Octopus Film Festival

Octopus Film Festival 2021 [relacja]

Właśnie dobiegł końca Octopus Film Festival – wydarzenie, które już od czterech lat mocno świeci na festiwalowej mapie Gdańska. Mimo tego (i faktu, że mieszkam w tym mieście), dopiero w tym roku udało mi się doświadczyć Octopusa, może nie na sto procent, ale w stopniu, który uznaję za bardzo satysfakcjonujący. To sześć dni (3-8 sierpnia) prawdziwego święta dla miłośników gatunkowego kina klasy B i filmów dziwacznych, oraz dla tych tęskniących za złotymi czasami kaset VHS. Jednocześnie, dodatkowego smaczku festiwalowi dodaje jego lokalizacja – filmów nie uświadczymy na klasycznej sali kinowej (a przynajmniej nie wszystkich, bo część z nich wyświetlana była w Multikinie), lecz w industrialnych przestrzeniach Stoczni Gdańskiej.

Jak co roku, Octopus podzielony został na kilka różnych segmentów tematycznych, wśród których każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Mieliśmy więc konkurs główny, gdzie oglądać można było zupełnie nowe filmy, nakręcone jednak w duchu gatunkowych klasyków z lat 80 i 90. Był też segment Ozploitation – horrorowego i akcyjnego campu sprzed trzech dekad, rodem z Australii. Realistyczne studium psychopatii w sekcji Modus Operandi pozwoliło doświadczyć niepokoju w trakcie oglądania takich klasyków jak Teksańska masakra piłą mechaniczną, czy Człowiek pogryzł psa – filmów, które z zamierzenia nie gloryfikują psychopatycznych morderców, zamiast tego pokazując w realistyczny sposób zło w czystej postaci. Z kolei w ramach retrospektywy Marka Piestraka można było zobaczyć cztery filmy tego polskiego reżysera, a po seansie prawie każdego z nich dowiedzieć się na temat tych obrazów czegoś więcej z ust samego twórcy, pan Marek był bowiem gościem festiwalu. Dla miłośników kiczu totalnego zaprezentowano klasyczne już cykle – Malinobranie, czyli najgorsze filmy świata (które kiedyś miały swój własny festiwal, zanim połączyły się z Octopusem), oraz VHS Hell – najpodlejsze tytuły z wypożyczalni kaset wideo, prezentowane z towarzystwem lektora na żywo. Były też oczywiście pokazy specjalne, które są wisienką na torcie tego wydarzenia, czyli kultowe filmy prezentowane w zupełnie niespodziewanych miejscach (w tym roku były to chociażby takie tytuły jak Blade Runner wyświetlany na placu przed elektrociepłownią, czy Mucha w niezwykle klimatycznych przestrzeniach dawnej kuźni w Stoczni Cesarskiej).

Octopus Film Festival w B90
Octopus Film Festival w przestrzeniach klubu B90.

Jako, że jestem już starym człowiekiem, który kładzie się spać po 22, nie dane mi było doświadczyć tych najbardziej spektakularnych pokazów (które jednocześnie odbywały się w najpóźniejszych godzinach). Uważam jednak, że udało mi się uchwycić esencję festiwalu, w postaci seansów, za które Octopus jest najbardziej kochany. Mam tutaj na myśli te filmy, po które raczej nikt sam z siebie (i będąc przy zdrowych zmysłach) nie sięgnąłby, aby obejrzeć je z rodziną w zaciszu kina domowego. Zaliczyłem więc wybitną klasykę amerykańskiego kina SF z lat 50. – Robot Monster, prezentowaną w ramach Malinobrania (tytułowy potwór to kosmita w stroju goryla z wielkim okrągłym kaskiem na głowie, którego celem jest wyeliminowanie wszystkich przedstawicieli gatunku ludzkiego).

Robot Monster
„Robot Monster” w pełnej krasie.

Nieco bardziej ambitnym pokazem był kultowy Nagi instynkt z Sharon Stone i Michaelem Douglasem w rolach głównych, gdzie dodatkową, niezwykle zabawną rolę otrzymała Katarzyna Figura, która stała się lektorką na żywo – takie rzeczy tylko na Octopus Film Festival! Następnego dnia miałem także okazję posłuchać niezwykle ciekawej rozmowy z panią Katarzyną, prowadzonej przez Kaję Klimek.

Katarzyna Figura na Octopus Film Festival
Kaja Klimek w rozmowie z Katarzyną Figurą.

Z kolei dzięki Michałowi Oleszczykowi mogłem poznać najważniejsze tytuły z filmografii Marka Piestraka (jak również posłuchać co sam pan Marek ma na ich temat do powiedzenia – a to niejednokrotnie zupełnie zmieniało odbiór jego filmów). Test pilota Pirxa, Łza Księcia CiemnościKlątwa Doliny Węży czy kultowy polski horror Wilczyca – żadnego z tych obrazów nie widziałem wcześniej i naprawdę ciekawym doświadczeniem było jednocześnie poznawać je z punktu widzenia samego reżysera.

Marek Piestrak na Octopus Film Festival
Marek Piestrak i Michał Oleszczyk przed seansem „Łzy Księcia Ciemności”.

W ramach bloku Modus Operandi udało mi się zobaczyć tylko Teksańską masakrę piłą mechaniczną Tobe Hoopera i było to z kolei doświadczenie dość dziwne, film ten bowiem potrafi wywołać pewnego rodzaju dyskomfort psychiczny. Do tego puszczany był niezwykle głośno (krzyki ofiar i warkot piły łańcuchowej wręcz wbijały szpile w sam środek mózgu), na trzech ekranach jednocześnie (czym charakteryzują się wszystkie pokazy w klubie B90) – co sprawiło, że na pewno zapamiętam ten seans, niekoniecznie jednak chciałbym go powtórzyć.

Żałuję też, że z Egzorcysty 2: Heretyka (czyli kolejnego z „najgorszych filmów świata”) zobaczyłem tylko sam początek, spieszno mi bowiem było na konkurencyjny seans w sali obok. A było to coś, czego przegapić nie mogłem – prezentowany w ramach VHS Hell, jeden z największych crapów w historii kaset wideo, czyli XTRO z 1982 roku, dodatkowo wzbogacony o lektora na żywo. Było to niezapomniane przeżycie i jeden z najzabawniejszych pokazów festiwalu. Lektor niejednokrotnie improwizował, doskonale zdając sobie sprawę z jak „poważnym” filmem ma do czynienia, wywołując tym samym salwy śmiechu na sali. Jednak nawet i bez niego, ten tytuł niejako bronił się sam, nie pozwalając brać się na poważnie (groteskowy klaun-karzeł, ożywiony żołnierzyk-zabawka w skali 1:1, czarna pantera i przede wszystkim kosmita-zabójca, który przychodzi na świat w jednej z najbardziej dziwacznych, obrzydliwych i absurdalnych scen porodu w historii kina – to właśnie jest esencja VHS Hell).

VHS Hell

Bardzo ciekawy okazał się również czeski dokument Królowie wideo z 2020 roku – obraz poświęcony bohaterom czeskiej sceny VHS i lektorów z wczesnych lat 90. Już abstrahując od tego jak zabawnie oglądało się fragmenty klasyków z wideokaset z czeskim lektorem, można się było tylko utwierdzić w tym, jak bardzo nasze narody są podobne. Taki sam film można by bowiem nakręcić o naszym polskim środowisku VHS tamtych lat.

Generalnie Octopus Film Festival 2021 był dla mnie świetnym przeżyciem, które chętnie powtórzę jeszcze nie raz. Mimo tego, że nie udało mi się zobaczyć wszystkiego co chciałem, to co zobaczyłem wystarczyło mi, aby całkowicie zakochać się w tym wydarzeniu. A jako że z roku na rok festiwal nabiera coraz większego rozmachu, z niecierpliwością czekam na sierpień 2022.

Octopus Film Festival

Fot.: własne

Octopus Film Festival

Write a Review

Opublikowane przez

Michał Bębenek

Dziecko lat 80. Wychowany na komiksach Marvela, horrorach i kinie klasy B, które jest tak złe, że aż dobre. Aktualnie wiekowy student WoFiKi. Odpowiedzialny za sprawy techniczne związane z Głosem Kultury.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *