Szum morza

Zakurzony Projektor #2: „9” (2009)

Kontynuujemy cykl Zakurzony Projektor, w którym omawiać będziemy filmy stare i nowe, nieoczywiste, niekoniecznie mainstreamowe, kinowe i te z serwisów streamingowych, zapomniane lub kompletnie nieznane szerszej publiczności oraz te, będące kiedyś (lub nawet teraz) na ustach wszystkich. Niedawno poprosiliśmy Was o pomoc w wyborze filmów na najbliższe dwa odcinki naszego cyklu i 58% Waszych głosów padło na filmy czarno-białe, natomiast pozostałe 42% zdecydowało się na filmy Netflixa. Spodziewajcie się zatem, że nasz Projektor stanie się bardziej zakurzony niż dotychczas. Jednak filmy czarno-białe dopiero przed nami – tymczasem dzielimy się wrażeniami z seansu filmu animowanego 9.

Filmy animowane nieodzownie kojarzą nam się z produktem przeznaczonym dla dzieci. Wszak to właśnie produkcje skierowane do młodszego odbiorcy nieustannie podbijają serca widzów, zgarniają najważniejsze nagrody filmowe i bardzo długo okupują wysokie miejsca światowego box-office. Ogólny trend nie znaczy na szczęście, że animacje dla dorosłych nie mają prawa bytu. Filmy takie jak Anomalisa, Grobowiec świetlików czy też Burtonowskie Miasteczko Halloween udowadniają, że również w taki sposób można dotrzeć do dojrzałego widza, a animacja w tym wypadku sprawdza się lepiej od standardowego dzieła filmowego. Nie inaczej jest z obrazem Shane’a Ackera o enigmatycznym i niewiele mówiącym tytule 9.

Świat pogrążył się w mroku w wyniku globalnego konfliktu. Ludzkość wymarła, a planeta wygląda jak jedno wielkie wysypisko śmieci, pełne powykręcanych budynków, zniszczonych dróg i przegniłych, skorodowanych resztek cywilizacji, które zostawiliśmy po sobie. W tej rzeczywistości, w jednym ze zrujnowanych mieszkań, budzi się nasz protagonista (który niekoniecznie jest postacią pozytywną, ale o tym później). Nie ma on pojęcia, dlaczego otaczający go świat wygląda w ten sposób, nie wie także, kim jest i po co się obudził, jednak jego uwagę przykuł okrągły przedmiot przypominający guzik. Po schowaniu przedmiotu w swoje bezpieczne wnętrze, bohater przegląda okolicę. Szybko orientuje się, że gdzieś na końcu gruzowiska (i ludzkiego cmentarzyska zarazem), które widać ze zmaltretowanego budynku, wędruje niestrudzenie kukiełka, która wygląda dokładnie tak samo jak on! Niewiele myśląc, szmaciana lalka z numerem “9” na plecach wyrusza na spotkanie podobnego sobie.

Po krótkiej i przyjaznej interakcji między 9 a 2, bohaterowie napotykają pierwsze niebezpieczeństwo na swojej drodze – samotnego, mechanicznego, kotopodobnego stwora, który przemierza pustkowie w poszukiwaniu pewnego przedmiotu i pragnie zniszczyć wszystko, co żyje i wejdzie mu w drogę. 2 zostaje porwany przez kocioczaszkę do pewnej opuszczonej fabryki, a 9 trafia w końcu do zniszczonego kościoła, w którym przebywają pozostałe kukiełki (numery od 1 do 8). Mała społecznośc wiedzie żywot pełny strachu przed okropną maszyną, dlatego starają się nie wychylać poza bezpieczne schronienie. Wkraczający w stabilną grupę 9 dość szybko budzi w niektórych bohaterach nadzieję i chęć walki z morderczą machiną, dlatego kilka lalek wyrusza w pełną przygód podróż, celem wyzwolenia 2 wprost ze szponów mechanicznego antagonisty.

Każdy z dziewięciu bohaterów ma pewne dominujące i ustawiające go na określonej pozycji w hierarchii cechy – oczywiście na pierwszy plan wysuwa się najmłodszy – 9 – który za wszelką cenę stara się zmienić bojaźliwe poglądy konserwatywnego i niezbyt przyjemnego w obyciu, najstarszego 1. Reszta bohaterów to tak naprawdę garść mniej lub bardziej wyraźnych dla widza cech, które (często stereotypowo) definiują ich rolę w świecie. Dlatego też znajdzie się miejsce dla sprytnej, odważnej łowczyni przygód, niezrozumianego i wyobcowanego artysty czy niezbyt rozgarniętego osiłka, pełniącego funkcję ochroniarza. Niestety dla większości bohaterów 9, poprzez swoją wrodzoną, chorobliwą wręcz ciekawość i chęć odkrycia nieznanego, sprowadza na pozostałych ogromne niebezpieczeństwo, ponieważ w fabryce stwora wtyka on dziwnie wyglądający talizman w pasujący otwór, dzięki czemu do życia budzi się najgorsza z możliwych maszyn, będąca początkiem końca ludzkości i głównym powodem apokalipsy. Głosów poszczególnym bohaterom użyczyli: Christopher Plummer (1), Martin Landau (2), John C. Reilly (5), Crispin Glover (6), Jennifer Connelly (7), Fred Tatasciore (8 / spiker radiowy), Elijah Wood (9) oraz Alan Oppenheimer (naukowiec). 

Heroiczna walka szmacianych lalek z monstrualnymi i przerażającymi maszynami wypełniona jest strachem, cierpieniem, napiętymi emocjami, a nawet śmiercią, ale mimo dość ponurej stylistyki ostatecznie otrzymujemy nadzieję na jakieś lepsze jutro.

Pełnometrażowe 9 powstało w wyniku ogromnej popularności krótkometrażówki o tym samym tytule z 2005 roku, za którą Shane Acker otrzymał nominację do Oscara. Projektem zainteresował się sam Tim Burton, w efekcie czego znalazł się budżet na rozwinięcie opowieści przedstawionej w zaledwie kilkuminutowym materiale źródłowym. Po premierze filmu wielu widzów, którzy bardzo ciepło przyjęli krótki metraż Ackera, nie ukrywało rozczarowania faktem, że zaserwowana pełna historia nie jest tak udana jak poprzedniczka. I nie sposób się z tymi głosami nie zgodzić, jednak w moim przekonaniu należałoby temat nieco rozwinąć, wydając taką opinię. Animacja z 2005 roku pozbawiona jest dialogów, a jej krótki czas trwania pozwolił twórcy na osiągnięcie efektu tajemnicy, pozostawiając widza z szeregiem niedopowiedzeń i teorii, które musieliśmy rozwikłać na własną rękę.

 

W wersji pełnometrażowej oglądamy tak naprawdę tę samą historię, tylko o wiele bardziej rozbudowaną (wszak z kilku minut zrobiło się ponad 70) i świetnie zbudowane napięcie, aura tajemnicy, poczucie beznadziei ustąpiły akcji, przygodzie i znacznemu dopracowaniu audiowizualnej części. Nie jest to wada sama w sobie, ponieważ wyżej wspomniane cechy filmu nie zniknęły całkowicie, a jedynie lekko rozmyły się na tle rzeczy dobudowanych do fabuły. Nie da się jednak nie zauważyć, że najsłabszym elementem tej udanej animacji jest jej scenariusz. Wydaje mi się, że błędem było powierzenie scenariusza Pameli Pettler (odpowiedizalnej za tekst do Gnijącej panny młodej), która w moim przekonaniu nie do końca poczuła, bądź zrozumiała zamysł Ackera. Intrygujące widza wątki, takie jak pochodzenie amuletu, wyjaśnienie jego działania, wpływ na maszyny oraz laleczki zostało potraktowane po macoszemu po to, aby zostawić miejsce dla efekciarskich fajerwerków, ukazujących fenomen animacji. Oczywiście, strona wizualna 9 stanowi pewną rekompensatę dla przewidywalnego, mocno uproszczonego i jednak pełnego dziur scenariusza, ale właśnie przez pracę Pani Pettler – która chciała chyba z pełnej mroku i niedopowiedzeń historii stworzyć dzieło uniwersalne i przystępne dla każdego – paradoksalnie, pełnometrażowe dzieło Ackera nie jest wybitne i zostanie zapamiętane przez niewielu ludzi. A szkoda, bo można było zrobić to znacznie lepiej.

To dobry film, technicznie prezentujący prawdziwą klasę, z olbrzymim potencjałem do wykorzystania, którego największą bolączką jest niestety zbyt prosty i niedoszlifowany scenariusz. Całość prezentuje się dobrze, jednak w tym wypadku jest to “tylko” dobrze.

Ciekawym zabiegiem jest nadanie bohaterom cyfr, kolejno: 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9. Odnośnie zastosowania takiego nazewnictwa istnieje kilka teorii, jednak moim zdaniem najciekawsza i najbardziej pasująca do filmu oraz do samych szmacianych lalek jest ta, mówiąca, że poszczególne liczby odpowiadają typom osobowości lalek, znanych z systemu Enneagram. Gdy poczytamy trochę o poszczególnych typach osobowości, a następnie porównamy to z zachowaniem poszczególnych bohaterów, takich jak 1 czy 7 – wszystko zdaje się idealnie pasować. Jeśli nie znaliście do tej pory tej metody badania ludzkich osobowości, polecam zagłębić się w temat ;).

W tym miejscu przejdę do uzasadnienia, dlaczego właściwie główny bohater – 9 – jest postacią nie do końca pozytywną, mimo scenariusza, którzy z góry nakazuje nam pałać do niego sympatią. Mimo jego nieustannej chęci działania oraz determinacji, żeby ostatecznie pozbyć się zagrażającego wroga, nie należy zapominać, że to właśnie on jest przyczyną wszystkich komplikacji, jakie następują od momentu wizyty bohaterów w fabryce robotów. To jego wrodzona ciekawość – tak bardzo zbliżająca go do ludzi, których już nie ma – aktywuje ogromną maszynę, której jedynym celem jest sianie zniszczenia. To jego lekkomyślne decyzje skazują na śmierć niektórych z towarzyszy i mimo tego że wszystko kończy się tak, iż można mieć nadzieję na lepsze jutro, to jego ogólny bilans, jak na protagonistę, jest niezbyt pozytywny.

Wielkim plusem filmu 9 jest ograniczenie rasy ludzkiej do (w zasadzie niemiłego) wspomnienia. W świecie, po którym wędrują szmaciane lalki oraz mechaniczne bestie, człowiek jest tylko wspomnieniem, powracającym, gdy któraś z postaci nastąpi akurat na zniszczone kości lub gdy główny bohater wraca do mieszkania profesora, który stworzył jego oraz wcześniejszych 8 kompanów, gdzie widzimy jego rozkładające się ciało. Można zatem wywnioskować, że świat zawalił się stosunkowo niedawno, ale nie ma w nim już miejsca dla ludzi, a ich czas bezpowrotnie przeminął. Człowiek (a raczej jego nieposkromiona ciekawość oraz chciwość) zostaje tutaj ukazany w negatywnym kontekście i nawet postać profesora, który przecież przewidział upadek cywilizacji i powołał do życia materiałowe kukiełki, jest współodpowiedzialny za apokalipsę. To niewątpliwie duża zaleta animacji, bo twórcy nie bawiąc się w pobłażliwość wobec naszej rasy, pokazują jeden z możliwych scenariuszy naszej przyszłości.

9 to animacja warta obejrzenia. Mimo pewnych mankamentów scenariuszowych i przewidywalnej fabuły warto poświęcić swój czas, tym bardziej że twórcy pozostawili widzom kilka kwestii, które można poddać analizie i świetnie się przy tym bawić. Warstwa audiowizualna to istny majstersztyk, który w niczym nie ustępuje największym dziełom DreamWorks czy Pixara. Przesłanie zawarte w tej animacji w dzisiejszych czasach jest chyba bardziej aktualne niż niemal dekadę temu, gdy film powstawał. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to dzieło idealne i wiele osób może zarzucić mu banalność, ja jednak mimo wszystko oceniam je pozytywnie, tym bardziej że jestem niepoprawnym miłośnikiem popkulturowej postapokalipsy.


Tytuł: 9

Tytuł oryginalny: 9

Reżyseria: Shane Acker

Scenariusz: Pamela Pettler

Gatunek: Animacja, przygodowy, science fiction

Rok produkcji: 2009

W rolach głównych: Elijah Wood, Jennifer Connelly, Martin Landau, John C. Reilly, Christopher Plummer

Nagrody i nominacje: Annie za Najlepsze osiągnięcie indywidualne: scenografia oraz nominacja do Annie za najlepsze efekty animowane. Nominacja do Złotej Szpuli za najlepszy montaż dźwięku oraz nominacja do Złotego Lauru dla najlepszego producenta filmu animowanego

Ocena: 6/10

 


9 - polski zwiastun - Tim Burton


Fot.: Monolith Films 

Szum morza

Write a Review

Opublikowane przez

Mateusz Cyra

Redaktor naczelny oraz współzałożyciel portalu Głos Kultury. Twórca artykułów nazywanych "Wielogłos". Prowadzący cykl "Aktualnie na słuchawkach". Wielbiciel kina, który od widowiskowych efektów specjalnych woli spektakularne aktorstwo, a w sztuce filmowej szuka przede wszystkim emocji. Koneser audiobooków. Stan Eminema. Kingowiec. Fan FC Barcelony.  

Tagi
Śledź nas
Patronat

1 Komentarz

  • Po raz kolejny czytam bardzo trafną iciekawą analizę. „9” już dodane do mojej listy na Netflixie. Zaciekawiony artykułem sprawdziłem sobie ten test osobowości i wyszło mi że jestem typ 1w2. Nie spodziewane jest dla mnie to jak wiele elementów się zgadza!

    Cały czas czekam Panie Mateusz na filmy czarno białe!
    Pozdro!

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *