pravia

Zew antycznych bogów – Pravia – „Bestie ze wschodu” [recenzja]

Rodzime metalowe kapele odwołujące się do pogańskich tradycji przeważnie kojarzą mi się z podziemnym pagan black metalem albo z przaśnymi kapelami folk metalowymi. Warszawska Pravia na albumie Bestie ze wschodu proponuje trzecią drogę, która wiedzie przez stylistykę technicznego death metalu i muszę przyznać, że jestem szczerze zaintrygowany tak konceptem, jak i jakością muzyki na debiutanckiej płycie warszawskich muzyków.

Chociaż mówienie o Pravii jako kapeli wyłącznie death metalowej jest nieco krzywdzące, ponieważ w muzyce formacji przewijają się również wpływy thrash metalowe i co jest szczególnie ciekawe – deathcore’owe. Trochę tego za dużo, widać, że zespół szuka własnego brzmienia, własnej tożsamości. Brzmienie wydaje się aż nadto „szwedzkie”, co w połączeniu z potężnym growlem wokalisty Pawła „Zwierzaka” Jakubowskiego może przywoływać skojarzenia ze Szwedami z Amon Amarth. Podejrzewam, że zespół niespecjalnie obraziłby się na takie porównania, bo jakby nie patrzeć, skandynawska ekipa jest mistrzem – fakt, że nieco przyblakłym – w swoim gatunku.

Tak więc zamiast pieśni o Odynie i Walhalli mamy opowieści rodem z mitologii Słowian. Ci, którzy lubują się w tego typu lirykach, powinni być usatysfakcjonowani, a na plus należy zaliczyć to, że Pravia parę tekstów popełniła w języku polskim, co dodaje muzyce nieco swojskiego, a co za tym idzie niepowtarzalnego i niepodrabialnego charakteru. Niestety, przyjęta została taka, a nie inna muzyczna stylistyka i siłą rzeczy ten słowiański pierwiastek spycha gdzieś na drugim plan.

PRAVIA - Bestie ze Wschodu [PART 1 OFFICIAL VIDEO]

Płyta charakteryzuje się gęstym, momentami chyba aż zbyt zintensyfikowanym brzmieniem. Cieszą mocarne death metalowe z deathcoreowymi inklinacjami ciosy, jak Krwawy Król Karkonoszy czy W Jedną Stronę. Z drugiej strony Pravia potrafi przyłożyć totalnie klasycznym thrash metalowym łojeniem (Sadistic) albo deathową jatką z najlepszego okresu szwedzkiej szkoły grania (Implosion, Dying Heart of the Ancient God). Pravia poszukuje własnego stylu i chyba momentami pasowałoby, aby to wszystko było bardziej spójne, ujednolicone, skonkretyzowane. Ale jak już wspominałem pokrótce powyżej, jako usprawiedliwienie należy przyznać, że to jest płytowy debiut warszawskiej ekipy, więc to, że słyszę kapelę, która stara się odnaleźć swoją tożsamość nie powoduje u mnie zgrzytów zębów. Owe poszukiwania brzmią momentami naprawdę frapująco.

Pravia na Bestiach ze Wschodu jawi się jako sprawnie naoliwiona death metalowa maszyna. Debiutancki krążek faktycznie kipi energią, ma w sobie mnóstwo pomysłów, które faktycznie bywają momentami różnej jakości, lecz nie można odmówić muzykom Pravii technicznej biegłości, umiejętności pisania mocarnych kompozycji, które swoją intensywnością mogłyby obdarować niejedne albumy zmanierowanych, podstarzałych gwiazd rodzimego metalu. Bestie ze Wschodu nie załapią się do mojego tegorocznego topu, ale z pewnością będę miał Pravię w przyszłości na uwadze, bo czuję w kościach, że jeszcze nie raz zniszczą wszystko dookoła swoją muzyką.

Fot.: Art of the Night Productions

pravia

Write a Review

Opublikowane przez

Jakub Pożarowszczyk

Czasami wyjdę z ciemności. Na Głosie Kultury piszę o muzyce.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *