Klasyki literatury bywają bardzo trudne w przełożeniu na język filmowy – mnogość wątków przytłacza, postaci są bardzo złożone, a scenerie bywają tak szczegółowe, że niełatwo znaleźć obiekty, które mogłyby być użyte w filmie. Właśnie tak było ze słynnym Imieniem róży na podstawie prozy Umberta Eco, który to film zdecydowałam się omówić w listopadowej odsłonie Zakurzonego projektora. Ekranizacji podjął się Jean-Jacques Annaud i sprawił on, że odżył przed nami średniowieczny świat – pełen grozy, tajemniczości i z uniwersalnie ukazaną walką dobra ze złem. Nie mogłoby też zabraknąć rewelacyjnie odegranych ról – franciszkanina Williama z Baskerville oraz jego młodego towarzysza Adso z Melku granych przez wybitnego Seana Connery’ego oraz Christiana Slatera, dla którego była to jedna z pierwszych ról w karierze. Dzięki niezwykłej kombinacji: talentu reżyserskiego, umiłowania do epoki średniowiecza, wspaniałego odwzorowania detali i przejmującej atmosfery, powstał film, który budzi emocje po dziś dzień i jest doskonałym przykładem na to, jak adaptować wielkie dzieła literackie.
Detektywi w sutannach
Akcja filmu rozgrywa się w XIV wieku we Włoszech. William z Baskerville przybywa do położonego w górach klasztoru benedyktynów, a towarzyszy mu jego uczeń – Adso. Mnichów do klasztoru sprowadzają sprawy nauki – odbywa się tu naukowe sympozjum. Czas skupienia i radości związanej z obcowaniem ze świętymi księgami zakłóca niewyobrażalna sytuacja – pod murami biblioteki ginie jeden z mnichów, Adelmus, zostają także znalezione zwłoki tłumacza z greki. Opat klasztoru prosi Williama o pomoc w rozwiązaniu zagadki ich śmierci. Już na samym początku franciszkanin uważa, że tajemnica związana ze śmiercią mnichów jest powiązana z biblioteką, a konkretniej, z jedną z ksiąg, którymi zajmował się zmarły mnich.
Dbałość o szczegóły
Wraz z postępem fabuły Imienia róży zdajemy sobie sprawę, że wykreowany świat przedstawiony jest niezwykle przyciągający, ale również groźny i mroczny. Tak jak cały ówczesny świat, wszystko skupione było wokół Boga i religijności – nie bez powodu średniowiecze nazywane bywa mrocznymi wiekami. Oglądając film, czujemy się jakby przeniesieni w owe mroczne czasy – to zasługa między innymi tego, jak wiele detali twórcy filmu – cierpliwie i krok po kroku – odwzorowywali. Do konsultacji zatrudniono dziewięciu specjalistów w zakresie historii średniowiecza, którzy czuwali nad szczegółami, aby nie zmąciły one odbioru filmu i żeby był on jak najbardziej autentyczny. Jean-Jacques Annaud nie poszedł także na łatwiznę w kwestii scenerii, w jakiej chciał umieścić fabułę – nie mogąc znaleźć odpowiedniego budynku, wydał polecenie stworzenia specjalnej makiety, która imitowała położony w górach zakon. Wielkie poświęcenie i skrupulatność twórców wpłynęły na to, że Imię róży nie traci nic ze swojego klimatu, mimo że film powstał ponad 30 lat temu.
Klimatyczne średniowiecze
Wielokrotnie spotykamy się w literaturze czy filmie z pewnym popkulturowym ujęciem średniowiecza. Brudny i ciemny świat, tajemniczy i pełen grozy, ale także brutalny i nieprzewidywalny. W pewien sposób Umberto Eco, a za nim Jean-Jacques Annaud, pokazują nam świat zupełnie inny i bardzo odległy od tego, w jakim żyjemy. Realia, w jakich na co dzień żyją mnisi, są przytłaczające. Przepisują księgi przy świecy, bardzo dużo się modlą, odprawiają nabożeństwa, śpiewają w chórze – zdawałoby się, że żyją tylko w duchowym świecie, całkowicie odżegnując się od życia doczesnego. Dodatkowo w ten surowy klimat wpisują się idealnie zarzuty dla kościoła czasów średniowiecza – spory i kłótliwość między mnichami, rozpusta, a nawet inkwizycja. Liczy się władza i chęć jej utrzymania, wszelkimi możliwymi sposobami.
Imię róży – filmowa uczta
Imię róży to dzieło z najwyższej półki. Biorąc na warsztat tak doskonałą prozę, można było spodziewać się, że coś umknie, że będą pewne nieścisłości, a może nawet język filmu nie poradzi sobie z zawiłością fabularną dzieła Umberta Eco. Jednak twórcy poradzili sobie doskonale i przedstawili spójny z wizją pisarza pomysł na uchwycenie tego, co w filmie najważniejsze. Jest tutaj oczywiście pewnie uproszczenie fabularne, wszak nie da się postąpić inaczej, kiedy na warsztat bierze się ponad siedmiuset stronicową powieść. Dotknął ten problem na pewno drugiej warstwy filmu, gdyż tak naprawdę jej nie ma – widz skupia się przede wszystkim na śledztwie, które prowadzą mnisi. W powieści Eco fabuła jest pewną osią, która prowadzi czytelnika do zaskakujących wniosków, które podparte są wieloma rozważaniami postaci i dyskusji wplecionych w fabułę. Jednak warto, nawet po seansie, uzupełnić sobie historię i oddać się literackiej uczcie. Nie można jednak zarzucić obrazowi zbyt wiele. Nadal jest to majstersztyk i genialne odwzorowanie czasów – brud, mrok, ale też pewna wzniosłość, którą średniowiecze w sobie ma; nawet muzyka wydaje się podkreślać wyjątkowość tej epoki. Kreacje aktorskie, o których wspomniałam tylko trochę, stanowią o sile tego obrazu – Sean Connery i Christian Slater tworzą niezapomniany duet, który pozostaje w pamięci na bardzo długo. O takich rolach się pamięta. Imię róży to jeden z najlepszych kryminałów, jakie widziałam. Już sam fakt, że osadzony został w czasach średniowiecza, a główną rolę zagrał Sean Connery, sprawia, że chce się go oglądać. Unikalny klimat, niezapomniane sceny i postaci oraz erudycja twórców sprawiają, że film po ponad trzydziestu latach ogląda się rewelacyjnie.
Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.
Na tej stronie wykorzystujemy pliki cookie do spersonalizowania treści i reklam, aby oferować funkcje społecznościowe i analizować ruch w naszej witrynie. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności. Czy zgadzasz się na wykorzystywanie plików cookies? ZGADZAM SIĘ
Manage consent
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.