zdarzyło się

Opowieść podziemnej – Audrey Diwan – „Zdarzyło się”

Ta dyskusja toczy się od dawna. Toczy się, choć wielu z nas nie rozumie dlaczego. Choć wielu z nas wydaje się, że zna odpowiedź na wszystkie pytania, gdy tymczasem innym zdaje się, że na niektóre z nich po prostu nie ma odpowiedzi. Nie ma uniwersalnej prawdy, rozwiązania, które pasuje do każdej sytuacji. Bo każda sytuacja jest inna. Dyskusja toczy się, choć te, które są najbardziej zainteresowane, których ten spór dotyczy, są odsuwane na margines rozmowy. Ich zdanie liczy się najmniej, choć to o ich życiu i zdrowiu się decyduje. Nie ma to sensu, ale jakie to ma znaczenie? Prym wiodą tu zawsze kwestie moralne, pytania o to, kiedy zaczyna się życie i kto ma prawo o nim decydować. A jednak film Zdarzyło się w reżyserii Audrey Diwan nie zadaje etycznych pytań  –  nie rozważa, nie moralizuje, nie rozstrzyga żadnych prawd. To historia czysto fizyczna, pokazująca realne skutki zakazu aborcji w przypadku, kiedy kobieta jest na nią zdecydowana.

Zdarzyło się, zdobywca Złotego Lwa na MFF w Wenecji, jest adaptacją autobiograficznej powieści Annie Ernaux, tegorocznej laureatki literackiej Nagrody Nobla. Film wchodzi na ekrany polskich kin dzisiaj, 28.10.br., dzięki Aurora Films, a Głos Kultury objął dzieło patronatem medialnym. 

Anne Duchesne to młoda, utalentowana studentka, która dużą wagę przywiązuje do nauki. Studiuje literaturę francuską i już w pierwszych scenach widzimy, że jest jedną z najlepszych na roku. Bez wahania odpowiada na niełatwe pytania, w dodatku widać, że nauka i przebywanie na uczelni dają jej radość i satysfakcję. Anne wiąże ze studiami konkretne plany na przyszłość   –  nie należy do grona studentów i studentek, którzy tylko zabijają czas lub dokonali wyboru kierunku studiów z braku innych zainteresowań.

Między słowami widz dowiaduje się również, że Anne wśród innych studentek uważana jest za dziwkę, choć trudno nam zrozumieć taki stan rzeczy. Naszym oczom ukazuje się bowiem studentka niewyróżniająca się na tle pozostałych  –  przynajmniej w kwestii życia erotycznego. Istotną sprawą w kontekście zrozumienia zachowania bohaterów filmu jest jednak czas, w którym dzieje się historia Anne. Mamy bowiem lata 60. XX wieku. Czas, kiedy o seksie, o przyjemności z niego płynącej, o ciąży, o masturbacji, o orgazmie mówi się szeptem  –  czemu towarzyszy albo nerwowy śmiech albo wstyd. Wystarczy więc być jedną z nielicznych, która podobno utraciła dziewictwo, by ujść za dziwkę, słyszeć pod swoim adresem niewybredne komentarze i dostawać włożone w książkę zdjęcia z parą w jednoznacznej pozie. Rewolucja seksualna jeszcze się we Francji nie zaczęła, a tabletki antykoncepcyjne, które w Stanach Zjednoczonych są używane przez kobiety już w 1960 roku (choć legalnie od 1965), w ojczyźnie Anne dopuści się do użytku dopiero w roku 1967.

Kiedy Anne dowiaduje się, że jest w ciąży, nie zostajemy dopuszczeni do jej wewnętrznych rozterek, nie towarzyszymy jej w moralnym rozdarciu, nie widzimy jej wahania. Nie znaczy to, że go nie ma. Być może jest, być może nie ma wcale, być może przyjdzie z czasem. Anne, bez względu na to, jakie wątpliwości nią targają, jest zdecydowana usunąć ciążę. Choć ona sama nie używa nawet tego sformułowania. W nielicznych, prowadzonych na ten temat szeptem rozmowach mówi: „nie donoszę jej”. Aborcja jest wtedy we Francji zakazana, a dla tych, które mimo wszystko się na nią zdecydują i znajdą na nią sposób, czekają męczarnie, które być może skończą się po cichu i po kryjomu, przełykanymi w samotności łzami bólu. Jednak w przeważającej większości takie nielegalne aborcje kończą się wtedy na dwa sposoby. Kiedy już cierpiącą kobietę z poważnymi powikłaniami po nielegalnym zabiegu przeprowadzanym często w niesterylnych warunkach przez ludzi bez doświadczenia, żerujących na zdesperowanych kobietach, przywiozą do szpitala  –  czeka ją albo kostnica, jeśli nie przeżyje, albo więzienie, kiedy lekarz wpisze w formularz to straszne, będące wyrokiem słowo: „aborcja”. W nielicznych przypadkach może się komuś poszczęścić, kiedy w decydującym formularzu jednak znajdzie się ułaskawiające: „poronienie”. 

Anne, pochodząca z uboższej rodziny, niemająca znajomości, zdeterminowana jest jednak, by usunąć ciążę. Dojmująco została w filmie Zdarzyło się pokazana jej samotność, jej walka o to, by postąpić zgodnie ze swoim, a nie świata przekonaniem o jej życiu i ciele. Anne zmaga się ze wszystkim samotnie, bo jawna rozmowa o jej problemie nie wchodzi w grę. Ojciec dziecka, kiedy już przyparta do muru Anne decyduje się mu powiedzieć, reaguje tak, jak możemy się domyślać  –  ze zdziwieniem i pretensją, że kobieta nie załatwiła jeszcze tego sama. 

Zdarzyło się jest opowieścią o kobiecie, która walczy z państwem, systemem i przepisami, które nie pozwalają jej decydować o sobie. Są jednak również namacalną walką z czasem, co reżyserka dobitnie pokazuje, odliczając razem z kobietą i z widzami tygodnie, które każdorazowo pojawiają się na ekranie, przybliżając bohaterkę do dnia, w którym będzie za późno. W którym będzie zmuszona porzucić marzenia i życie, nad którym ma, przynajmniej częściową, kontrolę. Kamera, która towarzyszy Anne, jest bezlitosna  –  rejestruje zarówno jej kurczący się czas, jej coraz większą bezradność, jak i – przede wszystkim – samotność. Co oczywiście nie trzeba, lecz można interpretować jako ogólną samotność kobiet  –  zarówno tych będących w ciąży, jak i tych, które urodziły, ale także tych, które straciły (z różnych powodów) ciąże. Ostatecznie bowiem, nawet przy najbardziej wspierającym partnerze lub partnerce, to matka, to kobieta, która nosi/nosiła w sobie dziecko, na jakimś etapie zawsze doświadcza dojmującej samotności i z wieloma sprawami po prostu musi zmierzyć się sama. 

Zdarzyło się jest filmem bardzo fizycznym, o co twórcy zadbali skrupulatnie i w każdym szczególe. Zarówno zastosowany nie bez powodu kwadratowy format 4 x 4, jak i ciągłe zbliżenia na twarz bohaterki, wrażenie ciągłości w obserwowaniu głównej postaci, jak i mocne, nieskrępowane niczym, wręcz bolesne sceny, na które trudno patrzeć  –  to wszystko składa się na obraz, który o aborcji mówi wiele i głośno, jednak w zupełnie innym niż zazwyczaj kontekście. Zdarzyło się porzuca dyskusje etyczne, tego filmu to po prostu nie interesuje. Opowieść o Anne to opowieść o konsekwencjach aborcji zakazanej, a potrzebnej i będącej celem, który uświęca środki. To zejście do podziemi. To unaocznienie i zobrazowanie twierdzenia, że zakaz aborcji nie zmniejsza liczby aborcji, lecz zwiększa cierpienie i śmierć z powodu tych nielegalnych i niebezpiecznych.

Ponieważ kamera nie odstępuję bohaterki na krok, ponieważ towarzyszy jej zarówno w zatłoczonej knajpce, jak i w pełnej nagich studentek łazience akademika; zarówno u ginekologa, jak i podczas zabiegu usuwania płodu  –  rola Anne, rola, w którą wcieliła się dwudziestotrzyletnia Anamaria Vartolomei, była nad wyraz istotna w kwestii odbioru filmu i siły jego przekazu. Młoda aktorka poradziła sobie jednak nadspodziewanie dobrze, a jej przeszywające, głębokie i stwarzające pole do wielu interpretacji spojrzenie czyni dla filmu równie wiele, co sama opowieść. Dopełniają się  –  historia i to spojrzenie. Pozorna obojętność ciała i samej Anne, sprawiającej momentami wrażenie wręcz oschłej i oziębłej, skontrastowana z tym spojrzeniem, w którym czai się ogromna samotność, przerażenie, ból, strach, ale także determinacja i zawziętość, czynią bohaterkę szalenie interesującą, a ten dualizm jej postaci sprawia, że ostatecznie może stać się postacią uniwersalną, symboliczną.

Zdarzyło się to film bardzo mocny, brutalny i ukazujący ciemne strony decyzji, które powinny przypaść tym, którzy ponoszą ich namacalne konsekwencje. Konsekwencje, o których się mówi niewiele, poświęcając to miejsce na etyczne i moralne dyskusje, podczas których nie da się dojść do porozumienia, bo w tym przypadku każda istota może toczyć wewnętrzny, dożywotni spór z samym sobą, a co dopiero z innymi. Tymczasem skutki nielegalnej aborcji są jasne, znane i okrutne. Niełatwo o nich mówić, ale czy to znaczy, że nie warto? Obdarcie Zdarzyło się z moralnych dylematów czyni film Audrey Diwan jeszcze bardziej potrzebnym i  –  zapewne  –  jeszcze bardziej kontrowersyjnym. Natomiast fakt, że nie otrzymujemy wstępu do etycznych rozterek i rozważań bohaterki, nie tyle znaczy, że ich nie ma, ile jest przesłanką co do tego, że są jeszcze intymniejsze niż sam zabieg aborcji. O moralności, o złych i dobrych decyzjach, o złych i dobrych kobietach, lepszych i gorszych matkach mówimy chętnie i zajadle. W dyskusji o ciemnych stronach nielegalnych aborcji wygodniej nam odwrócić wzrok. Niektórym łatwiej patrzeć na cierpiącą kobietę, która rodzi martwe dziecko, niż na tę, która cierpi, usuwając ciążę. Ale nie my jesteśmy od oceniania jednego, drugiego i każdego innego bólu. 

Zdarzyło się zapada w pamięć. Długo będę pamiętać o Anne z uporem i determinacją walczącą o to, czego chce, o to, by nie decydowano za nią  –  po cichu, za jej plecami, bezkarnie, z poklaskiem. Długo będę widzieć lekarza, który pod przykrywką specyfiku przerywającego ciążę, przepisuje środek wzmacniający zarodek. Ten lekarz również może być metaforą. I przeraża równie mocno, co wywołująca ciarki scena usuwania płodu. Chciałoby mu się powiedzieć, że gdyby świat, bóg, los chciał, żeby to starsi, zgorzkniali mężczyźni decydowali o ciąży, sprawiłby, że to oni byliby brzemienni.

Zdarzyło się zapada w pamięć. Jest ważne, aktualne i przejmujące. Bo zdarzało się nie raz. Bo zdarza się bardzo często. Bo będzie się zdarzać. 

zdarzyło się

zdarzyło się

Overview

Ocena
7 / 10
7

Write a Review

Opublikowane przez

Sylwia Sekret

Redaktorka naczelna i współzałożycielka Głosu Kultury. Absolwentka dyskursu publicznego na Uniwersytecie Śląskim (co brzmi równie bezużytecznie, jak okazało się, że jest w rzeczywistości). Uwielbia pisać i chyba właśnie to w życiu wychodzi jej najlepiej. Kocha komiksy, choć miłość ta przyszła z czasem. Zimą ogląda skoki narciarskie, a latem do czytania musi mieć świeży słonecznik.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *