Najbardziej udręczony mężczyzna na świecie – Zanzim – „Wyspa kobiet” [recenzja]

Mam prośbę do wszystkich heteroseksualnych mężczyzn. Wyobraźcie sobie proszę, że nie macie aktualnie żadnych zobowiązań względem żadnej kobiety. Jesteście wolni, a w dodatku przystojni i nie macie problemów z łamaniem damskich serc. Spełniacie się jako lotnik akrobata, przez co kobiety nie ustają we wzdychaniu do Waszej osoby. Upojne noce to dla Was chleb powszedni i nie wyobrażacie sobie, by taki stan rzeczy miał ulec w najbliższej przyszłości zmianie. I wtedy, pewnego dnia, budzicie się na wyspie, na której są same kobiety – w dodatku przechadzające się nago lub w skąpych ubraniach… a Wy nie możecie ich tknąć, nie mówiąc o czymś więcej. Mija dzień za dniem, Wasze żądze sięgają zenitu, widok kobiecych ciał łaskocze zmysły, dookoła nie ma żywej, męskiej duszy… ale nic z tego nie wynika! Straszna udręka, prawda? Właśnie o takiej tragedii opowiada komiks Wyspa kobiet.

Céleste Bompard to, jak już wiecie, lotnik akrobata, który nie boi się podniebnych wojaży, zwłaszcza że zapewniają mu one dostęp do kobiecych serc i innych zakamarków ich ciał i duszy. Latający szaleniec żyje we Francji i tam właśnie spełnia się we wszelkich wygibasach – tak w przestworzach, jak i w łóżku. Dla jednych to kobieciarz, dla innych nikczemnik. Céleste jednak nie należy do ludzi, którzy przejmują się cudzą opinią, dopóki nie wpływa ona na jakość jego życia, oczywiście. Na tę jednak wpływa w niedługim czasie wojna. Mamy bowiem rok 1914, trwają niepokoje i konflikty, każdy wykorzystywany jest do tego, aby pomóc ojczyźnie i rodakom. Bompard jako wyśmienity lotnik również może przysłużyć się Francji – zostaje więc wysłany na front z niebagatelną misją. A przynajmniej tak mu się na początku wydaje. Zamienia swój monoplan na biplan, a talent akrobaty oddaje na potrzeby wojska. Kiedy jednak okazuje się, że naraża swoje bezcenne i wyjątkowe życie (w którym planuje jeszcze uwieść tak wiele kobiet!) dla kilku miłosnych listów od stęsknionych mężów i narzeczonych, którzy walczą w obronie Francji – nie może powstrzymać oburzenia (Wszystko to, by zapewnić lekturę kobietom… Phi!). Los jednak szybko mści się na nim za te pełne pogardy i pozbawione empatii słowa – dosłownie chwilę bowiem po ich wypowiedzeniu Céleste Bompard staje się ofiarą katastrofy lotniczej, w wyniku której ląduje poturbowany na bezludnej wyspie.

Ale wyspa przez jakiś czas tylko wydawać się będzie naszemu bohaterowi bezludna, co oczywiście wiemy dzięki tytułowi. Najpierw jednak, zanim poznamy tajemnicze mieszkanki wyspy, będziemy mieli możliwość podglądać, jak nasz Céleste radzi sobie w starciu z naturą. I trzeba przyznać, że jak na bawidamka pławiącego się dzięki swojej sławie w luksusach, idzie mu nad wyraz dobrze. Mężczyzna dość szybko stawia sobie coś więcej niż prowizoryczny szałas, a z dnia na dzień coraz lepiej idzie mu polowanie na kolejne porcje białka. Jednak tym, co Francuzowi doskwiera najbardziej, nie jest brak gorącej wody, alkoholu czy poważnych męskich rozmów. Nie tęskni nawet za wykonywanymi przez siebie akrobacjami w przestworzach! Nie, tym, za czym naprawdę tęskni Céleste, są przedstawicielki płci pięknej. Mężczyźnie tak bardzo doskwiera ich brak, że jego ciało i umysł zaczynają zachowywać się, jakby był narkomanem na odwyku – ma halucynacje i omamy, nie potrafi zapanować nad tęsknotą za gorącym kobiecym ciałem i nad żądzą, którą do tej pory mógł zaspokajać niemal w dowolnej chwili. Miotany desperacją otwiera w końcu pudła z listami od żołnierzy, które z zapałem czyta, odkrywając wielkie uczucia i tęsknoty niemal równe jego pragnieniom. Wizualizuje sobie kobiety, do których kierowane są słowa w listach, co tylko wzmaga jego pragnienie. Dzięki owym listom udaje mu się także sklecić pomoc o ratunek, a skrawek papieru, na którym zapisał swoje błaganie, wtyka do opróżnionej butelki po trunku, którym przed odlotem został obdarowany.

Mając tylko własną, a tęskniąc za twoją odświętną nagością. Dwojąc się i trojąc – w pojedynkę przymierzam usta do twojego imienia.*

Tymczasem już wkrótce, na próżno wypatrując ratunku, Céleste zauważa zwierzynę, którą mógłby się wreszcie porządnie najeść. Rusza więc w pogoń, która kończy się dla niego nieoczekiwanym zwrotem akcji. Kobieciarz odnajduje w końcu swój raj, swoje upragnione miejsce, swoją Atlantydę. Wiedziony zbiegiem okoliczności odnajduje na wyspie wioskę pełną kobiet – pięknych, młodych (w większości) i – jak wydaje się bohaterowi – spragnionych męskiej czułości i stanowczości. Jednak raj naszego akrobaty nie trwa długo, okazuje się bowiem, że mieszkankom wyspy daleko do delikatnych i eterycznych stworzeń, które czekałyby na męski ratunek. To waleczne kobiety, które czują wstręt i odrazę do mężczyzn, uznając ich wyłącznie za dawców nasienia. Kontakt z nimi jest zatem konieczny, ale nie przyjemny. I kiedy nasz bohater już jest w stanie się poświęcić dla dobra sprawy i odbywać kolejne stosunki z kobietami z wyspy, by zapewnić im potomstwo, okazuje się, że one mają już swojego rozpłodnika, Céleste będzie im zatem potrzebny do zupełnie innych celów niż erotyczne…

Udręka lotnika jest nie do zniesienia. Codziennie obserwuje nagie, prężące się w słońcu kobiety, codziennie spogląda na ich sterczące sutki i wypięte przy pracy pośladki. Strzępki ubrań, które zwisają z ich ciał, tylko pobudzają fantazję mężczyzny. Czy jest jakakolwiek możliwość, aby zdrowy, heteroseksualny mężczyzna wytrzymał tę mękę? Czyż nie ma nic gorszego na świecie? Otóż, jest, ale o tym niespełniony kochanek przekona się dopiero, kiedy rozzłości nasze amazonki i kiedy przekona się, że do tej pory traktowały go ulgowo…

Wyspa kobiet to pomysłowy i niezwykle zabawny komiks, w którym wystawiony na udrękę mężczyzna będzie musiał zmierzyć się ze swoim największym wrogiem, który do tej pory całe życie pozostawał w ukryciu – niezaspokojonym pożądaniem. Grupa kobiet zamieszkujących wyspę do złudzenia przypomina kobiety z Seksmisji Juliusza Machulskiego – uważają one mężczyzn za przyczynę wszelkiego zła, za łajdaków i gwałcicieli, oskarżają ich o porywczość, śmierć i wojny. Czy więc w ich sercach znajdzie się odrobina współczucia dla wyrzuconego przez wojnę na tajemniczą wyspę lotnika? Czy podjudzane przez najstarszą starowinkę (To pies, jak fszyscy pozostali męfczyźni: podły, egoistyczny i perfersyjny!) pielęgnować będą w sobie nienawiść do mężczyzn, coraz bardziej pogrążając się w swojej samotni? I czy Céleste Bompard zrozumie, że jego dotychczasowe postępowanie nie mogło przysporzyć mu wielbicielek? Nawet jeśli nie wiedziały nic o jego wcześniejszym życiu. Bo przecież kobiety wyczuwają drani na kilometr. Co nie znaczy, że im nie ulegają…

Zanzim, scenarzysta i rysownik Wyspy kobiet, stworzył lekką i humorystyczną opowieść, która jednak niepozbawiona jest przekazu, który dla niezainteresowanych może w ogóle nie istnieć, a dla zwolenników – ukazuje się nienachalnie, lecz przystępnie. Ogromne poczucie humoru artysty objawia się nie tylko w samym koncepcie i dialogach, ale także w rysunkach, które niejednokrotnie służą mu zamiast tekstu do wyrażania pewnych prawd i niuansów – wystarczy wspomnieć choćby głowy kobiet powieszone na ścianie niczym trofea łowcy w domu bohatera. Lektura tej opowieści to naprawdę świetna zabawa, która z pewnością znajdzie więcej zwolenników niż malkontentów narzekających na banalną i mało pomysłową treść czy frywolne żarty lub zbyt dużą ilość nagości. Wszystko jednak przez Zanzima zostało dobrane idealnie – choć nagości faktycznie jest sporo, to komiks w żadnym momencie nie staje się niesmaczny. Wręcz przeciwnie – Wyspa kobiet stanowi zarówno hołd dla kobiecego piękna, jak i ukłon w stronę mężczyzn za to, że potrafią to piękno docenić każdą komórką swojego ciała. Dosłownie każdą.

wyspa kobiet planszaStyl rysowania Zanzima świetnie wpisuje się zarówno w tematykę, jaką obrał, tworząc Wyspę kobiet, jak i w lekką, humorystyczną formę, w jaką ją ubrał. Przede wszystkim rzucają się w oczy obłe kształty i linie, z których tylko nieliczne mają ostre, kanciaste formy i zakończenia. Niemal wszystko jest delikatne i okrągłe, jakby miało sprawiać wrażenie miękkości i kobiecości. Idealnie podkreśla to zmysłową i sensualną stronę komiksu. Nie bez skojarzeń pozostaje także nos głównego bohatera, który jest ogromny i iście falliczny, co tylko podkreśla jego sprośne myśli i hulaszczy charakter kobieciarza, dla którego igraszki miłosne zawsze stawiane są na pierwszym miejscu. Za kolory komiksu odpowiedzialny jest natomiast Hubert Boulard i trzeba przyznać, że barwy również współgrają z tematyką i dowcipem opowieści. Kolory są zawsze żywe na wyspie, z przewagą czerwieni i pomarańczu, jakby dla podkreślenia tego, że Céleste Bompard jest wiecznie rozpalony żądzą. Natomiast sceny takie jak wypadek samolotu czy pierwsze chwile na wyspie okraszone zostały lekko przygnębiającymi, przygaszonymi barwami.

Wyspa kobiet to zabawna podróż, w jaką zachęcam, aby się wybrać, bo Zanzim ma nie tylko inteligentne poczucie humoru, ale także dysponuje wyczuciem i taktem. Kobiecie ciała przedstawione są niby prosto i niedbale, a jednak z pewnym sentymentem i oddaniem im czci. Rysunki cieszą oko, kolory są żywe i nasycone, a sama wyspa… zapewni sporo wrażeń. Warto dać się porwać pulsowaniu tej przepełnionej kobietami krainy, zanurzyć się w onirycznych opowieściach, podczas których nie wiadomo do końca, co prawdą jest, a co rojeniem. Na ogromy plus zasługuje także samo zakończenie, które jest czyste pod kątem interpretacji i czytelnicy mogą sami wybrać, jak wytłumaczą sobie przygody naszego kochliwego Francuza o gorącej krwi. Na pewno jednak nie będziemy się nudzić na wyspie. Co najwyżej może ogarnąć nas trudne do zdefiniowania pragnienie…

Fot.: Timof i cisi wspólnicy

*Jacek Podsiadło

[buybox-widget category=”book” name=”Wyspa kobiet” info=”Zanzim”]

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *