Nie ograniczałyśmy się żadną konwencją – wywiad z Heleną Matuszewską z InFidelis

InFidelis, czyli zespół Heleny Matuszewskiej i Marty Sołek odświeżył przykurzone, zapomniane dziedzictwo Oskara Kolberga, słynnego XIX-wiecznego etnografa, który podróżując po ziemiach polskich, niestrudzenie notował wszystkie przejawy materialne bądź niematerialne kultury ludowej. Z tego odświeżenia powstało zupełnie wyjątkowe wydawnictwo Projekt.Kolberg, na którym panie z InFidelis czarują słuchacza za pomocą gry na swoich instrumentach z epoki. O muzyce z Projektu. Kolberg, o suce biłgorajskiej i fidel płockiej i innych ciekawych sprawach porozmawiałem z Heleną Matuszewską. Zapraszam do lektury.

Jakub Pożarowszczyk: Na początek opowiedz proszę o Projekcie.Kolberg. Jaka jest jego geneza? Jak on powstawał? Jak doszło do udziału InFidelis w tym projekcie?

Helena Matuszewska: Projekt.Kolberg to dwupłytowy album ze współczesnymi aranżacjami muzyki tradycyjnej (Etnogramy) i poklatkowym filmem animowanym (Kolekcjoner). Autorami filmu są Kamila i Mirek Sosnowscy, muzyki – InFidelis, czyli duet, który tworzę ja oraz Marta Sołek. Najpierw zrodził się pomysł na stworzenie fidelowego duetu, w którym suka biłgorajska i fidel płocka będą grać główne role. Potem stwierdziłyśmy, że chcemy nagrać płytę z interpretacjami melodii ludowych ze zbiorów Oskara Kolberga. Na jej wydanie otrzymałyśmy stypendium Młoda Polska. We wrześniu tego roku ukazał się podwójny Projekt.Kolberg, który jest naszym płytowym i zespołowym debiutem.

Spuścizna Oskara Kolberga jest olbrzymia. Ciekawy jestem, czy przebrnęłyście przez wszystkie tomy Ludu... i innych dzieł Kolberga. Jak wyglądała selekcja materiału, jaki zostawił po sobie Kolberg?

Za życia Kolberga zostało wydanych 30 tomów jego prac, drugie tyle zostawił w notatkach. Przebrnięcie przez wszystkie, to zadanie dla wnikliwego etnomuzykologa. Skupiłyśmy się na kilku wybranych regionach. Korzystałyśmy też z innych monografii polskiej muzyki ludowej oraz melodii zasłyszanych.

Fidel płocka i suka biłgorajska – głównie na takich instrumentach nagrałyście muzykę na Etnogramy. Opowiedz o tych instrumentach. Dlaczego właśnie tym instrumentom dajecie nowe życie?

Obie z Martą jesteśmy związane z muzyką folkową, etniczną i gramy na rożnych fidelach kolanowych z całego świata – gadułce, lirze greckiej, sarangi, rebabie tureckim. Od dawna marzył nam się instrumentalny duet, w którym dwie niezwykłe polskie fidele – suka biłgorajska i fidel płocka będą najważniejsze. Suka została zrekonstruowana na początku lat dziewięćdziesiątych na podstawie akwareli Wojciecha Gersona z 1895 roku, a fidel na podstawie wykopalisk w studni w Płocku z 1985 roku. Na obu gra się techniką paznokciową, typową dla instrumentów bliskowschodnich. Tzn. że struny przyciska się z boku paznokciami, a nie opuszkami palców jak na gitarze czy skrzypcach. Repertuar, który na nich wykonywano czy sposób gry jest raczej hipotezą, ponieważ nie zachowały się żadne przekazy na ten temat. Oba instrumenty mają niesamowite, magnetyczne brzmienie. Chciałyśmy, żeby przemówiły swoim własnym głosem, nie udając, że to klasyczne skrzypce czy bliskowchodnie kemanche.

Jak same mawiacie, wywracacie melodie ze zbiorów Kolberga na drugą stronę. Czy na Etnogramach są momenty bliskie bądź identyczne, w pełni wierne oryginalnym zapisom Kolberga? Jeśli tak, to jakie są to momenty?

Nie gramy muzyki źródeł. Jesteśmy wierne tradycji, ale niewierne rutynie. Wszystkie utwory na płycie to nasze interpretacje, które opowiadają ludowe melodie współczesnym językiem. W każdej z nich szukałyśmy ukrytej, drugiej warstwy. Na Etnogramach można znaleźć aranżancje bardzo proste, minimalistyczne, gdzie meldoie ludowe są najważniejsze, ale też bardzo rozbudowane formy, w których wykorzystujemy motywy znalezionych zapisków jako loop czy podkład.

Tak daleko się posunęłyście w dekonstrukcji tego, co zebrał Kolberg, że w Ciosanym słyszałem echa Zimy z czterech pór roku Vivaldiego. Są na płycie jeszcze inne tego typu momenty, których moje nieosłuchane z klasyką ucho nie wychwyciło?

Nawiązujemy do różnych gatunków i stylów. Na płycie można znaleźć echa reggae, metalu, bluesa, ale także inspiracje twórczością klasycznych kompozytorów jak Vivaldi, Reich czy Bacewicz. Każda melodia miała dla nas drugie dno, lustrzane odbicie, które starałyśmy się usłyszeć i pokazać w naszych aranżacjach. Nie ograniczałyśmy się żadną konwencją. Na przykład melodia do Łupanego od początku objawiła nam swoje dyskotekowe oblicze i nie sposób się było nie poddać temu transowemu, współczesnemu rytmowi techno.

No właśnie. Nie macie żalu do współczesnych odbiorców kultury, że jak dokonujemy muzycznych wyborów, to są one dalekie od tego, co zapisał w swoich zbiorach Kolberg? Bo to, że muzyka ludowa, etniczna odchodzi w zapomnienie jest winą naszą, współczesnego pokolenia, które jest zachłyśnięte nowoczesną kulturą Zachodu, która niewiele ma wspólnego z tym, z czym nasi przodkowie obcowali na co dzień, wieki temu. Jest nadzieja, że taka muzyka ma szansę przetrwać, nawet w minimalnym stopniu, w świadomości ludzi?

Każde pokolenie zachłystuje się tym, co nowe. Nie wydaje mi się, że różnimy się w tej kwestii bardziej od pokolenia naszych rodziców czy dziadków. Teraz mamy lepszy dostęp do kultur całego świata, nie ruszając się z domu. To daje nam też możliwość zobaczenia, że w wielu miejscach ludzie dbają o swoją własną ludową kulturę. W Polsce coraz więcej młodych ludzi interesuje się polską muzyką ludową. Nadal jest to niszowa działalność, ale można by się zdziwić, jak wielu ludzi jeździ po wsiach niczym Kolberg, nagrywając, zbierając melodie i ucząc się grać od wiejskich muzykantów. Powoli przestajemy kojarzyć polską ludowiznę z przaśnością i odkrywamy niezwykłą korzenną transowość naszej muzyki.

W książeczce piszecie, że w jednym utworze może się pojawić nawet kilka motywów z różnych regionów Polski. Jakie rejony reprezentują poszczególne utwory? Muzyka jakiego regionu jest najbliższa Twoim gustom?

Urodziłam się na Spiszu, pod Tatrami. Wychowałam się więc w krainie z bardzo mocno zakorzenioną tradycją muzykowania. W moim domu słuchało się też bardzo dużo muzyki góralskiej z innych regionów świata, nie tylko „spod samiućkik Tater”. Oprócz tego byłam karmiona muzyką cygańską, rosyjskimi romansami, Beatlesami, flamenco czy muzyką klasyczną. Ta mieszanka z dzieciństwa sprawiła, że w każdym z gatunków muzycznych odnajduję coś ciekawego, fascynującego, przykuwającego uwagę. Na Etnogramach pojawia się kilka utworów, gdzie rzeczywiście melodie z różnych regionów krzyżują się i miksują. Np. w otwierającym płytę Gonionym słychać obok siebie melodie ze Śląska, Kaszub, Pomorza i okolic Krakowa, w Bujanym parafraza melodii z Podlasia przeplata się z oberkiem z Sandomierskiego.

Muzykę zawartą na Etnogramach z czasem, po kilku przesłuchaniach, zacząłem traktować jako spójną opowieść, mimo że nie ma tam ani jednego słowa. Wydaje się, że w tej muzyce zamknięte jest koło ludzkiego życia. Czy całość tworzy jakiś bliżej nieokreślony koncept?

Po nagraniu całej płyty zorientowałyśmy się, że utwory układają się w  historię życia – od narodzin, przez dojrzewanie, dorosłość, aż po przemijanie i śmierć. Okazało się, że intuicyjnie stworzyłyśmy na naszym krążku pewien zamknięty cykl. Na portalu FYH! można przeczytać jak rozkładamy tę historię życia na czynniki pierwsze.

Do Waszej muzyki dołączona jest płyta DVD z etiudą Kolekcjoner stworzoną przez Kamilę i Marka Sosnowskich. Czy poza samą ścieżką muzyczną brałyście udział w pracy nad etiudą? Co możecie powiedzieć więcej o tym krótkim, aczkolwiek wymownym obrazie?

Praca Oskara Kolberga nie ograniczała się tylko do zbierania muzyki, ale całej kultury ludowej – wierzeń, strojów, zwyczajów, architektury, bajek, etc. Od początku wiedziałyśmy, że nie chcemy ograniczać się tylko do warstwy muzycznej. Zaprosiłyśmy więc do współpracy Kamilę i Mirka Sosnowskich – twórców niezwykłych poklatkowych animacji. Wspólnie stworzyliśmy koncepcję krótkiej etiudy, w której symbolicznie pokazane są cztery obrzędy z czterech różnych regionów, każdy o innej porze roku. Marta i ja nagrałyśmy ścieżkę dźwiękową. Cała reszta – reżyseria, scenariusz, zdjęcia i montaż są dziełem Kamili i Mirka.

Planujecie koncerty z muzyką z Etnogramów? Jeśli tak, to gdzie będzie można Was usłyszeć?

11 grudnia zapraszamy do Lublina, gdzie będzie można nas usłyszeć w ramach konkursu Scena Otwarta na festiwalu Mikołajki Folkowe. Dłuższą trasę koncertową planujemy po Nowym Roku. Po więcej informacji zapraszamy na naszą stronę www.infidelis.pl i na Facebook’a.

Dziękuję za rozmowę!

Fot.: Bartek Muracki.

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *