Lelek

Gdzie wzrok nie sięga – Lelek – „Brzask Bogów” [recenzja]

Obchodzimy hucznie chrzest Polski, świętujemy narodziny chrześcijańskiego państwa polskiego, a kompletnie zapominamy o tym, co było na długo, długo przed nadejściem religii spod znaku krzyża, (niewiele zabrakło, a doszczętnie wypleniłaby ona naszą rodzimowierczą tradycję, która niestety do naszych czasów zachowała się jedynie w szczątkach). W ostatnich latach w Polsce mamy do czynienia ze swoistą reakcją pogańską. Odkrywamy na nowo religie i wierzenia naszych przodków, odnajdujemy alternatywę, poszerzając tym samym swój myślowy horyzont, chyba czując w sercu, że jest owa odmiana zdecydowanie bliższa naszemu sercu… Nie dziwi więc wysyp artystów i zespołów jawnie odwołujących się w swojej twórczości do tradycji pogańskiej. Kwestią czasu było powstanie gatunkowej supergrupy, która pod szyldem Lelek przygotowała absolutnie wyjątkowy album Brzask Bogów, zachwycający nie tylko od strony muzycznej, ale będący także prawdziwym rarytasem pod względem edytorskim.

Słowo supergrupa wcale nie jest na wyrost, bo na Brzasku Bogów spotkała się krajowa śmietanka muzyki folkowej, etno i wszelakich pokrewnych im gatunków. Może pozwolę sobie wymienić skład Lelka: Jakub Koźba (lider Power Of Trinity, z którym rozmawialiśmy tutaj), Patryk Kraśniewski (Vavamuffin, Patryk Kraśniewski Trio), Kamil Rogiński (ŜANĜO), Michał Rudaś (ostatnio powrócił z kapitalną EP Wieloryby i Syreny, którą recenzowałem tutaj, a także o której rozmawiałem z artystą), Piotr Stefański (Studium Instrumentów Etnicznych) oraz Maciej Szajkowski (Kapela ze Wsi Warszawa, R.U.T.A. – pomysłodawca projektu). Na ich instrumentarium składają się m.in.: saz, cytra, lira, kosmonolith, flet krawędziowy, bębny obręczowe, tof, chimta, conga, djembe, a nawet organy Hammonda i syntezator Mooga! To musi nieźle brzmieć, prawda? Do tego należy dołożyć licznych gości, grających na instrumentach takich jak fidel płocka, altówka, cymbały, lira korbowa, S.I.E., dun dun, ligawa czy też róg. Szczerze mówiąc, przy tej płycie dowiedziałem się dopiero o istnieniu niektórych instrumentów… O warstwę muzyczno-artystyczną martwić się zatem nie musimy ani trochę, bowiem na grupę Lelek składają się artyści o pokaźnych dokonaniach i doświadczeniu kompozytorsko-scenicznym.

Ilość użytych instrumentów musi sugerować bogate brzmienie. I tak faktycznie jest. Lelek na Brzasku Bogów gra folk, ale jest on tak różnorodnie zaaranżowany, mieniący się feerią barw i nastrojów, że z każdym przesłuchaniem obcujący z płytą znajdzie coś nowego dla siebie. Zaskoczeniem, i to niemałym, jest to, że Lelek nie boi się sięgać w swoich muzycznych poszukiwaniach do całkiem odległych światów – chociaż mogę być w błędzie – jak Bliski Wschód czy Indie (Michał Rudaś!), jednak w przekroju całej płyty możemy się spodziewać brzmienia bliższego naszej szerokości geograficznej.

Brzask Bogów pomimo swojej wyjątkowej otoczki i innych walorów, o których jeszcze wspomnę, nie byłby godny pochwał, gdyby nie bardzo dobra zawartość muzyczna. To po prostu świetna muzyka, która powinna zadowolić fanów twórczości folkowej, szczególnie tej jawnie odwołującej się do tradycji rodzimowierczej i pogańskiej. Z pewnością polubią ten materiał ci, którzy rzadko bądź wcale nie obcują na co dzień z folkiem. Niewątpliwą zaletą Brzasku Bogów jest to, że kompozycje Lelka są po prostu łatwo przyswajalne, co nie oznacza jednak, że są proste i nieskomplikowane, jednak mają w sobie coś trudno wytłumaczalnego, co powoduje, że te utwory trafiają prosto w serce słuchacza.

Ciężko nie dać porwać się energetycznemu, skocznemu Hymnowi do Żywej czy kroczącemu, przepełnionemu brzmieniem organów Hammonda Świętemu Dębowi. Fenomenalnie Lelek zaszczepia ten instrument w świecie słowiańskiego folka, przy okazji łącząc – wydaje się odległe – światy, jak w Modlitwie Porannej – do Dadźboga. Utwór ten wydaje się żywcem wyciągnięty z nurtu gospel rodem z lat siedemdziesiątych, typowego bardziej dla amerykańskiego, czarnego Południa aniżeli do folka. Wspaniale ten zabieg oddał elegijny charakter tej modlitwy.

Lelek - Hymn do Żywy (Official Video)

W tej folkowej mieszance nie zabrakło miejsca na bliskowschodnie akcenty, jak w Hymnie do Swaroga, co niewątpliwie jest zasługą wokalu Michała Rudasia, natomiast Lelek umiejętnie rozłożył akcenty i utwory, które są porozpisywane często na kilka głosów, należących głównie do Jakuba Koźby, Kamila Rogińskiego, Macieja Szajkowskiego i Tadeusza Konadora. Jak wspominałem już, cała płyta jest bardzo różnorodna, ale nie ma w tym wszystkim ani krzty przesady; pomimo mnogości osób i silnych osobowości artystycznych Lelek brzmi zaskakująco spójnie. I to nieważne, czy atmosfera kompozycji jest stricte kontemplacyjna (Marzanna), czy dla podkreślenia tekstu, przekazu słownego jest zagrana z nerwem, wykonawczą energią, jak w Perunie tudzież w Pieśni Żerców. Nieprzypadkowo nadmieniam w tym miejscu o lirykach z Brzasku Bogów, bowiem Lelek wykorzystał teksty XIX- i XX-wiecznych poetów: Ryszarda Berwińskiego, Władysława Broniewskiego, Antoniego Wacyka i Ryszarda Daneckiego, których twórczość odrobinę pokrył już kurz zapomnienia. Obok wspomnianych nazwisk, pozostałe liryki uzupełniają wiersze twórców młodego pokolenia: Tomasza „Georgigenesa” Połońskiego i Jakuba Zieliny.

Oprócz walorów muzycznych, projekt Lelek ma niewątpliwie olbrzymią wartość edukacyjną. Do płyty Brzask Bogów została dołączona blisko… osiemdziesięciostronicowa książeczka nie tylko z tekstami utworów i creditsami, ale i z kilkoma profesjonalnymi opracowaniami, wykonanymi przez ludzi badających zawodowo kulturę i dzieje naszych przodków. Mamy eseje i artykuły na temat słowiańszczyzny i jej wierzeń, kultów, obrzędów, a w książeczce znajduje się także tekst o etnogenezie słowiańskich ludów. Niezwykle pouczający i na pewien sposób skłaniający do pewnej zadumy jest przytoczony tekst wybitnego uczonego Jerzego Burchardta o tym, jak Słowianie w czasach reakcji pogańskiej w czwartej dekadzie XI wieku nie niszczyli ośrodków katolicyzmu na ziemiach księstwa Polan. Symptomatyczne jest to, że barbarzyńscy Słowianie zachowywali się w takich sytuacjach, zapewne nieświadomie, zdecydowanie bardziej w zgodzie z dorobkiem cywilizacji zachodnioeuropejskiej, tej łacińskiej, aniżeli katolicy, szczególnie uczestnicy misji rechrystianizacyjnych, którzy z pełną brutalnością likwidowali pogan i resztki ich kultów, czego dobitnym dowodem jest działalność Zakonu Krzyżackiego, który wyciął w pień całe plemienia Jaćwingów i Prusów zamieszkujących dzisiejsze tereny Pomorza Zachodniego, Warmii i Mazur. Wracając do tematu, Brzask Bogów to wydawniczy majstersztyk, za co chylę czoła przed Karrot Kommando.

Liczę na to, że Lelek nie zakończy swojej działalności, przynajmniej tej studyjnej, na Brzasku Bogów. Byłaby szkoda, gdyby ten skład, te osobowości, nie spotkały się jeszcze raz, aby stworzyć równie dobrą, tak samo kapitalną muzykę, jak ta z Brzasku Bogów.

Fot.: Karrot Kommando

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *