Bestia

Zbrodnia i kara – Anders Roslund, Börge Hellström – „Bestia” [recenzja]

Człowiek to jedyny ssak, który unicestwia sam siebie. Człowiek może nienawidzić innego człowieka, może go zamordować, człowiek może zniszczyć własny gatunek. Jest diabelskim stworem, jedynym, który posiada taką moc autodestrukcji. Tak już jest i nigdy tego nie zrozumiemy. No właśnie, są na tym świecie rzeczy, które ciężko zrozumieć, i do takich z całą pewnością można zaliczyć najbardziej odrażający rodzaj przestępstwa – pedofilię. Jaki jest tok myślenia degenerata, który dopuszcza się takiego czynu? Jakie emocje targają ojcem, którego 5-letnią córkę ktoś gwałci, zabija i nadal jest na wolności? Na te i kilka innych trudnych pytań stara się odpowiedzieć dwóch szwedzkich pisarzy – Anders Roslund oraz Börge HellströmBestii, książce mocnej, momentami brutalnej i dającej do myślenia, jednak mało odkrywczej i w zasadzie niezbyt zaskakującej zwrotami akcji. Książce, którą pomimo poruszanej tematyki, czyta się zadziwiająco dobrze.

Małe dziwki.

Już wiele takich widział.

Jasnowłose. Takie podobały mu się najbardziej. Wiedział, czego małe „dziwki” potrzebują, miał to w spodniach. Wiedział, że małe „dziwki” lubią krzyczeć, wiedział, na co one wszystkie zasługują, wiedział czego pragną. Człowiek spaczony do granic możliwości. Bernt Lund. Bestia.

Powieść zaczyna się bardzo, ale to bardzo mocnym akcentem, pierwszy rozdział to ten, po którym część czytelników zada sobie pytanie, czy chce brnąć dalej w tę historię. Opis spotkania tytułowej Bestii z dwiema dziewięcioletnimi dziewczynkami, to, jak twórcy przedstawili, co kłębi się w głowie tak chorego człowieka przeraża. Przeraża realizmem, no bo czy nie trafiamy co jakiś czas w serwisach informacyjnych na wiadomości o ofiarach dokładnie tego rodzaju zbrodni? Szwedzcy autorzy idą jednak krok dalej, nie opisują samej sytuacji, w sensie „spotkali się, pogadali, facet zabił dziewczynki”; nie, Roslund i Hellström, prześwietlają myśli kata i ofiar, krok po kroku. Po ostatnich zdaniach rozpoczynającego Bestię rozdziału, co bardziej wrażliwi mogą odłożyć powieść na półkę. Na szczęście, lub nieszczęście (w zależności czego oczekujemy od tej lektury), są to najbardziej drastyczne sceny w książce, w dalszej części, czytelnikiem targają już inne emocje.

Jak napisałem we wstępie, powieść nie zaskakuje wieloma zwrotami akcji i na dobrą sprawę, już z okładki można wyczytać, co będzie się w niej działo, także to o czym zaraz napiszę, nie jest wcale spoilerem, wszystkiego tego można się dowiedzieć, studiując okładkę. Tak więc, po kolejnej odrażającej zbrodni, tym razem na 5-letniej Marie, Bernt Lund po raz kolejny ucieka bezradnej policji, a sprawy w swoje ręce (dosłownie) bierze ojciec zamordowanej dziewczynki – Fredrik Steffansson. Mężczyzna zabija Bestię i tu dochodzimy do głównego problemu, z którym starają się w powieści zmierzyć autorzy – do kwestii winy i wyroku. Na scenę wkracza Lars Agestam – młody prokurator marzący o wielkiej karierze w wykonywanym zawodzie, to właśnie on będzie domagał się dla Steffanssona najwyższej z możliwych kar. Wbrew pozorom, rola naciskanych przez opinię publiczną (uważającą ojca zmarłej dziewczynki za bohatera) prokuratora oraz sędziów wcale nie jest łatwa, a sam problem bardziej złożony. Powiedzmy sobie szczerze – gdyby (odpukać) to co spotkało głównego bohatera powieści, przydarzyło się nam/Wam, śmiem twierdzić, że zdecydowana większość poparłaby morderstwo, którego dopuścił się pogrążony w żałobie człowiek. Ja też jestem ZA, jednak osobną kwestią jest ocena takiego czynu przez wymiar sprawiedliwości. Co by nie mówić – człowiek z zimną krwią zabił drugiego człowieka (dodam, że zrobił to, mimo iż mógł powiadomić o obecności Lunda, funkcjonariuszy znajdujących się kilkanaście metrów dalej), tak więc z jednej strony można go zrozumieć i usprawiedliwić, z drugiej zaś, idąc tokiem rozumowania prokuratora – kto dał temu pierwszemu prawo do bycia katem i sądem w jednej osobie? Czy łagodny wyrok (lub jego brak) nie doprowadzi do sytuacji, w której każdy Szwed będzie mógł wyjść na ulicę i zabić kogoś, kogo oskarża o pedofilię, nie licząc się z konsekwencjami?

Anders Roslund i Börge Hellström dotykają dość drażliwego tematu, jakim jest pedofilia, starają się zwięźle i obrazowo przedstawić lęki targające szwedzkim społeczeństwem, uderzając zarazem w liberalny wymiar sprawiedliwości. Zadają ważne pytania, na które odpowiedzi nie są wcale takie oczywiste. Książka sama w sobie jest dobra, napisana prostym językiem, czyta się sprawnie i szybko, brakuje jej jednak… polotu? Bestia to powieść w dużej mierze przewidywalna, co w moim odczuciu, można zapisać po stronie minusów. Inną książką poruszającą tę samą tematykę, z jaką się zetknąłem, było Jedyne dziecko autorstwa Jacka Ketchuma i muszę przyznać, że powieść Amerykanina zrobiła na mnie mimo wszystko lepsze wrażenie. Bestia to lektura nie bez wad, ma jednak swoje przesłanie i nie da się przejść obok niej obojętnie, dlatego też wszystkim tym, którzy maja ciut grubszą skórę i są gotowi na emocje, jakie może wywołać książka, której tematem przewodnim jest pedofilia, mogę powieść dwójki Szwedów polecić; daje do myślenia.

 

Fot.: Wydawnictwo Albatros

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *