żywiołaki

Lato moich koszmarów – Michael McDowell – „Żywiołaki” [recenzja]

Nie ma to, jak rodzinne wakacje na własnym skrawku ziemi. Leniwe popołudnia, zajmowanie się swoim hobby, jedzenie, spanie i robienie tego, co dusza zapragnie. Miłe spędzenie czasu z najbliższymi w niezwykle urokliwym Beldame. Brzmi jak plan idealny? Bohaterom powieści Żywiołaki Michaela McDowella także się tak wydawało. Przeniesienie się na kilka miesięcy w ustronne miejsce miało zregenerować siły bohaterów po niedawnym, bardzo przykrym dla nich, zdarzeniu. Nabranie dystansu i ukojenie nerwów było priorytetem na liście rzeczy do zrobienia w tym czasie w roku. 

Książka zaczyna się bardzo mocnym akcentem. Mianowicie pogrzebem matrony rodu Savage’ów. Nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby nie fakt, że dzieci zmarłej przebijają jej serce nożem. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta – dla własnego bezpieczeństwa. Według historii przekazywanej z pokolenia na pokolenie „Matki Savage’ów po śmierci pożerają własne dzieci”. Co ciekawe nikt, ze zgromadzonych w kościele nie dziwi się tej praktyce.

Savage’owie i McCray’owie to bardzo zamożne rody z tradycjami. Połączone są ze sobą przez małżeństwo Dauphina Savage’ a z Leight McCray. Jednak od niepamiętnych czasów obie rodziny spędzały ze sobą wspólne wakacje w Beldame – skrawku ziemi, na którym są wybudowane trzy jednakowe domy. Jeden w posiadaniu Savage’ow, drugi McCrayów, a trzeci stanowiący samoistny byt. Interesujące wydaje się, że tylko ten samotny dom jest pochłaniany rokrocznie przez piasek. Tworząca się na nim wydma nie budzi obaw rodzin. Przywykli do tego stanu rzeczy. Wiedzą, że nie można do niego wchodzić, bo to grozi niebezpieczeństwem. Jakim niebezpieczeństwem? O tym już zapomniano. Jednak nie wszyscy nowo przybyli do Beldame  mają ambiwalentny stosunek do pustostanu. Trzynastoletnia India McCray, która odwiedza ten skrawek ziemi po raz pierwszy w życiu, jest żywo zainteresowana pustym domem. Nie czuje strachu, jak pozostali domownicy. Chce poznać na własnej skórze, czego lękają się dorośli. Oczywiście jej zainteresowanie budzi ich przeciw.

Jednak młodość rządzi się innymi prawami. Samotne spacery Indii kończą się w trzecim budynku, a takie zainteresowanie budzi znajdujące się w nim siły. Niestety to lato nie będzie szczęśliwe dla wszystkich. Koszmary, z jakimi będą musieli się zmierzyć bohaterowie, odcisną na nich piętno do końca życia. Michael McDowell umiejętnie buduje napięcie, nieśpiesznie odkrywając karty przed czytelnikiem. Fabuła nie jest naszpikowana ciągłymi, strasznymi zwrotami akcji. Nie uświadczymy w niej przerażających mrocznych potworów. Z drugiej strony czuć obecność tego, co kryje się w opuszczonym domu.

Niepokój i ciekawość. Niepokój związany z wyczekiwaniem. Emocje napięte do granic możliwości, ponieważ wiemy, że fabuła zmierza do punktu kulminacyjnego. Jednak trudno do końca określić, kiedy on nastąpi. Ciekawość związana z odkryciem prawdy. Czym są tajemnicze istoty, które udało się uchwycić Indii na zdjęciach? Książka oprócz tego, że porusza kwestie nadprzyrodzone, również nie jest głucha na codzienne problemy rodzinne. Konflikty interesów, tęsknota, alkoholizm, choroby psychiczne, nieposłuszeństwo, utracone możliwości i niespełnione nadzieje. Jednak na pierwszym planie pozostaje tajemnica.

Stylistycznie i językowo książka nie budzi moich zastrzeżeń. Każde zdanie zostało napisane z rozmysłem. Nic nie jest przypadkowe.

Bez wątpienia Żywiołaki mogą przykuć uwagę – szata graficzna moim zdaniem to mistrzostwo. Połączenie czerwieni i czerni z elementami bieli budzi od samego początku niepokój. Dom, wydma, księżyc i małe białe kulki dokładnie obrazują, gdzie będzie rozgrywała się akcja książki. Postać na odwrocie ukazuje się dopiero po pewnym czasie.

Żywiołaki to moim zdaniem połączenie horroru z thrillerem. Budowanie napięcia odbywa się niespiesznie, ale kiedy zaczynają się dziać niezwykłe rzeczy, trudno oderwać się od książki. Strach przybiera nienazwane formy. Ciekawym zabiegiem w moim odczuciu jest posłużeniem się piaskiem, który dla przeciętnej osoby kojarzy się z lenistwem, wakacjami. Nadanie mu nowego znaczenia, powiem szczerze, przyprawia o szybsze bicie serca.

Fot.: Vesper

żywiołaki

Write a Review

Opublikowane przez

Patrycja Słodownik

Uwielbia spędzać czas na czytaniu książek z gatunku: thriller, horror, kryminał. Kocha mocne wrażenia, intrygi, tajemnice oraz niejednoznaczne postaci. Nie pogardzi książkami o rozwoju osobistym, w myśl zasady, że człowiek uczy się o sobie przez całe życie. Wolny czas spędza także w kinie i teatrze. Nie lubi nudy, więc stara się wycisnąć życie jak cytrynę!

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *