Na skrzyżowaniu wichrów

Zatrzymane w kadrze – Martti Helde – „Na skrzyżowaniu wichrów” [recenzja]

Nie ma się co oszukiwać, że filmów o ludzkich cierpieniach wywołanych wojną, a zwłaszcza II wojną światową, jest zatrzęsienie. Jedne są bardziej, inne mniej poruszające, ale każdy z nich już samą tematyką zapada w pamięć, budzi w widzu sprzeciw, niezrozumienie nieludzkiego postępowania i jednoczesną świadomość tego, że dziś, siedząc w ciepłym domu, nie będzie on w stanie zrozumieć tego strachu, bólu, beznadziei. Jednak większość filmów opowiada tę historię z perspektywy zbrodni nazistowskich, tymczasem nie tylko Hitler i ludzie mu podlegający popełniali zbrodnie i byli odpowiedzialni za masowe mordy. Niezwykły film Na skrzyżowaniu wichrów opowiada historię Erny, Estonki, która z powodu czystek etnicznych przeprowadzanych na rozkaz Stalina w krajach bałtyckich, musiała wraz z kilkuletnią córeczką opuścić piękny dom i została rozdzielona z ukochanym mężem. Dystrybutorem filmu jest Aurora Films, a Głos Kultury objął ten poruszający obraz patronatem medialnym.

Historia sama w sobie może wydawać się znana i wielokrotnie opowiadana, choć oczywiście jako opowieść innych ludzi. Szczęśliwy dom, rodzina, przyszłość… a później wojna, czystki, wywózki, rozproszenie rodziny, obozy pracy, wycieńczenie, głód, tęsknota, strach, często śmierć, utrata bliskich. W wir takiego okrutnego ciągu przyczynowo-skutkowego wpadła główna bohaterka filmu Martii Heldego, Erna. Kobieta i jej rodzina padli – jak dziesiątki tysięcy innych – ofiarą reżimu Stalina, który po inkorporowaniu krajów bałtyckich do ZSRR zarządził masowe wywózki na Syberię rdzennej ludności tych państw. Wywożenie ludzi odbywało się w warunkach trudnych, wręcz nieludzkich, rodziny były rozdzielane i przewożone w różne, oddalone od siebie miejsca, poszczególni członkowie familii nie mieli pojęcia, ani gdzie są ich bliscy, ani co się z nimi stało. Spotyka to również szczęśliwą i ufną do tej pory w ludzkość i jej dobro Ernę, która kilkadziesiąt dni spędziła ze swoją córeczką i innymi kobietami w brudnym, ciemnym i zatłoczonym wagonie pociągu wiozącym je daleko na północ, ku niewiadomej, przerażającej przyszłości. Jej mąż trafił tymczasem do innego “transportu”, a Erna przez kilkanaście lat pisała do niego listy, które – jak widz może domniemywać – pozwalały jej zachować nie tylko nadzieję i wciąż żywe wspomnienia o ukochanym i szczęśliwym domu, ale także w pewnym stopniu mogły przyczynić się do nie popadnięcia w depresję, marazm, a nawet do pozostania przy zdrowych zmysłach.

Wichry pociąg

To właśnie listy Erny do Heldura są tak naprawdę kanwą tej opowieści, tworzą historię kobiety wystawionej na ciężką próbę, która mimo wszystko nie tylko przetrwała, ale także zachowała w sercu wszystko to, co określało ją jako człowieka, kiedy opuszczała dom i męża. To właśnie listy Erny, a co za tym idzie sposób narracji, sprawiają, że Na skrzyżowaniu wichrów nie jest zwykłym filmem, typowym obrazem z akcją, dialogami, ruchem postaci. Estońska produkcja to czarno-biały album z fotografiami, który tworzy tło dla epistolarnej historii opowiadającej o losach Erny, jej córki i męża, a także okrutnym życiu w kołchozie, gdzieś na dalekiej Syberii, które z czasem staje się wręcz zwyczajne, przepełnione rutyną, codziennością, do którego kobiety w pewien sposób zdążyły się przyzwyczaić. Ten w niezwykły sposób przykuwający uwagę widza film został stworzony przy pomocy tableaux vivants (z francuskiego: żywe obrazy), dlatego nie uświadczymy w nim typowej akcji, postaci bowiem nie poruszają się, zastygnięte w jednej pozycji, w jednej chwili zapamiętanej i uchwyconej we wspomnieniach Erny.

Wichry wagon

Popularność żywych obrazów przypadała na wiek XIX i początek XX wieku, a obecnie nawiązują do nich spotykane często w turystycznych miejscowościach ludzie udający tak zwane żywe posągi. To jednak, co zrobili twórcy filmu Na skrzyżowaniu wichrów, jest czymś niezwykłym i zapiera dech w piersiach; choć postaci są nieruchome, ich mimika i gesty zatrzymane “w pół słowa”, często w niezwykle niewygodnych do utrzymania pozycjach i trudnych do zachowania w bezruchu minach, widz jest jak zahipnotyzowany tymi obrazami i naprawdę nie jest łatwo oderwać wzrok od ekranu. Te żywe fotografie przyciągają wzrok, a ledwie zauważalne, minimalne drgnienie któregoś z aktorów bądź szybkie, trwające ułamek sekundy mrugnięcie oczu sprawiają, że magia tego sposobu działa jeszcze intensywniej, potęgując wrażenie i sprawiając, że z jednej strony mamy do czynienia z obrazem, fotografią, zatrzymaną w kadrze chwilą, z drugiej strony tkwi w nas świadomość, że to nie jest zdjęcie, lecz nieruchomi ludzie, udający tylko zatrzymanie w kadrze.

Wichry starość

Tak wygląda niemal cały film. Kamera bardzo wolno przesuwa się po unieruchomionych ludziach, prawie jak w dziecięcej zabawie Raz, dwa, trzy, Baba Jaga patrzy. Tutaj Babą Jagą jest kamera, a ludzie – postacie z filmu, aktorzy – kiedy tylko obiektyw jest na nich zwrócony, zastygają w bezruchu. Te czarno-białe zdjęcia przywodzą też na myśl upiorne pocztówki z miejsc, z których widokówek z pozdrowieniami się przecież nie wysyła, z miejsc i ze zdarzeń, z których wspomnieniami się nie szasta, nie chwali przed znajomymi niczym podróżą do ciepłych krajów, do hotelu z basenem. A jednak razem z narracją Erny można niekiedy odnieść wrażenie, że Na skrzyżowaniu wichrów to właśnie taki klaser z pocztówkami z miejsc (zarówno pod względem geograficznym, jak i tych do których nie prowadzą żadne mapy, zakamarków ludzkiej duszy), których zwiedzić by się nie chciało, z których nie chciałoby się zachować żadnej namacalnej pamiątki. Rewelacyjne wrażenie robią także te żywe obrazy, które kamera wychwytuje nie w zamkniętym pomieszczeniu, ale na dworze; wrażenie to powodowane jest przez nieruchomość postaci – zamarłych w trakcie wykonywania jakichś czynności, w trakcie wypowiadania jakichś słów, w trakcie gestów – którą podbijają powiewające na wietrze nie tylko liście czy trawy, ale przede wszystkim tkaniny, z których uszyte są ubrania bohaterów filmu. Ten kontrast genialnie wpływa na odbiór filmu, pozwala dostrzec zamierające życie, wstrzymany oddech, zastygłą nadzieję, przyszłość bez jakiegokolwiek ruchu, w konfrontacji z siłami przyrody, z naturą, której nic nie jest w stanie zatrzymać, która głucha jest na ludzkie krzywdy i cierpienia, które od wieków sami sobie zadajemy.

Wichry kołchoz

Historia Erny to opowieść oparta na prawdziwych listach i pamiętniku pisanych przez Estonkę, która w wyniku czystek etnicznych została zesłana na surową i obcą Syberię. Rozdzielona z mężem, wraz ze swoją córką znosiła głód, upokorzenie i pracę ponad ludzkie siły, za którą zapłatą była dzienna racja żywnościowa w postaci 200 gramów czerstwego chleba. Niesamowicie uderza w tej historii sposób narracji, język opowieści, za pomocą którego Erna Tomm opowiada mężowi – o którym nie wie nawet, czy żyje – o swoich kolejnych dniach. Na skrzyżowaniu wichrów, choć w sposób oczywisty, wynikający z samej tematyki, jaką podejmuje dzieło Heldego, zawiera w sobie elementy martyrologii i ukazuje cierpienie zsyłanych na Syberię osób, pozbawione jest w warstwie właśnie narracyjnej tego cierpiętnictwa, użalania się, do jakiego zarówno kobiety, jak i mężczyźni mieli przecież wtedy niezbywalne, święte wręcz prawo; styl opowieści Erny unika robienia z niej czy innych kobiet ofiar, nie narzeka na swój los, nie żali się i nie płacze. Kobieta w sposób wręcz niewiarygodny opowiada w listach do ukochanego Heldura o obecnej rzeczywistości tak, jakby opowiadała o zwykłym dniu, kiedy siedziała w ogrodzie, piła herbatę i przyjmowała gości. Jest w tej korespondencji oczywiście sporo refleksji, melancholii i smutku, ale są to emocje przedstawiane na innym poziomie, niż przyzwyczaiły nas do tego filmy podejmujące problematykę ofiar wojennych.

Wichry chleb 2

Zarówno czarno-biała kolorystyka filmu, jak i nietypowy sposób jego nakręcenia za pomocą tableaux vivants są wytłumaczone przez samą Ernę, która właśnie tak, podczas tych strasznych piętnastu lat, widziała swoje życie – jako czarno-białe obrazy pozbawione kolorów, jak zatrzymane w kadrze chwile. Również poetycki i niewiele nam mówiący na początku tytuł dzieła zostaje wyjaśniony w chwili, kiedy na ten jeden moment, moment chyba najbardziej wzruszający w całym filmie, narratorem zostaje ktoś inny. Na skrzyżowaniu wichrów to przepiękny film opowiadający o przerażających wydarzeniach, ale także o niezwyklej sile woli, sile miłości, nadziei i wspomnień. To właśnie pamięć o mężu, o ich przepięknie kwitnącej jabłonce w ogródku i wcześniejszym życiu podtrzymywała w Ernie siłę do tego, aby przetrwać jakoś kolejne dni; to właśnie magia wspomnień i niezmąconej czasem pamięci pozwoliła Ernie oprzeć się pokusie pozostania tam, gdzie życie jakoś się ułożyło, gdzie po śmierci Stalina wielu z zesłanych miało już swoje życia, nowe rodziny, własny kawałek ziemi. Wracając, Erna dźwigała jednak bagaż, którym nie powinien być obarczony żaden człowiek, bagaż, który sama ujęła w lapidarne, lecz treściwe zdanie: A co, jeśli o człowieku świadczą podejmowane przez niego decyzje?

Wichry na wozie

Na skrzyżowaniu wichrów pod żadnym względem nie jest filmem typowym i zwyczajnym, a więc nie sposób oceniać go w tych kategoriach. Nawet o aktorstwie niełatwo coś powiedzieć, kiedy niemal cały film opiera się na nieruchomych postaciach, a gra aktorka sprowadza się właśnie do wytrzymania w jakiejś pozycji, z jakąś miną, w pół jakiegoś gestu. Napisałam jednak, że “niemal cały film” opiera się na tableaux vivants, ponieważ początek i koniec produkcji, a więc te momenty, kiedy Erna jest poza kołchozem, w którym pracowała, poza Syberią, są kręcone tradycyjnie, choć nadal pozostają czarno-białe. Początkowe, sielankowe sceny filmu wyróżniają się światłem, które rekompensuje widzom brak kolorów i mimo monochromatyczności pozwala odczuć poranne i południowe słońce muskające ramiona, zapach jabłonki w sadzie, ciepło letniej wody w rzece. Jednak nie powinny nas zwieść te żywe obrazy, ta wyjątkowa technika, jaką wybrali twórcy filmu. W żaden sposób bowiem nie umniejsza ona aktorom ich wysiłku i pracy, jaki włożyli w powstanie Na skrzyżowaniu wichrów. Na uznanie i brawa zasługują ich role, wszystkich naraz i każdego z osobna – w tym tych najważniejszych: Laury Peterson i Tarmo Songa – bo o ile może do zastygnięcia na dłużej w niekomfortowej pozycji wystarczy sprawność fizyczna i równowaga, o tyle wytrzymanie z konkretnym wyrazem twarzy, często wiele mówiącym, a nawet kluczowym dla danej sceny, musiało być nie lada sztuką. A ujęcia kamery są długie i powolne, można powiedzieć, że niemal leniwe, flegmatycznie przesuwające się po zatrzymanych w jej kadrze ludziach, jakby miała nad nimi władzę na wzór tej, jaką miał nad nimi reżim Stalina i władz ZSRR.

Wichry fajka

Na skrzyżowaniu wichrów to film kompletny i skończony zarówno pod względem opowiadanej historii, jak i od strony technicznej. Leniwa kamera, gra światłem w początkowych scenach, dopracowane obrazy i potęgująca to wszystko świetna muzyka autorstwa Pärta Uusberga – wszystko to się zazębia i układa w spójną całość, choć spokojną i niemal delikatną w sposobie, to wstrząsającą w swojej wymowie. Zatrzymane w kadrze wspomnienia z życia Erny złożyły się na film wyjątkowy i subtelny, na szufladę pełną pocztówek z niezwykłego życia, ale pocztówek, których się nie wysyła, bo przecież nie są one atrakcyjne. Na skrzyżowaniu wichrów nie bez powodu zostało obsypane nagrodami i wyróżnione na wielu festiwalach, zdobywając między innymi: Nagrodę Forward Future na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Pekinie w 2015 roku, Nagrodę Publiczności na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Melbourne w 2015 roku, Wielką nagrodę jury (wyróżnienie) na Angers European First Film Festival, Nagrodę publiczności i wyróżnienie jury na Festival International de Cinema de Terragona w 2014 roku czy Nagrodę Jury Ekumenicznego na Warszawskim Festiwalu Filmowym w 2014 roku. Nagrody te są w moim odczuciu jak najbardziej zasłużone, a sam film wart jest obejrzenia po stokroć, chociażby przez wzgląd na niezwykłą historię i technikę, przy pomocy której ją opowiedziano. Przez wzgląd na te zatrzymane w kadrze chwile, które zarówno przeżyła Erna, jak i one pozowliły jej przeżyć. 

Wichry but

Fot.: Aurora Films

Na skrzyżowaniu wichrów

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *