Wondering sword

Chińska draka w RPG-owej dzielnicy – Swordman studio – „Wandering Sword”

Podczas ostatniego Steam Next Fest wiele dem rywalizowało o uwagę graczy. Jedno z bardziej popularnych – Wandering sword – umknęło mojej uwadze i bawiłem się w najlepsze przy innych produkcjach. Dałbym sobie rękę uciąć, że całkiem dobrze orientuję się w branży gier i wiem, na co czekać, a co omijać szerokim łukiem. I wiecie co? Teraz bym nie miał ręki, ponieważ Wandering sword to jedna z lepszych gier tego roku i mam nadzieję, że nie zniknie w zalewie innych, dobrych produkcji.  

Mam wrażenie, że ten rok jest o wiele lepszy w kwestii wydawanych gier niż poprzedni. Mamy za sobą sporo wielkich premier (Diablo IV, Baldurs Gate III, Starfield), sporo miłych niespodzianek (Alien: dark descent, Shadows gambit, Sea of stars), a przed nami jeszcze trzy miesiące, które także obfitują w głośne premiery i konkurencja jest ostra jak krawędź tnąca samurajskiego miecza. I mam nadzieję, że wśród wszystkich marketingowych hitów Wondering sword wytnie sobie drogę do graczy, gdyż ta gra po prostu na to zasługuje. W ostatnim czasie skakałem po tytułach, kupiłem masę produkcji, które porzucałem często po kilkudziesięciu minutach. Kiedy otrzymałem propozycję zrecenzowania na premierę nieznanego mi tytułu Wondering sword, miałem mieszane uczucia. Byłem w growym dołku i nie wiedziałem, czy uda mi się spędzić z recenzowaną produkcją kilkadziesiąt godzin w krótkim okresie bez popełnienia seppuku. Za radą, namową i lekką groźbą naczelnego uległem i… wsiąkłem na długie godziny. Przez ostatnie dwa tygodnie to właśnie gra mało znanego studia Swordman była moim głównym dostarczycielem elektronicznej rozgrywki.

wondering sword

Wandering sword to gra RPG o sztukach walki utrzymana w klimatach wuxia. Jest to chiński termin nawiązujący do bohaterów parających się sztukami walk, a na dodatek posiadających nadludzkie zdolności. Wuxia często wymyślają własne, fantastyczne style walki, a wszystko to jest podsycone mocnym, fantastycznym klimatem. Nie inaczej jest w omawianej grze, gdzie kierujemy młodym adeptem o imieniu Yuwen Yi. Po dość przykrym początku, gdzie nasz protagonista cudem uchodzi z życiem z zasadzki, trafiamy do małej wioski, gdzie reperujemy swoje zdrowie i zaczynamy uczyć się pierwszych zaawansowanych technik walki. Mnie bardzo ten klimat się spodobał, gdyż w prosty, ale nie nachalny sposób gra wprowadziła mnie w świat gry i zapoznała z panującymi w niej zasadami i mechanikami.

Po kilku godzinach gry fabuła się coraz bardziej rozkręca, córka naszego wybawcy zostaje porwana, a ja miałem za zadanie wyruszyć w otwarty świat, aby ją odnaleźć i przeprowadzić zemstę na brutalnym gangu Tianlong. Szkielet rozgrywki bardzo przypomina gry takie jak Chrono Trigger, Final Fantasy VI lub VII bądź niedawne hity takie jak Chained Echoes oraz Sea of stars. Za naszą postacią podąża maksymalnie troje towarzyszy (choć zwerbowanych możemy mieć więcej!), którzy stanowią nasz ,,skład”, i poruszamy się po mapie świata między wioskami, lasami i miasteczkami, które są odrębnymi lokacjami zawierającymi to, z czego słyną gry RPG – historie poboczne, NPC, znajdźki, materiały do craftingu oraz masę wrogów. Czym chata bogata. Kiedy byłem znużony wątkiem głównym, to biegałem po świecie w poszukiwaniu nowych historii lub lepszego sprzętu, aby wzmocnić swoją postać.

wondering sword

Warto wspomnieć, że gra jest tworzona na Unreal Engine 4 i jest po prostu ładna. Można lubić lub nienawidzić pixel artu – ja go na ten przykład lubię i moje oczy cieszyły się na widok zielonych pól, klimatycznych chińskich wiosek czy całkiem sporych rozmiarów miast. W dodatku silnik jest wyposażone w graficzne wodotryski, jeśli można tak nazwać padające klimatycznie światło przez okna czy poruszającą się wodę i rozbłyski światła na niej. Poza tym Wandering sword jest zrobiony w ciekawy sposób, ponieważ dwuwymiarowe sprite’y są połączone z trójwymiarowym środowiskiem, więc możemy w odróżnieniu od innych gier w tym gatunku wejść w głąb miasta lub wspiąć się na prawdziwe wzniesienie, a nie po prostu iść do góry, w prawo lub lewo. To wszystko w połączeniu z unikalnym klimatem chińskich landszaftów (mam już porządny przesyt średniowiecznego europejskiego fantasy!) sprawiało, że miałem poczucie obcowania z czymś… Może nie unikalnym, ale na pewno rzadko spotykanym i to jest jeden z największych atutów Wandering sword – wyróżnia się na tle konkurencji.

wondering sword

Jednym z najważniejszych filarów każdego RPG jest system walki. Ten w Wandering sword bardzo przypomina ten z Chrono Triggera, czyli rozstawione na planszy postacie czekają na swoją turę, która nadchodzi po zapełnieniu paska qi. Jego regenerację można zwiększyć za pomocą przedmiotów oraz umiejętności – śmiem stwierdzić, że to jeden z najważniejszych atrybutów w mechanice tej gry. Do dyspozycji postaci mamy trzy rodzaje ataków: normal, mightyunique oraz dwie zdolności pomocnicze, które buffują bohaterów. Co dalej? Przedzieramy się przez zastępy wrogów, czekając na odblokowanie najmocniejszych ataków, zachodząc przeciwników z różnych stron i dopasowując ustawienie postaci pod dany atak, ponieważ każdy działa nieco inaczej i jest zależny od posiadanej przez nas broni. Miecze dobrze działają w prostej linii, włócznie rażą wrogów naokoło, a szable miotają potężne ataki na szerokie pola. Każdy znajdzie coś dla siebie, chociaż ze względów fabularnych zdecydowałem się na walkę mieczem, ponieważ niedługo po rozpoczęciu przygody trafiamy do szkoły specjalizującej się właśnie w tej technice walki. Żeby było ciekawiej, każda umiejętność może mieć swój poziom unikalności – od normalnego, białego wariantu, przez zielone (niezwykłe), niebieskie (rzadkie) aż do złotych, najlepszych zdolności, które zdarzy nam się zebrać w toku rozgrywki. Aha, za punkty doświadczenia jeszcze je ulepszamy, podnosząc obrażenia, a za specjalne punkty Meridian wyposażamy nasze postacie w potężne pasywne zdolności. Nie ma co, można tutaj pokombinować z mechaniką, ale nie jest ona przesadnie skomplikowana i każdy gracz mający doświadczenie w tego typu grach szybko załapie, co i jak. Bardzo duży plus dla twórców za stworzenie tak wielu możliwości poprowadzenia postaci!

wondering sword

Jak na razie wszystko wygląda idealnie, prawda? Niestety, nawet taka gra jak Wandering sword ma swoje bolączki i paradoksalnie dotyczą one właśnie walki. Przez długi czas nie wiedziałem, jak potężna jest moja postać. Wręcz sądziłem, że jest zepsuta bądź słaba, ponieważ na czas poszczególnych questów wciąż dołączały do mnie postaci, które znacznie przewyższały mnie siłą i mój wojownik wyglądał przy nich jak zaskroniec przy Godzilli. Nie wiem, co stało za decyzją developerów w tym aspekcie. Może chcieli pokazać, jak potężne będą nasze postaci w dalszych fazach rozgrywki? Wolałbym samemu to odkryć. Myślę, że to ze względu na dość trudnych przeciwników i próbę zbalansowania questów, ponieważ jeśli przy moim boku nie stali potężni sprzymierzeńcy, nie miałbym szans ukończyć nie tylko pobocznych, ale i głównych zadań! Wszystko normuje się gdzieś w połowie gry i potyczki stają się bardziej wymagające, lecz zarazem satysfakcjonujące. Wciąż się zdarzało, kiedy za szybko chciałem przejść wątek główny, napotykałem problem w zbyt trudnych wyzwaniach, lecz wtedy wystarczyło nieco ruszyć zapomniane questy i podbić nieco wartości współczynników, aby wrócić i skopać jakieś tyłki w słusznej sprawie.

wondering sword

Dobra gra RPG nie może się obyć bez dobrej fabuły, która napędza całą rozgrywkę. Dla mnie właśnie ten element jest najważniejszy w grach i im lepiej opowiedziana historia, tym przychylniejszym okiem patrzę na daną produkcję. W Wandering sword znajdziemy bardzo ciekawą historię w stylu „od zera do bohatera”, która jest poprowadzona umiejętnie i zachęca do poznawania kolejnych zdarzeń. Rozmowy z NPC często są długie i wyjaśniają zawiłości krainy, do której trafiliśmy. Liczba frakcji, które mają swoje cele i historie, pozytywnie mnie zaskoczyła, miejscami czułem się, jakbym czytał Królów dary autorstwa świetnego chińskiego pisarza – Kena Liu. Jego cykl o baśniowej krainie jest napompowany postaciami i stronnictwami, które nawzajem ze sobą walczą i łączą w sojusze. Niekiedy trudno się połapać w mrowiu różnych wątków, ale jeśli nie czytaliście, a lubicie dobrą literaturę – sięgnijcie po tę książkę, gorąco polecam.

wondering sword

Z racji tego, że Wandering sword to przedstawiciel elektronicznej rozgrywki, nie uświadczymy nawet połowy ilości tekstu, co w książkach, lecz nawet ci, którzy z reguły kręcą nosem na rozwiązania fabularne w grach, powinni być usatysfakcjonowani. Pogoń za tajemniczą dziewczyną, wojna gangów i rywalizujące ze sobą szkoły walki to świetne poletko do ciekawych historii i twórcy skrzętnie to wykorzystali. Wszystko to jest oblane sosem z dobrze znanych nam filmów kung-fu, a kto za dzieciaka nie oglądał z wypiekami na twarzy Przyczajonego tygrysa, ukrytego smoka, miał bardzo smutne dzieciństwo [pomówienia i plotki! – przyp. red.].

wondering sword

Reasumując, muszę powiedzieć, że Wandering sword to produkcja dobra, na tyle dobra, że nie powinna rozczarować wielbiciela staroszkolnych RPG-ów w stylu Final fantasy. Znajdziemy w niej dopracowany, ciekawy system walki, ciekawą historię, która nie jest sztucznie rozwleczona, oraz ciekawy świat do zwiedzania. Dodatkowo tony sprzętu do zebrania, który realnie wpływa na osiągi naszych bohaterów, ciekawy system rozwoju umiejętności i przede wszystkim ciekawy setting, mocno odbiegający od mainstreamowych gier. Gdyby tylko walka czasami nie była żmudna, kiedy trafiamy do lokacji z kilkunastoma wrogami, gdzie każda grupa walczy tak samo i jest identycznie rozstawiona… Ale to jedyny mankament, który przychodzi mi do głowy. Wystawiam Wandering sword solidną ósemkę za przywrócenie (przynajmniej chwilowe) wiary, że gamedev może jeszcze czymś zaskoczyć. Pokładam wiele nadziei właśnie w takich mało znanych zespołach, ponieważ robią gry dla graczy, a nie tylko pieniędzy, jak to jest w przypadku tuzów rynku (patrzę na ciebie, Blizz, Ubisoft, EA…). Jeśli zatem zalega Ci stówka w portfelu i chcesz przyjemnie spędzić dwadzieścia do trzydziestu godzin, to bierz tę grę w ciemno. A jeśli wyhaczysz ją na promocji za połowę ceny, to już w ogóle bomba.

wondering sword

PS Gra nie posiada polskiej wersji językowej, lecz angielski jest w niej dość prosty i do ogarnięcia. Myślałem, że będę siedzieć podczas gry ze słownikiem w ręku, ale nie było takiej potrzeby.

Fot.: PR Outreach

Wondering sword

Overview

Ocena:
8 / 10
8

Write a Review

Opublikowane przez

Adam Kamiński

Dusza anarchisty ściera się we mnie z romantycznym sercem. Jednego dnia rzucałbym koktajlem Mołotowa i palił rządowe pałace, innym razem wzruszam się nad twórczością klasyków literatury - Tołstoja, Steinbecka czy Remarque'a. W wolnych chwilach potrafię wyruszyć samotnie na szlak i biwakuję w ostępach przyrody. Moim marzeniem jest napisać powieść.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *