Źle (śmiech). Ale to chyba oznacza, że ciągle się rozwijam. Jeśli miałabym zrobić gradację swoich płyt w kolejności od tych najlepiej przeze mnie ocenionych, to na pierwszym miejscu byłby Rustykalny Cyrk, następnie Cień (2009), a daleko za nimi, biegnący z kontuzją kolana Zbiór porannych bzdur (2013).
Swoją drogą Cień jest w moim odczuciu całkiem niezłym albumem, choć tak różnym od tego, co robię teraz. Nigdy już nie wrócę do tego typu muzykowania, ale podczas tworzenia owej płyty – tak jak przy Rustykalnym Cyrku – czuwałam samodzielnie nad produkcją piosenek, okładki… wszystkiego. Zabrakło trochę doświadczenia. No i horyzont miałam jakby ciut węższy. Młodość (śmiech).
Jesteś cenioną wokalistką. No właśnie, a jakie inne wokalistki są dla Ciebie inspiracją? Które są Twoimi ulubionymi?
To pytanie wielokrotnie się przewija: Twój idol, Twoja inspiracja?... Muszę Cię rozczarować – jestem paskudną ignorantką. Nie słucham prawie niczego; nie lubię się sugerować. Brzmi śmiesznie – tworzy i komponuje, a nie cierpi słuchać muzyki!
Kiedyś bałam się to przyznać i wymyślałam różnych wykonawców na bieżąco, najlepiej mało popularnych, żeby przypadkiem nikt mnie nie zaszufladkował. Chyba dorastam, bo przestaję się bać i rozprawiam się z różnorodnymi sytuacjami, które ciągną się za mną jak… jak w tym momencie (śmiech).
Tak więc: nie słucham niczego. Nie lubię. Nie dopuszczam do siebie myśli, że coś mogłoby utkwić we mnie na tyle głęboko, by odbiło swój ślad w moich piosenkach. Nie mam idoli i wciąż, niezmiennie, jest mi z tym bardzo dobrze.
Planujesz koncert z Rustykalnym cyrkiem? A może jakieś inne plany na najbliższą przyszłość?
Premiera Rustykalnego Cyrku miała miejsce 12 czerwca na antenie Radiowej Trójki. Niemniej jednak jesienią wystartuję – wraz z moim stałym składem, czyli Mateuszem Brzostowskim (perkusja, elektronika), Piotrem Pawlusem (gitary) i Michałem Francuzikiem (gitara basowa, synth) – z trasą koncertową promującą album. Do śledzenia bieżących informacji zapraszam na stronę www.barabas.com.pl lub też na oficjalnego facebook’a – choć myślę, że i tak będzie o tym słychać. Już nie mogę się doczekać!
Dziękuję za rozmowę!
Fot.: Szymon Laluna Bel Sikora