Wieś jak malowana – DK Welchman, Hugh Welchman – „Chłopi”

Chłopi to wyjątkowe dla nas dzieło literackie. Nie tylko świeci nad nim noblowska aura, ale na stałe weszło do kanonu dzieł popkulturowych za sprawą poprzedniej adaptacji, w której to rolę niesławnej Jagny Pacześ zagrała niezapomniana Emilia Krakowska. Nie bez powodu wspominam tutaj od razu o Jagnie i także o tej wspaniałej ekranizacji z 1973 roku. Pragnę zaznaczyć, że tego, tych dwóch kompletnie różnych, a jednak posiadających wspólny rdzeń dzieł, nie da się porównać. I czy można wrzucić nowych Chłopów na półkę z dziełami wybitnymi? Czym się wyróżnia ten film od innych, a także co sprawia, że jednak warto mu się dogłębniej przyjrzeć? Nie omieszkam wspomnieć także o tym, jak wspaniałe było obcowanie jednocześnie z dziełem filmowym, malarskim, wybitnym dziełem realizatorskim, a także doskonale przełożonym na język filmu konceptem związanym z rolami kobiety i mężczyzny –  ale przecież nie tylko. We wstępie braknie miejsca na moje refleksje, zatem zapraszam do lektury całej recenzji. 

Zaczęło się od Twojego Vincenta

Bardzo czekałam na tę ekranizację Chłopów nie tylko ze względu na uwielbienie dla dzieła Reymonta, ale także z powodu sposobu realizacji, za którą odpowiadali twórcy Twojego Vincenta. Tutaj jednak, w Chłopach, powstała mieszanka niesłychanie mozaikowa, kolorowa i folklorystyczna, która na pewno w jakiś sposób podkreśla to, co uwielbiamy w obrazie sielankowej polskiej wsi. Są to pejzaże, czerpanie z malarstwa takich twórców, jak Józef Chełmoński czy Stanisław Wyspiański, obdarowanie kadrów muzyką, która aż porywa do tańca, a czasem sprawia, że chcemy zamrzeć z przerażenia. To wszystko tutaj jest i jeśli ktoś spodziewa się właśnie takich ujęć, takich widoków i przeżyć, to powinien na seans się udać.

To, co spodobało mi się chyba najbardziej, to właśnie pokazanie trochę strasznej, trochę przaśnej wsi, która jest cała kolorowa, a czasem szara i bura. Dokładnie taka, jaka być powinna. Ten folklor wylewa się więc z kadrów i nas łechta, pokazuje nam, co mieliśmy, jak pięknie to mogło wyglądać, jak sielsko mogło być. Jednak do prawdziwego obrazu polskiej wsi w takim romantycznym ujęciu jest daleko i byłby to bardzo niepełny wizerunek, dlatego oprócz rumianych dziewczęcych policzków oglądamy barwy zgniłe, pobrudzone błotem, zbrukane. Obraz Chłopów z wsi Lipce, ale także obraz chłopów polskich, byłby całkowicie niekompletny, gdyby nie naturalistyczne wręcz kadry, cudowne dialogi, jakby żywo wyjęte z ust ludzi tamtych czasów, które jakoś znamy, jakoś rozpoznajemy. Całkiem tak, jakby to chłopstwo płynęło w naszej krwi.

Jak to było w chłopskim stanie?

Jeszcze niedawno byłam poruszona lekturą książki Chłopki. Opowieść o naszych babkach autorstwa Joanny Kuciel-Frydryszak. Tak bardzo poruszona, że oglądając Chłopów, trafiało do mnie, że to jest tak bliskie, tak prawdziwe. Także to, co napisał niegdyś Reymont, jest całkowicie zgodnym, spójnym i trafnym obrazem społeczeństwa chłopskiego. Ta książka to niesamowite zderzenie z rzeczywistością opartą o statystyki, materiały źródłowe, które pokazują chłopstwo i życie chłopek bez żadnego romantyzmu. Bo romantyzmu tam nie było.

Może właśnie na tym polegał dramat Jagny Paczesiówny? Dramat jednostki, która była po prostu inna, ale przez to wyobcowana i nierozumiana. W Chłopach dość sporo się wokół tej dziewczyny dzieje, to ona skupia na sobie całą uwagę twórców, pozostałe wątki zostawiając gdzieś jakby w tle, jakby obok. Już sam wątek Jagny jest na tyle wielowymiarowy i może pokazać niesłychanie ważne aspekty, że skupiając się na niej, mogliśmy dość jednoliniowo podążać za fabułą filmu.

Jagna Paczesiówna była młoda, była piękna i roztaczała wokół siebie także pewien czar. Bo we wsiach takich jak Lipce pięknych dziewcząt nie brakowało i tak naprawdę nie chodzi tu tylko o urodę w przypadku Jagny, ale właśnie być może o tę inność, wyjątkowość, którą w sobie nosiła? Wiem, że w szkole postać Jagny jest wałkowana od wielu stron i mało kto może chciałby uznać ją za pozytywną postać, ale po filmie myślę, że także na to można by spojrzeć inaczej. Bo co ona złego zrobiła? Była wszak jeszcze dzieckiem, kiedy podjęto za nią decyzję, że ma poślubić starego (jak dla niej – 19-latki) gospodarza. I na tym jej życie się miało skończyć. Będę dosadna we wnioskach, bo tak uważam. Życie chłopskiej dziewczyny kończyło się właśnie wtedy, kiedy wychodziła za mąż. Koniec marzeń, teraz już tylko praca od świtu do nocy, dzieci rok po roku i być może śmierć w połogu, po którymś porodzie z kolei. Boryna przecież pochował dwie żony (w filmie na pewno wspomniano o jednej nieboszczce). Takie były realia, taka była prawda. Jagna wiedziała, że musi dla siebie uzyskać choć trochę lepsze warunki bytu, ale mimo to podejmowała wiele ryzykownych zachowań, przez które to wszystko legło w gruzach. Dlaczego była taka bierna? Dlaczego sabotowała własne poczynania? Jagna to postać wielowymiarowa, a grająca ją w Chłopach Kamila Urzędowska robi tu naprawdę wspaniałą robotę. Gra oczami, spojrzeniami, ruchem i tańcem. Jest po prostu Jagną całą sobą i dzięki jej zmaganiom jesteśmy w stanie, tak jak pisałam powyżej, spojrzeć na tę postać pod innym kątem, pod takim mniej zatwardziałym, być może wyniesionym ze szkolnej ławki, ale właśnie łagodniej, z akceptacją. Bo łatwo taka chłopska dziewczyna nie miała, a właśnie Paczesiówna całą sobą pokazuje, jak można wysoko pofrunąć i bardzo szybko spaść na ziemię.

Pozostała dwójka bohaterów, na których skupia się uwaga twórców (DK Welchman i High Welchman), to przede wszystkim Antek i Maciej Boryna. Syn i ojciec, którzy pozostają w odwiecznym pokoleniowym konflikcie, który na kadrach niniejszej filmowej opowieści wygląda naprawdę złowieszczo. Okrutne słowa, które do siebie kierują, złowrogie spojrzenia, działania bez rozwagi i traktowanie siebie nawzajem z pogardą. Tutaj jest to jednocześnie tłem dla wydarzeń, ale także wątkiem, który dobitnie pokazuje naturę obu mężczyzn.

Czy warto obejrzeć?

Nie sama fabuła i gra aktorska sprawia, że Chłopi są filmem wyjątkowo dobrym. Otoczka wizualna, a może nawet majstersztyk wizualny, sprawiają, że obrazy te (dosłownie) chce się chłonąć i chłonąć. Duet twórców nie pozbył się marzeń o przenikaniu się sztuki malarskiej ze sztuką filmową i stworzył obraz, którego każdy, dosłownie każdy kadr jest malutkim dziełem sztuki malowanym farbą olejną na płótnie. Ta animacja przypomina jakiś fantazyjny sen, w którym obraz staje się żywy. Jak może nie robić wrażenia połączenie malarskiego kunsztu z żywą akcją? Przede wszystkim mam na myśli sceny tańca, które sprawiły wprost, że miałam dreszcze. Rewelacyjna i dynamiczna muzyka, wibracje emocji i postacie żywo wyjęte z obrazów młodopolskich artystów. Czego chcieć więcej?

Jestem szalenie usatysfakcjonowana Chłopami. Film ten, mimo ogromnego okrojenia go pod względem literackiego pierwowzoru, przekazuje nam refleksje ważne i uniwersalne. Zapewne dla twórców zadanie udźwignięcia ciężaru opowieści było trudne i jednocześnie ważne. Ponad 1000 stronicowa książka polskiego noblisty to ciężki kaliber, zwłaszcza zaś dla zagranicznego twórcy, ale udało się to i po seansie muszę przyznać, że ta odświeżona, namalowana wersja Chłopów szalenie mi się podoba. Uwielbiam wszystko to, co związane z polską wsią, ten folklor i magię, a jednocześnie realizm i surowość żywiołów. Tutaj oczywiście te żywioły w porach roku były i niesamowicie odegrało to swoją rolę. Tak, jak pisałam wyżej – były rumiane policzki i błoto, łajno. Wszystkie odcienie chłopskiej rzeczywistości. Wszystkie odcienie wyjęte niczym z malarstwa impresjonistycznego, symbolicznego oczywiście, bo to także robi niesamowitą robotę. Cała ta otoczka, warstwa wizualna jest tutaj niezwykle ważna, bo spaja naszą świadomość, jaka ta wieś była. A była czasem tak piękna, jak obraz Babie lato Józefa Chełmońskiego, a czasem tak brzydka, jak pysk wilka widziany z bliska przez Jagnę.

Film Chłopi obejrzycie w Cinema City

chłopi

Overview

Write a Review

Opublikowane przez

Anna Sroka-Czyżewska

Na zakurzonych bibliotecznych półkach odkrycie pulpowego horroru wprowadziło mnie w świat literackich i filmowych fascynacji tym gatunkiem, a groza pozostaje niezmiennie w kręgu moich czytelniczych oraz recenzenckich zainteresowań. Najbardziej lubię to, co klasyczne, a w literaturze poszukuje po prostu emocji.

Tagi
Śledź nas
Patronat

Skomentuj

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *