Najczystszy strach – Peter Medak – „Zemsta po latach” (1980) [recenzja]

Trudno w dzisiejszych czasach zrobić horror, który przetrwa lata czy dekady, a zapewne wielu twórców filmowego gatunku, jakim jest horror, marzy o tym, by choć trochę widza postraszyć, wywołać w nim lęk. Można też zawsze sięgnąć po klasykę gatunku, po najlepsze horrory wśród najlepszych horrorów i oddać się bez reszty nastrojowi grozy i niepokoju. I choć większość klasycznych filmów grozy znam, podziwiam i cenię, to filmu Petera Medaka Zemsta po latach nie widziałam. Wiele o nim słyszałam i kojarzyłam wiele motywów, które były w nim wykorzystane, ale dopiero niedawno przekonałam się, co mnie ominęło. Obraz jest połączeniem klasyki horroru o nawiedzonych domach, majstersztykiem budowania napięcia i przede wszystkim pokazuje straszną historię, która była inspirowana prawdziwymi zdarzeniami.

Klasyczna fabuła

John Russel (George C. Scott) to kompozytor i pianista, który w tragicznych okolicznościach traci ukochaną żonę i córkę. Szukając zapomnienia, chwili spokoju i ciszy szuka domu na wynajem, w którym mógłby popracować i oddać się spokojnej egzystencji. Przez agencję wynajmuje stary dom, którego historia sięga jeszcze XIX wieku. Dość szybko John przekonuje się, że stare mury kryją niejedną tajemnicę – zaczyna się od stukania po rurach, odgłosów kapania wody, szmerów, a mężczyzna dostrzega także niepokojące obrazy. Te wszystkie zdarzenia przyczyniają się do tego, że bohater wpada na trop morderstwa, które wydarzyło się 70 lat wcześniej.

zemsta po latach

Najbardziej straszy to, czego nie widać

Zemstę po latach dobrze oglądać w całkowitej ciemności. Podobnie jak inne horrory ze swojej epoki robi on wrażenie nie tylko przez obraz, ale przede wszystkim przez dźwięk. Muzyka Ricka Wilkinsa jest bardzo subtelna, podkreśla niepokojący klimat i dodaje głębi wydarzeniom, które rozgrywają się na ekranie, by równocześnie z postępem fabuły zmienić się w bardziej niepokojącą melodię. Historia snuta jest powoli, niespiesznie, ale widz dostrzeże, że jest prowadzona inteligentnie i twórcy nie muszą odnosić się do tanich sztuczek i prostych rozwiązań. To napięcie, które czujemy jako widzowie, zawiera się w prostocie – kilka scen, w których czujemy manifestację ducha – wybita szyba, klawisz fortepianu, który „sam” się naciska, głosy uderzania w ścianę, szmery. Nie ma krwi, nie ma makabry, ale za to jest groza tego, co ledwo widzialne i słyszalne. Razem z bohaterem wciągamy się w duszny i stęchły klimat wiekowej posiadłości, ale także w historię, która się rozegrała, w wydarzenia sprzed lat, które położyły się cieniem na domostwie. Bardzo podobała mi się także scena seansu spirytystycznego, która jest dokładnie taka, jak powinna być – tajemnicza, wręcz niesamowita i bardzo dobrze zagrana (w medium wciela się Helen Burns).

Film, który należy znać

Muszę dodać, że niepokojące było dla mnie to, w jaki sposób film jest nakręcony. W pewien sposób to gra z widzem, gdyż kamera zazwyczaj sunie po ekranie, ujęcia są trochę z boku, jakby osoba stojąca po drugiej stronie była tym duchem, w którego istnienie bohater zaczyna wierzyć, a my razem z nim. Tak jakby czai się na innych bohaterów filmu, podgląda, śledzi. Wywarło to na mnie duże wrażenie i obecnie ciężko o taki film, który zaserwuje widzowi tyle wrażeń – przestraszy, zaniepokoi, wywoła ciarki, skłoni do refleksji. Przy tym też będzie filmem ze świetnie opowiedzianą historią, inteligentnie poprowadzoną, bez luk fabularnych, logiczną i spójną.

zemsta po latach

Zemsta po latach to dowód na to, że da się robić dobre filmy, dobre horrory, które są same w sobie niepokojące, nie muszą epatować obrzydzeniem, stronią od efekciarstwa i tandety, nie opierają się na scenach, w których nagle duch pojawia się w lustrze za bohaterem czy jakaś blada postać wyskakuje spod łóżka lub z szafy. Pewne sceny i motywy horrorowe są mielone przez twórców w nieskończoność, powtarzane, kopiowane dla wywołania taniej sensacji. Scena z Egzorcysty, gdy Regan schodzi po schodach, należy do takich właśnie z lubością wykorzystywanych w innych filmach grozy. Tutaj, w Zemście po latach, także są takie sceny, którymi inni twórcy się inspirowali, jak na przykład scena z piłeczką spadającą ze schodów, która pojawiła się w Obecności (2013). W filmie Medaka mamy cały repertuar elementów, które wpływają na genialność dzieła. To, co istotne, to klimat, niezwykle dobrze dobrana muzyka, aktorstwo, wciągająca fabuła. To, co stanowi też o sile przekazu filmu, to jego wydźwięk – odkrywanie zbrodni i chęć pomocy tym, którzy już nie są w stanie sobie pomóc – chęć pomocy zmarłym i zapomnianym. To także film o nieumiejętności porozumiewania się i niekoniecznie dobrej dla wszystkich zemście.

Fot.: Entclick


Film Zemsta po latach obejrzycie na 

 

 

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *