Zakurzony projektor #6: „Powrót do marzeń” (1991)

W czerwcu przyszedł czas na Ghibli. Jak wskazała ankieta, zdecydowanie bardziej pragnęliście ujrzeć teksty skupiające się na twórczości kultowego japońskiego studia, aniżeli animacji Pixara. Zatem do dzieła. Dzisiaj przed nami Powrót do marzeń i krótka, spokojna, a zarazem nostalgiczna podróż do przeszłości.

Z worka różnorodności sygnowanego logo studia Ghibli postanowiłam wyciągnąć produkcję mniej znaną i mniej popularną. Choć równie – a może nawet i bardziej – udaną w porównaniu do czołowych animacji pod kierownictwem jednego z twórców pracowni – Miyazakiego. Jest to szósty film Ghibli, w dodatku jeden z pierwszych dedykowanych z założenia starszej widowni; oparty na serii komiksów Hotaru Okamoto oraz Yuuko Tone. To historia wyróżniająca się na tle pozostałych tworów Ghibli głównie ze względu na to, jakich środków narracyjnych używa. Brak tu tak jednoznacznie kojarzonych ze studiem motywów fantastycznych, postaci magicznych czy personifikacji. Wbrew pozorom jednak Powrót do marzeń w reżyserii Isao Takahaty to animacja zbieżna z wieloma motywami, z których wykorzystywaniem kojarzone jest Ghibli. Zacznijmy więc. Z pozostałymi tekstami z cyklu Zakurzony projektor możecie zapoznać się tutaj.

Isao Takahata do czasu powstania Powrotu do marzeń szerzej znany był głównie jako twórca słynnego dzisiaj Grobowca świetlików (1988 rok) – filmu traktującego o rodzeństwie czternastolatków, którzy próbują przeżyć II wojnę światową. To gorzka historia o antywojennym wydźwięku, powstała na podstawie autobiograficznego opowiadania Akiyukiego Nosakiego. Powrót do marzeń powstał 3 lata później, w 1991 roku i choć fabularnie skupiał się na zwykłym, codziennym życiu, to nadal na pierwszy plan wysunięte były myśli, emocje i odczucia bohaterów. Już sama historia studia Ghibli pozwala zauważyć dwa odrębne, a jednocześnie czerpiące z siebie kierunki, którymi jego założyciele postanowili podążyć. Japońskie studio powstało w 1985 roku za sprawą dwóch bliskich przyjaciół. Byli to oczywiście: Hayao Miyazaki oraz Isao Takahata. Twórczość obu charakteryzowało przywiązanie do detali (to widoczne jest szczególnie w Powrocie do marzeń: zarówno jeśli chodzi o tło, jak i postacie; zabieg ten miał na celu ułatwić odbiorcy wniknięcie w świat przedstawiony, tak bliski naszej rzeczywistości. Z drugiej strony w Księżniczce Mononoke szczegółów tych zaobserwujemy już mniej, ale jest to i inny rodzaj opowieści), kreacja oryginalnych, a zarazem uniwersalnych światów przedstawionych oraz technika animowania. Trzeba też przyznać, że choć były to animacje unikatowe, stojące w wyraźniej kontrze do klasycznych obrazów animowanych Zachodu, to produkcje Ghibli prezentowały przy tym szeroki wachlarz różnorodności oraz wielokierunkowości.

O co jednak chodzi z tymi dwoma kierunkami studia? Otóż Miyazaki i Takahata prezentowali inne podejścia, jeśli chodzi o budowanie opowieści. Ten pierwszy stawiał nacisk na to, co niespotykane i fantastyczne, swoją wyobraźnię wykorzystując do przeniesienia odbiorcy do światów magicznych, nierealnych, unoszących się gdzieś pomiędzy rzeczywistością a fikcją – zamieszkanych przez demony, duchy, niepewne zdarzenia i niejasne miejsca. Z kolei Isao Takahata kierował się raczej w stronę tego, co bardziej nam jako ludziom znane, przyziemne i przede wszystkim realne. To właśnie wydarzenia naszego życia, codzienność wydają się motywem przewodnim jego prac. Postacie wybierają się w podróże – zaplanowane lub nie – po wspomnieniach własnych, odkopują wydarzenia zapomniane, sytuacje przełomowe, jak i te z pozoru błahe, niewarte uwagi, zwyczajne. U Miyazakiego pierwsze skrzypce grają zazwyczaj młode postacie kobiece, u drugiego prezentuje się to bardziej różnorodnie.

Choć Powrót do marzeń uważany jest za jeden z najlepszych filmów animowanych studia Ghibli, trzeba też przyznać, że pod względem popularności wyraźnie odstaje od innych produkcji japońskiej pracowni. Za ten stan rzeczy w dużej mierze odpowiada to, dla jakiej – głównej – grupy odbiorców anime to powstało. Z racji na model fabularny, w którym główna bohaterka we wspomnieniach powraca do swojego dzieciństwa i nostalgiczny sposób, w jaki podróż ta jest ukazana, film najmocniej trafi – choć nie jest to oczywiście możliwość jedyna – do starszych odbiorców, którzy okres dojrzewania mają już za sobą. W żadnym wypadku nie chodzi tutaj o wykluczenie czy przewagę jednej grupy nad inną, a jedynie o bagaż doświadczeń czy samo podejście do naszej przeszłości. A to – zazwyczaj – diametralnie zmienia się po latach. Niemniej jednak Powrót do marzeń, choć i z założenia samego Takahaty skierowany do widzów dorosłych, trafić może do szerszego grona odbiorców. Drugim elementem odpowiedzialnym za mniejszą rozpoznawalność Powrotu do marzeń na świecie (w Japonii bowiem animacja okazała się niemałym sukcesem finansowym, stając się jednocześnie najlepiej zarabiającym filmem japońskim w 1991 roku) jest tematyka. Anime Isao Takahaty to zwykła historia obyczajowa, na pierwszy rzut oka nijak mająca się do innych opowieści Ghibli, w których dominowały fantastyczne motywy, baśnie i magiczne stworzenia. Jednak szybko można się przekonać, że pod względem poruszonych wątków i natężonego skupienia się na emocjach bohaterów wiele tu cech wspólnych.

Takahata nie tworzy w swoich animacjach fundamentów nowego świata, zaskakującego uniwersum. Przenosi to, co znane, rzeczywiste i realne do animowanej formy. Opowiada jak najbliżej rzeczywistości i natury. Jak najbliżej zwyczajnego człowieka. Choć nie zawsze fabuła przenika obrazy rzeczywiste, to największą prawdą i bliskością naszego świata są tutaj emocje i uczucia. Twórca opowiada często o tym, czego już nie ma, co już minęło i fizycznie nie wróci. Jest wciąż jednak w naszej pamięci, jakkolwiek zniekształcone, przekształcone, ciągle zmieniające formę. Wspomnienie, które żyje, choć żyje na wiele różnych sposobów. Raz intensywniej, raz spokojniej. Raz zapominając o sobie, o swojej historii, raz przypominając ją sobie poprzez historię inną. Nie ma tu wielkich słów, poruszających przemów, patetycznych aktów odwagi. Jest życie. To zwykłe, momentami nudne, przepełnione rutyną życie codzienne. Dzięki wspomnieniom główna bohaterka Taeko zaczyna zauważać w nim to, co było w latach młodości tak dla niej oczywiste. Niezwykłość prostoty, piękno powtarzalności.

Taeko to zaradna i wesoła 27-latka. Żyje i pracuje w Tokio w jednym z tamtejszych biur. W pewnym momencie przytłoczona intensywnością swojej pracy, bierze urlop i wyjeżdża na wieś, do dalszej rodziny. Ta w zamian za pracę oferuje jej nocleg. Początek podróży na prowincję staje się przyczynkiem podróży drugiej, tej po własnych wspomnieniach. Śledzimy dwie linie czasowe teraźniejszą oraz przeszłą, w której przedstawiony jest świat 11-letniej Taeko. Pierwsza rozgrywa się w 1982 roku, druga w 1966. Im dłużej obserwujemy bohaterkę, tym bardziej widoczne jest to, jak wiele bólu, niepewności i wrażliwości skrywa pod tą najbardziej zewnętrzną, wesołą i otwartą formą. We wspomnieniach poznajemy ją jako kreatywną, marzycielską jedenastolatkę, która chętnie buja w obłokach. Przeżywa swoje pierwsze zauroczenie, miesiączkuje, marzy. Po raz pierwszy próbuje ananasa, który z racji na to, że nigdy wcześniej przez nią nie widziany, wydał jej się owocem nie z tej ziemi. Jak go jednak pokroić? Taeko niecierpliwie oczekuje na odpowiedź. W końcu jedna z jej sióstr wraca do domu z rozwiązaniem zagadki. Wraz z całą rodziną zebraną wokół krojącej, obserwujemy ten zabieg. W końcu, mała Taeko może skosztować owoc po raz pierwszy. Celebruje chwilę, początkowo przyglądając się apetycznemu obiektowi i zwracając uwagę na reakcję reszty rodziny. W smaku ananas nieoczekiwanie nie zachwyca. Nie tak miało być. Co zadziwiające, Taeko nie poddaje się.  Z całych swoich stara się przekonać siebie, że jest inaczej, że jest to nadal ten magiczny owoc, na którego temat zdążyła już stworzyć tak wiele przyszłych wspomnień. Wmusza w siebie kolejne kawałki, próbując zachować w pamięci jego niezwykłość, jaka wykreowała się uprzednio w jej wyobraźni.

Powrocie do marzeń wspomnienia i rzeczywistość przenikają się. Taeko co rusz zagląda do swojej przeszłości – chwilami świadomie, chwilami zupełnie przypadkowo, budząc wspomnienia w najmniej oczekiwanych momentach. Animacja Takahaty to kino, które w prosty, wręcz skromny sposób ukazuje odbiorcy siłę wspomnień. To, jak te mocne rzutują na naszą przyszłość. Jak wyraźne są w nas samych. Reżyser, a zarazem scenarzysta Powrotu do marzeń nie śpieszy się. Unika intensywnie emocjonalnej narracji, ukazując nam wycinki z życia Taeko otoczone zwyczajną codziennością. Poza podróżą po własnych wspomnieniach animacja z 1991 roku jest również opowieścią o dwóch umysłach, dwóch duszach, które znajdują wspólny język. Myślą podobnie. Dążą do podobnych przestrzeni. Taeko od zawsze czuła się niedopasowana. Nawet w życiu dorosłym reprezentuje niepopularny w jej kulturze i czasie trend – niezamężna kobieta bez dzieci w jej wieku jest czymś niecodziennym i nieczęsto spotykanym. Raz jeszcze postawiona jest w roli „wyrzutka”. Toshio również nie znajduje dla siebie miejsca w ówczesnym społecznym schemacie. Nieco nieporadny i niezdarny rolnik, miłośnik węgierskiej muzyki, mężczyzna wrażliwy i pełen entuzjazmu. Zamiast energetycznego pędu zatłoczonego miasta stawia na spokojne, banalne wręcz – patrząc z boku – życie na prowincji. To właśnie tutaj oddać się może swojej pasji, jaką jest rolnictwo organiczne. W pewnym momencie babcia Taeko mówi do bohaterki:

Żyj wystarczająco długo, a w końcu zobaczysz wiele różnych dróg.

To jedno z lepszych podsumowań całej produkcji. Takehata zdaje się nam mówić, że niektóre rzeczy staną się dla nas widzialnymi, dopiero gdy my sami będziemy gotowi ujrzeć je w innym świetle. Bo tylko czas jest w stanie wyciągnąć je z przestrzeni złudzeń, fałszywych założeń, dostosowań i obcych narracji, które przyjęliśmy, aby dobrze się „ułożyć”. Aby było nam lepiej i łatwiej. Aby funkcjonować na podstawie pewnych zasad i założeń. A że czasami nie są nasze czy spójne z nami?

W pewnym momencie wspomnienia Taeko zaczynają rzutować na jej interakcje i zachowania w teraźniejszości, a także stają się i jej częścią – w momencie, gdy ta zaczyna dzielić się nimi z Toshio oraz innymi postaciami. Wspomnienia 27-latki ukazują nam dziewczynkę, która chciała wyjść poza narzuconą jej sztywną i konserwatywną przestrzeń. I choć z początku nieśmiało próbowała, chociażby poprzez aktorskie eksperymenty, to szybko się wycofała i dostosowała do tego, czego rodzina wobec niej oczekiwała. Wątek poświęcony miesiączce ukazuje również wstyd, jakim przesiąknięte były myśli bohaterki. Nie chciała, żeby ta „wada” wyszła na jaw. W pewnym sensie – poprzez zachowanie chłopców, jej rówieśników z klasy, miesiączka stała się dla bohaterki niechcianym stygmatem, od którego z całych sił próbowała się odciąć. Jednocześnie powrót do lat dziecięcych daje bohaterce perspektywę, dzięki której ta jest w stanie zauważyć, jakie profity proponuje jej dorosłość. Jak niezależność, swoboda mogą stać się kluczem do powrotu do marzeń. Kreatywne zapędy Taeko tłamszone są przez jej rodziców, a problemy z matematyką (która to przyniesie jej dobrą przyszłość) uznane są przez mamę za nienormalne. Brak oparcia w rodzicach wysyła małej Taeko sygnały, że – być może – jej lekkie, czułe i swobodne podejście do życia jest niewłaściwe. Warto też zauważyć, że i w Powrocie do marzeń to – raz jeszcze – ojciec okazuje się tym, który decyduje o wszystkim. Na co dzień milczący, mało zaangażowany, za sprawą paru słów wytyczy kierunek, w którym powinno podążać dojrzewanie córek. Nie ma tu miejsca na dyskusję czy rozmowę. Wychodzenie poza schemat jest niewłaściwe.

Dzieciństwo odbija się na 27-letniej bohaterce. Jej dorosła wersja w gruncie rzeczy jest kobietą zagubioną. Z racji na zagłębienie się w myślach i emocjach bohaterki, Powrót do marzeń sprawia wrażenie historii niezwykle intymnej, momentami wręcz prywatnej. Szare barwy – zarówno porażki, jak i sukcesy. Ból i szczęście. To wszystko nadal jest w Taeko. Zaskakuje uniwersalność wyrazu filmu. Mimo tego, że wiele tu specyficznych odniesień do kultury japońskiej to wciąż jest to bardzo aktualny i wielokierunkowy obraz filmowy. W przypadku gdy patrzymy na niego jak na opowieść o dorastaniu, które skupiając się wyłącznie na przeżyciach emocjonalnych często – bez względu na kraje – podzielone jest na podobne etapy. Powrót do marzeń prezentuje wyraźnie stonowaną wizualną formę,  szczególnie gdy umieścimy go w kontrze do innych prac studia Ghibli. Bardziej malarska estetyka tylko momentami wzbogacona intensywniejszymi, marzycielskimi sekwencjami (jak w przypadku pierwszego zauroczenia Taeko, gdy ta po krótkiej rozmowie z chłopcem unosi się i biegnie w powietrzu). W czasie tych scen jeszcze wyraźniej widoczny jest dysonans pomiędzy oszałamiającym, wręcz przytłaczającym – swoją barwą i kreatywnością – zwyczajowym stylem Ghibli. Powrót do marzeń pod względem wizualnym nie oszałamia tak, jak inne produkcje studia. Jest nostalgiczny poprzez sposób ukazywania danych przestrzeni i sytuacji, szczegółowy, acz prezentuje wyraźnie powściągliwą formę. Subtelna animacja stara się też unikać narracyjnych konwencji, stawiając nacisk na inne elementy budowania fabuły. Mamy tu sporo czasu na rozwinięcie tematyki produkcji organicznej w rolnictwie, nowatorskiego w mainstreamie – jak na tamte czasy – podejścia do ekologii, korzyści płynących zarówno z życia na wsi, jak i w dużej aglomeracji czy wpływu wychowania przez rodziców na naszą przyszłość. Zakończenie, choć początkowo daje wrażenie odejścia od klasycznego finału, staje się chwilę później pewnym kompromisem. Ten zrealizowany w konwencji, w której świat realny zaciera się ze światem wspomnień, a może raczej łączy ze sobą, jest zwrotem, który podsumowuje cały film. Podróż do marzeń to prosty film o nostalgii. Opowieść, która koi i uspokaja – i choć przedstawia tak inną od naszej kulturę, to wspomnienia, emocje i myśli są w nim niezwykle uniwersalne.

Powrót do marzeń to również i powrót do natury. Ta raz jeszcze odgrywa istotną rolę w twórczości studia Ghibli. Wiele czasu poświęcone jest ekologii, harmonijnej korelacji człowieka z naturą. Dominuje tu precyzyjny opis rzeczywistości: pejzaże, krajobrazy mające wywołać nostalgię u widza (zachodzące słońce, niekończące się, pędzące przestrzenie widziane z okna pociągu, powolna, spokojna praca na wsi, przechadzki bez celu, spacery w naturalnym środowisku). Również i liczba detali widziana na dalszym planie miała „pomóc” odbiorcy szybciej i mocniej zaangażować się w tenże świat. Oswoić się z nim, poznać go, a w końcu przypomnieć go sobie. Choć produkcja emanuje sielskim, spokojnym klimatem to sporo tu narracji skupiającej się na zagadnieniach samotności czy pustki. Spacer po wspomnieniach, na jaki udaje się Taeko, jest próbą zastanowienia się nad tym, dokąd właściwie jej droga prowadzi. I czy faktycznie jest to ścieżka, którą ona sama wybrała. Urywki z czasów dziecięcych 27-latki przepełnione delikatnością i subtelnością, zgrabnie splatają się w spójną całość, historię, w której śledzimy 11-latkę powoli kształtowaną w określony, wydawałoby się, że słuszny – patrząc z perspektywy dobrych intencji rodziców – sposób. Opowieść, w której młody umysł Taeko powoli zapełniany jest kolejnymi oczekiwaniami i wytycznymi uważanymi za jedyne właściwe.

U Takahaty temat pamięci jest jednym z najczęściej powracających motywów. W Powrocie do marzeń również odgrywa fundamentalną rolę – to właśnie wokół niego owija się cała narracja. Pamięć istotna jest dla bohaterki, ale i dla widza: zarówno w jednym, jak i drugim przypadku wywołując określone, wybrane, często przypadkowe wspomnienia. To właśnie dzięki wspomnieniom Taeko będzie mogła sobie „przypomnieć”. Przypomnieć marzenia i kierunki, które prowadziły ją do wymarzonych krain. Choć studio Ghibli głównie poprzez filmy Miyazakiego zyskało swoją renomę studia wydającego na filmowy świat oryginalne i wielopoziomowe, wizualnie stojące w ogromnej kontrze do typowych animacji Zachodu opowieści, to nie mniejsze uznanie należy się samemu Takahacie. Trzeba przy tym zaznaczyć, że Powrót do marzeń nie jest filmem wybitnym. Powolnie snująca się narracja może momentami nużyć i wybijać ze świetnie nakreślonej fabuły. Jest to jednak i historia niezwykle ciepła, szczera i bliska, z którą łatwo jest się odbiorcy utożsamić. Nostalgiczny powrót do wycinków z dzieciństwa. Z pozoru nieważkich, zwyczajnych chwil, mających jednak ogromny wpływ na to, jak postrzegać będziemy siebie samych, ludzi wokół, jak i otoczenie. Powolne, prawie że stojące w miejscu tempo może zauroczyć. I zachęcić samego odbiorcę do przystanięcia na chwilę, krótkiego odpoczynku, przechadzki po wspomnieniach; a następnie powrotu do swojej – może tej samej, może tej starszej i trochę już przykurzonej – drogi.

Na zakończenie chciałam jeszcze dodać, jak ogromną rolę odgrywała muzyka w animacji Takahaty. W przypadku Powrotu do marzeń były to nie tylko klasyczne ballady japońskie z lat 60., ale i j-pop, utwory symfoniczne (Katsu Hoshi) czy węgierska muzyka ludowa (Sebestyén Márta & Muzsikás). W tej ostatniej zasłuchiwał się Toshio. Z jednym z umieszczonych w produkcji węgierskich utworów zapoznać można się poniżej. Z kolei finałowa piosenka jest japońską wersją kawałka The Rose – w oryginale odpowiada za niego Amanda McBroom. Ostatnia rzecz, a zarazem ciekawostka całkiem jeszcze młoda: z okazji 25. rocznicy powstania Powrotu do marzeń amerykański dystrybutor GKIDS (skupiający się na dystrybucji oryginalnych i niezależnych animacji) postanowił po raz pierwszy udostępnić japońską produkcję w wersji z angielskim dubbingiem; zatrudnił do tego takich aktorów jak: Daisy Ridley (znana z roli Rey w sadze Stars Wars), Dev Patel (Skins, Newsroom czy Slumdog. Milioner z ulicy), Alison Fernandez oraz Ashley Eckstein.

only yesterday -Teremtés- Márta Sebestyén -Muzsikás


Tytuł: Powrót do marzeń

Oryginalny tytuł: Omohide Poro Poro; angielski: Only Yesterday

Reżyseria: Isao Takahata

Scenariusz: Isao Takahata

Gatunek: obyczajowy, anime

Rok produkcji: 1991

W rolach głównych: Miki Imai jako Taeko oraz Toshiro Yanagiba jako Toshio; w dubbingu angielskim: Daisy Ridley jako Taeko oraz Dev Patel jako Toshio

Nagrody i nominacje: nagroda za najlepszą animację oraz nominacja za scenariusz adaptowany na International Online Cinema Awards (INOCA)

Ocena: 7,5


*trailer w wersji z angielskim dubbingiem

Fot.: GKIDS Films


Write a Review

Opublikowane przez

Magda Przepiórka

Psychofanka Cate Blanchett, Dario Argento, body horrorów Davida Cronenberga, Rumuńskiej Nowej Fali i australijskiego kina. Muzyka to beztroskie, ale i mocniejsze polskie brzmienia – przekrój dekad 70/80 – oraz aktualne misz-masze gatunkowe w strefie alternatywy. Literacko – wszystko, co subiektywnie dobre i warte konsumpcji, szczególnie reportaże podróżnicze. Poza popkulturą miłośniczka wojaży wszelakich.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *